Ten rok upłynął pod znakiem profesjonalnych dozymetrów
sprowadzanych z Japonii i generalnie radiometrów z licznikiem okienkowym. Aktywność twórcza wykazywała pewne fluktuacje, zdarzył
się nawet, po raz pierwszy w historii bloga, dwutygodniowy okres bez wpisu,
załatany po pół roku notką, a właściwie dwiema, takimi Easter eggs (znajdziecie je?). Z kolei pod koniec roku nastąpiło gwałtowne przyspieszenie, kiedy to równolegle pracowałem nad siedmioma (!) recenzjami dozymetrów konstrukcji Karola.
Teraz, jak co roku, czas na statystyki:
- Łączna liczba wyświetleń - 1945325
- Liczba postów łącznie z rocznicowym - 862
- Przeciętna liczba wyświetleń - 400 dziennie
- Komentarze - 1338
- Obserwatorzy - 59
- Zmiany na blogu:
- Profil bloga na Instagramie (@radioaktywny1986) tak jak do tej pory służy promocji bloga, nawiązywaniu kontaktów, jak również przedstawianiu znalezisk, w tym takich, o których nie robię osobnego wpisu na blogu. W dniu rocznicy bloga statystyki Instagrama przedstawiają się następująco:
- posty - 1563
- obserwujących - 1113
Zakupy przedstawiały się następująco:
- dozymetry
kieszonkowe: Rados RDS-80, Yaorea YRG-01, Biełła DBG-01N, Prypeć rocznik
2011, Terra Bluetooth, Terra P+, EKO-P, Soeks Defender, Biełła DBGB-01i, Voltcraft HS-036
- radiometry
przenośne: Fuji NHC-7, Victoreen 190, Szintomat 6134, Hitachi Aloka TGS-146, Aloka TGS-133, Ludlum 26-1, GEM-100, Victoreen Panoramic 470
- rentgenoradiometry:
DP-5W (najstarsza wersja)
- rentgenometry:
DP-3B (nowsza wersja)
- indykatory
promieniowania: IRA-01-20, EKO-1, DRS-01I
- sondy:
SSA-1P (stara wersja, więc traktuję jako osobny temat), sonda od DP-66 przystosowana do radiometrów uniwersalnych
- kolejne egzemplarze już omówionych przyrządów: RKSB-104, ANRI Sosna, RUST-3, UDRBG-B,
EKO-D, RK-67, RK-67-3, Nuclear Enterprises RM5/1, Victoreen CDV-715
Sprzęt udostępniony do testów: RUM-2, EKO-C v.4.2, Ryś-alfa, Fukushima, UDAR-2, DRD-1, MRU-1, SCM-3, SR-2.
Wpisy autorstwa Czytelników:
Wpisy poddane melioracji:
- SSA-1P – napisany na nowo z uzupełnieniem zdjęć oraz
informacji o starszym modelu sondy [LINK]
- RKS-20.03 Prypeć - uzupełnienie o najwcześniejszą oraz ostatnią wersję tego dozymetru [LINK]
- Victoreen CDV-715 - napisany na nowo z nowymi zdjęciami ładnie zachowanego egzemplarza przy pozostawieniu na końcu wpisu starych zdjęć porównujących wersję A i B [LINK]
- Seria radzieckich przyrządów DP (systematyka) - dodano zdjęcia DP-3 i DP-70, uzupełniono linki do recenzji wyszczególnionych przyrządów [LINK]
- dodano plansze radzieckiej obrony cywilnej z instrukcjami obsługi następujących mierników:
- DP-2 [LINK]
- DP-5A [LINK]
- DP-5W - dodano też informacje o modyfikacjach w toku produkcji [LINK]
- DP-12 [LINK]
Zaległe wpisy:
- ceramika Sarreguemines model Rockingham wzór Nankin [LINK]
- sonda SSA-1P przerobiona na SSU-3 [LINK]
- apatyt z Aliexpress, małe, bezpieczne, źródło promieniowania [LINK] - z podziękowaniami dla Czytelnika za informację i wstępne pomiary!
Dodatkowe wyposażenie:
- kieszonkowy tester banknotów ze świetlówką UV
- nowy futerał na dozymetr Raysid
- torba na RUST-3
Wpisy teoretyczne i historyczne:
- Moneta napromieniowana neutronami [LINK]
- Radium Ore Revigator (rozszerzone i uzupełnione tłumaczenie
artykułu z Orau.org) [LINK]
- Zabójczy naszyjnik - historia z przedwojennej prasy [LINK]
- „Zegarek z Czarnobyla" - naciągana opowieść z początku lat 90. [LINK]
- Sklep z ceramiką Jakuba Grossa w Krakowie [LINK]
- Przedwojenne radioaktywne uzdrowiska [LINK]
Znaleziska:
- osoba po diagnostyce izotopowej (radioman), wykryta dzięki Raysid (wreszcie!)
