30 czerwca, 2022

Sonda neutronowa SSNT-2

SSNT-2 należy do całej rodziny sond opracowanych przez Biuro Urządzeń Techniki Jądrowej pod koniec lat 60. i w znacznej części stosowanych do dziś [LINK]. Służy do pomiaru biologicznego równoważnika dawki od promieniowania neutronowego, głównie przy reaktorach i akceleratorach.

Cyt. za: Izotopowa aparatura przemysłowa i radiometryczna - Katalog 37R z 1969 r:

Detektorem jest scyntylator LiJ(Eu) – jodek litu aktywowany europem  – o wymiarach 4x4 mm. Umieszczono go w moderatorze - kuli z parafiny w obudowie z blachy o grubości 1 mm - celem spowolnienia neutronów prędkich, aby mogły być wykrywane przez scyntylator. Połączenie optyczne bardzo małego scyntylatora ze znacznie większym fotopowielaczem zapewnia stożkowy światłowód, wykonany z materiału zbliżonego gęstością do moderatora. 

Cyt. za: A. Piątkowski, W. Scharf, Poradnik - elektroniczne mierniki promieniowania jonizującego

Mamy tu więc odwrotną sytuację jak w SSA-1P, gdzie stożkowy światłowód dopasowuje wielki scyntylator do małego fotopowielacza. 

Moderator występował w dwóch rozmiarach, w zależności od wersji sondy:

  • SSNT-1 - średnica 200 mm, waga całej sondy 5,9 kg, praca przenośna
  • SSNT-2 - średnica 250 mm, waga całej sondy 9,6 kg, praca stacjonarna

Każda z sond mogła mieć też różną średnicę fotopowielacza (M12F35 i M12FS52A), co oznaczano dodatkowymi znakami, odpowiednio W32 lub W52 na korpusie. Tutaj prezentuję sondę SSNT-2W52, którą otrzymałem od Czytelnika (pozdrawiam!). Prezentowany egzemplarz (rocznik 1973) niestety nie ma moderatora, który był przechowywany osobno i montowany tylko na czas pomiarów.


Sonda mierzy promieniowanie neutronowe o energii od 10^-2 do 10^7 eV, czyli od 0,01 eV do 10 MeV. Zakres ten zawiera się więc między neutronami termicznymi (0,001-0,1 eV) a prędkimi (0,5-15 MeV) - po szczegółowe informacje odsyłam do wpisu o neutronach [LINK]. Charakterystyka energetyczna sondy przedstawia się następująco (linia ciągła): 


Na wykresie dla porównania podano względną szkodliwość biologiczną (współczynnik wagowy promieniowania, obecnie zwany współczynnikiem jakości QF) promieniowania neutronowego o poszczególnych energiach (linia przerywana).

SSNT-2 współpracuje z większością radiometrów wyposażonych we wtyk BNC-2,5, zarówno przenośnymi (RUST-1, 2 i 3), jak i stacjonarnymi (MSP-4, URL-1 i 2, URS-3). Napięcie pracy wynosi od 850 do 1400 V i podane jest w karcie badania danego egzemplarza sondy. Jeśli nie mamy karty, co niestety często się zdarza, musimy stopniowo zwiększać napięcie zaczynając od 850 V i obserwując wskazania. 
Przed pomiarem należy odczekać 5 min z włączonym wysokim napięciem dla ustabilizowania warunków pracy całego układu. Podczas prowadzenia pomiaru nie należy zbliżać się do sondy na odległość mniejszą od 0,5 m, gdyż woda zawarta w organizmie człowieka zadziała jak dodatkowy moderator i zaburzy wskazania. Niewskazana jest również obecność obiektów o większej masie w odległości bliższej niż 1,5 m. Uzyskany wynik (częstość zliczania w cps)  należy podzielić przez czułość sondy, wpisaną w karcie badania, aby uzyskać równoważnik mocy dawki.  Według instrukcji największą dokładność wskazań sonda osiąga w zakresie bardzo małych i wysokich energii, równoważnik dawki od neutronów o pośrednich energiach jest zawyżony. Mała powierzchnia scyntylatora w połączeniu z kulistym moderatorem zapewnia bardzo dobrą charakterystykę kierunkową sondy. Omawiana tutaj wersja z większym moderatorem wykazuje wyższą niezależność czułości od energii promieniowania, okupione jest to jednak znacznym zwiększeniem masy i wymiarów.

