30 stycznia, 2019

Sprowadzanie dozymetrów z Ukrainy


Na ukraińskich serwisach aukcyjnych i tablicach ogłoszeń można nabyć wiele dozymetrów, których albo w Polsce nie ma, albo są bardzo drogie.  Przykładem może być dozymetr samochodowy DBGB-04, którego na ukraińskim Olx jest kilka sztuk, zaś w Polsce do tej pory na niego nie natrafiłem. Tańsze są też popularne Polarony i Sosny, można też nabyć oryginalny wyświetlacz do Polarona, zamiast dopasowywać zamiennik. Hrywna ma korzystny kurs - 1 UAH = 0,13 PLN, roboczo wystarczy podzielić cenę w hrywnach przez 10. Tutaj jednak zaczynają się schody:
  1. Bariera językowa - nie wszyscy piszą po angielsku, niektórzy znają polski, ale często trzeba pisać po ukraińsku lub rosyjsku. Wielu sprzedających woli kontakt telefoniczny lub na Skype od pisania wiadomości, co utrudnia kontakt i nie pozwala skorzystać z Google Translate ;) Z samym translatorem też trzeba być ostrożnym, jeden opis przetłumaczył "dozymetr nie pracuje", choć w oryginalne było "nie był używany". Słowniki on-line też bywają zawodne, choć nie wszystkie, ja tam najbardziej ufam papierowym.
  2. Kłopotliwe płatności - przelewy międzynarodowe są drogie (cena zależy od banku i kwoty, ale często jest to i 50 zł), tańszą opcją jest Western Union (stała opłata 10 zł), ale ten system zakłada przekazanie gotówki w USD do odebrania w biurze firmy (są w większych miastach, odbiorca musi przyjść z dokumentem tożsamości, do nadania przekazu wystarczy imię i nazwisko, ew. telefon).
  3. Inną opcją jest wysyłka do kogoś, kto mieszka na Ukrainie i jeździ do Polski albo pracuje w Polsce i odwiedza Ukrainę - wysyłka w obrębie Ukrainy jest tania (ok. 2 euro). 
  4. Przesyłki przewożą też kierowcy autobusów jeżdżących do Polski - ja zapłaciłem 50 zł.
  5. Przy wysyłce pocztowej do Polski (koszt ok. 50 zł) przy cenie powyżej 150 $ pojawia się problem cła (5%) i VAT (23%) - przesyłka dostarczana jest do placówki celnej, po czym na nasz adres otrzymujemy dokumenty z instrukcją. Aby zgłosić do odprawy celnej towary zakupione jako osoba fizyczna należy przedstawić potwierdzenie zakupu (rachunek, wydruk aukcji, screeny korespondencji* itp.), specyfikację towarową i dokument tożsamości. Opłaty zostaną uiszczone podczas doręczenia przesyłki z placówki celnej na nasz adres. Na odprawę celną mamy 20 dni, potem następuje zwrot przesyłki do nadawcy. Powstaje też pytanie, jak zakwalifikować dozymetr (sprzęt RTV?).
  6. Niektóre mierniki mają źródła kontrolne ze strontem-90 (DP-5B, DP-5W) i ich wysyłka za granicę nie jest możliwa. Jeszcze inne mają skalę grubo pokrytą farbą radową (DP-63A) lub mocne źródło kontrolne z radem (chyba DP-1). Pamiętajmy, że na granicy są bramki dozymetryczne i możemy narobić sobie kłopotów, więc lepiej upewnijmy się, że nasz wymieniony miernik nie ma żadnych elementów "świecących".
  7. Niektórzy sprzedający twierdzą, że  dozymetrów w ogóle nie można wysyłać pocztą (!), tylko instytucje ze specjalnym zezwoleniem mogą to robić. Nawet dopytywałem, czy chodzi o dozymetry, czy o materiały radioaktywne (co byłoby zrozumiałe), ale sprzedawca uzyskał na poczcie informację, że chodzi o dozymetry (!). 
  8. Należy też uważać na przyrządy, które rzekomo są dozymetrami, a mogą być np. aparatem słuchowym lub metronomem - przy jednej tego typu ofercie pojawiła się korekta opisu... ale jako dodatek, nie usunięto mylącego "dozymetr licznik Geigera SBM-20", dopisano tylko "aparat słuchowy". Przy drugiej nadal mamy "dozymetr" Raton 1201 - z taką anteną?

