Palesse 26K-86 to jeden z
licznych typów prostych przyrządów dozymetrycznych produkowanych dla ludności po awarii w Czarnobylu. Nazwany został Palesse,
czyli Polesie (kraina geograficzna na pograniczu Polski, Ukrainy i Białorusi), a symbol
26K-86 oznacza datę awarii - 26 kwietnia 1986 r. Co ciekawe, w nazwie użyto białoruskiej nazwy Polesia (Палессе), a nie ukraińskiej (Полісся) czy rosyjskiej (Полесье), choć reszta opisów jest po rosyjsku. Miernik nosi dodatkowe oznaczenie kodowe DBGB-01K, podobnie do innych wyrobów z tego okresu (np. Biełła oznaczona jest DBG-01i).
Urządzenie mierzy moc dawki promieniowania gamma w dwóch zakresach - niższym 0,06-1,2 µSv/h, oznaczonym izmier (pomiar) i wyższym 0,5-12 µSv/h, oznaczonym poisk (poszukiwanie). Nazwy zakresów wynikają z ich charakterystyki - wyższy zakres ma krótszy czas pomiaru i szybciej reaguje na zmiany poziomu promieniowania, zatem przydatny będzie do poszukiwania źródeł. Zakres niższy ma zastosowanie głównie do pomiaru naturalnego tła promieniowania, gdyż czas ustalania wyniku sięga 4 minut, co widać na poniższym filmie.
Oba zakresy mają część wspólną pomiędzy 0,5 a 1,2 µSv/h, co pozwala na korzystanie z szybszego trybu pomiaru również przy słabszych źródłach.
Wynik sygnalizowany jest zapaleniem jednej z 14 diod LED, umieszczonych pomiędzy skalami obu zakresów. Podziałka nie jest liniowa - odległości między poszczególnymi wartościami skali zwiększają się stopniowo, co szczególnie widać na pierwszym zakresie (izmier):
Impulsy sygnalizowane są dość głośnym dźwiękiem, którego niestety nie można wyłączyć. Jedynym sposobem jest przysłonięcie głośnika palcem, co skutecznie tłumi sygnały i pozwala na dyskretny pomiar.
Miernik ma tylko dwa przyciski - włącznik i przełącznik zakresów - umieszczone we wgłębieniu przedniego panelu, aby uniemożliwić przypadkowe przestawienie. Możemy je obsługiwać bez problemu zarówno prawą, jak i lewą ręką. Niestety są dość luźno osadzone i w używanych egzemplarzach nie zawsze kontaktują, wymagając mocniejszego dociśnięcia. Jakość wykonania dozymetru jest dobra, zwłaszcza jak na tak prosty przyrząd. Plastik jest mocny, porządnie wykończony, a połówki obudowy dobrze spasowane.
Zwracają uwagę gabaryty obudowy, zarówno niewielka grubość, jak i spora długość:
Dozymetr zasilany jest z 4 baterii AA, co jest nietypowe wśród poczarnobylskich przyrządów, zasilanych zwykle z baterii 6F22 9 V. Ze znanych mi przyrządów stosuje je tylko DBG-01S Sinteks oraz samochodowy DBGB-04
Zajrzyjmy do wnętrza. Detektorem promieniowania są dwa liczniki G-M typu SBM-20-1, stosowane w większości kieszonkowych dozymetrów produkcji radzieckiej i poradzieckiej. Owinięte są ołowianą folią dla wyrównania charakterystyki energetycznej i odcięcia promieniowania beta. Liczniki umieszczono po bokach obudowy, co zapewnia korzystniejszą geometrię układu pomiarowego przy pomiarze mocy przestrzennego równoważnika dawki w powietrzu.
https://forums.radiodetali-sfera.com/topic/5485-dozimetr-bytovoy-palesse-26k-86/ |
Z drugiej strony podczas pomiaru promieniowania od źródeł punktowych wynik będzie zaniżony, gdyż promieniowanie dotrze tylko do jednego z liczników. W dodatku konstrukcja dozymetru nie wykorzystuje możliwości układu dwóch liczników do skrócenia czasu pomiaru lub rozszerzenia zakresu, jak miało to miejsce choćby w Jupiterze SIM-05 czy ulepszonej wersji Biełły, oznaczonej DBG-01N.
Ekranowanych liczników G-M znacznie zmniejsza czułość Palesse 26K-86 i ogranicza jego zastosowanie. Nie zmierzymy nim promieniowania szkła i ceramiki uranowej ani wyrobów z niewielką ilością radowej farby świecącej. Lepiej poradzi sobie ze źródłami zawierającymi tor-232, czyli siateczkami żarowymi, soczewkami i medalionami Quantum Pendant. Z kolei najbardziej aktywne zegary lotnicze przekroczą jego zakres pomiarowy, gdyż emitują 30-60 µSv/h [LINK]. Sytuację nieco ratuje szerokie rozstawienie liczników G-M - źródło zwykle nie obejmuje obu, a sumaryczny wynik jest zaniżany przez drugi licznik, bardziej oddalony od źródła. Dobrze widać to na poniższym filmie - praktycznie żaden zegar lotniczy nie przekroczył zakresu:
Dozymetr ten pojawia się dość rzadko na rynku, ostatnio na Allegro wiszą ze dwa egzemplarze w cenach ok. 300 zł (!), a w 2014 r. był wysyp na forum Strefazero.org. Jest to sprzęt raczej kolekcjonerski z racji niewielkiego zakresu, mało dokładnej skali i długiego czasu osiągania gotowości do pracy. Brakuje alarmu progowego, który mógłby zwiększyć użyteczność przyrządu, czyniąc z niego sygnalizator przekroczenia określonej mocy dawki. Obudowa jest dość duża, co nie ułatwia posługiwania się przyrządem, a dźwięku nie można wyłączyć. Zaletą jest zasilanie z baterii AA, które są łatwo dostępne w każdym kiosku, ale to niewielki plus przy licznych minusach sprzętu. Moim zdaniem jest to jeden z najgorszych dozymetrów z radzieckich przyrządów produkowanych dla ludności po katastrofie w Czarnobylu, który można postawić w jednym szeregu z Masterem i Gryfem - LINK. Zaryzykuję stwierdzenie, że najlepszym jego przeznaczeniem jest... kanibalizacja celem pozyskania dwóch liczników SBM-20-1, które można zamontować do Sosny, Polarona, Biełły i innych bardziej wartościowych dozymetrów.
Śmieć, a nie miernik. Masowo "palą się" rurki G-M ze względu na zbyt wysokie napięcie przetwornicy WN w stosunku do charakterystyki rurki.
OdpowiedzUsuńBłyskanie diody to tylko wskaźnik na skali, a nie detekcja zdarzenia radiacyjnego.
Miernik na filmie jest już uszkodzony.
Można przyspieszyć uruchomienie włączając go w pozycji "poisk" i przełączając na "Izmer" gdy diody dochodzą do dołu sklali