Dostępne egzemplarze zwykle nie posiadają moderatorów, które były przechowywane osobno i podłączane jedynie na czas pomiarów. Moderator taki możemy wykonać we własnym zakresie, jeśli mamy parafinę o odpowiedniej czystości. Sugeruję używać parafiny histologicznej, przeznaczonej do wykonywania preparatów mikroskopowych. Moderator do SSNT-2 ma średnicę 25 cm, co oznacza objętość 8 litrów, na którą będziemy potrzebować 6 kg parafiny. Możemy wykonać też mniejszy moderator, wówczas SSNT-2 będzie pracować jak SSNT-1. 

Sonda wymaga okresowego demontażu (raz na rok) celem wymiany wazeliny optycznej, zapewniającej styk między światłowodem a scyntylatorem. Rozkręcamy ją rękami, oczywiście po odłączeniu od radiometru.


Prace prowadzimy przy słabym oświetleniu. Po wytarciu starej wazeliny i przetarciu obu powierzchni spirytusem nakładamy niewielką ilość wazeliny na środek czoła fotopowielacza:


Następnie przykładamy światłowód i kolistymi ruchami rozprowadzamy wazelinę po fotopowielaczu, wycierając nadmiar wyciekający bokami. Potem montujemy sondę i czekamy 2-3 godziny zanim ją znowu uruchomimy. Pamiętajmy, że dostanie się światła na pracujący fotopowielacz bezpowrotnie go zniszczy! Uwaga ta dotyczy wszystkich sond scyntylacyjnych, zatem pierwszego uruchomienia lepiej dokonywać w ciemności i stopniowo zwiększać natężenie oświetlenia. Jeśli nieszczelność jest mała, gwałtownie wzrośnie bieg własny sondy, zdążymy wówczas ją wyłączyć. 

***

Sonda dostarczana była w styropianowym pudełku, pozwalającym na ułożenie przewodu bez nadmiernego zwijania. Przewidziano też miejsce na buteleczkę z wazeliną optyczną:


Na koniec przytoczę jeszcze specyfikację z cytowanego tutaj Katalogu 37R, wydanego w roku uzyskania przez sondę atestu:

Cyt. za: Izotopowa aparatura przemysłowa i radiometryczna - Katalog 37R z 1969 r:

Specyfikację podaje również tom V Katalogu automatyki i aparatury pomiarowej wydanego przez zjednoczenie "Mera" w 1968 r.


Instrukcję obsługi można pobrać ze strony Polon-Alfa:
https://www.polon-alfa.pl/sites/default/files/polon/pliki/SSNT_IU%20pol.pdf

Zastosowanie sondy w amatorskiej dozymetrii jest dość ograniczone z uwagi na rzadkie występowanie promieniowania neutronowego oraz znaczne gabaryty moderatora. SSNT-2 jest urządzeniem do użytku profesjonalnego, głównie przy reaktorach i akceleratorach. Tym niemniej, z racji małej liczby wyprodukowanych egzemplarzy i nieczęstym pojawianiem się na rynku, będzie cennym obiektem kolekcjonerskim, może posłużyć też do różnych przeróbek. 

25 czerwca, 2022

Indykator promieniowania SIM-01NB

https://auction.violity.com/101920895-dozimetr-radiometr-miniatyurnyj-karmannyj-sim-01nb-indikator-mocshnosti-dozy

Ten bardzo prosty indykator wprowadzony został do produkcji w 1990 r. przez zakłady "Elektron" w Żółtych Wodach na terenie ówczesnej Ukraińskiej SRR. Przyrząd można lapidarnie nazwać "zielony-żółty-czerwony", albowiem jego wskazania ograniczone są do 3 diod LED. 


