Już dawno zamierzałem wypróbować rentgenoradiometr DP-5B w terenie. W końcu jeśli wybiorę się do Czarnobyla, będzie to mój podstawowy sprzęt. Miernik ma bardzo szeroki zakres, od promieniowania tła aż do 200R/h, zatem żadna "gorąca plama" mu nie straszna. Póki co wybrałem się na nasyp kolejowy, aby sprawdzić aktywność tłucznia na podtorzu. Wyniki nie były rewelacyjne, sondę należy prowadzić bardzo powoli i nigdy nie wiadomo, czy chwilowa "zbitka" kilku zliczeń oznacza wzrost aktywności, czy też wynika z charakterystyki przyrządu. Dla pewności miałem Polarona, którym sprawdzałem wszystkie kamienie, wykazujące choć cień podniesionej aktywności. W kilku przypadkach "trafiłem", aczkolwiek wynik nie był imponujący - po prostu zwykły granit. DP-5B jest całkiem wygodny, gdyby nie przedłużka sondy, trochę za krótka przy moim wzroście :) Słuchawki też mogłyby być łatwiejsze w nakładaniu, bez dodatkowego paska. Dobrze, że nie zawiodły "adaptery" zasilające, wykonane z plastikowych rurek wodociągowych i nakrętek. Myślę, że gdyby wybrać się w bardziej aktywne rejony np. Dolnego Śląska, DP-5B byłby bardzo przydatny do długotrwałych poszukiwań promieniotwórczych minerałów. Poniżej parę zdjęć z dwóch eskapad - obie zakończyły się podobnym wynikiem - kamieni kupą :) miło byłoby znaleźć choćby kawałek szkła uranowego albo polewanej ceramiki :)
Druga wyprawa doczekała się bogatszej dokumentacji, wraz z logiem z Radiatexa:
|
Dozymetrysta w pełnym ekwipunku bojowym :) |
|
Tereny kolejowe - dużo tłucznia i innych kamulców :) |
|
W pobliskich krzakach sporo gruzu :) |
|
Widać podniesienie tła, ale dużo później w stosunku do czasu przeprowadzania pomiarów :) |
Co Pan sądzi o wpływie prób nuklearnych z okresu zimnej wojny ( na youtube można znaleźć filmik z ich projekcją na globie przez wszystkie lata) na odczyty promieniotwórczości tła?
OdpowiedzUsuńAlbo taki projekt Starfish Prime armii USA z lat 1960-1970. W projekcie chodziło o testowanie ładunków nuklearnych w wysokich warstwach jonosfery (w pasie Van Allena – pas radiacyjny – obszar wysokiego naładowania ładunkami elektrostatycznymi i dzięki temu badano w jaki sposób fala dociera do powierzchni Ziem. Można było obliczyć prędkość grawitacyjną ładunków).
Czy dalej pada nam radioaktywny śnieg na głowę?
karwan
Na pewno podniosły, w którymś z podręczników podano odczyty poziomu promieniowania z lat 50. i 60. - widać znaczący spadek po podpisaniu porozumienia o zaprzestaniu prób broni jądrowej w latach 60. :) Musiałbym sprawdzić, jaki procent sumarycznego tła stanowią pozostałości po próbach, bo Czarnobyl to ok. 1% całości.
Usuń