Strony

15 października, 2018

Sygnalizator promieniowania RS-70

Wreszcie zdecydowałem się na zakup tego sygnalizatora. Długo odwlekałem nabycie z racji dużej podaży na rynku przy jednoczesnym niewielkim zastosowaniu praktycznym tego przyrządu. Tym niemniej, widząc, że szukacie o nim informacji w sieci, postanowiłem go w końcu  opisać. W dodatku trafiła mi się korzystna oferta, jeżeli chodzi o stosunek jakości do ceny. Zaczynamy!


RS-70 jest progowym sygnalizatorem promieniowania, informującym za pomocą dźwięku i światła o przekroczeniu jednego z zaprogramowanych przez producenta progów. Wprowadzono go do produkcji na początku lat 70. Nie wspomina o nim Podręcznik dowódcy drużyny, oddany do składu w lipcu 1970 r., ale na rynku są egzemplarze wyprodukowane dwa lata później. Produkowano go do końca lat 80., a w zapasach Obrony Cywilnej przetrwał do czasów obecnych. Trafiają się egzemplarze ze świadectwami kalibracji z 2002 r., ważnymi do 2007 r.! 

Ceny wahają się od 30 aż do 200 zł (!) z dominantą 50 zł, w zależności od skompletowania i stanu wizualnego. W dniu zakupu na Olx.pl znajdowało się aż 14 szt. z lat 1972-1989, a na Allegro dalsze 4, z czego część to pewnie te same, co na Olx. Sprzedawany sprzęt jest w większości w stanie magazynowym, w oryginalnym opakowaniu i z akcesoriami.


W komplecie, oprócz styropianowego pudełka, znajduje się jeszcze pas nośny (skórzany lub nylonowy), wtyki "banan" do podłączenia zewnętrznego zasilania oraz zapasowe uszczelki i żarówka. Uszczelki są 3 - jedna pod osłonę żarówki oraz dwie do zakrętki komory baterii (mniejsza i większa). Swoją drogą, skoro zakrętki są dwie, to powinni dać dwa komplety tych uszczelek:

Przyrząd wykorzystuję pojedynczy szklany licznik GM typu DOB-50 w osłonie ołowianej. Zasilanie odbywa się z 4 baterii 1,5 V R-20 lub zewnętrznego źródła napięcia stałego 4,5-7 V (nominalnie 6 V) podpiętego za pomocą "bananków". Napięcie 4 baterii R-20 powinno wynosić między 3,6 a 6,5 V, czyli może spaść nawet do 0,9 V na pojedynczej baterii. Deklarowany pobór prądu nie powinien przekraczać 17 mA. Czas pracy na najniższym zakresie bez sygnalizacji min. 200 h (średnio 300 h), z ciągłą sygnalizacją odpowiednio 50 i 80 h. Przy magazynowaniu należy przyrząd co pół roku włączać na pół godziny w trybie kontroli celem zregenerowania kondensatorów elektrolitycznych. Należy o tym pamiętać, zwłaszcza że często kupujemy używany sprzęt, który nie wiadomo jak długo leżał. Swojego egzemplarza nie rozkręcałem z racji świetnego stanu wizualnego i zachowanych plomb, ale jak kogoś interesuje, "co lalka ma w środku", polecam ten filmik:


Wyłączony sygnalizator bez opakowania powinien, wg producenta, wytrzymywać wibracje o przyspieszeniu 4 g (20-80 Hz), udary do 15 g i upadek z wysokości 0,7 m (nie napisali tylko, na jakie podłoże, raczej nie na beton). W opakowaniu powinien wytrzymać nawet udary do 120 g. Obudowa jest pyłoszczelna i odporna na deszcz o umiarkowanym natężeniu. W razie zanieczyszczenia piaskiem czy pyłem można ją spłukać strumieniem wody.


