05 lipca, 2017

Radiometr kieszonkowy RK-60


RK-60 to pierwszy kieszonkowy radiometr produkowany seryjnie w Polsce. Wytwarzały go Zakłady Radiowe "Eltra" w Bydgoszczy, które produkowały wówczas również indykator promieniowania RIK-59, przenośne radiometry DP-11B i ML-56 i wojskowe rentgenometry D-08 


Zapotrzebowanie na taki przyrząd powstało wraz z dynamicznym rozwojem polskiej atomistyki i tworzeniem licznych placówek wykorzystujących w swojej działalności izotopy promieniotwórcze. Przeznaczeniem RK-60 był pomiar mocy dawki w pobliżu źródeł izotopowych i pojemników z substancjami radioaktywnymi oraz wykrywanie skażeń powierzchni emiterami gamma i beta. Ponieważ była to pionierska konstrukcja, stworzona w okresie, gdy przemysł jądrowy dopiero raczkował, przez to nie ustrzegła się pewnych wad, które uczyniły przyrząd niezbyt udanym. Ale o tym za chwilę.

Radiometr RK-60 mierzy promieniowanie gamma oraz silniejsze beta za pomocą szklanego licznika G-M typu BOB-33, produkowanego przez Przemysłowy Instytut Elektroniki. Licznik ten rejestruje emisję beta dopiero od 700 keV wzwyż - dla porównania, metalowy licznik STS-5 od 500 keV. Licznik znajduje się on pod lewą ścianką obudowy, osłonięty przesłoną, którą przesuwamy za pomocą przycisku na przednim panelu. Niestety okienka w obudowie są dość małe i osłonięte od wewnątrz niebieskawą folią. Dodatkowo sam licznik umieszczony jest w pewnej odległości od okienek, co zmniejsza i tak już niewysoką czułość radiometru na niskoenergetyczne promieniowanie. 


Przesłona jest dość gruba i skutecznie odfiltrowuje promieniowanie beta, a ponieważ jest wbudowana w licznik, nie zgubimy jej jak np. w Polaronie. Poniżej RK-60 z zamkniętą, częściowo otwartą i całkowicie otwartą przesłoną:



Zakres pomiarowy radiometru wynosi od 0,1 do 100 mR/h (1-1000 µSv/h) i jest podzielony na 4 podzakresy (w nawiasie wartość pierwszej opisanej podziałki każdego zakresu, za faktyczny początek przyjąłem jej połowę):
  • 0,1-3 (0,2)
  • 0,25-10 (0,5)
  • 0,5-30 (1)
  • 1-100 (2,5)
Najczulszy zakres (0,1-3 mR/h) ma skalę liniową, pozostałe mają skale logarytmiczne. Na najniższej skali jest pasek kontroli napięcia zasilania, na którym powinna znaleźć się wskazówka po przełączeniu pokrętła zakresów w położenie "K". Jak widać, pasek jest dość krótki, czyli miernik ma małą tolerancję poziomu napięcia zasilającego. Porównajmy to z długim łukiem na skalach RK-67, RKP-1-2 i DP-66.



Impulsy są sygnalizowane dźwiękami z głośniczka, który jest wkładką piezoelektryczną, taką samą jak w RIK-59. W razie awarii można go zastąpić buzzerem od radzieckich budzików "Elektronika". Dźwięk jest dość cichy, ledwo słyszalny w pomieszczeniu o normalnym poziomie hałasu, a niestety producent nie przewidział zastosowania słuchawki.


Zasilanie zapewniały 3 ogniwa rtęciowe KM-1 o łącznym napięciu 4 V, zastąpić je można 3 bateriami guzikowymi AG-13, złożonymi w pakiet i dociśniętymi dodatkową sprężynką. Komora baterii ma dekiel zakręcany śrubokrętem, podobnie jak w RIK-59 i późniejszym RK-67. 


Na dolnej powierzchni obudowy z lewej widoczny jest dekiel, pozwalający wyjąć licznik G-M bez otwierania przyrządu. Aby go odkręcić, musimy mieć specjalny klucz, ale można w tym celu użyć suwmiarki. Żeby trafić licznikiem w gniazdo na końcu obudowy, polecam lusterko nagłowne, stosowane przez laryngologów (tzw. zwierciadło Zeiglera). Oczywiście można po prostu obudowę rozkręcić, w tym celu odkręcamy wkręt trzymający pokrętło zakresów, zdejmujemy je, a następnie odkręcamy 3 śruby z tyłu obudowy. Licznik G-M jest osadzony w ten sposób (plusem do wnętrza):


