Strony

18 grudnia, 2013

Koszulka Auera, czyli blask gazowych lamp


Każdy posiadacz kuchenki gazowej wie, że niebieski (a dawniej żółtawy od zanieczyszczeń) płomień gazu nie nadaje się zbytnio do oświetlania. Wystarczy zapalić palnik w ciemnej kuchni, światło będzie słabsze niż ze świecy czy lampy naftowej. A jednak oświetlenie gazowe królowało w miastach aż do czasów powojennych, stopniowo ustępując, wraz z postępem elektryfikacji, lampom elektrycznym. Dziś gazu używa się jedynie w turystycznych lampach nakręcanych na butlę (stare polskie produkty "Ala", "Kinga", GL-3, GL-5, "Aladyn" i nowsze konstrukcje) oraz w zabytkowych latarniach, służących do dekoracji. W Warszawie światło gazowe możemy podziwiać przy Muzeum Woli, w Muzeum Gazownictwa, na ul. Agrykoli oraz przy ul. Morszyńskiej na Sadybie.
Co sprawiło, że wątły płomień gazu zmienił się w oślepiającą kremową biel zdolną do oświetlania ulic? Otóż była to bawełniana siateczka, nasycana solami toru i ceru, zwana od nazwiska wynalazcy - koszulką Auera. Przy pierwszym uruchomieniu bawełniana koszulka naciągnięta na palnik ulegała spaleniu, tworząc kruchy "kokon" z 99% dwutlenku toru i 1% dwutlenku ceru, który rozżarzał się w płomieniu gazu, emitując intensywne białe światło. Produkowano też koszulki fabrycznie wypalone, lecz z racji delikatności były kłopotliwe w montażu i transporcie.
Poniżej bawełniana koszulka naciągnięta na palnik, na początku pierwszego odpalenia, w pełni rozpalona i w stanie gotowym do użytku:



Film z pracy takiej lampy (powyższe screeny są z niego):


Zasadę działania najlepiej można zaobserwować m.in. w latarniach przy ul. Agrykoli, gdzie koszulki w niektórych palnikach uległy zbiciu - zamiast ostrego białego światła widać pojedynczy język ognia jak z zapałki. Innym przykładem jest latarnia z Muzeum Gazownictwa - płomień dyżurny pali się na niebiesko:


 A jak pociągniemy za łańcuszek do odpalania (zapytajcie obsługę Muzeum, powinni pozwolić), to zobaczymy, że koszulki żarowe dają biały blask:

Temperatura topnienia toru wynosi 1750 st. C, zaś spalanie gazu ziemnego daje 500-900 stopni, koszulki więc jedynie rozżarzają się, a nie topią. Oczywiście po pewnym czasie zmianie ulega ich struktura krystaliczna, pękają i przepalają się.

Zawartość dwutlenku toru sprawiała, że koszulki te były promieniotwórcze, emitując głównie emisję beta i słabą gammę. Obecnie, w związku z ryzykiem skażenia przy uszkodzeniu koszulki, bardzo kruchej po wypaleniu, zaczęto produkować siatki bez substancji radioaktywnych, gdzie tor zastąpiono cyrkonem i cerem, np. popularne na Allegro firmy Luxor. Oczywiście, nadal można nabyć różne koszulki ze starych zapasów. Poniżej przykłady - najczęściej pojawiają się importowane do Polski przez Centralę Handlu Zagranicznego UNIVERSAL koszulki firmy Valor International LTD, jak również stara produkcja firmy "Luxor".



Czasem trafiają się nawet i przedwojenne m.in. z firmy "Żar" S.A. z Nowego Tomyśla, produkowanych również podczas wojny po przejęciu firmy przez Niemców (firma zmieniła nazwę na "ZAR" A.G.). Ich aktywność jest podobna i wynosi ok. 200-300 cps mierzone miernikiem EKO-C.



Starsze koszulki często wytwarzano w postaci gotowych "czaszy" wypalanych już w fabryce, przypominających nieco współczesne żarówki. Były one jednak bardzo kruche i trudne w transporcie. Oglądałem kiedyś dwa egzemplarze firmy "Auerlux" z Czechosłowacji, niestety oba w kawałkach - producent niefrasobliwie włożył je luzem do tekturowych rurek z przykrywkami. 




