30 grudnia, 2017

Indykator promieniowania "Pionier"


Przeglądając rosyjskojęzyczny internet trafiłem na indykator promieniowania bardzo podobny do naszego RIK-59 opisywanego ostatnio na blogu. Ten sam kształt metalowej obudowy i zastosowana tuba Geigera, a także zasada działania - indykacja promieniowania za pomocą dźwięków i błysków neonówki. Przy tubie otwory w obudowie osłonięte cienką blaszką, zatem mocniejsze promieniowanie beta też będzie wykrywane.  Zasilanie z pojedynczej baterii R12 1.5V (3 takie baterie tworzyły baterię płaską 3R12), którą można zastąpić paluszkiem AA.  Odmiennie rozwiązany transformator, inny tyratron i pojedynczy prostownik zamiast dwóch. Głośnik znajduje się na tylnej ściance, a nie na przedniej, i ma wkładkę magnetyczną taką jak w słuchawkach wysokoomowych i telefonicznych (polski RIK-59 miał wkładkę krystaliczną). Lata produkcji zbliżone do polskiego indykatora - koniec lat 50. i początek 60. Podejrzewam, że zakres pomiarowy także ten sam. Link do oryginalnego opisu [TUTAJ]



Dla porównania polski radioindykator RIK-59:


Sprzęt jest ciekawą, prostą konstrukcją pozwalającą szybko ustalić, czy poziom promieniowania w naszym otoczeniu nie przekracza normy, niestety jest bardzo trudno dostępny nawet na rynku rosyjskim, a co dopiero na polskim.

27 grudnia, 2017

Radiometr Sputnik-1

Tym razem miernik, który wygląda jak bardziej pancerna wersja DP-5. Podobieństwo jednak jest pozorne. Miernik wyprodukowany w 1965 r. w ZSRR ma skalę w... mikrorentgenach na godzinę od 1 do 15 oraz dwa zakresy, z mnożnikiem x10 i x100., co daje 10-150 i 100-1500 µR/h, czyli 0.1-1.5 i 1-15 mR/h, przeliczając na powszechniej stosowane jednostki (w mikrosiwertach odpowiednio 1-15 i 10-150 µSv/h). Sonda pomiarowa wykonana została w postaci metalowego pudełka, mieszczącego 5 tub STS-5 i montowanego na zatrzaskach pod korpusem miernika. Zasilanie z 4 ogniw podobnych do tych w DP-5, można je zastąpić bateriami AA z adapterem. Po uruchomieniu należy wyregulować napięcie, ustawiając gałką "reżim" wskazówkę na trójkąt na skali, tak samo jak w innych miernikach z tych lat (DP-5, RGBT-62). Pokrętło zakresów posiada pośrodku pozycję "sbros." czyli "reset" (dosł. "zrzut"). Nazwa "sputnik", pierwotnie oznaczająca towarzysza podróży, została najpierw nadana pierwszemu sztucznemu satelicie Ziemi, a następnie stała się bardzo popularna dla radzieckich produktów (np. golarki z napędem sprężynowym występujące w kilku modelach). Sam miernik jak dotąd nie pojawił się w Polsce, natomiast jego specyfika nie daje dużego praktycznego zastosowania. Duża powierzchnia czynna sondy nie jest wykorzystywana z racji wysokiego progu pomiarowego, przy tylu tubach zakres mógłby się zaczynać od 0.01 mR/h i wtedy można byłoby mierzyć nawet słabe skażenia, analogicznie do krajowego "żelazka" RKP-1-2. Miernik miał zastosowanie w geologii, a szerszy opis znajduje się na forum RHBZ - LINK Źródło zdjęć [link]









16 grudnia, 2017

Usprawnienie dozymetru MKS-04B Expert


Dozymetr "Expert" miał wyjątkowo irytującą wadę fabryczną, polegającą na piszczeniu i wyświetlaniu losowych cyfr, jeśli miernik został wyłączony, a następnie włączony przed końcem cyklu pomiarowego. Błąd występował w 2 egzemplarzach, które posiadałem, na szczęście Michał Werbiński znalazł sposób na usunięcie problemu (dziękuję i pozdrawiam!). Oddaję głos Autorowi:

Zawieszanie się licznika dozymetru Ekspert, jest dość irytującą usterką z uwagi na ciągłe piszczenie oraz oczekiwanie na rozpoczęcie pomiaru, podczas gdy chcielibyśmy od razu  rozpocząć pomiar tuż po jego włączeniu.  Rozwiązanie tego problemu przyszło mi na myśl przypadkiem, zauważyłem że dozymetr RKSB-104 ma bardzo podobny sposób pracy :
- pomiar,
- wyświetlanie pomiaru
 - pomiar

Cykle pracy obu dozymetrów są więc do siebie podobne, zauważyłem ponadto że, wyłączanie i włączanie dozymetru RKSB-104, za każdym razem powoduje wyzerowanie jego licznika bez jakiegokolwiek zawieszania się. Jako że bez najmniejszego problemu udało mi się znaleźć schemat dozymetru RKSB-104, zacząłem go dokładnie analizować. Po pewnym czasie doszedłem do wniosku że, za taki stan rzeczy odpowiedzialny jest sam wyłącznik, a dokładnie jego połączenie. W RKSB -104 na jeden z pinów zewnętrznych wyłącznika doprowadzone jest napięcie zasilania (+) z baterii, środkowy pin jest natomiast wyjściem napięcia na układy, natomiast drugi zewnętrzny pin wyłącznika podłączony jest z masa, czyli z (–) baterii. W dozymetrze Ekspert występuje taki sam wyłącznik 2 położeniowy, lecz jeden z pinów zewnętrznych jest nie podłączony, natomiast pin środkowy podłączony jest z (+) baterii, a drugi pin zewnętrzny z wyjściem napięcia na układy, co powoduje że, gdy wyłączymy „Eksperta” napięcie + 9v nie rozładowuje się poprzez wyłącznik do masy, a zanika stopniowo, powodując tym samym zawieszanie się licznika na układzie TTL K561IE16 (którego odpowiednikiem  funkcjonalnym jest układ CD4020A ). Układ ten wymaga napięcia zasilania w przedziale ok 3-12V na pinach 16 (+) i 8 (-).  Natomiast jak zmierzyłem, napięcie na układzie po wyłączeniu stopniowo obniżało się i przez dłuższa chwilę utrzymywało na poziomie ok 2V, co w mojej ocenie powoduje zakłócenia w funkcjonowaniu tego układu, powodując przejście w stan zablokowania  układu licznika. 

Rozwiązanie tego problemu polega na:
-  przecięciu ścieżek druku przy wyłączniku
- zamianie istniejących połączeń na krzyż za pomocą zworek z przewodu, tak aby doprowadzić napięcie (+) z baterii 9V pod skrajny pin wyłącznika ( tam gdzie było wyjście napięcia na układy), natomiast pod środkowy pin należy podłączyć wyjście napięcia na układy, wolny pin zewnętrzny ( który nie był podłączony),należy podłączyć do masy (-) baterii.

Ciekawostką jest to że, nie podłączony pin znajduje się bardzo blisko ścieżki masy (czyżby wcześniej projektant zastanawiał się nad takim rozwiązaniem ?) Po takim podłączeniu wyłącznika, problem z piszczeniem Eksperta już nie występuje, ponadto w mojej ocenie takie połączenie eliminuje ryzyko wystąpienia przepięć w gałęziach zasilania układów podczas wyłączania, ponieważ wszystkie możliwe przepięcia rozładowywane są na stykach wyłącznika  i niema ryzyka że  trafią na układy TTL dozymetru.  Jak wspominałem wcześniej, rozwiązanie to zostało z powodzeniem zastosowane w dozymetrze RKSB-104. 
Szczegóły dotyczące tej prostej modyfikacji znajdują się na dołączonych zdjęciach.

Wylutowujemy widoczny na zdjęciu niebieski kondensator.