Zielona oznacza bezpieczny poziom promieniowania (do 0,6 µSv/h), żółta podwyższony (0,6-1,2), czerwona "niebezpieczeństwo" (powyżej 1,2). Oprócz błysku diody impulsy sygnalizowane są też dźwiękiem. 



Jak widać, zakres najwyższy można uruchomić nawet dość słabymi źródłami - tutaj zegarkiem z farbą radową:


Czujnikiem promieniowania są dwa miniaturowe liczniki G-M typu SBM-10, bardzo podobny do SBM-21, stosowanego m.in. w DKS-04. 

http://www.gstube.com/data/2396/


Liczniki owinięte są folią ołowianą, zatem rejestrują tylko promieniowanie gamma o energii 0,06-1,25 MeV. Na zdjęciu widzimy jeden licznik wyjęty z dozymetru, drugi zaś na swoim miejscu, w ołowianym ekranie, a nad nim znajduje się mocowanie wyjętego licznika.



Na przednim panelu obudowy z prawej strony zaznaczono krzyżykiem środek układu pomiarowego, leżący pomiędzy licznikami G-M. 


Przełącznik rodzaju pracy ma 3 położenia: wyłączony (bez oznaczenia), test przyrządu (jedna kropka), praca (dwie kropki). 

Zasilanie odbywa się z nietypowych akumulatorków o łącznym napięciu 5 V, umieszczonych pod klapką w przednim panelu. Pobór prądu 150 µA przy braku rejestracji kwantów gamma, podczas pracy może wzrosnąć do max. 10 mA. 

Wersje kolorystyczne - czarna lub kremowa. Przyrząd co jakiś czas pojawia się na ukraińskim Olx, jednak w kraju się z nim do tej pory nie spotkałem. 

https://auction.violity.com/101920895-dozimetr-radiometr-miniatyurnyj-karmannyj-sim-01nb-indikator-mocshnosti-dozy

https://auction.violity.com/101920895-dozimetr-radiometr-miniatyurnyj-karmannyj-sim-01nb-indikator-mocshnosti-dozy

https://ogolosha.ua/prod/dozimetr-sim01nb-signalizator-karmann-77-528-7ZrL.html


Fragment oryginalnej instrukcji obsługi:



Przyrząd przedstawiłem jedynie jako kolekcjonerską ciekawostkę z racji małego zakresu pomiarowego oraz bardzo przybliżonego wskazywania wyniku. Jeśli spotkaliście się z tym przyrządem lub dysponujecie egzemplarzem, dajcie znać w komentarzach!

20 czerwca, 2022

Radiometr noszony RN-2-2

O tym dozymetrze poinformował mnie Aleš (s pozdravem!), który kilka lat temu udostępniał mi zdjęcia ciekawych dozymetrów z d. Czechosłowacji, m.in. DC-3A-72, DC-3E-83. Tym razem oprócz informacji dodatkowo pomógł nawiązać kontakt ze sprzedającym i doprowadzić transakcję do finału. W ciągu dwóch tygodni przyrząd był u mnie.


Miernik na pierwszy rzut oka przypomina radiometr górniczy RG-1:

  • obudowa praktycznie identyczna z RG-1, która była de facto wykonana na tych samych matrycach, co DP-66M, tylko bez gniazda i pokrętła ładowania DKP-50 oraz przycisku podświetlenia skali
  • obrotowy przełącznik zakresów z takim samym pokrętłem
  • mikroamperomierz MEA-33 ze skalą pokrytą farbą okresowego świecenia
  • sonda z umieszczoną na sprężynie zakręcaną tulejką, odcinającą promieniowanie beta przy pomiarze emisji gamma
  • zakrętka komory baterii wykonana ze stali

 Gdy jednak uważniej przyjrzymy się miernikowi, zobaczymy istotne różnice:

  • wyskalowanie w amperach na kilogram, czyli układowych jednostkach dawki ekspozycyjnej [LINK], a dostępny zakres jest dużo szerszy (0,001 nA/kg - 15 µA/kg)
  • sonda wykonana została ze stali nierdzewnej, a nie z aluminium, co powoduje zauważalny wzrost masy
  • w sondzie oprócz licznika BOI-33 mamy również umieszczony w ekranie ołowianym DOI-80
  • na pulpicie obecny jest przycisk resetu wskazań [KAS]

