Strony

31 sierpnia, 2018

Wielkość produkcji dozymetrów w Polsce


Dzięki uprzejmości firmy Polon-Alfa uzyskałem specyfikacje krajowych urządzeń radiometrycznych od lat 60. do 90. Oprócz przeznaczenia przyrządu, krótkiego opisu i podstawowych danych (przeznaczenie, zakres, wymiary, masa, zasilanie) podano także liczbę wyprodukowanych egzemplarzy. Daje się zaobserwować ogromny skok w latach 70. i 80., szczególnie w porównaniu z małoseryjną produkcją lat 60. Niestety warianty sprzętów (RKP-1 i 1-2, RK-67 i 67-3) umieszczono bez rozróżnienia, a prawdopodobnie nowsze, ulepszone wersje produkowano dłużej. Powyższe liczby robią się szczególnie ciekawe, gdy porównamy je z dostępnością tych modeli na rynku wtórnym. Liczbę egzemplarzy na portalach aukcyjnych, ogłoszeniowych, forach itp. podałem w nawiasach kwadratowych. Informacje są zbierane od 2013 r. do dziś i aktualizowane na bieżąco, obejmują również egzemplarze posiadane przez znanych mi kolekcjonerów.

RIK-59 (1959) - 350 [4] 

RK-60 (1960) - 100* [3]
*wielkość oszacowana na podstawie nakładu instrukcji obsługi

RKL-60 (1961) - 20 [2]

RK-63 (1962) - 100 [9, w tym 2 przerobione na multimetry - LINK]

RK-67 (1968) i RK-67-3 (1980) - 5000 [42, w tym 11,5 wersji RK-67-3)


RUS-5 i RUS-5A (1960) - 250 [1]
RUG-3 (1965) - 30 [0]

RUST-1 (1962) - 150 [0]
RUST-2 (1969) [7,5], RUST-2S (1972) [1] i RUST-2S-2 (1975) [1] - 400
RUST-3 (1987) - 2000 [23]
MSP-3 i MSP-3A (1970) - 50 [2]


MSP-4 (1969) - b.d. [1]

RK-10 (1973) - 300 [6]

ALDO-2 (1972) - 100 [11]
ALDO-3 (1974) - 200 [4]


ALDO-10 (1983) - 100 [3]

RKP-1 (1969) i RKP-1-2 (1975) - 1500 [25, z czego 4 wersji RKP-1]


RG-1 (1971) - 80 [4]

URL-1 (1972) - 80 [2]

URL-2 (1974) - 100 [1]


URS-3 (1981) - 200 [4]
DR-1 (1975) - 10 [0]

ST-02 (1970) - 100 [1]

ST-03 (1976) - 300 [2]


Szkolny radioindykator Biofiz (ok. 1962) - b.d. [5]


RK-20 (1986) - 50 [2] (cyt. za: Grzegorz Jezierski, Radiografia przemysłowa, s. 573)


Szkolny radiondykator w obudowie radia "Iza", (lata 70.)  - b.d. (2)

  • Do poniższych mierników niestety nie mam fotografii:
    • MSP-4A - miałem, sprzedałem, zdjęcie zaginęło...
  • Inne zapomniane mierniki omówiłem w tej notce [LINK]


Zwraca uwagę duża liczba wyprodukowanych RK-67. Był to chyba najdłużej produkowany radiometr, gdyż wprowadzono go w 1968 r., a najnowszy znany mi egzemplarz pochodził z 1991 r., choć podejrzewam, że większość produkcji to wersja RK-67-3. Niestety brak danych dotyczących zakończenia produkcji. Do tej pory oferowana jest usługa kalibracji tego przyrządu, choć nie jest on lubiany przez fachowców.
Z tego co udało mi się znaleźć w literaturze, to od swego powstania do 1996 r. firma Polon-Alfa (przedtem ZZUJ "Polon") wyprodukowała 14 tys. radiometrów wszystkich typów. W tej liczbie 5000 przypada na RK-67, 2000 na RUST-3 i 1500 na RKP-1-2. W szczytowym okresie w latach 70. przedsiębiorstwo zatrudniało 650 pracowników.


