Ten radziecki licznik Geigera, zwany niekiedy też lampą lub "tubą"*, występował w tak wielu przyrządach dozymetrycznych, że zasługuje na osobną notkę. W kwestii nazewnictwa odsyłam do moich poprzednich notek, w których tłumaczę, że licznik Geigera to jedynie niewielki, choć najważniejszy, element dozymetru [LINK], a wiele przyrządów dozymetrycznych wykorzystuje inne typy detektorów (komora jonizacyjna, licznik scyntylacyjny).
Wracając do samego licznika, jest jeden z pierwszych liczników Geigera wyprodukowanych w ZSRR po II wojnie światowej. Przeznaczono go do wojskowych mierników skażeń radioaktywnych i mocy dawki. Produkowany masowo przez Moskowskij Elektrolampowyj Zawod. Jest to licznik typu chlorowcowego.
- Napięcie pracy 360-440 V (zalecane 390 V)
- Długość plateau 80 V,
- Nachylenie plateau 0,125 %/V,
- Grubość ścianki 40 mg/cm2
- Szybkość zliczania przy 200 µR/h (2 µSv/h) - 1480-2200 imp/min.
- Bieg własny - 27 imp/min
- Maksymalna przeciążalność (krótkotrwała) 50 R/h
- Oporność obciążenia 5-10 MOm
- Żywotność > 10^9 imp.
- Wymiary max 12x110 mm
- Masa 3,6 g
- [źródło]
Źródło https://krsk.au.ru/9270885/ |
Licznik ten umożliwia pomiar mocy dawki promieniowania gamma oraz silniejszego beta (od 0,5 MeV).
STS-5 stosowano w pierwszych wojskowych radiometrach przenośnych DP-11B, produkowanych w ZSRR oraz na licencji w Polsce. Na zdjęciu egzemplarz z lat 50., pochodzący z zestawu części zapasowych od DP-11B, widać wyraźnie śniedź na stykach od długiego przechowywania:
Tubę tą wykorzystywały także rentgenoradiometry serii DP-5, szczególnie pierwsze warianty (DP-5, DP-5A, DP-5B):
Używano go również w krajowych radiometrach kieszonkowych RK-67 do czasu rozwinięcia produkcji analogicznych liczników BOI-33 w Polsce. Co ciekawe, pierwsze RK-67 miały oznaczenie w instrukcji, zalecające krótki pomiar mocy dawki powyżej 200 mR/h z uwagi na większe zużycie licznika i gwarancję radzieckiego producenta tylko do 200 mR/h (zakres przyrządu sięgał 250 mR/h). Później, po przejściu na krajowe liczniki, adnotację wykreślono. Poniżej zdjęcie sondy pomiarowej mojego pierwszego egzemplarza RK-67, za folią okienka pomiarowego wyraźnie widać STS-5:
Krajowe sondy radiometryczne SGB-1DW mierzące moc dawki gamma, przeznaczone do większości uniwersalnych radiometrów (RUST, URL, URS) także stosowały STS-5 w wykonaniu o zakresie do 100 mR/h, przy większym stosowano wkładkę z tubą DOB-80 lub DOB-50.
Tuba ta była montowana też w czechosłowackich wojskowych radiometrach beta-gamma RGBT-62:
Źródło - http://postapo.cz/nutne-k-preziti/vse-ostatni/radiometr-rbgt-62a-velka-recenze/ |
Nie zabrakło jej również w polskich DP-66 i DP-66M, gdzie odpowiadała za najczulszy zakres pomiarowy, zaczynający się od tła naturalnego:
Przewidywano je również w sondach LGM-2 w liczbie aż 12 celem zapewnienia odpowiednio dużej powierzchni pomiaru, niezbędnej przy wykrywaniu skażeń. Sondy te posiadały również możliwość użycia 3 większych tub STS-6, znanych choćby z RKP-1-2, ale były problemy z dostawami tych czujników:
Oprócz STS-5 produkowano od lat 70. nowszy wariant, uznawany za "cywilny", oznaczony SBM-20. Różnice w parametrach były nieznaczne i obie tuby były praktycznie wymienne. Według fabrycznego "paszportu" plateau ma długość 100 V a nie 80, napięcie pracy równo 400 V (zwykle są to widełki) oraz bieg własny 1 imp/s czyli 60 imp/min w porównaniu z 27 w STS-5 - ale ta wartość jest dyskusyjna:
Wizualnie obie tuby różnią się liczbą "żeberek" usztywniających ścianki - STS-5 ma ich tylko 3, a SBM-20 aż 5, jest też minimalnie krótsza. Porównanie STS-5 i poszczególnych wariantów SBM-20 można znaleźć TUTAJ.