- medal Niemieckiej Pomocy Zimowej (Winterhilfswerk)
- lampka do kontaktu z glazurą uranową świecącą w UV (zdjęcia od kolekcjonerki z USA)
Kuriozalne ceny (w nawiasie realne wg moich obserwacji rynku):
- RUST-3 – 3500 zł (400-600 zł)
- RKSB-104 – 1000 zł (200-400 zł)
- EKO-D
niesprawny 500 zł, a sprawny 1500 zł (300-600 zł)
- DP-66 – 800 zł (200-400 zł)
- ALDO-10 – 1500 zł (400-500 zł)
- RK-67 – 950 zł (200-400 zł)
- PCE-RDM-5 (czyli niesławny Y-M06) – 900 zł (100-200 zł)
- EKO-C – 3500 zł (1000-2000 zł)
- deseczka z medalionami z emalią uranową, opisana nawet na blogu [LINK] - 50 zł (10-20 zł)
Tyle tytułem wstępu, rozdajmy nagrody w poszczególnych kategoriach:
Dozymetry
Najciekawszy pod względem konstrukcyjnym - Fuji NHC-7 z dwoma kanałami spektrometru, skalibrowanymi dla jodu-131 i cezu-137, z możliwością dodatkowej ręcznej kalibracji:
Najczulszy - GEM-100, dosyć zagadkowy miernik produkcji brytyjskiej, o którym praktycznie brak informacji w zasobach internetu - miernik o tyle cenny, że ze świadectwem kalibracji:
Drugie miejsce - Victoreen 190 z sondą 489-110D wyposażoną w okienkowy licznik G-M typu pancake:
Trzecie miejsce - Rados RDS-80, którego specyfikacja jest trochę niespójna: alfa od 2 MeV (!), ale beta dopiero od 100 keV, przy tej czułości na alfę powinien rejestrować cząstki beta już od 35 keV, tak jak w/w Victoreen.
Najbardziej zaawansowany technicznie, a także najdroższy, to RUM-2 USB udostępniony przez Czytelnika (pozdrowienia!) do testów:
Najmniej intuicyjne ustawienia - Ludlum 26-1 - szkoda, gdyż poza tą wadą jest to poręczny, bardzo czuły (choć nie najczulszy) i solidnie wykonany miernik:
Największa dysproporcja ceny do kosztu wysyłki - Victoreen Panoramic 470. Miernik kosztował zaledwie 51 $, a wysyłka 137 $ plus opłaty importowe 120 zł:
Najbardziej pracochłonny remont - Automess Szintomat 6134 - technicznie był w pełni sprawny, jednak elektrolit z baterii spowodował korozję na dnie i ściankach metalowej obudowy, wymagającą zeszlifowania i pomalowania:
Najbardziej specjalistyczny miernik - Ryś-alfa wyposażony w miniaturowy detektor (diodę PIN) czuły praktycznie tylko na promieniowanie alfa.
"Czarny koń", czyli największe zaskoczenie - dozymetr promieniowania gamma DRD-1. Myślałem, że będzie dosyć "dębowy", tymczasem ma dobrą czułość nawet na słabsze źródła gamma-aktywne, a przy tym dodatkowe funkcje, m.in. precyzyjny pomiar łącznej dawki w nGy (1 nGy = 0,001 µGy). Po testach został w moim instrumentarium na stałe.
Rozczarowanie - Terra P+, konstrukcja zatrzymana w pół drogi, nie jest to ani "iracka" MKS-05, ani zwykła Terra P, ani tym bardziej topowy model Bluetooth. Ni pies, ni wydra...
Ponieważ w innym wpisie omówiłem Terrę Bluetooth, tym samym w mijającym roku zakończyłem omawianie dozymetrów Terra. Nie ukrywam, że nie byłem fanem tej serii, choć podczas testów starałem się zachować obiektywizm.