Koniec końców, wszystkie dozymetry otrzymałem, choć po drodze myślałem, że osiwieję z nerwów. Tym niemniej, przy odrobinie wysiłku, obficie zaopatrzony rynek ukraiński stoi przed nami otworem. Jeżeli macie jakieś doświadczenia w nabywaniu dozymetrów na Wschodzie, dajcie znać.
Na zachętę przykładowe ogłoszenia:


----------------------
* Ponieważ osoba fizyczna nieprowadząca działalności gospodarczej nie wystawi nam rachunku, trzeba udokumentować zakup. Ja zgłaszając dozymetry do odprawy celnej, musiałem załączyć screen oryginalnej rozmowy z ustaleniem ceny i liczby przyrządów oraz dodatkowo tłumaczenie tejże rozmowy (tu akurat z angielskiego), opatrzone odręcznym podpisem. Notabene na moje pytanie dotyczące w/w dokumentów urząd odpisał mi wyjątkowo niechlujnie...

25 stycznia, 2019

Rentgenometr DP-1A (EFEM)



Rentgenometr DP-1 rozpoczyna długi szereg radzieckich przyrządów dozymetrycznych, oznaczanych symbolami "DP" i kolejnym numerem. Do tej pory zidentyfikowałem 15 modeli, sygnowanych cyframi z przedziału 1-100. Prawie każdy z nich występował w wielu wersjach (A, B, W), co jeszcze zwiększa liczbę występujących wariantów. Systematykę tych mierników przedstawiłem w osobnej notce [LINK].

Wracając do naszego zabytku, jest to przyrząd z połowy lat 50., początkowo (?) produkowany pod nazwą "EFEM". Na forum RHBZ spotkałem się z egzemplarzem z 1954 r., sygnowanym "EFEM" i z 1955 r., oznaczonym DP-1-A. Różnice między nimi sprowadzały się do trzeciorzędnych detali, m.in. koloru farby i rodzaju amperomierza, choć podziałki były identyczne.

EFEM na dole, DP-1A na górze.

DP-1 działa na zasadzie komory jonizacyjnej, umieszczonej we wnętrzu skrzynki przyrządu z klapką w dnie, odsłaniającą okienko pomiarowe. Obsługuje się go za pomocą dwóch głównych przełączników obrotowych - rodzaju pracy (wyłączony, żarzenie, praca) i wyboru zakresu. Najpierw w położeniu "żarzenie" obracamy śrubką na przednim panelu przy pomocy śrubokręta, wyjętego ze specjalnego gniazda obok śrubki. Musimy nastawić wskazówkę na czerwoną kreskę na skali (DP-1A) lub podziałkę podpisaną "U(n)" (EFEM) - w obu przypadkach jest to środek skali. Następnie osobnym pokrętłem ustawiamy wskazówkę na zero - przycisk nad amperomierzem służy do sprawdzania zera. Śrubka ukryta pod klapką na sprężynce przeznaczona jest do regulacji czułości miernika, ale nie używa się jej zbyt często. Po tych wszystkich regulacjach można przełączyć urządzenie w tryb pracy ("rabota") i wybrać zakres pomiarowy. Podstawowa podziałka ma wartości od 0,02 do 0,4 z podziałką co 0,02. Zakresy są 4, z mnożnikami x1000, x100, x10 i x1. Daje to efektywny zakres pomiarowy od 0,02 do 400 R/h. Szczególnie interesujący jest początek najniższego zakresu, zaczynający się już od 0,02 R/h, czyli 20 mR/h. Większość rentgenometrów zaczynała skalę dopiero od 0,1 R/h (100 mR/h) - zarówno jego następca, DP-2, jak i pokładowy DP-3, kieszonkowy DP-4 czy nasze krajowe: przenośny D-08 i pokładowy DPS-68M.

Zasilanie odbywa się z 1 baterii 1.6-ПМЦ-8; 1 baterii 13-АМЦГ-0,5 oraz 3 baterii 105-ПМЦГ-0,05, które starczają na 60 godzin pracy. Całość miernika waży 6,7 kg. 