Mniej kłopotliwe były koszulki w postaci miękkiej "siateczki", które dopiero po naciągnięciu na palnik i zapaleniu go zmieniały się w kruchy żarnik. W stanie nieużywanym, złożone na płask, można je było bez problemu transportować w dużych ilościach. Stosowano je w gazowych oraz naftowych lampach ciśnieniowych m.in. firmy Petromax. Sposób ten stosuje się do dziś, jak widać na fotografiach:




Emisja beta i gamma ze starych koszulek jest na tyle silna, że nawet strzęp takiej koszulki przy jednej z lamp sprzedawanych na targu dawał wyraźny wzrost wskazań dozymetru. Oczywiście metalowa pokrywka "kominka", powietrze w środku i dość grube matowe szkło samej lampy wystarczająco skutecznie tłumią emisję - na zewnątrz jedynie dwukrotne podniesienie tła bezpośrednio przy kloszu:


Problem może pojawić się przy stłuczeniu takiej koszulki, gdyż powstaje wtedy drobny pył, mogący dostać się np. do płuc. Pył również osiada na wewnętrznych elementach lampy (palnik, kominek, szkło) i jego aktywność jest wykrywalna, o czym przekonałem się eksperymentalnie. 

Dlatego w takim wypadku należy jak najszybciej kilka razy zetrzeć skażoną powierzchnię za pomocą wilgotnej ściereczki, do której przykleją się okruchy i pyłki. Do każdego przetarcia należy użyć świeżej szmatki, aby nie rozsmarowywać ponownie już startych drobin. Po "dekontaminacji" zużyte czyściwo najlepiej zakopać w ustronnym miejscu. Demontażu takiej lampy lepiej dokonywać na dworze, w rękawiczkach i maseczce czy wręcz pod wodą (tylko potem dobrze wysuszyć).

Poniżej filmik porównujący stare koszulki żarowe i współczesne "bezpieczne" firmy Luxor:



[edit 03.01.2014]

Właśnie przysłali mi koszulki żarowe firmy ZAR A.G. z... Neutomishel w Warthegau, czyli dawnej "Żar" S.A z Nowego Tomyśla, wyprodukowane podczas hitlerowskiej okupacji w latach II wojny światowej. Koszulki są dwóch typów - długie "rękawy" w tekturowych tubach uszczelnionych wojłokiem i kopułki na ceramicznych pierścieniach, podobnych do tych czechosłowackich, konfekcjonowane w sześciennych pudełkach ze specjalnym mocowaniem, dzięki któremu koszulka nie lata po całym opakowaniu. Koszulki są wypalone już fabrycznie, przez co są bardzo kruche - dobrze, że kupiłem po 3 sztuki każdej, gdyż jedna każdego typu uległa popękaniu.





Mniejsze koszulki, choć podobne do tych czechosłowackich, to jednak mają inną fakturę i inny splot siatki, poza tym są do pewnego stopnia elastyczne - uginają się pod palcem, zamiast od razu pękać. Z kolei aktywność koszulek przedstawia się następująco:



Udało mi się znaleźć nawet oryginalne przedwojenne reklamy tychże koszulek:


***
Obecnie w dystrybucji są wyłącznie koszulki wykonane z użyciem związków nieradioaktywnego ceru i cyrkonu. Na ich opakowaniach widnieje przekreślony symbol radioaktywności. Poniżej przykład z podkreśleniem w kilku językach, że koszulki nie są radioaktywne:


Koszulka "New Veritas" - autor zdjęcia bardzo się dziwi, ze koszulka jest reklamowana jako "nieradioaktywna", bo to jakby pisać na butelce piwa, że nie zawiera zardzewiałych gwoździ. A może "radiofobia dźwignią handlu"? Pod spodem jeszcze był jeden komentarz o błysku jaśniejszym niż tysiąc słońc po przekroczeniu masy krytycznej - pozostawiam to bez komentarza...

Koszulka "Helox" firmy "Petromax", reklamowana jako niezawierająca azbestu i substancji radioaktywnych:
Z lewej współczesna, nieradioaktywna koszulka austriackiej firmy "Luxor" i starsze, zawierające Th-232 - środkowa ma metkę przypinaną w Zakładach Metalowych w Świebodzicach (późniejszy Predom-Termet), gdzie produkowano gazowe latarenki na butle.


I na koniec koszulki, na które trafiłem wiele lat później. W ogóle jeśli chodzi o tego typu siateczki, to albo występują na rynku pojedynczo, dołączane jako zapas do lampek turystycznych, albo w pudełkach po 10 szt. Tak też było w tym przypadku:


Koszulki ze starej produkcji z Indii - te z lewej dają 200 cps, z prawej 300 na monitorze EKO-C.


Porównanie aktywności obu typów  - zarówno pojedynczych koszulek, jak i 10-paków:




Generalnie moc dawki od siatek żarowych jest dość wyrównania, a jej wahania zależą bardziej od rozmiaru siatki niż od zawartości toru-232. Są oczywiście wyjątki - powyższe siateczki "Todi" generują wyraźnie niższy poziom promieniowania niż "Nightsun".

