29 listopada, 2018

Radiometr geologiczny "Prognoz"

Radiometr ten jest radzieckim odpowiednikiem polskiego radiometru górniczego RG-1 - tak jak on wykorzystuje obudowę od wojskowego przyrządu, posiada jednak mniejszy zakres i inne rozwiązania wynikające ze specyfiki jego zastosowania. Przede wszystkim sonda jest wymienna, w zestawie są dwie sondy, jedna wykorzystująca licznik z okienkiem mikowym SI-8BG typu "pancake", druga zawiera typowe tuby STS-6 znane choćby z monitorów RKP-1-2. Drugim szczegółem jest skala z pojedynczą podziałką w mikrorentgenach na godzinę, zakres miernika kończy się na 5000 µR/h, czyli 5 mR/h, a więc mniej niż RG-1 czy RK-67 (250 mR/h), nawet mniej niż w Polaronie (20) czy Sośnie (9,99). Trzecim detalem jest możliwość zasilania z zewnętrznego źródła prądu o napięciu 12 V, podłączanego do gniazda z lewej strony panelu przedniego. Poza tym miernik pracuje jak typowy DP-5 - lampowa konstrukcja wymaga regulacji napięcia przed pracą za pomocą gałki "reżim". Sprzęt występuje jako "radiometr beta-gamma", zatem okienko mikowe jest zbyt grube, aby przepuścić cząstki alfa. Źródło zdjęć - http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=53

Pulpit z sondami - z lewej z tubami STS-6, z prawej z okienkowym licznikiem "pancake"

Komplet w skrzyni transportowej. Widoczne zapasowe tuby STS-6 w tekturowych opakowaniach. Przewidziano też źródło kontrolne - pastylkę B-8 z osłonką jak w DP-5 A i B.

Pulpit - taki sam jak w DP-5 A, B i M, tylko z gniazdem zasilania zewnętrznego z lewej.
Metalowa blaszka z prawej osłania przedział baterii - przewidziane ogniwo 11,5 PMCG-U-1,3 o napięciu 11,5 V i pojemności 1,3 Ah, z wyglądu podobne do tego (100-PMGC-U-0,05, czyli 100 V, 0,05 Ah):

Sonda pomiarowa z licznikami cylindrycznymi STS-6 i otwartą przesłoną z 2 mm stali odcinającą promieniowanie beta:
Sonda z okienkiem mikowym i zakręcaną osłoną z blachy, tłumiącą promieniowanie beta.
Pozostałe przesłony na okienko mikowe sondy do pomiaru skażeń punktowych i małych źródeł.
"Gołe" okienko mikowe tuby typu "pancake":

Radiometr z podłączoną sondą z otwartą przesłoną:

Wtyk zasilania z zewnętrznego źródła 12 V. Niestety nie znalazłem w sieci zdjęć samego zasilacza. Być może był to jedynie przewód do instalacji samochodowej.
Pulpit jako żywo przypomina bakelitowe obudowy od DP-5 A i B:
Miernik z zestawem sond - z radzieckiego katalogu:

Miernik przedstawiłem jako ciekawostkę, nie spotkałem się z nim Polsce, a dostępne informacje i zdjęcia pochodzą z Forum RHBZ [link]. Oryginalną instrukcję można pobrać TUTAJ

24 listopada, 2018

Pięciolecie bloga (2013-2018)

Ani się nie obejrzałem, jak minął piąty rok prowadzenia bloga. Pierwszy post został opublikowany w niedzielę, 24 listopada 2013 r. Sam pomysł pojawił się dwa tygodnie wcześniej w szpitalu, gdzie oczekując na operację, zajmowałem się lekturami z dziedziny atomistyki i przemyśleniami na ten temat. Zrozumiałem, jak wiele pokutuje szkodliwych mitów na temat zjawiska radioaktywności, i jak bardzo brakuje rzetelnych źródeł wiedzy podanej w przystępnej formie. Od tego czasu minęło 5 lat. Przez moje ręce przeszły dziesiątki przyrządów dozymetrycznych, publikacji, świecących artefaktów itp., odwiedziłem też wiele miejsc związanych mniej lub bardziej ze zjawiskiem radioaktywności. Czy jestem tym zmęczony? NIE! Czy mam pomysły na dalsze notki? TAK! Co prawda omówiłem większość łatwo dostępnych przyrządów dozymetrycznych, ale zawsze pozostają konstrukcje prototypowe, profesjonalne czy amatorskie, zaś tematyka źródeł promieniowania jest niewyczerpana.