***

Zerknijmy jeszcze na najpopularniejsze sondy pomiarowe, przeznaczone do radiometrów serii RUST, URL i URS:

SGB-1P (1966) - 2000 [16]

SGB-2P (1966) - 1000 [16,5]

SGB-1R - 200 [3]


SGB-3P (1966) - 200 [3]

SGB-1D (1973) - 150 [3]


SGB-2D (1975) - 200 [1]


SSU-3-2 (1984) - 500 [5]


SSU-70 i SSU-70-2 (1971) - 900 [9]


SSA-1P (1966) - 1500 [19]


SSNT-1/2 - 600 [1]

SGB-1Z - 300 łącznie z SGB-2Z [0]

SGB-2Z - 300 łącznie z SGB-1Z [1]

Spośród powyższych sond najczęściej na rynku wtórnym pojawia się scyntylacyjna sonda SSA-1P, stosowana często z radiometrami RUST-2, RUST-3, RKP-2 i EKO-C/s do kontroli szczelności jonizacyjnych czujek dymu oraz w pracowniach izotopowych. Druga w kolejności jest sonda licznikowa na 3 tubach STS-3 typu SGB-1P, zwykle w zestawie z radiometrami RUST-2 i RUST-3. Inne występują epizodycznie, w liczbie jednego egzemplarza na kilka lat. 

***

Oprócz firmy Polon-Alfa z Bydgoszczy ważnym producentem jest firma Polon-Ekolab z Gdańska, wywodząca się z gdańskiego oddziału Zakładu Urządzeń Dozymetrycznych w Bydgoszczy. Firma ta produkuje chociażby monitory EKO-C i radiometry EKO-D. Innymi producentami były zakłady doświadczalne przy instytucjach naukowych, np. Instytucie Badań Jądrowych w Świerku, czy katedrach Politechniki Warszawskiej (Katedra Budowy Aparatury Elektromedycznej, KBAE). Instytut w Świerku opracował chociażby Radiometryczny Zestaw Polowy RZP-10, zaś KBAE - monitor skażeń powierzchni KBAE-62/57.
Historia produkcji aparatury dozymetrycznej w Polsce cały czas czeka na opracowanie. Szczególnie ciekawe wydają się być początki prac, prowadzone w bardzo trudnych warunkach powojennej odbudowy. 

25 sierpnia, 2018

Książka "Ochrona przed opadem radioaktywnym w rolnictwie"

Na tą publikację trafiłem przypadkiem, poszukując radioindykatora RIK-59 na Allegro. Sprzedający udostępnił spis treści książki, w którym zawarte było m.in. omówienie RIK-59 i kilku innych przyrządów z tego okresu. Opinie o sprzęcie radiometrycznym z tamtych lat są wyjątkowo cenne wobec dużego rozproszenia i małej ilości źródeł.

Książka została wydana w 1966 r. Zaczyna się od standardowych podstawowych informacji o fizyce jądrowej i skutków działania broni nuklearnej ze szczególnym uwzględnieniem opadu. Następnie omawiane są techniki gospodarowania na terenach skażonych, wpływ radiacji na zwierzęta, sposoby ochrony, metodyka pomiarów oraz aparatura pomiarowa przewidziana do wykrywania skażeń.



Szczególnie wart jest zainteresowania ten ostatni rozdział. Przedstawia on dostępne w 1965 r. przyrządy pomiarowe wraz z ich przydatnością w konkretnym celu pomiaru skażeń w rolnictwie. Wybór nie jest zbyt szeroki. Radioindykator RIK-59 ma za małą czułość z powodu osłony tuby Geigera, choć jest ona znacznie cieńsza niż reszta obudowy. Radiometr RK-60 ma za małe okienko pomiarowe, które nie obejmuje całego licznika G-M, jest wyskalowany tylko w jednostkach mocy dawki, a w dodatku wymaga idealnie płaskiej pozycji podczas pomiaru. Dodatkowo jego dokładność zależy silnie od zmian temperatury.  Następnie jest mowa o "nieudanym" radiometrze kieszonkowym RK-62, który fabrycznie mógł mierzyć tylko moc dawki gamma i z racji licznych wad został szybko wycofany z produkcji. Pojawia się zapowiedź RK-64, który wg Biura Urządzeń Techniki Jądrowej miał zostać wypuszczony w 1964 r., lecz również miał być jedynie radiometrem gamma. Odnoszę wrażenie, że jest tu pewna nieścisłość. Książkę oddano do składu w listopadzie 1965 r., zatem w czasie, gdy od 2 lat produkowano radiometry RK-63, o których zupełnie nie ma mowy. Z RK-64 nigdy się nie spotkałem, a przytaczany w informatorze BUTJ z 1961 r. RK-62 wygląda zupełnie jak RK-63!