Przyjrzyjmy się więc zakresom pomiarowym:

  • 0,2-15 µA/kg (2,79 - 209,49 R/h)
  • 10-350 nA/kg (139,6-4888,2 mR/h)
  • 1-35 nA/kg (13,96-488,82 mR/h)
  • 0,1-3,5 nA/kg (1,396-48,88 mR/h)
  • 0,01-0,35 nA/kg (0,139 - 4,88 mR/h)
  • 0,001-0,035 nA/kg (0,0139 - 0,488 mR/h)

Pierwszy zakres jest bardzo wysoki, porównywalny z wojskowymi rentgenoradiometrami i rentgenometrami. Odczytu dokonujemy na górnej skali mikroamperomierza, wyskalowanej w µA/kg.


Dolna skala z podziałką w nA/kg służy do odczytu na wszystkich pozostałych zakresach, jej wartości dzielimy przez 100 (V zakres), 10 (IV zakres), odczytujemy bezpośrednio (III zakres) lub mnożymy przez 10 (II zakres). 

Dozymetr wykrywa też promieniowanie beta w zakresie czułości licznika BOI-33, czyli od 500 keV. De facto licznik ten ma nieco wyższą czułość na emisję beta niż STS-5 i SBM-20 z uwagi na cieńszą ściankę, o czym przekonałem się, montując go kiedyś w Polaronie zamiast jednego SBM-20. Instrukcja podaje orientacyjne przeliczniki dla poszczególnych wartości mocy dawki:

Sonda ma identyczną konstrukcję z tą od RG-1 oraz DP-66M, za wyjątkiem materiału wykonania:

Rękojeść jest zamontowana na przewodzie i montujemy ją za pomocą zaczepu bagnetowego


Odkręcając tulejkę osłaniającą okienko pomiarowe powodujemy jej odskoczenie na sprężynie i utrzymanie w pozycji otwartej, odsłaniającej okienko z licznikiem G-M.


Demontaż sondy prowadzimy w ten sam sposób, co we wspomnianych przyrządach. Najpierw usuwamy lak zabezpieczający śrubkę na kołnierzu, a następnie wykręcamy kołnierz i wysuwamy płytkę drukowaną z korpusu. Liczniki G-M umieszczono po przeciwnych stronach płytki - bliżej okienka wysokoczuły BOI-33, a pod spodem DOI-80, przeznaczony dla wyższych zakresów. 


DOI-80 umieszczono w ołowianej tulejce o grubości ścianki 0,7 mm, z wycięciem pośrodku - takiej samej, jak w RK-21 i EKO-D. W połączeniu z grubą stalową osłoną sondy rozszerza to zakres pomiarowy aż do 200 R/h - przypomnijmy, że DOI-80 ma znacznie mniejszy zakres: 0,5 mR/h - 5 R/h.  


Licznik BOI-33, odpowiedzialny za niższe zakresy, gwarantuje czułość na tło naturalne oraz słabe źródła:


Czułość licznika niestety częściowo jest tracona przez małe okienko. Do tego dochodzi znacznie grubsza osłona sondy, co jednak może być zaletą, gdyż nadaje wybitnie kierunkową charakterystykę przy pracy z otwartym filtrem - słabsze promieniowanie nie będzie przedostawać się nigdzie poza okienkiem.


Zerknijmy jeszcze do wnętrza pulpitu pomiarowego. Obudowa jest skręcona za pomocą czterech śrub z trójkątnym łbem, umieszczonym w ochronnym kielichu. Jeśli nie mamy specjalnego klucza, możemy użyć śrubokręta o odpowiedniej szerokości pióra, wkładając go między bok trójkąta a ściankę kielicha w ten sposób:


Jeśli śruby nie są bardzo mocno przykręcone, to uda się nam je odkręcić i to bez znacznej deformacji kielicha wokół łba śruby. Wnętrze przedstawia się następująco  - mój egzemplarz niestety ucierpiał od rozlanego elektrolitu w komorze baterii:



Jak widać, układ elementów przypomina RG-1 i DP-66 - z lewej zalany tworzywem (tylko przezroczystym a nie mlecznym) blok przetwornicy WN, obok potencjometry kalibracyjne dla poszczególnych zakresów. 


