Strony

10 lutego, 2022

Richard Rhodes - Jak powstała bomba atomowa


Gdy dostałem tą książkę, spodziewałem się paru stron wstępu z podstawami fizyki jądrowej oraz najważniejszymi odkryciami „od Skłodowskiej do Fermiego” przy położeniu głównego nacisku na Projekt Manhattan i ewentualnie dalszy wyścig zbrojeń. Publikacja tymczasem sprawiła mi dużą niespodziankę, ukazując na pierwszych 300 stronach historię odkryć, które umożliwiły w ogóle myślenie o broni jądrowej. Mamy przedstawioną całą plejadę wybitnych badaczy ze szczególnym uwzględnieniem Szilarda, Einsteina, Rutherforda, Oppenheimera i Bohra, w dodatku osadzonych w kontekście historycznym. Dowiemy się również o przebiegu I wojny światowej z całym jej morderczym arsenałem broni, od karabinów maszynowych po gazy bojowe, a także o genezie niemieckiego nazizmu i jego wpływie na życie naukowe. Całość okraszona licznymi szczegółami mniej lub bardziej związanymi z tematem, np. opisem ataku na Pearl Harbor, wysadzenia fabryki ciężkiej wody Norsk Hydro, bombardowań Niemiec i Japonii bombami zapalającymi czy zależnością koloru glazury uranowej od stężenia jonów uranowych. Takie „smaczki” ubarwiają lekturę, która bez tego i tak wciąga, choć wymaga absolutnego skupienia i pewnej podstawowej wiedzy z fizyki. Nieco mniej ciekawe były dla mnie administracyjne przepychanki i zmiany organizacyjne różnych komitetów nadzorujących prace, zanim całość zebrano w Projekt Manhattan. Nie zabrakło oczywiście aspektu moralnego prac nad bombą atomową oraz jej użycia, szczególnie przeciwko ludności cywilnej. Sporą część pracy stanowią rozważania o zmianach w świecie, jakie wywoła pojawienie się bomb jądrowych i konieczności stworzenia systemu międzynarodowej kontroli przemysłu nuklearnego. Zasady odstraszania oraz wzajemnego gwarantowanego zniszczenia były rozważane przez naukowców, zanim jeszcze powstały dokładniejsze koncepcje budowy bomby atomowej i jej zastosowania.

Obok głównego wątku, czyli amerykańskich prac, omówiono również niemiecki i japoński program atomowy, choć ten ostatni, siłą rzeczy, jedynie w zarysie, ponieważ nie wyszedł poza stadium wstępne. Szczegółowo opisano mechanizm działania samej bomby, zarówno od strony konwencjonalnych ładunków wybuchowych, powodujących połączenie mas podkrytycznych w krytyczną, jak również wszystkie stadia powstawania kuli ognistej i jej niszczącego działania.

Nic więc dziwnego, że praca ma ponad 800 stron. Bardzo naturalistycznie ukazano atak na Hiroszimę, szczególnie działanie promieniowania cieplnego na ludzi.  Opisy zwisającej skóry  i wystających z czaszki oczu długo zapadają w pamięć. Z drugiej strony atak na Nagasaki przedstawiono bardzo skrótowo, praktycznie skupiono się tylko na problemach z odnalezieniem celu i mniejszą skutecznością bombardowania. Myślę, że ten temat warto byłoby rozwinąć, ukazując skalę zniszczeń i ofiar w ludziach na terenie Nagasaki porównaną do tej z Hiroszimy.  Narrację doprowadzono do pierwszej eksplozji termojądrowej (1952).

Praca została napisana w 1986 r., zatem nie wszystkie materiały były wówczas odtajnione, i to widać w spekulatywnym charakterze niektórych wypowiedzi, dotyczących detali bomb. Przydałaby się pewna aktualizacja, gdyż obecnie wspomniane kwestie są już lepiej znane.

W książce znajdują się oryginalne ilustracje z epoki, jak również kilka rysunków poglądowych, jest ich jednak moim zdaniem za mało.


Szczególnie dla współczesnego czytelnika, wychowanego w kulturze obrazka, a nie tekstu, same opisy urządzeń stosowanych przy projekcie Manhattan, nawet bardzo rozbudowane, nie będą czytelne.

 ***

Do tekstu nie mam zbyt wielu zastrzeżeń, choć pisanie „Maria Curie” zamiast „Skłodowska-Curie” trochę razi w POLSKIM wydaniu książki. Z drugiej strony przypisy tłumacza prostują drobne nieścisłości oryginału i udzielają dodatkowych wyjaśnień dotyczących kontekstu kulturowego i historycznego. Z kwestii edytorskich mam jedną poważną uwagę - otóż książka nie ma indeksów (osobowych, rzeczowych i geograficznych), co przy tak rozbudowanej, wieloaspektowej publikacji utrudnia wyszukiwanie informacji i powrót do określonych partii tekstu. 


***

Niektórym publikacja może wydawać się nieco zbyt przegadana - wszak np. postać Szilarda jest okazją do przytoczenia krótkiej historii Żydów węgierskich i fenomenu nadreprezentacji wybitnych fizyków-noblistów w tej społeczności, sporo jest też opisów krain geograficznych, stanowiących scenerie omawianych wydarzeń. Poruszono również ogólne aspekty metody naukowej (m.in. peer review) oraz stworzono portret psychologiczny typowego fizyka pracującego nad Projektem Manhattan. Moim zdaniem uatrakcyjniają one lekturę i pozwalają na chwilę oderwać się od skomplikowanych zagadnień fizycznych. 

Podsumowując, książka napisana jest przystępnym językiem, narrację poprowadzono wartko i jest ona bardzo wciągająca, choć jednocześnie wymaga pełnego skupienia, inaczej pogubimy się w gąszczu nazwisk, organizacji, wielkości i zależności. Warto zarezerwować na lekturę dużo czasu i spokoju, z pewnością nie jest to książka do dorywczego czytania jednym okiem. Mi przeczytanie zajęło prawie miesiąc przy prawie codziennej lekturze, zaś uzyskane informacje wykorzystałem m.in. w notce opisującej zmiany koncepcji atomu na przestrzeni wieków [LINK].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora - treści reklamowe i SPAM nie będą publikowane!]