Komora jonizacyjna ma w dnie cienką folię, aby zapewnić niezbędną przepuszczalność dla słabego promieniowania. Okienko znajduje się nad klapką w spodzie obudowy, otwieraną podczas pomiaru na niższych zakresach:



Wnętrze sprzętu wygląda w ten sposób - brązowy blok to komora jonizacyjna:

 Z prawej widać gniazdo lampy elektrometrycznej:

Skrzynka po wyjęciu mechanizmu - z lewej wtyki lampy elektrometrycznej i obok blok przetwornicy napięcia:


Miernik jest opisywany, oczywiście bez podania modelu, jako przykład rentgenometru zarówno w książce "Rażące działanie wybuchu jądrowego" (1962), jak i podręczniku "Podstawowe informacje z zakresu przysposobienia wojskowego" (1960) oraz szkolnych podręcznikach np. "Przysposobienie obronne - II rok nauczania" (1968).  Nie wspomina już o nim "Podręcznik dowódcy drużyny" z 1971 r. , gdzie w jego miejscu wymieniony jest krajowy rentgenometr D-08.


Przyrząd miał jeszcze wersję DP-1-B, która dość znacznie różniła się od poprzednika. Zwykle kolejne warianty (np. DP-5, DP-5A, DP-5B) różniły się skalą, rodzajami pokręteł i drobnymi detalami technicznymi, natomiast tu mamy zupełnie nowy przyrząd. Skrzynka jest szersza i płytsza, z prawej strony ma przedział baterii, zupełnie inne jest rozmieszczenie pokręteł, a jedno z nich ma dodatkową pozycję "kamera". Podejrzewam, że przyrząd mógł też służyć do ładowania dozymetrów osobistych. Skala została rozszerzona o podziałkę 0,5, co z mnożnikiem x1000 daje zakres do 500 R/h. Tak wysoki zakres miał tylko pokładowy rentgenometr DP-3 i znacznie późniejszy polski rentgenoradiometr DP-75. Przy tak dużej mocy dawki otrzymamy dawkę śmiertelną LD50/30 w niecałą godzinę.


Ale to nie koniec - na podstawie DP-1-B powstał pod koniec lat 50. scyntylacyjny radiometr alfa DP-42. Przyrząd różni się minimalnie rozmieszczeniem pokręteł, oraz skalą - z podwójną podziałką w rozpadach na minutę z cm2. Na pierwszy rzut oka podobieństwo jest wręcz łudzące. Póki co widziałem dwa egzemplarze - z 1957 i 1958 r., czyli z tych samych roczników co DP-1-B.


Pomimo stosowania sprzętu w Wojsku Polskim nie udało mi się natrafił na jakikolwiek egzemplarz na rynku kolekcjonerskim. Trafiają się tylko DP-11B, czasem DP-23p, dużo D-08 i in. Spotkałem się jedynie z instruktażową planszą - zdjęcie dzięki uprzejmości Sprzedawcy:



Źródło pozostałych zdjęć - Forum RHBZ - http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=63

20 stycznia, 2019

Dozymetry DRG-01T i DRG-01T1


Dozymetry te zaczęto produkować po awarii w Czarnobylu, gdy okazało się, że brakuje kieszonkowych radiometrów o zakresie do 100 R/h. Opracowano go w Instytucie "Leniniec" w Leningradzie i produkowano w tamtejszych zakładach "Mechaniczeskij Zawod". 

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=337


Konstrukcja została następnie nieznacznie zmodyfikowana do wersji DRG-01T1, a później, z obniżonym do 100 mR/h zakresem pomiarowym, do wersji DBG-06T. Miernik często jest sygnowany jako "szirokodiapazonnyj", czyli szerokozakresowy, gdyż jego zakres pomiarowy zaczyna się od 0,1 mR/h a kończy na... 100 R/h, czyli 100.000 razy większej mocy dawki. Przy takiej mocy dawki otrzymamy dawkę śmiertelną LD50/30 w ciągu 4 godzin. Według specyfikacji dozymetr wytrzymuje przeciążenia do 1000 R/h i wyświetla wówczas literę "P" (przepełnienie). Prezentowany egzemplarz wykonano w 1987 r. Zdjęcia pochodzą z Forum RHBZ