Z kolei w krajowym Przemysłowym Instytucie Elektroniki produkowano polskie odmiany tej tuby, sygnowane BOI-33, stosowane w późniejszych radiometrach RK-67 i RK-67-3, Miały dłuższe plateau - 120 V, ale ten sam bieg własny [LINK] - na zdjęciu 2 od góry:
W moim DP-5B zamontowano SBM-20, a nie STS-5, choć rocznik produkcji tuby, zgodny z samym miernikiem, wskazuje na fabryczną robotę, co przynajmniej częściowo obala tezę o "cywilnym" przeznaczeniu SBM-20:
Tuby STS-5 nadal dostępne są na rynku wtórnym, głównie jako "nowe ze starych zapasów" (NOS). W Polsce są zwykle wyprzedawane z wojskowych zapasów części zamiennych do DP-66 i DP-66M. Często stanowią bazę dla różnego rodzaju amatorskich konstrukcji o różnym stopniu zaawansowania (PCD-10, Radiatex MRD-2). Niewątpliwą zaletą, oprócz łatwej dostępności i czułości wystarczającej do pomiaru nawet słabych źródeł, jest prostota układu pomiarowego wykorzystującego tą tubę.
Niestety ceny nowych tub wahają się między 30 a 40 zł za szt. i spodziewam się dalszego wzrostu. Jeszcze niedawno używane tuby wyprzedawano z demobilu po 15 zł, jednakże trudno ustalić stopień zużycia takiej tuby i dalszą przewidywaną żywotność, więc oszczędność może być iluzoryczna.
***
Na koniec przekrój tuby autorstwa Adama, który cierpliwie szlifował zepsutą tubę na osełce do noży, by uzyskać ładny przekrój:
Artykuł Ok, ale nie wiem co ta za dziwna teoria z tym cywilnym "przeznaczeniem" SBM-20. Obie tuby były tak samo wykorzystywane i w wojsku i w cywilu (w instytucjach itp).
OdpowiedzUsuńCzyli SBM-20 była po prostu nowsza? Inna "para" to STS-6 i SBM-19, stosowane zarówno w sondach powierzchniowych, jak i "żelazkach" do pomiaru skażeń powierzchni :)
UsuńNowsza, ale nie można brać go konkretnie na następce, a co jedynie zbliżonego parametrami. Chciałem tylko zaznaczyć, że nie było żadnych podziałów na cywilne i nie cywilne.
OdpowiedzUsuńHm. A gdzie moge dostac takie tuby teraz? Bo mam licznik ale wariuje
OdpowiedzUsuńteraz są na Allegro po 40 / szt
UsuńWiesz może gdzie można teraz kupić sts-5 albo jakiś zamiennik w rozsądnej cenie? Niestety tuba w moim liczniku zaczęła wariować,a ceny allegro niestety ze względu na mój wiek i brak aprobaty rodziców na hobby w postaci zbiernia artefaktów wykraczają poza mój fundusz
OdpowiedzUsuńKtóre są czulsze ? SBM-20 czy BOI-33 ?
OdpowiedzUsuńZ moich obserwacji wynika, że BOI-33, ma wyraźnie cieńszą ściankę. Kiedyś do Polarona włożyłem jeden BOI-33 zamiast SBM-20 i nawet w duecie z drugim SBM-20 dozymetr dawał wyższy odczyt - tu masz filmik - https://www.youtube.com/watch?v=irjUBPoqjvc
UsuńCzy szkło, które widać w środku, pełni jakąś rolę uszczelniającą, czy tylko do zatopienia gazu w czasie produkcji?
OdpowiedzUsuńKupiłem rurkę, w której słychać trochę latających okruszków szkła. Musiała być uderzona lub coś podobnego. Rurka działa, w każdym razie tło zlicza normalnie. Ale czy z czasem wskutek jakiejś dyfuzji się nie rozszczelni? Czy spotkał Pan rurki z ukruszonym szkłem w środku?
Szkło zapewnia uszczelnienie w miejscu, gdzie drucik od elektrody wychodzi do wyprowadzenia. Do tej pory nie spotkałem się z takim przypadkiem, jedynie miałem liczniki z nieszczelnością między bakelitową oprawką wyprowadzenia a metalowym korpusem. Pozostaje obserwować ten licznik, czy nagle się nie zapowietrzy.
Usuń