Co nowego pojawiło się na blogu? W ostatnim roku wprowadziłem etykiety, by łatwiej było znaleźć posty z danej kategorii (dozymetry, artefakty, teoria, historia, izotopy). Zacząłem też opisywać sprzęt, którego nie miałem możliwości przetestować, a który znam jedynie z widzenia, bądź ze zdjęć i dokumentacji - wiem, że to ryzykowne, ale warto zasygnalizować, że taki sprzęt istnieje i że ktoś poszukuje informacji o nim. W ten sposób nawiązałem kontakt z firmą Polon-Alfa, z której uzyskałem niezwykle cenne informacje dotyczące krajowego sprzętu dozymetrycznego.
Pojawiły się też teksty Współpracowników z zewnątrz (pozdrowienia!), jak również reklamy firm i wyrobów z branży dozymetrycznej. Osoby obawiające się komercjalizacji bloga od razu uspokajam, że reklamy umieszczam jedynie w wyjątkowych, uzasadnionych przypadkach i na pewno nie zmienię tej strony w Mango-Cyberzakupy. Działalność badawczą i popularyzatorską prowadzę w oparciu o własne środki i niech tak pozostanie.
Skoro jesteśmy już przy środkach - zasoby sprzętu dozymetrycznego zostały uszczuplone przez zakup mieszkania. Na sprzedaż poszły rzadziej używanie mierniki, aby pokryć liczne dodatkowe opłaty, towarzyszące zakupowi lokalu na rynku wtórnym. Siłą rzeczy musiałem też ograniczyć zakupy nowego sprzętu. Mimo to pozostał główny trzon najbardziej użytecznych i wszechstronnych przyrządów: Polaron, Expert, Atom Simple, Radiatex, EKO-C i DP-5B. Pozostawiłem też większość szkła i ceramiki uranowej. Szkło zyskało wreszcie odpowiednią ekspozycję w gablotce z podświetleniem diodami UV. Większa przestrzeń ładunkowa zapewniła lepsze warunki do wykonywania autoradiogramów. Oczywiście nowy lokal został szybko zbadany pod kątem tła i stężenia radonu - tło nieco podwyższone (0,13 µSv/h w stosunku do 0,10 w starym), radon nieco niższy (średnio 40 Bq/m3 w piwnicy zamiast 70). W bloku mam schron na wypadek apo (budownictwo lat 60.):

Pierwszy mebel - Polaron.
Na szczęście finanse bardzo szybko wróciły do równowagi i mogę sobie pozwolić na zakupy szkła i ceramiki oraz tańszych dozymetrów pod warunkiem sprzedaży nadmiarowych sztuk.
Stanowisko pracy to samo, tylko z nieco innym rozmieszczeniem zawartości.

A teraz garść statystyk za te 5 lat - nie byłbym sobą, gdybym nie podał paru zestawień cyferek :)

1. Dozymetry podzielone na kraje (wg modeli):

  • ZSRR i Rosja - 34
  • Polska - 22
  • Francja - 2 (Intertechnique DT-11, Nardeux PDM-2)
  • Wielka Brytania - 1 (Meter Contamination No. 1)
  • Czechosłowacja - 2 (RGB-58, RGBT-62)
  • Niemcy - 2 (RR-66, Genitron)
  • Stany Zjednoczone - 2 (Victoreen CDV-175)
  • Japonia - 1 (SmartGeiger)
2. Dozymetry wg przeznaczenia / budowy:
  • radiometry kieszonkowe beta-gamma - 4 (Polaron, Sosna, RKSB-104, Expert)
  • radiometry kieszonkowe gamma - 31 (Biełła, Master, Sinteks itp.)
  • indykatory promieniowania - 7 (Bierieg, RIK-59)
  • rentgenometry - 8 (DP-3B, D-08)
  • rentgenoradiometry - 10 (DP-5, DP-66)
  • radiometry przenośne -  17 (RKP-1-2, EKO-C, RK-67)
  • radiometry laboratoryjne -12 (URL-2, ZAPKS-1)
  • dozymetry do telefonów - 2 (SmartGeiger, Atom Simple)
  • radiometry niefabryczne - 4 (UDR-1, Radiatex, PCD-10)