Podsumowując, siateczki te stanowią jedno z najłatwiej dostępnych, a także najbezpieczniejszych "źródełek" do testowania aparatury dozymetrycznej, a nawet spektrometrycznej. Emitowane promieniowanie jest dość "miękkie" i łatwo je wyekranować wkładając siateczkę do słoika czy grubszej blaszanki. Jednocześnie ma wystarczającą energię, by spowodować wzrost wskazań dozymetrów, które mierzą jedynie emisję gamma, gdyż mają licznik G-M owinięty folią ołowianą (Biełła, Fon, Raton-901 i cała masa indykatorów).

Powiem więcej, stosunek emisji gamma do beta przy siateczkach wynosi ok. 1:10, co przydatne jest, jeśli chcemy ocenić, czy filtr odcinający emisję beta w naszym dozymetrze ma odpowiednią grubość i dobrze spełnia swoją rolę. Dotyczy to dozymetrów takich jak ANRI Sosna, Polaron Pripyat', RKSB-104, RKGB-01, RK-6, jak również wojskowych DP-66, DP-75 i DP-5. Wystarczy dokonać pomiaru z zamkniętą i otwartą osłoną okienka pomiarowego. Typowe siateczki powinny dawać 3 µSv/h gammy i 30 emisji łącznej, jeśli są większe, odpowiednio 4 i 40.

Na zakończenie chciałbym przypomnieć o BHP przy obchodzeniu się z siateczkami - najlepiej przechowywać je w woreczkach strunowych i nie wyciągać, aby nie zanieczyścić niewidocznymi drobinami naszego stanowiska pracy. Temat ten jeszcze rozwinę. Stay tuned!

6 komentarzy:

  1. Dzięki z ciekawy opis. Ja szukałem tych koszulek jeszcze w czasach moich doświadczeń w szkole podstawowej i średniej (przełom lat 70-tych i 80-tych XX wieku, gdy intensywnie pracowałem z legendarnymi książeczkami mistrza Stefana Sękowskiego z serii Chemia dla Ciebie. Np. w tomiku "Ciekawe Doświadczenia", cz. II (WSiP) jest kapitalny rozdział o farbach świecących. Niektóre z nich wymagały aktywowania odpowiednim preparatem lekko promieniotwórczym. Wtedy spotkałem się pierwszy raz z koszulkami Auera, z których Pan Stefan proponował robić materiał aktywujący.

    Oto jeden z przepisów (farba świecąca niebiesko):
    1) siarczek cynku, ZnS: 10g,
    2) azotan srebra, AgNO3, 0,1% roztw.: 3 krople,
    3) fluorek potasu, KF, 1% roztw.: 5 kropli,
    4) chlorek potasu, KCl, 1% roztw.: 5 kropli,
    5) preparat promieniotwórczy (z koszulki Auera): 2-3 krople.

    Jedno uwaga offtopic: okupacja to była niemiecka, a nie hitlerowska: do 1938 Deutsches Reich, a potem do 1945: Großdeutsches Reich, czyli Wielka Rzesza Niemiecka.

    pozdrawiam,
    KSW

    OdpowiedzUsuń
  2. Obie Rzesze podówczas były hitlerowskie. Nietrudno to skonstatować, jeśli nie założy się konieczności podkreślenia niemieckości. Przed ZSRR istniała Rosja Radziecka a wcześniej carska. Była między nimi różnica?

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakty i mity, trzeba jednak pamiętać że w każdej bajce jest ziarno prawdy. A tak swoją drogą bardzo dobry i przyjemny artykuł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super artykuł. Zaciekawiony tematem gazowni miejskich trafiłem na Wikipedii na koszulki Auera ale dopiero tutaj zgłębiłem komplet wiedzy nt ich działania i historii. Dzięki Mistrzu!

    OdpowiedzUsuń
  5. Skąd pomysł, że "zawartość dwutlenku toru sprawiała, że koszulki te były promieniotwórcze, emitując głównie emisję beta i słabą gammę" skoro w szeregu torowym rozpady o krótkim czasie połowicznego rozpadu to głównie rozpady alfa.?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło mi o promieniowanie, które da się zmierzyć kieszonkowym dozymetrem z metalowym licznikiem Geigera. W szeregu torowym na 11 nietrwałych izotopów 5 jest emiterami cząstek beta i to niekiedy dość silnych. Z kolei emisji cząstek alfa zwykle towarzyszą kwanty gamma i to te dwie emisje odpowiadają za odczyt na wspomnianych miernikach. Jeśli mamy dozymetr z okienkiem mikowym albo scyntylator alfa, wówczas zmierzymy też tą składową, jednak mało kto ma taki miernik.

      Usuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora - treści reklamowe i SPAM nie będą publikowane!]