Miernik skażeń powierzchni RKP-1 wprowadzono do produkcji w 1969 r. Przeznaczony był do pomiaru skażeń odzieży, powierzchni roboczych itp., jak również pomiaru mocy dawki promieniowania gamma. W roku 1975 wypuszczono modyfikację, oznaczoną RKP-1-2, która w wielu placówkach jest w użyciu do chwili obecnej. Szybko jednak konstrukcja ta stała się przestarzała, a jej parametry niewystarczające. Postanowiono zatem w 1987 r. opracować nowy miernik. Nacisk położono przede wszystkim na zwiększenie czułości w celu pomiaru również niskoenergetycznego promieniowania beta i możliwości wykrywania skażeń na granicy dopuszczalnej normy. Zamiast 3 cylindrycznych liczników STS-6 planowano użycie 2 okienkowych liczników SI-8B typu pancake oraz dodatkowego licznika cylindrycznego BOI-33, stosowanego m.in. w RK-67.
https://electrosparkles.com/geiger-counter-home-made-easy-si-8b-pancake-detector-tube |
Zastosowane tego typu licznika, wyposażonego w okienko mikowe o grubości 4 mikronów i powierzchni 30 cm2, umożliwiałoby pomiar aktywności wszystkich izotopów beta-promieniotwórczych za wyjątkiem trytu (18 keV). Dla porównania, cylindryczne liczniki z RKP-1-2 rejestrowały dopiero promieniowanie beta od 500 keV, czyli nie były czułe na węgiel-14 (155 keV) czy siarkę-35 (167 keV).
Spośród innych parametrów warto wymienić zwiększenie zakresu pomiarowego, szczególnie w kwestii pomiaru gamma z użyciem przesłony rozszerzającej zakres. Przeciążalność planowano zwiększyć z 10 x do 100 x i nieco obniżyć bieg własny. Jako dodatkową funkcję wprowadzono regulowaną sygnalizację progową skażeń i mocy dawki. Obwód elektroniczny miał w znacznej części opierać się na krajowych układach scalonych, importować zamierzano jedynie radzieckie liczniki GM, czechosłowacki przełącznik i amerykańską folię mylarową. Obudowa nadal miała mieć kształt "żelazka" z drobnymi modyfikacjami, wynikającymi z zastosowania innych liczników GM. Pozostawiono zasilanie z "paluszków" R-6 (AA) i podświetlenie skali, obniżono za to masę przyrządu. Skalę umieszczono pod kątem, aby ułatwić odczyt w położeniu horyzontalnym i wyeliminować odblaski, a głośniczek przesunięto na rączkę "żelazka". Wprowadzono też dodatkowe gniazdo zasilania sieciowego do pracy stacjonarnej.
Sam pomiar miał być uproszczony, a odczyt bezpośredni ze skali, bez konieczności przeliczania, tak uciążliwej w RKP-1-2. Ciekawą funkcją były przełączniki charakterystyki energetycznej, zaprogramowane dla najczęściej stosowanych izotopów - jodu-131, cezu-137, talu-204 i strontu-90. Zakresy pomiarowe i progi alarmu regulowano osobnymi pokrętłami, pozostałe funkcje przełączając przyciskami isostat. Pozostawiono też podwójny "spust" w rączce miernika.
Jak można zauważyć, konstrukcja zapowiadała się bardzo obiecująco. Zapotrzebowanie kraju oszacowano na 50 szt. rocznie i drugie tyle na eksport do obu obszarów płatniczych. Co ciekawe, był to jedyny miernik nie mający odpowiednika w produkcji innych państw socjalistycznych, byłby zatem bezkonkurencyjny. Dlaczego wiec nie rozpoczęto produkcji? Zadecydowały o tym zarówno zmiany na stanowiskach w ZZUJ "Polon", które często powodowały "śmierć" projektów dotychczas prowadzonych, jak też problemy z dostarczeniem liczników SI-8B. Intrygujące jest nadanie numeru trzeciego tej konstrukcji, jakby uznano RKP-1-2 za model drugi. Faktyczny RKP-2 wprowadzono do produkcji dopiero w 1997 r. i nie licząc wyświetlacza LCD oraz gniazda sondy zewnętrznej, nie różnił się zbytnio od RKP-1-2.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!
[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora - treści reklamowe i SPAM nie będą publikowane!]