30 listopada, 2013

Willa Enigmy w Warszawie czyli Ghost-Busters z dozymetrem :)

Opuszczona willa przy ul. Morskie Oko 5, należąca niegdyś do Arpada Chowańczaka, była do niedawna Mekką eksploratorów miejskich. Tajemnicza historia kryminalna, częste pożary i obecność „satanistów”* przyciągały ciekawskich do zabytkowego domu na warszawskim Mokotowie. Wkrótce powstały też historie o „duchach”, badane nawet przez program „Enigma”, stąd w środowisku willa była nazywana „Willą Enigmy”.

Źródło - Wikipedia.

Obejrzałem odcinek programu poświęcony wspomnianemu budynkowi. Rozbolały mnie zęby, jak zobaczyłem, w jaki sposób robi się ludziom wodę z mózgu. „Tu jest podwyższone pole elektromagnetyczne!” - mój prowadząca, po czym wyjmuje z kieszeni... dozymetr typu Polaron-Pripyat, wskazujący minimalne podniesienie tła promieniowania. Promieniowanie jonizujące a pole elektromagnetyczne to dwa zupełnie różne zjawiska i mierzy się je zupełnie innymi miernikami. Poza tym, podwyższone tło w piwnicy wynika z obecności dużej ilości materiałów budowlanych pochodzenia mineralnego, zawierających niewielkie ilości naturalnych substancji promieniotwórczych - zbliżcie jakikolwiek czuły dozymetr do cegieł, płytek podłogowych, betonu, żużla itp. Zagłębienie piwnicy w gruncie też ma wpływ na podwyższenie tła, ale na pewno takie dawki nie są w stanie spowodować halucynacji i widzenia „duchów”. Myślę, że nawet dawki sporo większe nie spowodowałyby takiego efektu, chociaż w epoce "radowego szaleństwa" obserwowano poświatę przed oczami po przyłożeniu substancji radioaktywnej do skroni**.


 
Pominę już kieszonkowy multimetr (miernik uniwersalny z marketu), prezentowany na początku filmu. Zaś tajemniczy „głos” to w istocie sceniczny szept „czy te schody się nie zapadną?” :)

W sumie może tylko dziwić, że wybrano dość mało „medialny” miernik, jakim jest Polaron-Pripyat - żadnych kolorowych lampek i innych gadżetów robiących wrażenie na widzach, tylko szare pudełko z wyświetlaczem LCD bez podświetlenia...


Pomijam litościwie komentarze pod filmem, przepełnione lękiem przed owym "straszliwym promieniowaniem". Na szczęście znalazło się parę rozsądnych osób, powołujących się na regiony o znacznie podniesionym poziomie promieniowania tła naturalnego.
_________________________________________________________________________________


Rzekomi „sataniści” to efekt prowokacji, przeprowadzonej przez jednego z eksploratorów, który namalował na ziemi pentagram, ułożył pośrodku czaszkę sarny znalezioną w lesie, po czym napisał na ś.p. Gronie o „czarnych mszach” - efektem były masowe pielgrzymki gimnazjalistów, podekscytowanych możliwością spotkania „szatanistów”. 

**
Taki efekt jest skutkiem zarówno wzbudzenia atomów płynu wypełniającego gałkę oczną, jak również drażnienia nerwu wzrokowego przez promieniowanie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]