Komora baterii niestety przeżarta przez wyciekający elektrolit. Mikroamperomierz nie działa, choć inne układy są sprawne i radiometr, po podłączeniu "na kabelki" reaguje dźwiękiem w słuchawce na zmiany poziomu promieniowania na wszystkich zakresach. Wymiana MEA-33 i komory baterii powinna przywrócić mu pełną sprawność.



Jeszcze zerknijmy na przetwornicę i płytki drukowane:


Dozymetr nosi znaki atestu górniczego na górnym panelu - cecha II BJ oznacza standard iskrobezpieczny, przeznaczony dla kopalni z zagrożeniem wybuchowym (gdyby była cecha "GE", oznaczałaby przeznaczenie dla kopalni bezpiecznych pod względem metanowym).


Przyrząd w wykonaniu podstawowym (GE) jest pyło- i wodoszczelny w klasie IP-67, co oznacza całkowitą pyłoszczelność (6) i odporność na zanurzenie w wodzie na głębokości 1 m przez 30 min (7). Wersja iskrobezpieczna zaś jest wyraźnie cięższa (4,2 kg wobec 3,8) i nie ma przycisku podświetlenia skali. 

Przeznaczenie dla górnictwa pozwala tłumaczyć brak numeru atestu CLOR na tabliczce znamionowej, umieszczonej na przedniej ściance pulpitu pomiarowego.


RN-2-2 początkowo chciałem rozszyfrować jako „radiometr neutronowy”, jest jednak wyskalowany w jednostkach mocy dawki a nie gęstości strumienia neutronów. Poza tym nie stosuje licznika neutronowego, a zwykły BOI-33, brak też moderatora, spowalniającego neutrony. Skrót pomógł rozwikłać Czytelnik (pozdrawiam!), informując jednocześnie o małoseryjnej produkcji tego miernika i dostarczając instrukcję. Druga cyfra 2 w oznaczeniu sugeruje drugie wykonanie przyrządu, zgodnie ze stosowanym w ZZUJ Polon podziale na modele i wykonania (por. RK-67-3, RK-21-1, RKP-1-2 etc.). Zastanawia natomiast dodatkowa cyfra 1, widoczna tylko na tabliczce znamionowej. Wydaje się ona oznaczać jakiś wariant tego konkretnego wykonania. Pełna nazwa brzmiałaby więc RN-2-2-1. Być może wytłumaczeniem jest zastosowanie licznika DOI-80 dla najwyższego zakresu pomiarowego, choć w otrzymanej przeze mnie instrukcji, sygnowanej RN-2, zakresy te są obsługiwane przez zestaw DOB-0 i DOB-50, tak samo jak w całej serii DP-66. Za najniższy zakres odpowiada zaś radziecki STS-5 a nie krajowy, nowszy BOI-33:

Możliwe, że w wykonaniu RN-2-2 zastąpiono te dwa liczniki jednym, ale to tylko moje spekulacje. 

***

Zasilanie odbywa się z 2 baterii R-20 (D), pobór prądu nie przekracza 30 mA, czas pracy na jednym komplecie wg specyfikacji co najmniej 50 h. Pokrywa komory baterii wykonana jest ze stali, tak samo, jak w RG-1 i wykazuje tendencje do zapiekania się. szczególnie pod działaniem elektrolitu.

W moim egzemplarzu jest praktycznie nie do odkręcenia bez poważnego uszkodzenia obudowy. Błękitnoszary kolor górnej połówki obudowy to farba, naniesiona na typowe, brązowe tworzywo sztuczne. Drugi znany mi egzemplarz tego miernika nie ma tego malowania. 