Widok połączeń przed modyfikacją




Przerywamy ścieżki druku w miejscach wskazanych czerwonymi kółkami.





Łączymy na krzyż ścieżki, a wolny pin podłączamy do masy




Widok otrzymanych połączeń:


Na koniec wlutowujemy z powrotem niebieski kondensator:



Copyright 2017 by Michał Werbiński, kanał Youtube https://www.youtube.com/channel/UCbRPe-u3t4OJQyN9Q7CX68w


EDIT. Ponieważ dozymetr Expert występuje w 2 wersjach - starszej i nowszej - co wyszło podczas modyfikacji kolejnego egzemplarza, ponownie oddaję głos Autorowi - nowsza wersja ma prostszy sposób modyfikacji:

Ponieważ napięcie (+) z baterii 9V jest fabrycznie doprowadzone pod skrajny pin wyłącznika, a pod środkowy pin podłączone jest wyjście napięcia na układy, modyfikacji należy poddać jedynie wolny pin, trzeba go podłączyć bezpośrednio do ścieżki masy (- baterii) przebiegającej w pobliżu. To jest cała modyfikacja wyłącznika która zapobiega piszczeniu i zawieszaniu się licznika dozymetru Ekspert po włączeniu.
1. Łączymy wolny skrajny lewy pin z przebiegającą w pobliżu masą (-)



2. Wygląd zewnętrzny dozymetrów Ekspert, z lewej nowsza wersja, z prawej starsza wersja.



3. Widok chassis dozymetrów Ekspert z przodu.





Po odkręceniu obudowy od razu można dostrzec inne miejsce podłączenia przewodów baterii
do chassis dozymetru. Występują inne wzory ścieżek drukowanych oraz inne rozmieszczenie
niektórych elementów.




Copyright 2018 by Michał Werbiński, kanał Youtube https://www.youtube.com/channel/UCbRPe-u3t4OJQyN9Q7CX68w

***
I na sam koniec - rozmieszczenie potencjometrów regulacyjnych w obu wersjach. Czasy pomiaru w trybach R i K regulowane są osobnymi potencjometrami - kręcenie zgodnie z ruchem wskazówek zegara skraca czas pomiaru, osobny potencjometr służy do regulacji napięcia na tubie Geigera:



W zaplombowanym fabrycznie egzemplarzu z potencjometrem zabezpieczonym lakierem czas pomiaru (zakres x10) w trybie K wynosił 7.6 s, a w trybie R 3.5 s, wyświetlanie wyniku trwa tyle co pomiar. W zakresie x1 oczywiście czas ten jest 10x dłuższy. Jeżeli macie dozymetry Expert z fabrycznie ustawionymi innymi wartościami, to koniecznie piszcie przez formularz kontaktowy bloga!

13 grudnia, 2017

Książka "Bierna obrona ludności cywilnej Nowego Sącza - zarys dziejów"


Mam przyjemność przedstawić bardzo wartościową publikację, opisującą zarys obrony cywilnej Nowego Sącza od czasów przedwojennych do schyłku PRL-u, jak również wybrane budowle ochronne w tym mieście oraz wyposażenie oddziałów OC. W książce znajduje się kilka zdjęć przyrządów dozymetrycznych i drobnego wyposażenia z mojej kolekcji oraz Mateusza z Dozymetria.wordpress.com. Niestety wiele sprzętów zostało przeze mnie sprzedanych celem zwolnienia miejsca i pozyskania funduszy na dalszą działalność, zatem nie zawsze dysponowałem ujęciami nadającymi się do publikacji i musiałem bazować tylko na moim archiwum fotograficznym. Jak widać, zdjęcie rentgenometru D-08 mogłem zrobić lepiej:


Książka została wydana w nakładzie 200 egz. przez Polskie Towarzystwo Historyczne - Oddział w Nowym Sączu, niestety jest to publikacja niekomercyjna, niedostępna w handlu. Większość egzemplarzy trafiła do hobbystów z rejonu Nowego Sącza, członków PTH, pasjonatów i osób, które przyczyniły się do powstania publikacji. Trzymam kciuki za wydanie publikacji w formie e-booka, aby tak wartościowa pozycja trafiła do szerszego grona odbiorów. Dla zorientowania się w zawartości zamieszczam spis treści:


10 grudnia, 2017

Progowy sygnalizator skażeń SZB-04


Foto z forum RHBZ.
Byłem o krok od zakupu tego miernika, ale ostatecznie zrezygnowałem. Dlaczego? Zaraz się dowiecie.
Miernik ten służy do wykrywania skażeń powierzchni (rąk, ubrań, blatów) emiterami alfa i beta. Sonda pomiarowa zawiera dwa liczniki okienkowe SBT-10 z okienkiem mikowym, znale choćby z naszego EKO-C. Obudowa sondy ma uchwyt do przenoszenia i dodatkową przesłonę zasuwaną na okno pomiarowe i mocowaną zatrzaskiem sprężynowym, stosowaną przy pomiarze większych aktywności (podobne rozwiązanie znamy z monitora RKP-1-2). Przyrząd nie posiada skali, tylko szereg białych diod, wizualizujących natężenie promieniowania oraz dwie lampy - zieloną i czerwoną. Czerwona informuje o przekroczeniu progowej wartości mocy dawki, ustawianej za pomocą potencjometru obracanego śrubokrętem na panelu przednim miernika. Czas pomiaru 10 sekund, czas nieprzerwanej pracy 24 h, moc pobierana z sieci 50W. Praca urządzenia wygląda tak:


Całość waży  10 kg - pulpit 9 kg, sonda 1.65 kg. Wymiary dość spore - niezła "cegła". Zasilanie sieciowe. Przydatność? Niezbyt duża, zważywszy na gabaryty miernika i brak liczbowej skali. Urządzenie nadaje się raczej do pracowni izotopowych i innych instytucji, gdzie trzeba masowo sprawdzać, czy dana powierzchnia nie jest skażona, zatem przydatna jest większa powierzchnia czynna licznika. W warunkach domowych lepiej sprawdza się dużo mniejszy i lżejszy EKO-C. W dodatku przy sprowadzaniu miernika z Ukrainy istnieje spore ryzyko uszkodzenia wrażliwych (i drogich!) liczników SBT-10. W dodatku waga sprzętu zwiększa ryzyko np. upadku paczki. A jak przy wyjątkowym pechu pójdą oba liczniki, to ich łączny koszt zbliży się do wartości miernika (najtaniej na eBay 40$ z wysyłką za sztukę). Dlatego też odpuściłem sobie ten zakup, gdyż sprzedawca chciał 150 euro za komplet lub 110 w przypadku zakupu bez liczników SBT-10 (!). Jeżeli jednak ktoś chciałby go nabyć i ma możliwość odbioru na Ukrainie (lub opłacenia wysyłki do Polski), to ogłoszenie jest TUTAJ, polecam, sprzedawca rzetelny i zna angielski :)


Była też wersja SZB-03, która w sondzie miała 5 standardowych liczników Geigera typu SBM-20, znane z większości kieszonkowych radiometrów. Poniżej specyfikacja obu modeli z forum RHBZ:

03 grudnia, 2017

Miniaturowy radiometr MP-2






Przyrząd ten, choć nazwany małogabarytnyj radiometr, faktycznie jest miniaturowym indykatorem promieniowania, który sygnalizuje moc dawki za pomocą impulsów świetlnych i dźwiękowych. Prezentowany przyrząd wyprodukowano w 1957 r. w fabryce w Leningradzie. Gustowna bakelitowa obudowa skrywa 2 szklane liczniki Geigera STS-1, głośnik - słuchawkę wysokoomową TA-4 2200 ohm, oraz dwa tyratrony. Zasilanie z baterii anodowej 200-PMGC-0,01 o napięciu 200V i pojemności 0.01 Ah, która starcza na 500 godzin pracy.  Jak widać, zastosowano baterię o wysokim napięciu, niezbędnym do pracy licznika Geigera, unikając w ten sposób użycia przetwornicy napięcia, znanej z innych liczników.
Obsługa jest bardzo prosta. Jeden z wciskanych przełączników włącza przyrząd, drugi uruchamia wyższy zakres pomiarowy. Miernik mierzy (raczej - sygnalizuje) promieniowanie od tła naturalnego aż do 1000 µR/h, czyli 10 µSv/h (1 mR/h). Sposób pracy z indykatorem ten sam, co w krajowym indykatorze RIK-59 czy radzieckim "Pionier", dochodzi tylko przycisk zmiany zakresu. Foto z forum RHBZ:





Na tym zdjęciu z lewej widzimy dozymetr optyczny typu DKP-50, stosowany też w Polsce, z prawej tubę Geigera STS-6 używaną m.in w "żelazkach" RKP-1-2, u dołu tubę Geigera SI-3BG (z DP-63A), u góry kasetę na kliszę dozymetryczną.
Wnętrze indykatora - widoczne szklane tuby Geigera STS-1 oraz bateria anodowa:



Skonstruowanie takiego miernika nie byłoby trudne nawet dla mało zaawansowanego radioamatora, jednakże niełatwo dziś o baterie anodowe, zatem należałoby wrócić do tradycyjnego układu z przetwornicą ;) Tu z kolei wnętrze indykatora po wyjęciu baterii:


30 listopada, 2017

Futerał ochronny na dozymetr

Sprzęt dozymetryczny, nie licząc przyrządów wojskowych, jest dość wrażliwy na uszkodzenia mechaniczne i termiczne. Udary mechaniczne mogą zniszczyć tubę Geigera lub co gorsza wyświetlacz. rozerwać połączenia lutowane albo skruszyć elementy elektroniczne, zmuszając nas do pracochłonnej diagnostyki i naprawy. Uszkodzeniom mogą ulec nawet tak "pancerne" dozymetry jak ANRI Sosna - w moim egzemplarzu, nawet nie wiem, kiedy to się stało, ale pękła obudowa transformatora toroidalnego! O dziwo mój Polaron wytrzymał upadek z wysokości 80 cm na beton, ale nie testujcie wytrzymałości dozymetrów w ten sposób! Czasem lekkie stuknięcie np. w kieszeni może rozwalić sprzęt, jak mojego Radiatexa MDR1, w którym pękła szklana tuba Geigera BOB-33A
Z kolei bardzo wysoka albo bardzo niska temperatura jest szczególnie niebezpieczna dla wyświetlaczy LCD, które mogą ulec wylaniu. Mojego Polarona załatwił mróz -15 st. C., choć nosiłem go w zewnętrznej kieszeni zimowej kurtki. Poza tym niska temperatura zmniejsza też wydajność baterii i akumulatorków, wprowadza również dodatkowy błąd pomiaru.


Z tych też powodów dozymetry powinny być przenoszone i przechowywane w ochronnych pokrowcach. Na ten cel najlepsze są grubo wyściełane futerały od kompaktowych aparatów fotograficznych. Jeśli futerał jest za głęboki, na dnie można schować zapasową baterię, przykrywając ją poduszeczką z gąbki. Futerał taki chroni też sprzęt przed zarysowaniem, zabrudzeniem czy przypadkowym przestawieniem przełączników, które szczególnie w Polaronie lubią same przeskakiwać.

Inną opcją jest wykonanie futerału samemu, jeśli oczywiście mamy filc, rzepy i owatę (watolinę) do pikowania. Najwygodniej szyć futerał na maszynie, choć od biedy można też w ręku. Kawałki watoliny rozmiarów boku naszego dozymetru kładziemy na jednym arkuszu filcu, przykrywamy drugim i obszywamy, następnie składając jak pudełko, zszywając krawędzie. Przed ich zszyciem warto przyszyć rzepy. Potem tylko wywrócić na prawą stronę, obciąć nitki i futerał gotowy.  Kluczem jest dobre wymierzenie wymiarów, najlepiej mieć dozymetr pod ręką. Pierwsze futerały mogą być nierówne, za małe lub za duże, wprawy nabiera się wraz z liczbą uszytych wyrobów. Maszyna do szycia znacznie przyspiesza pracę. Najlepsze są maszyny ze ściegiem zygzakowym, którym można obrzucić brzegi materiału. Przydaje się też półstopka, gdy obszywamy ocieplenie. A jak to zrobić w praktyce? Oto krótki tutorial:

Nanosimy wymiary dozymetru na filc za pomocą "mydełka" do szycia, kładąc dwa arkusze jeden na drugim.
Nawet przy małych dozymetrach nie starczy dwóch arkuszy i tylną ściankę wraz z klapką trzeba szyć z osobnego arkusza.
Wymiary nanosimy bez zapasu, dozymetr powinien ciasno siedzieć.
Wycinamy pikowaną uprzednio owatę zgodnie z wymiarami ścianek i boków futerału, zaznaczonymi na filcu.
 Pikowanie nie musi być idealnie równe, chodzi po prostu o zmniejszenie "puchatości" owaty i ułatwienie szycia.

Zszywamy dwa arkusze filcu zgodnie z przeprowadzonymi liniami, zostawiając jeden bok niezszyty.
Uzyskujemy takie coś - między arkuszami filcu jest przestrzeń, gdzie umieścimy ocieplenie.
Umieszczamy ocieplenie.

Ocieplenie między dwoma arkuszami filcu powinno leżeć tak.
Przeszywamy ostatnią niezszytą krawędź po umieszczeniu ocieplenia - przydaje się półstopka.

Analogicznie umieszczamy ocieplenie w pozostałych bokach obu części futerału i zaszywamy półstopką
 - szyjemy ostrożnie, gdyż przy półstopce trudniej utrzymać kierunek szycia.
Przyszywamy rzepy, póki futerał jest "otwarty". Niestety szycie rzepów tępi igły, więc warto mieć zapas, szycie tępą igłą powoduje
 hałaśliwą pracę maszyny i przepuszczanie ściegów.
 Przyszywamy obie części futerału do siebie.

Zszywamy krawędzie na lewej stronie.
Obcinamy nadmiar materiału ze szwów.

I wywijamy na prawą stronę.

Chwila prawdy...
 
Idealnie :)

Zapinamy.

Jeszcze tylko obrębić brzegi ściegiem zygzakowym... (jak maszyna przepuszcza ściegi, to pewnie stępiliśmy igłę przy szyciu rzepów)
Brzegi obrębione - wybraliśmy nić w innym kolorze dla ozdobnego efektu, ale można zrobić inaczej.
GOTOWE :) Radioindykator RIK-59 jest bezpieczny od uderzeń, zarysowań i nagłych zmian temperatur :)
Inne uszyte przez nas futerały wyglądają tak - podziękowania dla Grumpika:

Futerał na Polarona z osobną kieszonką na klapkę - zwykle mierzymy bez klapki i łatwo ją zgubić,
 a leżąc luzem w futerale mogłaby uszkodzić dozymetr. Klapka wchodzi na tyle ciasno, że ani nie wypadnie,
 ani nie wsunie się za głęboko. Można doszyć z drugiej strony kieszeń na zapasową baterię, choć akurat Polaron mało pali ;)

Choć przy szyciu nie mieliśmy dozymetru w ręku, a tylko wymiary z rosyjskiej Wikipedii, miernik pasuje idealnie :)

Ten futerał miał być pierwotnie na Polarona, ale trochę nie zgodziły się nam wymiary (wiadomo, początki), więc jest na Sosnę:




Oczywiście to tylko propozycje, futerały można szyć według niezliczonych wzorów, z zapięciem na rzepy, napy, guziki, suwaki, z uchwytem do paska albo na ramię, z osobną kieszonką na zapasowe baterie lub sondę pomiarową itp. Można w ten sposób zrobić coś ładniejszego niż ten okropny futerał z dermy na RK-67 ;)