Kryteria podziału, jakie przyjąłem, są umowne i nie zawsze ostre. Najściślej można przypisać kategorię miernikom laboratoryjnym, przeznaczonym tylko i wyłącznie do pracy stacjonarnej z racji dużych gabarytów i masy (URL, URS, ZAPKS). Radiometry przenośne to nieco mniejsze wersje mierników laboratoryjnych, które posiadają zasilanie bateryjne z opcjonalnym zasilaniem sieciowym, np. RUST. Do tej kategorii zaliczyłem też monitory skażeń, tzw. żelazka (RKP-1-2, EKO-C). Radiometry kieszonkowe to przyrządy bez sond zewnętrznych, mające kompaktowe wymiary i małą masę. Do tej kategorii należą cywilne radzieckie mierniki typu Sosna czy Polaron, natomiast krajowy "kieszonkowy" RK-67 zaliczyłem do mierników przenośnych. Wreszcie indykatory, czyli mierniki bez dokładnej skali czy wyświetlacza, pokazujące jedynie umownie oznaczony bezpieczny, podwyższony i niebezpieczny poziom promieniowania.

Wracając do statystyk

3. Artefakty:
  • szkło uranowe - 2 karafki, patera na spinki, świecznik, wazonik, kielich, 2 kieliszki, filiżanka, czarka z pokrywką, korek do karafki, popielniczka, pokrywka cukierniczki, 3 pucharki, medalion 
  • ceramika uranowa - 2 duże wazony z uszami, 1 mniejszy, wazon "gruszka", wazon z rzeźbionym kwiatem, maselniczka, dzbanek, przełącznik do światła, 2 filiżanki, 2 wazoniki ścienne, kółko od mebla, korpus lampy ceramicznej, popielniczka Art Deco, popielniczka okrągła, talerz gorący, jeszcze gorętsza patera z rączkami, bardzo gorący talerz Strehla Keramik, 3 talerzyki z motywem kwiatowym, mały mlecznik 
  • trytowy breloczek zielony i biały (aktywność niewiele ponad tło) - 2
  • zegarki naręczne, kompasy, wskaźniki do radiostacji, zegary lotnicze - nie do policzenia
  • siatki Auera wyprodukowane w Indiach, we Włoszech oraz austriackiej firmy Luxor
  • medaliony Quantum Pendant, różniące się znacznie aktywnością (7-100 cps) - 4

4. Akcesoria:
  • futerały na dozymetry - 2 dla Polarona, 1 dla Sosny pasujący też do Polarona, i po jednym dla Experta, Gamma Scouta i radioindykatora RIK-59
  • zasilacze do Polaronów - 6 (w tym 1 starego typu)
  • zasilacze (ładowarki) PT-1 do radiometrów RK-63 i miernika PIMP-3 - 2
  • sondy pomiarowe - 3  (w tym 1 prototyp)


5. Literatura  przedmiotu - uzbierał się ponad metr półki:

  • podręczniki na wypadek wojny jądrowej - 3
  • podręczniki przysposobienia obronnego uwzględniające broń NBC - 5
  • katalogi aparatury dozymetrycznej - 4
  • podręczniki radiometrii i ochrony radiologicznej - 4
  • podręczniki radioterapii i diagnostyki radioizotopowej - 2
  • podręczniki radiochemii - 1
  • książki popularnonaukowe - 2
  • atlasy radiologiczne - 2
  • raporty agencji państwowych i międzynarodowych
  • artykuły 
  • prezentacje
  • własne publikacje - artykuły popularnonaukowe w różnych pismach

6. Zakończyłem monitoring promieniowania w sieci Radioactive@home z powodu problemów technicznych ze stroną projektu oraz awaryjnością samego miernika, generującego skoki wskazań od byle wstrząsu.

7. Rozpocząłem pomiary radonu za pomocą czujki Airthings Wave - w starym domu stężenie w piwnicy wynosiło ok. 70 Bq/m3, w nowym - 40-50 - większa piwnica z dłuższym korytarzem i wejściami ze wszystkich klatek, co zwiększa przewiew i obniża koncentrację radonu. 

8. Dla podsumowania - łączna liczba wyświetleń 360.000. Najbardziej popularny post - Porzucone generatory radioizotopowe w Gruzji - 20 tys. wyświetleń, drugi w kolejności - Samolot atomowy - 11 tys. Tak wysoką popularność osiągnąłem dzięki udostępnianiu postów w serwisie Wykop.pl - jak widać, niektóre na tyle przypadły do gustu internautom, że wywołały lawinową reakcję udostępniania.