Najprostszy - indykator IRA-01-20 - po prostu sygnalizuje impulsy dźwiękiem i błyskami diody:
Drugie miejsce pod względem prostoty - indykator DRS-01I - oprócz dźwięku impulsów ma również alarm o 10 progach:
Najrzadszy - Voltcraft HS-035, czyli tak naprawdę Prypeć w dystrybucji niemieckiej sieci Conrad - pierwszy egzemplarz od początków bloga:
Drugie miejsce pod względem rzadkości występowania - EKO-1 produkcji firmy Polon-Ekolab - do tej pory trafiłem tylko na jeden egzemplarz (rok temu na eBay), ale w tym roku udało się kupić jednocześnie aż trzy:
Trzecie miejsce w kategorii zabytków kolekcjonerskich - Biełła DBGB-01i, czyli wyposażona w zegar i budzik, a dodatkowo w wersji eksportowej, z angielskimi napisami:
Ponieważ w innym wpisie omówiłem Biełłę DBG-01N, mającą dziesięciokrotnie rozszerzony zakres, tym samym w mijającym roku zakończyłem omawianie dozymetrów tej serii. Po Terrach jest to druga seria dozymetrów domknięta w tym roku.
W kategorii "Aliexpress" widnieje tylko jedna pozycja, ale za to jaka - bardzo czuły i mający świetny stosunek jakości do ceny dozymetr Yaorea YRG-01:
Innych dozymetrów z Aliexpress nie kupowałem z uwagi na trudność w dalszej odsprzedaży.
Spośród sond nie było dużej konkurencji - w zestawie z RUST-3 kupiłem typowe SGB-1P i 2P oraz SSA-1P. Jednak zupełnie niespodziewanie pojawiła się... sonda od DP-66 przystosowana do radiometrów uniwersalnych z pojedynczym złączem koncentrycznym ("system RUST"):
W dodatku sprowadziłem ją z... Wielkiej Brytanii.
Dodatkowe wyposażenie
Futerał do Raysida po dwóch latach stałego noszenia przy sobie zaczął trzymać się na ostatnich nitkach, zatem zamówiłem u producenta nowy:
Na targu trafiła mi się latarka ze świetlówką UV, pierwotnie przewidziana jako tester banknotów. Jest to nieocenione kieszonkowe źródło ultrafioletu o długości fali 365 nm, który przy szkle chryzoprazowym i glazurze uranowej ma znaczną przewagę nad typowym 390 nm z LED-ów.
I na koniec torba kosmetyczna, w które świetnie mieści się... RUST-3 wraz z sondą SGB-2P oraz dodatkowymi akcesoriami
Artefakty
Zakupy ceramiki z glazurą uranową wróciły do dawnych rozmiarów, coroczny kolaż jest więc znacznie bogatszy niż rok temu:
W kategorii "rozmiar" i "aktywność" wygrywa talerz o średnicy 30 cm, jest też najtańszym znaleziskiem (5 zł).
Drugie miejsce zajmuje kupiona dosłownie dzień przed rocznicą lampa ceramiczna w stylu art deco - obwód wynosi 62 cm, co daje średnicę ok. 19 cm
Nagroda w kategorii "kicz" - figura kobiety i harmonisty - przy okazji, czarna glazura na fartuchu też świeci, choć słabiej.
W kategorii "najbrzydszy" - ten oto wyrób, wyglądający jak kanapka z glazurą uranową, nawet nie wiem, jak to zakwalifikować (popielniczka?):
W kategorii "najrzadszy" - kupiony tego samego dnia co lampa ceramiczna wazonik z NIEBIESKĄ glazurą uranową - pierwszy egzemplarz od początków bloga:
Drugie miejsce - patera z zieloną glazurą uranową firmy Buckeburg Keramik:
Najmniejszy wyrób, a właściwie jego fragment - pokrętło od obrotowego przełącznika światła z glazurą uranową z zachowaną zardzewiałą resztką styków (najprawdopodobniej wykopek):
Drugi w kolejności, a pierwszy w kategorii samodzielnych wyrobów, jest ten malutki talerzyk, tzw. konfiturówka, w holenderskiej stylistyce "Gouda" - zaledwie 5,7 cm średnicy:
Najciekawszy - kałamarz z podkładką na pióro, kompletny, z pokrywką i wyjmowanym zasobnikiem na atrament:
Zagadkowy - talerzyk z niskoaktywną żółtą glazurą uranową, produkcji... zakładów we Włocławku, ten typ opalizującej centkowanej żółtej glazury już raz widziałem na talerzyku z Ćmielowa:
Do ceramiki zaliczam, choć tak naprawdę zawiera tor-232, japońską butlę do jonizacji wody. Jak widać, Radium Ore Revigator ma swoje nowe wcielenie, tylko w mniej groźnej postaci:
Innym naczyniem tego typu jest ceramiczny garnek do kiszenia (Shigaraki overnight pickling pot), o wyraźnie większej aktywności, jednak jego opis przekładam na następny rok obrachunkowy:
Sfotografowałem też parę ciekawych wyrobów, które zwykle były zbyt drogie, zwłaszcza w stosunku do aktywności, stanu zachowania albo rozmiaru, żeby je kupić:
Jeśli chodzi o szkło uranowe to rok początkowo nie zapowiadał się szczególnie. Wyszczerbiony talerzyk z prasowanego szkła, utłuczony kieliszek za darmo, pospolity kieliszek z uranową stopką i dosyć ciekawa szklanka z dymnego szkła:
Potem jednak trafił się przedwojenny talerzyk z naszej Huty Hortensja:
A następnie... czeskie szkło Biedermeier z 2. ćwierci XIX w., kupione bardzo okazyjnie (20 zł):
Jest to najstarszy wyrób zarówno w tym roku, jak i w całej historii bloga, a także jeden z mniej aktywnych (ANRI Sosna wskazuje 0,39 µSv/h od dna i 0,53 µSv/h od wlewu). Pomiar przed zakupem trwał dłuższą chwilę, szczególnie że użyłem akurat testowanego dozymetru Fukushima.
