15 kwietnia, 2014

Świecący lotniczy paliwomierz

Trafił mi się na targu stary paliwomierz, prawdopodobnie z samolotu - bo jakiż inny sprzęt mógł zabierać 700 litrów paliwa? Urządzenie zachowało się w dobrym stanie, nie licząc piasku za szybką miernika, ale nie chce mi się go rozbierać, bo jeszcze skontaminuję biurko. Zżółkła farba na wskazówkach i cyfrach wykazuje emisję gamma rzędu 1,6 mR/h (16 µSv/h)  i prawie dwa razy tyle bety.  Jest to bardzo cenne źródło do testowania dozymetrów, zwłaszcza tych mniej czułych i mierzących tylko promieniowanie gamma, np. Biełła, czy różnego rodzaju indykatorów. Farba świeci tylko w ultrafiolecie i niezbyt mocno, widać zużyciu uległ scyntylator, emitujący światło pod wpływem promieniowania (sam rad zawarty w farbie ma okres połowicznego rozpadu 1620 lat, więc nieprędko się "wyświeci"). 

Podobno można uzupełnić scyntylator (gł. siarczek cynku) na wskazówkach i cyfrach, by przywrócić im zdolność świecenia, aczkolwiek krusząca się farba mogłaby skazić stanowisko pracy. Póki zegar jest zamknięty, nie stwarza zagrożenia, najbardziej niebezpieczny jest pył, który może dostać się do organizmu, powodując skażenie wewnętrzne. Dlatego też należy uważać przy pracy z koszulkami żarowymi typu Auera czy świecącymi tarczami od zegarków. Więcej napiszę w osobnej notce o skażeniach :)
Większość starych zegarów lotniczych dostępnych w handlu jest albo droga - 200-600 zł, jeśli nie więcej, albo stosują nowoczesne farby świecące, wykazujące znikomą emisję, lub całkowity jej brak (a ceny jak wyżej).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]