***

I na sam koniec - pytanie otwarte do Czytelników. Co Wam się podoba, a co nie? Co byście zmienili? Jakie tematy mógłbym jeszcze poruszyć? Informacje proszę zostawiać w komentarzach pod postem, a na zachętę... krzywa rozkładu normalnego w różnych regionach świata :)



20 listopada, 2018

Rentgenoradiometr DP-5WB - ostatni z serii DP-5


Przyrząd ten jest wersją "zieleniaka" DP-5W przeznaczoną na rynek cywilny. Od pierwowzoru różni się przede wszystkim sondą z dużym okienkiem pomiarowym, brakiem źródła kontrolnego oraz skromniejszym wyposażeniem. Zakres pomiarowy jest taki sam jak w DP-5W, czyli od 0,02 mR/h do 200 R/h, nie ma również różnic w sposobie obsługi.
Zerknijmy najpierw na najważniejszą różnicę, czyli sondę. Ogólna konstrukcja jest taka sama, z obrotową masywną osłoną, odcinającą promieniowanie beta przy pomiarze gamma:


Zwraca uwagę znacznie szersze okienko pomiarowe, obejmujące całą długość licznika G-M, zamiast jedynie małego wycinka jak w DP-5W. 


Co prawda jest ono osłonięte plastikiem, ale nie przekłada się to na znaczny spadek czułości, DP-5WB wykrywa nawet szkło uranowe o niewielkich aktywnościach. Nie zastosowano też źródła kontrolnego, które w DP-5W umieszczone było w wypukłości osłony okienka pomiarowego:


Podstawa sondy ma przekrój kwadratu, tak samo jak w późniejszych wersjach DP-5W, wcześniejsze miały okrągły. Demontaż wymaga odkręcenia czterech śrub na rogach - śrubka 


Jeżeli chodzi o korpus, to różnica występuje jedynie w napisie, niektóre egzemplarze miały brązowawy odcień zamiast zielonego, jak na tym zdjęciu (z prawej DP-5W, z lewej DP-5WB):


Poniżej typowy, zielony egzemplarz, zwraca uwagę brak tabelki z wartościami norm skażeń dla żywności i uzbrojenia, aczkolwiek futerały od obu wersji są zamienne:


W różnych egzemplarzach występowały zarówno z czarnej dermy o fakturze groszkowej, jak i gładkie, brązowe i czarne.


Zasilanie bez zmian - dwa ogniwa 1,5 V do zasilania obwodów miernika i jedno do oświetlenia, nieco oddalone w komorze baterii. Do zasilania polecam typowy koszyczek 2 x AA, choć minimalnie utrudnia on szczelne dokręcenie klapki. Można też baterie AA montować w rurkach z tworzywa, wyposażonych  w przedłużacz zapewniający styk, ale wymiana baterii przy tym rozwiązaniu będzie trudniejsza. Jeśli montujemy koszyczek, nie musimy nawet przylutowywać przewodów do kontaktów (co jest trudne, gdyż są one chromowane), wystarczy przymocować metalowe blaszki do wyprowadzeń koszyczka, siedzi na tyle ciasno, że dociśnie je do kontaktów:


Producent oferuje jedynie futerał i słuchawki, a całość konfekcjonowana jest w tekturowym pudełku z nalepką. Nie ma drewnianej skrzyni z częściami zapasowymi i przystawką zasilania zewnętrznego, znaną z przyrządów wojskowych:



Jeżeli chodzi o funkcjonalność, to nie ustępuje on DP-5W. Większe okienko pomiarowe zapewnia nieco podwyższoną czułość na miękkie promieniowanie, nawet pomimo tego, że jest ono osłonięte plastikiem. Na poniższym filmiku DP-5WB reaguje nawet na kawałek granitu czy niskoaktywne szkło uranowe:



Brak źródła kontrolnego jest zaletą przy sprowadzaniu miernika z zagranicy - nie spowoduje problemów przy kontroli dozymetrycznej na granicy Jedyną wadą w stosunku do DP-5W może być brak przedłużki sondy pomiarowej, ale podejrzewam, że powinna pasować od krajowych DP-66 i DP-75. Poza tym, miernik ma wszystkie zalety DP-5W, czyli przede wszystkim bardzo szeroki zakres pomiarowy, szybki czas reakcji na zmiany mocy dawki oraz solidne, wodoszczelne wykonanie, ułatwiające dekontaminację i pracę w trudnym terenie.
Obecnie DP-5WB coraz częściej się pojawia na rynku dzięki Ukraińcom przyjeżdżającym do Polski, zatem jeśli możecie go kupić w cenie do 200 zł, to na pewno warto. Można też go nabyć na ukraińskim portalu Olx.ua, a także na e-Bay, choć tu akurat ceny są wysokie (700-200 $), a koszty wysyłki astronomiczne (50-90 $).

