06 listopada, 2019

Czy koty wykrywają promieniowanie?


Kot domowy (Felis catus) ma wiele zadziwiających zdolności. Przede wszystkim niezwykle wyostrzone zmysły - wzrok o dużej rozdzielczości z funkcją wzmacniacza obrazu, umożliwiającą widzenie nocne, czuły słuch o szerszym zakresie słyszalnych częstotliwości niż ludzki i doskonały węch, który ustępuje tylko psiemu.

Jak kot widzi w nocy - więcej - https://www.crazynauka.pl/tak-koty-widza-swiat/

Do tego zmysł równowagi, pozwalający na spacery po wąskich krawędziach, precyzyjne skoki oraz bezpieczne lądowanie na cztery łapy. W pakiecie jest jeszcze mruczenie, wpływające uspokajająco i leczniczo. Poszczególne osobniki mają jeszcze dodatkowe zdolności, np. kot Oskar wyczuwał nadchodzącą śmierć pacjentów hospicjum, w którym "pracował" [LINK].
Według zwolenników teorii żył wodnych koty z upodobaniem kładą się w miejscach ich występowania, w przeciwieństwie do psów. Więcej o rzekomych "żyłach" - [LINK]. Jeżeli chodzi o urządzenia elektroniczne, mogące emitować promieniowanie elektromagnetyczne, to koty śpią na nich z uwagi na... ciepło. Są to stworzenia ciepłolubne, o nominalnej temperaturze ciała aż 38-39 st. C, zatem chętnie wygrzewają się na słońcu czy na naszej elektronice, by zaoszczędzić energii na ogrzanie ciała. Samą kwestię promieniowania elektromagnetycznego, które nie ma nic wspólnego z promieniowaniem jonizującym, poruszyłem w oddzielnym wpisie [LINK], uzupełnionym dodatkowo przez notkę o ekranowaniu [LINK].


Tym niemniej, jeśli chodzi o promieniowanie jonizujące, to koty go nie wykrywają. Dlaczego? Przede wszystkim, nie mają takiej potrzeby, podobnie jak wszystkie inne gatunki zwierząt. Promieniowanie jonizujące jest w większości środowiska na zbliżonym poziomie, gdyż pokłady radioaktywnych skał znajdują się zwykle głęboko pod ziemią.


Nawet jeżeli w niektórych miejscach skały znajdują się na powierzchni, to ich potencjalny negatywny wpływ na zdrowie zwierzęcia jest niewspółmiernie niski w stosunku do innych zagrożeń. Zaś era atomowa trwa od zaledwie 100 lat, czyli zbyt krótko, aby w toku ewolucji mogły wykształcić się odpowiednie mechanizmy. Jeszcze krócej trwała epoka "radowego szaleństwa", kiedy w wielu domach pojawiło się sporo radioaktywnych specyfików i urządzeń, mogących oddziaływać na zdrowie zwierząt. Zresztą po drugiej wojnie światowej, wobec wyścigu zbrojeń i postępującej radiofobii, ograniczono stosowanie tych substancji w przedmiotach codziennego użytku. Doszedł oczywiście nowy czynnik - globalny opad z testów jądrowych - ale działał on równomiernie na całe środowisko danego regionu i dość szybko zmniejszył się na początku lat 60., a jeszcze bardziej po moratorium w 1963 r.


Jak widać nasilenie narażenia na promieniowanie było wyjątkowo zmienne w czasie i nie miało tak znaczącego wpływu na przeżywalność jak np. ubarwienie motyli kamuflujących się na korze drzew, które podczas rewolucji przemysłowej pokryły się sadzą. Podręcznikowy wręcz przykład krępaka nabrzozaka:
Zmysły wykrywające promieniowanie mogłyby się pojawić, gdyby radiacja miała jakieś znaczenie dla bytu zwierząt w kwestii ich bezpieczeństwa czy zdobycia pokarmu. Zresztą u kotów, tak samo jak i u wszystkich zwierząt, narażenie na promieniowanie jest jednym z najmniej istotnych czynników środowiskowych.

Na sam koniec dowód anegdotyczny - moje koty traktowały przedmioty wykazujące aktywność promienistą (np. szkło uranowe) zupełnie obojętnie - czasem przechodziły przez "plan filmowy", gdy kręciłem filmik z dozymetrami, ale nie zauważyłem, by jakoś szczególnie ciągnęło je do artefaktów lub odrzucało od nich. Oczywiście nie dopuszczałem do długotrwałej ekspozycji, wiedząc o skutkach późnych. Uprzedzając pytania, aktywność szkła uranowego czy ceramiki, choć powoduje wyraźny wzrost wskazań dozymetru, nie jest szkodliwa dla człowieka nawet przy dłuższej ekspozycji z racji niskiej energii promieniowania.
PS. Jedynym sposobem, aby kot "wykrył" promieniowanie, jest danie mu dozymetru w łapki:


Co ciekawe, w żadnej publikacji nie znalazłem informacji o śmiertelnej dawce promieniowania dla kota, choć podejrzewam, że jest zbliżona do tej dla psa [LINK]. A na koniec - informacje o leczeniu przerostu tarczycy u kotów za pomocą jodu-131 - http://catsradioiodine.com/radio-iodine/

3 komentarze:

  1. Moje koty jak pamiętam, to tylko na kontrolkę b-8 reagowały :-) odsuwały się od niej. A jak położyłem ją pod dywanik gdzie zawsze się wylegiwały, to nie chciały siadać w to miejsce. Muszę jeszcze w wolnej chwili zrobić test i to jakoś u dokumentować, być może to przypadek, ale wydaje mi się że jeden z ich kocich zmysłów to wykrywał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie napisane. Gratuluję i pozdrawiam serdecznie !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega ciekawe, dzięki wielkie! :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]