Innym omawianym przyrządem jest monitor licznikowy ML-57, który też nie zebrał pochlebnych recenzji. Zaletą jest niezawodność, przetestowana w różnych warunkach, i wodoszczelność, wadą - małe okienko pomiarowe, podziałka "oderwana", wymagająca odczytu z tabeli w pokrywie pulpitu. Wspomniany jest też opracowany na Politechnice Warszawskiej radiometr przenośny RP, który nie wszedł do produkcji seryjnej oraz radiometry scyntylacyjne RUG i SRP-2. Z tych ostatnich RUG został zdyskwalifikowany przez brak pomiaru emisji beta, zaś SRP-2 za awaryjność i przestarzałą konstrukcję. Mierniki te wspominałem w notce o zapomnianych dozymetrach. Dobrą notę otrzymał współpracujący z różnymi sondami radiometr uniwersalny RUS, przewidziany na wyposażenie polowych stacji pomiarowych. Omawiałem jego wersję RUS-5. Inne urządzenia to przeliczniki elektronowe PEL-5 i LL-1, współpracujące z takimi samymi sondami jak radiometry RUS.

W rozdziale tym pojawiają się propozycje modyfikacji niektórych radiometrów, aby były bardziej przydatne w warunkach pomiaru skażeń w rolnictwie. W większości mają one na celu zwiększenie czułości, zmianę skalowania i poprawę niezawodności przy pracy w terenie. Sugerowana jest nawet zmiana cylindrycznego licznika GM typu BOB-33 na okienkowy BAH-55 w monitorze ML-57:

W książce znajdują się też ciekawe informacje dotyczące samych skażeń promieniotwórczych, ze szczególnym uwzględnieniem strontu-90. Omówiono jego dystrybucję w glebie i całym łańcuchu pokarmowym, z toksycznością strontową, dyskryminacją i sposobami dekontaminacji. Dużo uwagi poświęcono też zagadnieniu pyłu promieniotwórczego i jego drogom transportu w atmosferze (opad lokalny, globalny troposferyczny i stratosferyczny). 




Na pochwałę zasługuje również początkowy rozdział o podstawach fizyki jądrowej. Jest napisany bardzo przystępnie, w sposób zrozumiały dla osób niemających zawodowego związku z tą dziedziną. Mogę powiedzieć, że jest to jedno z najbardziej przystępnych opracowań w podręcznikach z tego okresu. Poniżej usystematyzowanie rodzajów promieniowania jonizującego:


Schemat rozpadu promieniotwórczego i krzywa zaniku:


Przykładowy schemat rozszczepienia jądra uranu-235:

Wykresy częstości występowania produktów rozpadu o poszczególnych liczbach masowych w zależności od rodzaju materiału rozszczepialnego:

***
Książka została wydana w nakładzie zaledwie 7000 egzemplarzy, lecz jest dość łatwo dostępna w przystępnej cenie na Allegro. Większość egzemplarzy pochodzi z likwidowanych bibliotek placówek sanitarno-epidemiologicznych i uczelni agrotechniczych. Powinna też występować w antykwariatach. Jest to pozycja, która pomimo specjalistycznego charakteru może być polecana również amatorom i pasjonatom fizyki, obrony przeciwatomowej, broni nuklearnej czy zimnej wojny. Nawet rozdziały dotyczące stricte produkcji rolnej są ciekawe w odbiorze, ukazując ówczesną metodykę ochrony wsi  przed bronią nuklearną.