Najniższy próg pomiarowy to 0,5 R/h, następne to 5 R/h i 30 R/h. Skupmy się na chwilę na najniższym progu. Jego wartość - 0,5 R/h - w przeliczeniu  wynosi:
  • 500 mR/h
  • 5000 µSv/h
  • 5 mSv/h
  • 0,005 Sv/h

Tak wysokiej mocy dawki nie spotkamy ani w naturalnym otoczeniu, ani nawet w reaktorze w Świerku - wg personelu moc dawki na hali wynosi 100 µSv/h (10 mR/h). Zegary lotnicze mają najwyżej 5-7 mR/h, kompasy Adrianowa do 1,5 mR/h, źródło radonowe przy obudowie 6-7 mR/h, źródło od czujnika oblodzenia 50 mR/h (i to promieniowania beta), odsłonięte źródło od PIMP-3 do 100 mR/h, jeśli wierzyć użytkownikom. Nawet słynny chwytak w Strefie ma na zewnątrz 30 mR/h, a wewnątrz 50, czyli 10x mniej. Z tego co czytałem na forum Elektroda, to nawet dentystyczna lampa rentgenowska nie robi wrażenia na RS-70, ale nie róbcie tego w domu! Dopuszczalna przeciążalność sygnalizatora RS-70 wynosi aż 1000 R/h, choć przy takiej mocy dawki mamy tylko kilka minut na znalezienie ukrycia o odpowiedniej krotności osłabienia, a i tak nie unikniemy choroby popromiennej.


Wróćmy do samego przyrządu. Skrócona instrukcja użytkowania wytłoczona jest na tylnej ściance przyrządu, oprócz tego do zestawu dołączona jest książeczka z opisem technicznym i zasadami eksploatacji. Sygnalizator włączamy, przestawiając pokrętło progów na pozycję K. W tym położeniu powinna zadziałać sygnalizacja dźwiękowa i świetlna oraz powinna migać mała neonówka oznaczona N. Jeśli brak dźwięku - słaba bateria. Żarówka się nie świeci - przepalona. Nie świeci żarówka, neonówka i brak dźwięku - źle włożone baterie lub uszkodzony przyrząd. Brak światła neonówki lub ciągły dźwięk - uszkodzenie. Poniżej sprzęt podczas kontroli działania - neonówka i czerwona lampka zapalają się naprzemiennie, jednak z racji długiego czasu ekspozycji widzimy obie podczas świecenia:

 Jeśli przyrząd w trybie kontroli działa poprawnie, to należy włączyć pierwszy podzakres. Jeżeli uzyskamy sygnał, przełączamy na wyższy. Gdy wtedy sygnał milknie, moc dawki nieznacznie przekracza wcześniejszy zakres. Zakresy są opisane jako "bezpieczny" (do 0,5 R/h), "zagrożenie - ukryć się" (do 5 R/h), "zagrożenie silne" (do 30 R/h), "zagrożenie niebezpieczne" (powyżej 30 R/h).

Sygnalizacja przekroczenia progu odbywa się za pomocą migającej czerwonej lampki albo sygnału dźwiękowego. Dźwięk jest koszmarnie głośny i mógłby obudzić umarłego, na szczęście można go wyłączyć, pozostawiając jedynie sygnalizację wizualną. Częstotliwość sygnałów dźwiękowych  lub  świetlnych informuje nas o stopniu przekroczenia progu. Czyli jeśli włączamy zakres I, a sygnalizator wydaje ok. 10 sygnałów na minutę, to próg 0,5 R/h został przekroczony nieznacznie, zaś jeśli sygnałów jest ok. 19 na minutę, to przekroczenie jest dwukrotne (ok. 1 R/h). W każdym wypadku należy przełączyć przyrząd na wyższy zakres, by upewnić się, że poziom promieniowania nie przekracza następnego zakresu. Przybliżone wartości mocy dawki przy poszczególnych częstotliwościach sygnałów podaje ta tabelka z instrukcji (podziękowania dla Blog Strefa [LINK] za udostępnienie materiałów):

Jak widać, faktyczny zakres pomiarowy jest 3x szerszy niż nominalny, przynajmniej jeżeli chodzi o górny zakres. Przy 22 sygnałach na minutę moc dawki w otoczeniu miernika jest nie mniejsza niż 90 R/h. W takich warunkach otrzymamy dawkę śmiertelną LD50/30 w ciągu 4,5 godziny. Instrukcja zaleca ukrycie się, jednocześnie przyjmując, że zagrożenie przy 0,5 R/h nie jest poważne. Oczywiście, pamiętajmy, że standardy wojny jądrowej były mniej rygorystyczne nawet niż dawki awaryjne w czasie pokoju. Sygnalizator RS-70 miał na celu oszacowanie mocy dawki promieniowania gamma, a przez to obliczenie okresu, po którym będzie można opuścić ukrycie, jak również dopuszczalnego czasu przebywania poza ukryciem.