Drugim ciekawym znaleziskiem, kupionym tego samego dnia, jest ten koszyczek z francuskiego szkła chryzoprazowego:
Dokonałem też pewnej redukcji zbiorów, sprzedając "gabaryty" w postaci wazonów, karafki i klosza do lampy, aby zrobić miejsce na nowe nabytki. Witrynka nie jest z gumy, a te obiekty, mimo rozmiarów, nie wyróżniały się ani wzornictwem, ani aktywnością.
Warto wspomnieć jeszcze o emalii uranowej na metalu - w tym roku kupiłem dwa wyroby, ale nie poświęciłem im osobnych wpisów, temat został już wystarczająco opisany przy poprzednich obiektach:
Trafiło się też zagadkowe znalezisko - medal Niemieckiej Pomocy Zimowej (Winterhilfswerk), wykazujący aktywność jakiegoś nierozpoznanego izotopu (zubożony uran?) i to w widmie alfa, beta i gamma:
Kupiłem też trochę różnych "odpromienników" z Aliexpress, stanowiących głównie warianty już wcześniej tu omawianych:
Co ciekawe, 25 czerwca dostałem informację o wycofaniu jednego z tych odpromienników ze sprzedaży z uwagi na promieniowanie jonizujące:
Moim zdaniem to strzelanie z armaty do wróbla, aktywność tych odpromienników nie jest duża, są przydatne jedynie do testowania wysokoczułych dozymetrów z okienkowym licznikiem G-M. Większa moc dawki generują medaliony Quantum Pendant.
Kończąc już temat artefaktów wspomnę jeszcze, że najciekawsze znaleziska (nie tylko "świecidełka") zostały wyeksponowane w przeszklonej biblioteczce z orzechowego drewna:
Mebel ma z tyłu nalepkę z wpisem kontroli jakości z 2 sierpnia 1962 r. - w tym roku oddano do użytku blok, gdzie z Grochowa sprowadzili się moi dziadkowie i w którym mieszkałem 32 lata.
Literatura przedmiotu
Jak zwykle nie czytam i nie recenzuję tyle, ile bym chciał, ale omówiłem kilka ciekawych pozycji:
- Żarnowiec - sen o polskiej elektrowni jądrowej [LINK]
- Stawić czoła wojnie [LINK]
- Lenka Elbe - URaNovA [LINK]
- Tomasz Pospieszny - Radowa dziedziczka - Irena Joliot-Curie [w opracowaniu]
- Tomasz Pospieszny - Rodzina Curie we wspomnieniach [w opracowaniu]
Wydarzenia
Na jednym z targów przy stoisku z kartonami zaczął mi wibrować Raysid. Wibracje były dosyć silne, a odczyt zaczął rosnąć w kierunku dziesiątek, potem setek i tysięcy cps. Zacząłem więc przeszukiwać pudła w poszukiwaniu źródła. Kartony były wypełnione drobnym AGD i naczyniami kuchennymi, nie było to typowe stoisko "skorupowe". Odczyt wyraźnie rósł w jednym z narożników stoiska. Gdy tak krążyłem, próbując zlokalizować źródło, dozymetr nagle się uspokoił. Nie od razu zauważyłem, że jedna z osób rozmawiających ze sprzedawcą oddaliła się, a zanim powiązałem fakty, zniknęła mi z oczu. Zacząłem wiec przemierzać targ szybkim krokiem w tamtym obszarze i parę chwil później znowu Raysid się uaktywnił, aż sycząc z przeciążenia. Od razu więc namierzyłem źródło. Przełączyłem aplikację w tryb spektrometru, jednak nie udało mi się odczytać wyraźnego widma. Mógł więc to być zarówno jod-131 z tarczycy, jak i kwanty 512 keV z pozytonowej tomografii emisyjnej.