Radiometr przenoszono w skórzanym pokrowcu wykazującym minimalne różnice w porównaniu z typowym futerałem od RG-1 czy DP-66M. 


Przede wszystkim nad wycięciem na wyprowadzenie kabla sondy jest zapinany na zatrzask pasek, skóra zaś jest cieńsza i bardziej miękka.


Kieszonkę na słuchawkę wykonano z tkaniny i przyszyto do skórzanej klapki, zamykającej komorę sondy, podobnie jak w DP-75:


Pod pokrywą  pulpitu pomiarowego umieszczono kontrolkę i bardzo skróconą instrukcję obsługi po rosyjsku. W tłumaczeniu brzmi ona:

  • sprawdzić napięcie zasilania w pozycji K przełącznika
  • przy pomiarze promieniowania beta i sprawdzaniu źródłem kontrolnym odkręcić ekran sondy
  • po pracy wyłącz przyrząd

Kontrolka przypomina tą z DP-66M, jej aktywność wg specyfikacji wynosi 0,37 MBq (10 µCi).

Przyrząd jest ciekawą konstrukcją, jednym z tych małoseryjnych mierników, które raz na dłuższy czas wypływają na rynku wtórnym. Do tej pory spotkałem się z jeszcze jednym egzemplarzem (rocznik 1984, bez malowania na błękitno), o tym samym oznaczeniu RN-2-2 i układzie liczników G-M.  Funkcjonalność przyrządu można porównać z DP-66M - ten sam bardzo szeroki zakres pomiarowy i spora czułość na słabe promieniowanie dzięki licznikowi BOI-33 (lub STS-5) odpowiadającemu za najniższe podzakresy. Problemy może sprawiać wyskalowanie w A/kg, utrudniające szybkie przeliczenie na obecnie stosowane jednostki, jak również zły stan techniczny dostępnych egzemplarzy. Jeśli spotkaliście się z RN-2-2, szczególnie w innych wykonaniach, niż zaprezentowałem, dajcie znać w komentarzach!

Plusy:

  • bardzo szeroki zakres pomiarowy
  • duża czułość na słabe źródła
  • kierunkowa charakterystyka sondy przy pomiarze z otwartą osłoną
  • wysoka wartość kolekcjonerska

Minusy:

  • wyskalowanie w A/kg
  • zły stan zachowania dostępnych egzemplarzy
  • rzadkie występowanie na rynku


15 czerwca, 2022

Dozymetr samoróbka z Austrii

Dozymetr ten został wykonany w Austrii, najprawdopodobniej w latach 70., sądząc po zastosowanych podzespołach. Jest to prosty indykator promieniowania z dźwiękową i świetlną sygnalizacją impulsów.


Detektorem promieniowania jest okienkowy licznik  Valvo 18504, występujący również jako Philips ZP1400 i MX-147. Licznik ten ma okienko mikowe o średnicy efektywnej 9 mm, powierzchni 0,635 cm2 i gęstości powierzchniowej 2-3 mg/cm2. Na czas transportu osłonięte jest kołpaczkiem z twardej gumy, zaopatrzonym w otwór dla wyrównywania ciśnienia powietrza - pamiętajmy więc, by przy zakładaniu nie zatkać tego otworu palcem, gdyż powietrze sprężone pod kołpaczkiem zniszczy okienko.



Specyfikacja licznika nie podaje czułości, ale na podstawie grubości okienka można ją uznać za porównywalną z SBT-10A: alfa od 4 MeV, beta od 150 keV, gamma od 30 keV.

https://frank.pocnet.net/other/Valvo/Valvo_Zaehlrohre_1977.pdf

Licznik Valvo 18504/Philips ZP1400 był stosowany w wielu przyrządach, chociażby w krajowym RK-10-1, jak również czechosłowackim IT-65 i jego klonie DR-M3. Posłużył mi również do reaktywacji radiometru Series 900 Mini Monitor.

Korpus miernika ma kształt prostopadłościanu złożonego z dwóch połówek. Zewnętrzna sonda umieszczona jest na kablu podłączanym przez zakręcany wtyk DIN-5. 