15 listopada, 2018

Radiometr uniwersalny MSP-3




Radiometr ten występuje czasem w literaturze jako Miernik Skażeń Powierzchni, choć jest de facto radiometrem uniwersalnym i tak też jest oznaczony na przednim panelu. Sprzęt produkował Zakład Doświadczalny Biura Urządzeń Techniki Jądrowej w Bydgoszczy. Wprowadzono go do produkcji w latach 60.* i wykonano 50 szt. Radiometr współpracował z zewnętrznymi sondami pomiarowymi zasilanymi z wbudowanego zasilacza wysokiego napięcia. Dolna podziałka skali służyła regulacji wysokiego napięcia w zakresie 200-2000 V, zaś górna była wyskalowana w impulsach na minutę (5-600 z mnożnikami x1, x10 i x100).




Radiometr występował w 3 wersjach, różniących się zastosowaną wkładką, umieszczaną z prawej strony przedniego panelu. W wersji podstawowej miejsce na wkładkę było zamknięte zaślepką. Można było w nim też umieścić wkładkę sygnalizującą przekroczenie ustawionego progu albo wkładkę czasowo-impulsową, pozwalającą na zliczanie impulsów w ciągu zaprogramowanego czasu. Poniżej radiometr z wkładką sygnalizacyjną - przekroczenie progu powoduje podświetlenie szybki z napisem "promieniowanie":

Miałem kiedyś egzemplarz z wkładką czasowo-impulsową, która pozwalała na zliczanie impulsów w ustawionym odcinku czasu albo odwrotnie, odmierzanie czasu, w którym zliczona zostanie określona liczba impulsów. Wkładka posiadała dwa liczniki elektromechaniczne MO-1A - jeden do impulsów, napędzany z detektora, drugi, zasilany generatorem, do odmierzania czasu. Niestety zdjęcie zaginęło w pomroce dziejów i muszę posiłkować się katalogiem "Mery":


Stosując różnego rodzaju sondy pomiarowe można było mierzyć aktywność próbek stałych, ciekłych i aerozoli, strumień neutronów i moc dawki gamma. Wśród sond współpracujących z MSP-3 znajdowały się m.in. stosowane do dziś sondy licznikowe SGB-1P, SGB-2P, SGB-1Z, SGB-1D i scyntylacyjna SSA-1P, a także starsze LGO-5a i LGM-5.
Radiometr mógł współpracować z zewnętrznym rejestratorem o napięciu zasilania 10 V. Zasilanie samego radiometru odbywało się z sieci 220 V, lecz przewód miał wtyczkę z 5 stykami:
Na tylnym panelu widać również wyjście stałoprądowe regulowane 250 V, prawdpodobnie do zasilania urządzeń współpracujących z radiometrem. 
Na sam koniec tabliczka znamionowa producenta z oznaczeniem kraju produkcji po polsku i po rosyjsku. Podobną można spotkać na przenośnym izotopowym mierniku poziomu PIMP-3.
* Tabliczka wskazuje też na dużo wcześniejszy rok produkcji niż podany w dokumentacji fabrycznej producenta (1970).
Zajrzyjmy jeszcze do wnętrza radiometru  - konstrukcja oczywiście oparta jest na lampach elektronowych jak we wszystkich przyrządach z tego okresu:

Sam miernik co jakiś czas pojawia się na portalach aukcyjnych, od 2013 r. naliczyłem łącznie 3 egzemplarze. Niestety aby sprzęt pokazał swoje możliwości, trzeba mieć do niego odpowiednie sondy pomiarowe.





10 listopada, 2018

Niskoaktywne szkło uranowe

Wyroby ze szkła uranowego w większości mają zbliżoną zawartość uranu, co przekłada się na podobną aktywność oraz moc dawki beta+gamma. W przypadku mojej kolekcji wyniki pomiarów zawierają się pomiędzy 1 a 3 µSv/h (mierzone dozymetrem Polaron Pripyat), z czego przeważająca część nie przekracza 2 µSv/h:


Czasami jednak trafiają się przedmioty o wyjątkowo niskiej zawartości uranu, w przypadku których nawet pomiar mocy dawki nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Przykładem takich obiektów mogą być poniższe pucharki, nabyte ostatnio na targu:
Przeprowadzony na szybko pomiar Polaronem pokazał 0,3-0,4 µSv/h, zaś RK-67-3 dochodził do pierwszej podziałki najniższego zakres, ale równie dobrze mógł być to skok tła naturalnego. Już dużo wcześniej zauważyłem, że na terenie obu moich targowisk dozymetry zawyżają wskazania - zarówno Polaron czy Radiatex, jak również scyntylacyjny PM-1401 z grubą metalową obudową. Postanowiłem jednak zaryzykować z racji przystępnej ceny i słabej fluorescencji na krawędziach pucharków, widocznej pomimo dosyć pochmurnego dnia. Szkło powędrowało do plecaka. W domu od razu w ruch poszła diagnostyczna lampa UV:
 Luminescencja, choć wyraźna, jest jednak słabsza niż w przypadku innych przedmiotów - lampę trzeba przysuwać bliżej, by uzyskać podobny poziom świecenia. Kolor świecenia jednak ewidentnie wskazuje na zawartość uranu.
Tutaj możemy porównać intensywność świecenia z kieliszkiem dającym ok. 0,8 µSv/h - przy takiej samej odległości od świetlówki UV świecenie jest znacznie słabsze:


Weźmy się zatem za pomiary mocy dawki, tym razem w spokojniejszych warunkach. Polaron, jak chwilę poleżał w spokoju, wskazywał 0,5-0,6 µSv/h:

Zważywszy na podobne wzornictwo, kolor i aktywność, można uznać, że pochodzą od jednego producenta i z jednej epoki. Szkło uranowe zwykle miało żółtawy odcień, jednakże w latach kryzysu gospodarczego zmniejszano zawartość dwutlenku uranu, dodając za to tlenku żelaza, dającego zieloną barwę.


Pomiar aktywności w cps za pomocą monitora EKO-C daje wynik porównywalny z kawałkiem granitu:

RK-67-3, który wyjątkowo miałem dziś na targu w ramach testów, wykazał wzrost ponad tło, ale taki sam wynik osiągnąłem... przykucając przy jednym ze stoisk (dokładnymi pomiarami tła w tych miejscach zajmę się kiedy indziej). Skala w nanoamperach na kilogram (nA/kg) nie ułatwia pracy:
Subtelne różnice w aktywności, wykrywane przez Polarona (2 tuby, wyświetlacz LCD z 2 miejscami po przecinku), nie są dostrzegane przez RK-67-3 (1 tuba, wskaźnik wychyłowy):


Z kolei AtomSimple do smartfona praktycznie nie reaguje na to szkło bez resetu - jak wskazywał tło rzędu 0,10 µSv/h, to przy szkle wskazuje... 0,12, czyli cały czas w granicach tła. Plastik obudowy skutecznie tłumi miękkie promieniowanie szkła uranowego, dopiero ponowne uruchomienie i dłuższy pomiar pozwalają uzyskać wynik:


Powyższe eksperymenty skłaniają do pewnych wniosków. Po pierwsze, sam pomiar mocy  dawki od szkła uranowego nie jest wystarczający do prawidłowej identyfikacji w przypadku niskiej aktywności  szkła przy jednoczesnym wysokim tle naturalnym. Szczególnie, gdy pomiaru dokonuje się w pośpiechu, a dozymetr ma swoje humory. Po drugie, do pomiarów należy używać mierników z odpowiednio dużym okienkiem pomiarowym, ale też nie za dużym - większym niż RK-67, mniejszym niż EKO-C. Praktycznie zostaje Polaron i Terra. Po trzecie, kolor szkła może być mylący i przypominać zwykłe zielone szkło, jeżeli podczas produkcji oprócz dwutlenku uranu dodano tlenku żelaza:
 Po czwarte, najbardziej niezawodnym sposobem identyfikacji jest użycie światła UV, najlepiej z silnej latarki ultrafioletowej, choć od biedy wystarczy breloczek z pojedynczą diodą LED albo tester banknotów ze świetlówką UV:
Oczywiście większość wyrobów ze szkła uranowego powoduje dość szybki wzrost mocy dawki w tempie 0,1-0,2 µS/h na sekundę, ale nie dotyczy to szkła o małej zawartości uranu. Powyższe pucharki nie były najmniej aktywnymi przedmiotami, jakie mi się trafiły. Ostatnie miejsce należy do tego oto pojemniczka, kupionego kilka lat temu w lumpeksie z "gadżetami" - 0,35 µSv/h i luminescencja widoczna dopiero po bezpośrednim przystawieniu lampy UV:

 Obiekt wyróżnia się słabą luminescencją na grupowym zdjęciu z początku notki, tutaj zbliżenie w świetle UV: