26 grudnia, 2013

Rentgenometr D-08 - recenzja


Tym razem postaram się opisać dość popularny, ale jednocześnie mało użyteczny wojskowy przyrząd dozymetryczny, jakim jest rentgenometr D-08. Urządzenie działa na zasadzie komory jonizacyjnej, a nie licznika G-M, zasilane jest z kilku baterii o różnych napięciach (lub adaptera na 3 baterie R-20) i ma zakres pomiaru użyteczny jedynie w wypadku wojny jądrowej (0,1-300 R/h).
Produkcja rozpoczęła się w 1960 r. związku z koniecznością wyposażenia Ludowego Wojska Polskiego w przyrząd pomiarowy o dużym zakresie, przydatnym w razie wojny jądrowej. Licencja, proponowana przez ZSRR, najprawdopodobniej okazała się zbyt droga, dlatego poszukano własnych rozwiązań. Opracowania podjęli się inżynierowie z Zakładów Radiowych "Eltra" w Bydgoszczy, gdzie też rentgenometr był przez kilka lat produkowany. W zakładach tych produkowano wówczas kilka typów mierników promieniowania (ML-56, RK-60), jednakże wkrótce ich produkcję przeniesiono do Zakładu Doświadczalnego Biura Urządzeń Techniki Jądrowej w Bydgoszczy, a "Eltra" zaczęła produkować tranzystorowe radioodbiorniki "Eltra" i "Koliber".
 ***

Rentgenometr D-08 występuje powszechnie w demobilach i na targach militariów, gdyż podczas zimnej wojny wyprodukowano ogromną ilość tych mierników. W zestawie dostajemy skrzynkę, zapasowe lampy (czasem), zeszyt pracy, instrukcję obsługi ze schematem i (teoretycznie) latarkę "portfelową", nóż i śrubokręt. O oryginalnych bateriach możemy pomarzyć, a potrzebne są 3 (anoda, siatka, żarzenie). Na szczęście wersja D-08/2 miała "koszyczek" mieszczący 3 baterie R-20 i przetwornicę napięcia, która zasilała obwody przyrządu. Poniżej zdjęcie pulpitu:


I adaptera z przetwornicą:

Na spodzie skrzynki z lewej widzimy przedział baterii, zaś pośrodku miejsce, pod którym znajduje się komora jonizacyjna. Biały symbol na przedniej ściance to oznaczenie geometrycznego środka układu pomiarowego:

W przeciwieństwie jednak do DP-66 i pochodnych, rentgenometry D-08 rzadko znajdują nabywców, co najwyżej wśród amatorów bawiących się lampami rentgenowskimi, bądź też kolekcjonerów militariów z zimnej wojny. Jak już wspomniałem, zakres zaczyna się od 0,1 R/h, czyli 100 mR/h - na szczycie reaktora w Świerku moc dawki wynosiła 28 mR/h, czyli 1/4 najmniejszej działki miernika - i może nawet wskazówka by drgnęła :) Poza takimi miejscami, do których dostęp jest zresztą silnie ograniczony - nie ma miejsc, gdzie taki miernik zalazłby zastosowanie - najwyżej słynny chwytak w Strefie, dający 50 mR/h we wnętrzu, co mogłoby (ale nie musiało) wywołać lekkie drgnięcie wskazówki. Uwaga ta dotyczy wszystkich rentgenometrów produkcji wojskowej - przeznaczono je do pomiaru dużych dawek bezpośrednio po wybuchu jądrowym. Najwyższy zakres to 300 R/h - dwie godziny przy takiej mocy dawki i mamy 100% śmiertelność, a po godzinie jest szansa na śmierć ok. 25% napromieniowanych. W swych szacunkach przyjmuję, że LD50/30 wynosi 450 R (4,5 Sv). LD50/30 to dawka, po której połowa napromieniowanych umrze w ciągu 30 dni - przyjęto ją jako miarodajne określenie dawki śmiertelnej z racji dużej zmienności osobników danego gatunku na napromieniowanie.
Wracając do naszego przyrządu, oprócz marnej czułości jest on dość kłopotliwy w obsłudze - nawet jak mamy wersję z adapterem na 3 baterie R-20, musimy kalibrować miernik przed użyciem. W moim egzemplarzu kalibracja nie dochodziła do skutku - przy kolejnym kroku nie dawało się ustawić wskazówki w żądanym miejscu, jedynie raz, po podłączeniu zasilacza laboratoryjnego, ale akurat wtedy nie filmowałem.
Kalibracja odbywa się wg instrukcji naniesionej farbą przez szablon na ściankę urządzenia:


Pokrętła regulacyjne, osłonięte metalową klapką na sprężynie i wyposażone w specjalny guzik, który trzeba przyciskać podczas regulacji - są niezłym ćwiczeniem siły i zręczności palców :)
Tutaj nieudana próba uruchomienia - raz jeden jedyny miernik uruchomił się prawidłowo, ale - zgodnie z prawami Murphy'ego - akurat nie filmowałem, sądząc, że wynik uda się powtórzyć:

Miernik ostatecznie został sprzedany prawie bez zysku, i tak miałem szczęście, gdyż inny egzemplarz "wisi" na Allegro od miesięcy. Ceny wahają się między 40 a 150 zł, choć znając inwencję sprzedawców, górne widełki są nieograniczone.
Przyrząd został wyprodukowany w 1970 r. (produkowano je od 1960 r.) i "na służbie" był do 1982 r., o czym świadczą regularne wpisy w Zeszycie pracy, dotyczące przeglądów i kalibracji. 
 Nie wiem, w którym roku rzeczony miernik został zdjęty ze stanu i przekazany na sprzedaż, przedtem trafił do Obrony Cywilnej, która kontynuowała "przeglądy" jeszcze przez parę lat - ostatni wykonany w 1993 r. był ważny do 1994 (choć procedura była "uproszczona"). Obecnie pewnie wszystkie D-08 zostały już wyprzedane, a do "skasowania" idą poczciwe DP-66 czy nawet DP-75 ;)
Tu fragmenty instrukcji z danymi technicznym i sposobem obsługi (pełna tutaj), zresztą skrót instrukcji napisany jest białą farbą na ściance obudowy miernika, łącznie ze słynnym "po pracy wyłącz przyrząd":

2 komentarze:

  1. Dzień Dobry Czy trzymanie tego typu urządzeń w domu jest bezpieczne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ten rentgenometr nie zawiera żadnych substancji radioaktywnych. Jedyny przyrząd, który może być niebezpieczny, to DP-63A, o którym pisałem w osobnej notce, ma skalę z dużą ilością farby radowej i lepiej nie trzymać go w domu.

      Usuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]