25 marca, 2020

Opalizująca żółta polewa uranowa

Poszukując ceramiki uranowej zwykle nie sprawdzam dozymetrem wszystkich dostępnych artefaktów, lecz najpierw selekcjonuję te podejrzewane o aktywność. Wyznacznikiem jest przede wszystkim barwa - pomarańczowa, żółta i ciemnozielona - oraz charakterystyczny wzór zdobień. Kolor żółty nie występuje zbyt często, zwykle jednak jest to ciepły, nasycony odcień, generujący łączną moc dawki beta+gamma do 12 µSv/h. Tymczasem trafiłem na kilka wyrobów, w których barwa ta jest bardzo jasna i ma charakterystyczną opalizującą powierzchnię. Aktywność jest znaczne niższa że ze względu na niewielką zawartość związków uranu. Moc dawki waha się między 0,3 a 0,6 µSv/h na Polaronie i jest możliwa do zmierzenia jedynie za pomocą radiometrów o dużej czułości, czyli najlepiej wyposażonych w odsłonięte liczniki GM typu cylindrycznego lub okienkowego.
Poniżej pierwszy mój wyrób z tym typem polewy - talerzyk wyprodukowany przez Wallendorfer Porzellan, z podobizną zamku w Saksonii Szwajcarskiej
Wymiary zewn. 17 cm, głębokość 4 cm, moc dawki wg Sosny i Polarona 0,6 µSv/h,  amerykański GQ GMC-320+ wskazuje 0,2 µSv/h, aktywność na RKP-1-2 między 12 a 14 cps, na EKO-C 10 cps. RK-67 pokazuje zaś nieco zawyżony wynik, gdyż wskazówka oscyluje między pierwszą a drugą podziałką na skali, czyli 0,1-0,2 mR/h (1-2 µSv/h), ale w tym mierniku jest to typowe.

Następna była filiżanka do espresso wraz ze spodeczkiem, sygnowana przez AVM Hansa, produkcja prawdopodobnie z lat 60. XX w.:

Sygnatura producenta nieco zatarta:
Po pewnym czasie do kompletu dobrałem spodeczek...
... który nie pozostawia wątpliwości co do producenta:

Z uwagi na dogodny kształt zmierzyłem aktywność za pomocą sondy SSU-3 ze scyntylatorem ZnS(Ag) czułym na promieniowanie alfa. Wzrost wyniku był bardzo wyraźny, choć RUST-3 wahał się między 2 a 3 cps:

Najbardziej oryginalny jest ten oto bucik, zgubiony chyba przez uranowego Kopciuszka. Sygnatur niestety brak:




Nie jest to jednak koniec. Wyczuliwszy się na ten odcień, zwracałem baczniejszą uwagę na wszystkie wyroby tego typu. Mój wzrok przykuł talerzyk pokryty dodatkowym ciemnożółtym deseniem, który wyglądał jak zacieki z herbaty albo z rdzy:

Sygnatura początkowo wydawała się nieczytelna, gdyż pieczątki przybito jedna na drugiej, ale jak się dobrze przyjrzałem, zobaczyłem dobrze znane logo... Ćmielowa! Tak, to te zakłady produkujące m.in. ręcznie zdobioną porcelanę, jak chociażby słynne figurki ćmielowskie. Nie spodziewałem się, że wytwarzały również ceramikę z polewą uranową, choć o niskiej aktywności.

Drugi stempel, nabity złotawym tuszem, daje się odczytać pod światło jako "ręcznie malowane" - czyli Polska też miała swoje "Radium Girls", choć właściwsza byłaby nazwa "uranium":

Niestety nie udało mi się znaleźć bliższych informacji o tego typu ceramice z Ćmielowa, fabryka ta produkowała bardzo szeroki asortyment porcelany, w którym trudno się rozeznać. Aktywność tego talerza jest wyraźnie niższa niż jego niemieckiego odpowiednika, wynosi "tylko" 1 cps wg mojego RUST-3.
Po pewnym czasie rzuciła mi się w oczy ta oto tacka, której duża płaska powierzchnia obiecywała udany autoradiogram na papierze fotograficznym. Wymiary 19 x 22 cm, brak sygnatur producenta, odczyt na Polaronie z otwartą klapką 0,5 µSv/h, na KRP-1-2 między 10 a 12 cps, na EKO-C 10 cps, scyntylator ZnS(Ag) wykrywa aktywność alfa rzędu 0,8-2,2 Bq/cm2.


Dużo później na targu pojawiły się talerze obiadowe oraz dzbanki sygnowane przez Spezialporzellan Eisenberg (SPE) z NRD. Moc dawki dochodziła do 0,6 µSv/h, zrezygnowałem jednak z zakupu z uwagi na gabaryty i cenę.

Źródło - Porzellanfieber.de
Cechą charakterystyczną motywu jest różowe obrzeże i scena rodzajowa pośrodku, cała reszta pokryta jest opalizującą żółtą glazurą uranową. Ze znalezionych przeze mnie informacji wynika, że ceramikę tego typu produkowano w latach 1972-1974, czyli całkiem niedawno. Być może są to jedne z ostatnich wyrobów barwionych związkami uranu w Europie.
https://www.amazon.de/Suppenteller-Spezialporzellan-Eisenberg-vintage-Ostalgie/dp/B01NBJ2OIR


Ceramika z tego typu polewą jest, obok niskoaktywnego szkła uranowego, dobrym źródłem do testowania czułości dozymetrów na samym początku ich zakresu pomiarowego. Dzięki niej możemy od razu się przekonać, czy nasz miernik w ogóle rejestruje tak słabe promieniowanie oraz jak jego czułość odnosi się do czułości Polarona, która przy tych zastosowaniach może być referencyjna. Porównanie wskazań różnych radiometrów można obejrzeć na poniższym filmiku:


Przy źródłach o tak słabej emisji swoje ogromne zasługi pokazuje wspomniany Polaron, mający dwa liczniki SBM-20 i dosyć krótką stałą czasu (20 s). Pomiar za pomocą nowoczesnych przyrządów z częściowo osłoniętym pojedynczym licznikiem G-M (Soeks 112, Soeks 01M) i dłuższą stałą czasu trwałby wyjątkowo długo, a wynik nie byłby jednoznaczny, jak jak w przypadku mojego wazonu ze szkła wazelinowego. Zresztą zerknijcie sami - Soeks 01M pokazuje 0,3 µSv/h i to po dłuższej chwili:
Soeks 112 wyświetla podobny wynik, jednak ma dłuższą stałą czasu i brakuje mu wskaźnika szybkości zmiany mocy dawki, tej migającej kropki ze strzałkami z Soeksa 01M.

Jak wiadomo, przy pomiarze tego typu artefaktów nie ma za bardzo czasu, by czekać. Sprzedawcy są różni, a nie zawsze też chcemy zwracać na siebie uwagę i wdawać się w dyskusję - czasem lepiej szybko machnąć czułym miernikiem i kupić lub nie. Oczywiście jest to dobra okazja do popularyzowania wiedzy - ale podczas naszego wykładu ktoś inny może nas ubiec i wykupić co ciekawsze artefakty. Jeżeli macie jakieś informacje dotyczące wyrobów z Ćmielowa w tym kolorze albo trafiła się Wam tego typu ceramika, dajcie znać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]