Obudowa jest bardzo masywna, wykonana z metalu i pokryta farbą o fakturze "młotkowej". Ciężar wynosi aż 800 g, zatem RK-60 "kieszonkowy"jest tylko z nazwy, dla odróżnienia od radiometrów "noszonych" w rodzaju DP-11/ML-56. 
Ponieważ metal obudowy podłączony jest do "plusa" baterii i do "minusa" licznika G-M, dlatego przy naprawach należy uważać na ewentualne zwarcia z elementami elektroniki miernika. Zwarcie takie można rozpoznać, jeśli radiometr pracuje poprawnie po wyjęciu z obudowy, zaś po zamontowaniu jest martwy lub wariuje. W razie niemożności wykrycia miejsca zwarcia trzeba pokryć wnętrze obudowy izolującym lakierem. 
Poniżej układ elektroniczny RK-60 wyjęty z obudowy. Zdjęcie dzięki uprzejmości Michała, który sprowadził do kraju egzemplarz z Niemiec i przywrócił do pełnej użyteczności. Na płytce drukowanej widoczne jest logo Zakładów "Eltra" w Bydgoszczy (EB w trójkącie):


Na drugiej stronie płytki drukowanej widoczne potencjometry kalibracyjne poszczególnych zakresów oraz pokrętło przełącznika zakresów, które w wielu egzemplarzach wymaga solidnego przeczyszczenia styków:


Widok zewnętrzny tego egzemplarza, jednego z trzech, o których mi wiadomo, że są w posiadaniu polskich kolekcjonerów. 


Poniżej specyfikacja z katalogu Aparatura jądrowa - informator techniczny (Warszawa b.r.w. [1963]):


Urządzenie otrzymało negatywną recenzję w publikacji Ochrona przed opadem radioaktywnym w rolnictwie (1966). Krytykowano niewielkie okienko pomiarowe, nieobejmujące całej tuby Geigera BOB-33 i zaniżające czułość miernika. Wysokie tło własne uniemożliwiało pomiar niewielkich skażeń. Wskaźnik wychyłowy był bardzo czuły na położenie dozymetru i prawidłowo działał jedynie przy położeniu horyzontalnym - istotna wada w przyrządzie przewidzianym do pracy w terenie! Zalecana temperatura pracy wynosiła 15-20 st. C, w innych temperaturach następował znaczny wzrost błędu pomiaru. Wyskalowanie w jednostkach mocy dawki (milirentgenach na godzinę) było złym rozwiązaniem w przyrządzie do pomiaru skażeń - wynik powinien być podawany w impulsach na minutę.

 

Autor, po przetestowaniu miernika, sugerował parę modyfikacji, aż do zastosowania sondy z licznikiem okienkowym BAH-55 włącznie. Inne sugestie dotyczyły podniesienia trwałości, niezawodności i szczelności radiometru. 


Jako dodatnie cechy RK-60 uznano niewielkie wymiary i cenę, wynoszącą 4500 zł, która została uznana za najniższą wśród przyrządów dozymetrycznych. Niestety nie znalazłem innych informacji o tym radiometrze, nawet w archiwum producenta, skąd otrzymałem dane o wielu innych przyrządach z tego okresu. Trudno ustalić liczbę wyprodukowanych mierników, chociaż skoro instrukcję obsługi wydrukowano w nakładzie 100 egz., to zapewne produkcja była tego rzędu.

***

Poniżej film z pracy mojego egzemplarza, który Michał (pozdrowienia!) postawił na nogi. Jak słychać, dźwięk jest dość cichy, a czułość zaniżona przez dużą odległość licznika GM od kratki i szklaną ściankę detektora:

Tutaj z kolei filmik z pracy RK-60 wyeksportowanego do Niemiec, który po ponad 50 latach wrócił do Polski i znajduje się w rękach Milirentgena, młodego pasjonata dozymetrii:


Jak widać, czułość jest zaniżona względem wskazań mierników z bardziej odsłoniętym detektorem, mającym ścianki metalowe zamiast szklanych. Z drugiej strony na najniższym zakresie przyrząd wykrywa nawet impulsy tła naturalnego. Niestety wrażliwość wskaźnika wychyłowego na ułożenie przyrządu w osi poziomej ogranicza zastosowanie do pomiarów stacjonarnych, chyba że zamontujemy poziomice do obu boków obudowy.
***
W zestawie radiometru jest wyściełany pluszem skórzany futerał z klapą zapinaną na napy i krótkim paskiem do przenoszenia w ręku.


 Na bokach ma wycięcia dla głośniczka...


...i okienka pomiarowego, z zaznaczeniem środka detektora w postaci czerwonej kropki:



Podsumowując mogę stwierdzić, że jakkolwiek przyrząd warty jest ratowania, jeśli trafi w nasze ręce, to jednak jego użyteczność jest dość ograniczona. Czułość jest za mała dla amatorskiej dozymetrii, choć RK-60 wykryje siatki żarowe, mocniejsze zegarki i przede wszystkim zegary lotnicze i kompasy. Wskaźnik wychyłowy działa tylko w pozycji idealnie horyzontalnej, zaś stara elektronika miewa swoje humory i zwykle wymaga przeglądu, wymiany kondensatorów i wyeliminowania zwarć do obudowy. 
Niech więc ten pierwszy kieszonkowy radiometr produkowany w Polsce pozostanie cennym, kolekcjonerskim zabytkiem, zaś do pracy weźmy chociażby RK-67. Podobnie sprawa wygląda przy innych przyrządach z lat 50. i 60.




1 komentarz:

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]