Po bokach obudowy przymocowano skórzany pasek transportowy, a na tylnej ściance naklejono rozpiskę przeliczników, o której za chwilę. 

Impulsy są sygnalizowane na kilka sposobów:

  • dźwiękiem z głośnika magnetoelektrycznego
  • wychyleniami wskazówki mikroamperomierza, będącego wskaźnikiem wysterowania z magnetofonu
  • błyskami czerwonej diody LED na końcu skali mikroamperomierza
  • dodatkową sygnalizacją jest zielona dioda LED na początku skali mikroamperomierza, która przestaje świecić powyżej określonej częstości zliczania.

Mikroamperomierz ma dwie skale z osobnymi wskazówkami, odpowiadające kanałom w systemie stereo. Górna jest nieaktywna, zaś na dolnej wskazówka pozostaje na zerze przy wyłączonym mierniku, zaś po włączeniu od razu idzie na sam konie, niezależnie od częstości zliczania. Daje to nam dwie hipotezy: uszkodzenie lub funkcja wskaźnika baterii.


Dźwięk jest umiarkowanie głośny, bez regulacji, z możliwością podłączenia słuchawek przez wtyk jack 3,5. Dozymetr ma jeszcze wtyk jack 2,5, który również podaje dźwięk z odcięciem głośnika. 

Obsługa sprowadza się do włączenia przyrządu przełącznikiem bistabilnym. Przeznaczenie czerwonego przycisku chwilowego pozostaje nieznane, na pewno nie resetuje on wskazań ani nie powoduje uruchomienia pomiaru jak w RK-67.

***

Na dozymetrze naklejono kartkę z przelicznikami częstości zliczania na moc równoważnika dawki w mrem/h (czyli mR/h dla promieniowania gamma) i na roczną dawkę w mSv. W osobnej kolumnie umieszczono odniesienia do podziałek mikroamperomierza, zarówno wtórnej, nalepionej na szybce, jak i pierwotnej, w decybelach. Jak widać, mikroamperomierz powinien się uaktywnić dopiero przy 1 mR/h, a czerwone pole na skali osiągnąć przy 200 mR/h.


Rozpiska została wydrukowana na drukarce atramentowej, więc jest pewnie kopią jakiejś starszej wersji. Niestety pomimo kilku prób i osiągnięcia dużej częstości zliczania wskazówka mikroamperomierza pozostała na swoim miejscu. Dozymetru używałem więc jako indykatora.


Zasilanie odbywa się z baterii płaskiej 3R12 4,5 V umieszczonej w koszyczku wewnątrz obudowy. Aby ją wymienić, konieczne jest otwarcie obudowy, po odkręceniu 4 wkrętów. 


Układ elektroniczny wygląda na zrobiony przez zaawansowanego amatora, który wykonał płytkę drukowaną i profesjonalnie nawinął transformator (podziękowania dla Adama z Qann.wikidot.com za opinię!).


Zastosowano tranzystory krzemowe, brak jednak układów scalonych. Elementy elektroniczne nowe, nie z demontażu. Zastrzeżenie można mieć jedynie do osadzenia mikroamperomierza w obudowie, które ma luz i miernik czasem wpada do środka. 


Dozymetr z baterią i sondą waży 840 g, zaś jego wymiary w każdym kierunku są nieco większe niż RK-67. Gabaryty dałoby się zmniejszyć nawet o połowę, ciaśniej rozmieszczając elementy i stosując mniejsze źródło zasilania, podejrzewam jednak, że miniaturyzacja nie była priorytetem dla konstruktora.

Przyrząd ten przedstawiłem w charakterze ciekawostki, choć dzięki zastosowanemu licznikowi może służyć do wykrywania aktywnych obszarów na ceramice z glazurą uranową lub do poszukiwania aktywnych punktów z farbą radową na kompasach i innym sprzęcie.  Okienkowy licznik Valvo 18504 wymaga bardzo ostrożnego obchodzenia się celem uniknięcia uszkodzenia lub skażenia. Warto też unikać przeciążania, aby nie skracać jego żywotności.