Wskazania sygnalizatora były też podstawą do ogłoszenia oraz odwołania alarmu o skażeniach przez obserwatorów Obrony Cywilnej. W czasie trwania alarmu sygnalizator był włączany okresowo, aby sprawdzić, czy ustał opad radioaktywny. Jeżeli wskazania rosły, opad trwał, jeśli stopniowo zmniejszały się, opad już osiadł na ziemi. Pamiętajmy, że moc dawki po wybuchu jądrowym spada dość szybko, nawet jeśli początkowo była bardzo duża, gdyż większość produktów rozpadu jest krótkożyciowa:



Wracając do sygnalizatora, konstrukcja urządzenia jest dość prosta, choć spece z Elektrody uznali ją za "paskudną", pewnie przez wzgląd na kadmowane elementy mechaniczne. Tą technologię stosowano kiedyś dla zabezpieczenia przed korozją, szczególnie w warunkach kontaktu z wodą morską, jednak przez toksyczność kadmu została wycofana. Na poniższym zdjęciu (źródło) widać z prawej osłonę tuby G-M, a z lewej u góry potencjometry kalibrujące każdy z zakresów.

Sama tuba w osłonie wygląda tak (źródło j.w.), i gdy ja zdejmiemy, czułość znacznie podskoczy:


Przy głośniku znajduje się wkręt, dostępny za pośrednictwem otworu w obudowie, którym można regulować głośność alarmu. Dokręcając zwiększamy głośność, wykręcając zmniejszamy. Warto zmniejszyć głośność, aby nie ogłuchnąć i nie drażnić sąsiadów, alarm ma prawie 94 dB !

Tak duże natężenie hałasu jest porównywalne z motocyklem bez tłumika, młotem pneumatycznym albo pociągiem na moście kratownicowym, dlatego też polecam ochronniki słuchu przy pracach z tym przyrządem.
***
Sprzęt występuje w instruktażowym filmie "W pogodny dzień" z 1976 r., gdzie ostrzega pracującą w polu rodzinę o zagrożeniu radiacyjnym. 

Omawiają go też podręczniki przysposobienia obronnego i obrony cywilnej, jak choćby ten (S. Fidyk et al., Przysposobienie obronne - obrona cywilna dla szkoły średniej, WSiP 1991):


Spotykałem się z modyfikacjami RS-70, polegającymi na odsłonięciu tuby oraz wykonaniu otworu w obudowie, ale mam mieszane uczucia wobec takich praktyk. Po pierwsze, kwestia kalibracji - czułość przyrządu znacznie wzrośnie, ale należałoby wszystkie progi wzorcować od nowa za pomocą specjalnego źródła, które posiadają tylko instytucje. Po drugie, zastosowanie - nie będzie to nadal czuły dozymetr do codziennych pomiarów jak Polaron, czułość będzie ograniczona licznikiem DOB-50. Po trzecie, to jednak zabytek. Może powszechnie występujący, ale jednak zabytek, szczególnie starsze roczniki. Nie ma sensu go kaleczyć, by tworzyć coś, co i tak będzie miało ograniczoną użyteczność. Foto z forum Elektroda (link):



Podsumowując, sygnalizator RS-70 może mieć następujące zastosowanie:

  • eksponat w muzeach wojskowości, obrony cywilnej lub wzornictwa przemysłowego
  • dekoracja awangardowych wnętrz
  • syrena alarmowa :)
  • zabezpieczenie na wypadek apo / W / SHTF

W tym ostatnim celu jednak lepiej sprawdzi się jego następca, czyli rentgenometr sygnalizacyjny KOS-1. Ma on dużo szerszy zakres indykacji (0,001-900 mGy) , który w dodatku jest podzielony na liczne podzakresy, co pozwala dość dokładnie oszacować bieżącą moc dawki gamma. Zakres RS-70, wynoszący 0,5-30 R/h (5-30 mGy), jest zaledwie wąskim wycinkiem zakresu KOS-1. Sam przyrząd jest też znacznie lżejszy (0,42 kg) od ważącego aż 1,5 kg RS-70.

3 komentarze:

  1. Bardzo dziękuje za bardzo dobry opis tego sprzętu! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za ten materiał, syn dostał taki w szkole - sprzątają salę dawnej klasy PO - jutro sprawdzimy jak działa i czy działa w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W normalnych warunkach jedynie uda się uruchomić procedurę testową. Czy znaleźli może inne mierniki albo jakieś akcesoria? Pozdrawiam!

      Usuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora - treści reklamowe i SPAM nie będą publikowane!]