Drugim wydarzeniem był pomiar promieniowania od jodu-131 z tarczycy - niestety niedoszacowałem mocy dawki i wypożyczyłem dozymetry z zakresem do 999 µSv/h, które się zatykały już w pewnej odległości od ciała (EKO-D, EKO-P). Dopiero jak poziom promieniowania nieco spadł (800 µSv/h po 2 tygodniach!), dokonałem pomiaru miernikami RK-67, Ludlum 26-1 i Terra P+, których powinienem użyć od początku.
Na targu udzielałem również wskazówek na miejscu (jak Kim Ir Sen), szczególnie na jednym zaprzyjaźnionym stoisku (pozdrowienia!). Miło widzieć, jak przekazywana przeze mnie wiedza kiełkuje i jest przekazywana dalej (np. w formie ostrzegania przed promieniowaniem zegarów radowych czy ryzykiem skażenia w przypadku stłuczonych).
W kościele w Mikołajkach trafiłem na dozownik do wody święconej, przypominający Radium Ore Revigator:
Postanowiłem też przetestować sztuczną inteligencję jako pomoc przy wyszukiwaniu informacji i tworzeniu zestawień specyfikacji sprzętu dozymetrycznego. Wyniki nie były zachęcające. Nawet przy prostym porównaniu funkcji dozymetrów Gamma Scout przyłapałem Chat GPT na kłamstwie (kwestia alarmu dźwiękowego i dźwięku impulsów). Dalej było tylko gorzej - według AI dozymetry Terra zostały opracowane już pod koniec lat 80. Gdy zwróciłem uwagę na to kłamstwo, model stwierdził, że tak naprawdę chodziło mu o mierniki, które były protoplastami Terry ("a gdy cię złapią za rękę, mów, że nie twoja ręka!"). Użyteczne informacje uzyskałem jedynie w kwestii Terry "irackiej" oraz jej odmiany przeznaczonej na rynek japoński (Terra-N). Niestety sztuczna inteligencja nie potrafi przyznać się do błędu, a przyłapana, kluczy jak uczniak...
***
I na koniec wieści z mojego drugiego poletka, czyli przetwórstwa owocowo-warzywnego. W tym roku kampania winiarska i miodosytnicza zaczęła się już w lutym. Pomimo choroby nastawiłem:
- miody: litewski, korzenny
- wina: żytnie, rodzynkowe wysokiej jakości (2,5 kg rodzynek na 10 l nastawu), z suszonych kwiatów czarnego bzu, imbirowe, goździkowe
Poza tym jeszcze wino ze świeżych kwiatów czarnego bzu i z owoców ałyczy (śliwy wiśniowej, błędnie zwanej mirabelką). Z innych przysmaków zrobiłem kompot z ałyczy, kompot z dzikich gruszek (kilka wersji), a także gruszki kandyzowane.
PS. Korzystając z popularności bloga, po raz kolejny chciałbym prosić o wsparcie dla fundacji Ja Pacze Sercem [
LINK], opiekującej się niewidomymi i niedowidzącymi kotami. Potrzebna jest każda pomoc, nie tylko finansowa, ale również: wolontariat, domy tymczasowe (Fundacja zapewnia karmę i opiekę weterynaryjną), transport na terenie Polski, propagowanie działalności Fundacji, pomoc w znajdowaniu domów dla Ślepaczków czy przekazywanie fantów na
Ślepaczkowy Kiermasz Różności, z którego wpływ przeznaczony jest na pomoc podopiecznym. Najbardziej chodliwe fanty to bibeloty (zwłaszcza z kocim motywem), ciuchy, biżuteria, kosmetyki, przetwory. Można też przekazywać książki na
Ślepaczkową Biblioteczkę.
Jak co roku zostawiam również otwartą książkę skarg i wniosków - piszcie śmiało, co Wam się w blogu podoba, a co warto zmienić, jakie materiały chcielibyście widzieć itp. Dziękuję że jesteście, czytacie i komentujecie wpisy!
***
Zachęcam też do wspierania bloga, zarówno pośrednio, poprzez zakup dozymetrów [
LINK], jak i bezpośrednio, przez Patronite lub BuyCoffeeTo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!
[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora - treści reklamowe i SPAM nie będą publikowane!]