***
DRBG-01T mierzy tylko promieniowanie gamma, przez metal obudowy nie przebije się promieniowanie beta. Czujnikami promieniowania jest 6 liczników G-M - 4 typowe SBM-20 umieszczone obok siebie oraz 2 szklane SI-34G leżące jedna za drugą. Szklane liczniki odpowiadają za wyższy zakres pomiarowy, który jak wiemy, kończy się na 100 R/h. Jest to, z tego co wiem, rekord wśród kieszonkowych radiometrów ery poczarnobylskiej. Drugie miejsce zajmuje jego rówieśnik, DKS-04, z zakresem do "zaledwie" 1 R/h. Potem długo, długo nic i mierniki sięgające do 50-100 mR/h (Expert, Sinteks), a następnie reszta poniżej 20 mR/h.

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=337

Przyrząd ma solidną metalową obudowę pokrytą emalią - całość waży aż 0,5 kg - konstrukcja jest naprawdę pancerna!

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=337

Zasilany jest typową baterią 9 V, pokrywka przedziału baterii zabezpieczana jest małą śrubką. 

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=337

Przedział nie jest uszczelniony, poprawiono to w wersji DRG-01T1, przenosząc jednocześnie śrubkę na przód pokrywki.

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=337

Miernik ma dwa tryby pracy różniące się czasem pomiaru i podzielone na dwa podzakresy. Pomiar w trybie "izmier" trwa 20 s (zakres I od 0,010 do 9,99 mR/h, zakres II - do 9,99 R/h ), zaś w trybie "poisk" tylko 2 s (zakres I, zakres II ). Przypomina to dozymetr Expert, gdzie 10-krotne rozszerzenie zakresu pomiarowego oznaczało tylukrotne skrócenie czasu pomiaru. Skrócenie czas pomiaru zmniejsza jego dokładność, lecz przy mocach dawki dochodzących do 100 R/h nie ma to takiego znaczenia jak przy niskich aktywnościach. 
Dozymetr ma tryb kontroli, podobny do tego w ANRI 01-02 Sosna, testujący poprawność zliczania impulsów za pomocą wewnętrznego generatora. Tryb kontroli włączamy tym samym przyciskiem, co tryby pomiarowe. Po drugiej stronie panelu osobnym przełącznikiem zmieniamy podzakres - niższy w mR/h, wyższy w R/h i włączamy przyrząd. Dwa przyciski chwilowe umieszczone nad klapką baterii służą do włączenia podświetlenia skali i resetowania pomiaru. Poniżej podświetlenie skali w wersji T1. Jak widać, wyświetlacz tego samego typu, co w dozymetrach DKS-04, Biełła, Expert, Raton-901, Fon i wielu innych. 

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=337

Spotkałem się jednak z egzemplarzami, gdzie LCD przypominał oryginalny wyświetlacz od ANRI Sosna (duże cyfry o grubych segmentach).
***
Wersja DRG-01T1 różni się układem połączeń na płytce drukowanej oraz umiejscowieniem śrubki zamykającej przedział baterii, jak również wzorem panelu przedniego, który stał się mniej surowy. Dodano również strzemiona do pasa. 

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=337

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=337

Specyfikacja techniczna DRG-01T1 pozostała ta sama, co w DRG-01T. Nowszym modelem jest DBG-06T, w którym zrezygnowano z najwyższego zakresu pomiarowego i szklanych tub G-M, pozostawiając jedynie 4 tuby SBM-20, co ograniczyło zakres do 100 mR/h. Później wprowadzono MKS-151 z możliwością pomiaru emisji beta i zakresem 0,1-99,99 µSv/h, czyli rozpoczynającym się od tła naturalnego. Miernik ten jest nadal produkowany. Poniżej od lewej - DRG-01T, DRG-01T1, DBG-06T, MKS-151:


Zestawienie zakresów pomiarowych DRG-01T1, DBG-06T i MKS-151:
***
Miernik ten, szczególnie w pierwszej wersji (DRG-01T) rzadko pojawia się na rynku wtórnym, nawet za naszą wschodnią granicą. Nieco częściej występuje wersja T1 oraz następca - DBG-06T. Przyrząd ten ma dość ograniczone zastosowanie w codziennej dozymetrii, ponieważ mierzy jedynie promieniowanie gamma, a większość źródeł w naszym otoczeniu emituje promieniowanie beta lub miękkie gamma. Czasem jednak potrzebujemy miernika o szerokim zakresie pomiarowym i krótkim czasie wykonywania pomiaru, szczególnie gdy mamy do wykonania wiele pomiarów wysokoaktywnych emiterów gamma. Takim źródłem może być m.in. słynny chwytak w Strefie wokół Czarnobyla (moc dawki 30-50 mR/h). Miernik może się też przydać na wypadek awarii radiacyjnej, choć lepiej, byśmy nigdy nie mieli możliwości wykorzystania najwyższego zakresu. 

15 stycznia, 2019

Sygnalizator progowy ST-02






Przyrząd ten, określany jako "sygnalizator progowy" albo "stawa sygnalizacyjna", służy do alarmowania w razie przekroczenia ustawionego progu mocy dawki promieniowania gamma o energii 150 keV - 1,5 MeV w zakresie od 1 do 1000 mR/h, podzielonym na 3 zakresy (1-10, 10-100, 100-1000). Atest uzyskał w 1970 r., do produkcji wprowadzono go w 1973 r. i wykonano 100 szt. Detektorem promieniowania jest licznik G-M typu DOB-80 P czyli odmiana DOB-80, odpowiadającego za IV zakres pomiarowy (0,05-0,5 R/h) w rentgenoradiometrach DP-66 i DP-66M. Czas reakcji na 1,5x przekroczenie progu wynosi najwyżej 30 s, a przeciążalność do 100 R (czyli 100x w stosunku do najwyższego zakresu). Błąd ustawienia sygnalizacji na wszystkich podzakresach +/- 30 %.
1 - osłona żarówki sygnalizacyjnej, 3 - środek osi licznika GM, 4 - przycisk źródła kontrolnego,
7 - sygnał dźwiękowy, 9 - gniazdo podłączenia zewnętrznej baterii i sygnału dźwiękowego.

Sygnalizator ma kształt walca o średnicy 20 cm i wysokości 50 cm, podzielonego na 3 przedziały. Bez baterii waży ok. 10 kg, z baterią ogniw S5-L9 12,5 kg. Sygnalizacja optyczna i akustyczna dźwiękiem przerywanym 1-2 Hz o dużej głośności, niezbędna w rozległych obiektach. Możliwość wyłączenia sygnalizacji dźwiękowej i pozostawienia jedynie świetlnej oraz osobna funkcja sygnalizacji z samopodtrzymaniem. Przy włączeniu tej funkcji alarm nie wyłącza się, nawet jak moc dawki spadnie poniżej ustawionego zakresu, trzeba wyłączyć go ręcznie.

Zasilanie sieciowe 110/127/220 V lub bateryjne (10-13 V) z baterii ogniw S5-L9 umieszczonych w zasobniku na spodzie urządzenia. 


Czas pracy na bateriach 50 h, z włączoną sygnalizacją 5 h, zasilanie bateryjne załącza się automatycznie przy zaniku napięcia w sieci. Baterie przed pracą wymagają utrącenia szklanych rurek depolaryzatorów, czyli pewnie są ogniwami Leclanchego:

ST-02 ma możliwość pracy z zewnętrznym sygnalizatorem dźwiękowym o napięciu max. 100 V i poborze prądu 0,2 A, jak również z zewnętrznym zestawem baterii. 
Do kontroli poprawności działania przyrządu służy wbudowane źródło kontrolne 50 µCi Sr 90, osłonięte dyskiem z przesłonami o różnej średnicy otworów, połączonym z przełącznikiem zakresów, co pozwala przetestować każdy zakres. Wciskając przycisk źródła kontrolnego, odsłaniamy je, a promieniowanie osłabione przez otwór o średnicy odpowiadającej danemu zakresowi ma odpowiednią moc dawki, by uruchomić ten zakres. 



Sygnalizacja włącza się w czasie krótszym niż 2 minuty (!) od wciśnięcia przycisku i wyłącza po 30-150 s od jego zwolnienia. Źródło wymagało okresowej kontroli szczelności przez przecieranie obudowy urządzenia 5 % roztworem kwasu cytrynowego i pomiar aktywności zebranej na bibule użytej do przecierania. Załącznik do instrukcji informuje o piśmie CLOR, które zwalnia użytkownika z obowiązku zezwolenia na używanie przyrządu, gdyż aktywność źródła jest niższa niż 10 mCi. Załącznik też anuluje obostrzenia co do nabywania i zbywania przyrządu:

Prezentowany egzemplarz wykonano w 1971 r., zaś tabliczka znamionowa informuje o zainstalowaniu źródła z marca 1964 r., którego pierwotna aktywność wynosiła 60 µCi, zatem w chwili wyprodukowania sygnalizatora spadła dokładnie do 50 µCi. Obecnie zaś aktywność powinna wynosić zaledwie 14,88 µCi.
 
Przełącznik zakresów posiada blokadę, zapobiegającą przypadkowemu przesunięciu, jak również możliwość plombowania elementów sterujących.





Przy pracy w temperaturze odbiegającej od nominalnej należy wprowadzić korekcję ustawienia progowej wartości dawki, obliczoną ze wzoru z instrukcji obsługi. Podobną korekcję przeprowadzamy, gdy promieniowanie ma energię odbiegającą od energii Co-60 (średnio 1,25 MeV), dla której przyrząd był wzorcowany. 

Opis urządzenia z katalogu Zjednoczenia Przemysłu Automatyki i Aparatury Pomiarowej "Mera" wygląda następująco:


Powyższe zdjęcie z  katalogu było do niedawna jedynym znanym mi wizerunkiem sygnalizatora ST-02.  W 2022 r. skontaktował się ze mną p. Krzysztof (pozdrowienia!), dysponujący egzemplarzem sygnalizatora, który rozpoznał dzięki mojemu wpisowi na blogu i którego zdjęcia mogę tu udostępnić.

W 1976 r. opracowano nowszą wersję - ST-03, różniącą się kształtem obudowy, a także możliwością zdalnego sterowania w jednym z wykonań. 

10 stycznia, 2019

Licznik Geigera STS-5 i SBM-20

Ten radziecki licznik Geigera, zwany niekiedy też lampą lub "tubą"*, występował w tak wielu przyrządach dozymetrycznych, że zasługuje na osobną notkę. W kwestii nazewnictwa odsyłam do moich poprzednich notek, w których tłumaczę, że licznik Geigera to jedynie niewielki, choć najważniejszy, element dozymetru [LINK], a wiele przyrządów dozymetrycznych wykorzystuje inne typy detektorów (komora jonizacyjna, licznik scyntylacyjny).

Wracając do samego licznika, jest jeden z pierwszych liczników Geigera wyprodukowanych w ZSRR po II wojnie światowej. Przeznaczono go do wojskowych mierników skażeń radioaktywnych i mocy dawki. Produkowany masowo przez Moskowskij Elektrolampowyj Zawod. Jest to licznik typu chlorowcowego.
  • Napięcie pracy 360-440 V (zalecane 390 V)
  • Długość plateau 80 V, 
  • Nachylenie plateau 0,125 %/V, 
  • Grubość ścianki 40 mg/cm2
  • Szybkość zliczania przy 200 µR/h (2 µSv/h) - 1480-2200 imp/min.
  • Bieg własny - 27 imp/min
  • Maksymalna przeciążalność (krótkotrwała) 50 R/h
  • Oporność obciążenia 5-10 MOm
  • Żywotność > 10^9 imp.
  • Wymiary max 12x110 mm
  • Masa 3,6 g
  •  [źródło

Źródło https://krsk.au.ru/9270885/

Licznik ten umożliwia pomiar mocy dawki promieniowania gamma oraz silniejszego beta (od 0,5 MeV).
STS-5 stosowano w pierwszych wojskowych radiometrach przenośnych DP-11B, produkowanych w ZSRR oraz na licencji w Polsce. Na zdjęciu egzemplarz z lat 50., pochodzący z zestawu części zapasowych od DP-11B, widać wyraźnie śniedź na stykach od długiego przechowywania:


Tubę tą wykorzystywały także rentgenoradiometry serii DP-5, szczególnie pierwsze warianty (DP-5, DP-5A, DP-5B):

Używano go również w krajowych radiometrach kieszonkowych RK-67 do czasu rozwinięcia produkcji analogicznych liczników BOI-33 w Polsce. Co ciekawe, pierwsze RK-67 miały oznaczenie w instrukcji, zalecające krótki pomiar mocy dawki powyżej 200 mR/h z uwagi na większe zużycie licznika i gwarancję radzieckiego producenta tylko do 200 mR/h (zakres przyrządu sięgał 250 mR/h). Później, po przejściu na krajowe liczniki, adnotację wykreślono. Poniżej zdjęcie sondy pomiarowej mojego pierwszego egzemplarza RK-67, za folią okienka pomiarowego wyraźnie widać STS-5:

Krajowe sondy radiometryczne SGB-1DW mierzące moc dawki gamma, przeznaczone do większości uniwersalnych radiometrów (RUST, URL, URS) także stosowały STS-5 w wykonaniu o zakresie do 100 mR/h, przy większym stosowano wkładkę z tubą DOB-80 lub DOB-50.

Tuba ta była montowana też w czechosłowackich wojskowych radiometrach beta-gamma RGBT-62:
Źródło - http://postapo.cz/nutne-k-preziti/vse-ostatni/radiometr-rbgt-62a-velka-recenze/

Nie zabrakło jej również w polskich DP-66 i DP-66M, gdzie odpowiadała za najczulszy zakres pomiarowy, zaczynający się od tła naturalnego:


Przewidywano je również w sondach LGM-2 w liczbie aż 12 celem zapewnienia odpowiednio dużej powierzchni pomiaru, niezbędnej przy wykrywaniu skażeń. Sondy te posiadały również możliwość użycia 3 większych tub STS-6, znanych choćby z RKP-1-2, ale były problemy z dostawami tych czujników:


Oprócz STS-5 produkowano od lat 70. nowszy wariant, uznawany za "cywilny", oznaczony SBM-20. Różnice w parametrach były nieznaczne i obie tuby były praktycznie wymienne. Według fabrycznego "paszportu" plateau ma długość 100 V a nie 80, napięcie pracy równo 400 V (zwykle są to widełki) oraz bieg własny 1 imp/s czyli 60 imp/min w porównaniu z 27 w STS-5 - ale ta wartość jest dyskusyjna:

Wizualnie obie tuby różnią się liczbą "żeberek" usztywniających ścianki - STS-5 ma ich tylko 3, a SBM-20 aż 5, jest też minimalnie krótsza. Porównanie STS-5 i poszczególnych wariantów SBM-20 można znaleźć TUTAJ.
Z kolei w krajowym Przemysłowym Instytucie Elektroniki produkowano polskie odmiany tej tuby, sygnowane BOI-33, stosowane w późniejszych radiometrach RK-67 i RK-67-3, Miały dłuższe plateau - 120 V, ale ten sam bieg własny [LINK] - na zdjęciu 2 od góry:

W moim DP-5B zamontowano SBM-20, a nie STS-5, choć rocznik produkcji tuby, zgodny z samym miernikiem, wskazuje na fabryczną robotę, co przynajmniej częściowo obala tezę o "cywilnym" przeznaczeniu SBM-20:
Tuby STS-5 nadal dostępne są na rynku wtórnym, głównie jako "nowe ze starych zapasów" (NOS).  W Polsce są zwykle wyprzedawane z wojskowych zapasów części zamiennych do DP-66 i DP-66M. Często stanowią bazę dla różnego rodzaju amatorskich konstrukcji o różnym stopniu zaawansowania (PCD-10, Radiatex MRD-2). Niewątpliwą zaletą, oprócz łatwej dostępności i czułości wystarczającej do pomiaru nawet słabych źródeł, jest prostota układu pomiarowego wykorzystującego tą tubę.
Niestety ceny nowych tub wahają się między 30 a 40 zł za szt. i spodziewam się dalszego wzrostu. Jeszcze niedawno używane tuby wyprzedawano z demobilu po 15 zł, jednakże trudno ustalić stopień zużycia takiej tuby i dalszą przewidywaną żywotność, więc oszczędność może być iluzoryczna. 
***
Na koniec przekrój tuby autorstwa Adama, który cierpliwie szlifował zepsutą tubę na osełce do noży, by uzyskać ładny przekrój: