05 kwietnia, 2018

Radiometr uniwersalny RUS-5


Dzięki uprzejmości p. Adama mogę przedstawić ten oto radiometr laboratoryjny z początku lat 60. Jest to konstrukcja lampowa, przeznaczona do współpracy z sondami licznikowymi i scyntylacyjnymi. Producent przewidział użycie sondy scyntylacyjnej LS-3 dla promieniowania alfa (powierzchnia 120 cm2), sondy okienkowej dla promieniowania beta LGO-7 (40 cm2) oraz sondy licznikowej na promieniowanie gamma LGM-2. Gniazdo dla podłączenia sond ma osobne piny dla wysokiego i niskiego napięcia oraz sygnału.




Urządzenie może mierzyć moc dawki gamma i beta lub też sygnalizować przekroczenie określonego progu za pomocą sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Wyskalowane jest w impulsach na minutę (cpm), może współpracować z mechanicznym przelicznikiem zewnętrznym, np. radzieckim SB-1M/50, który po prostu zlicza kolejne impulsy zarejestrowane przez licznik. Zasilacz wysokiego napięcia regulowany w zakresie 350-2000 V.



Prezentowany egzemplarz posiada sondę licznikową LGM-2, która może mieć zamontowane albo 12 tub typu STS-5 (lub odpowiednik, np. BOB-33), albo 3 tub STS-6 (SBM-19). Krótsze tuby STS-5 mocowane są w poprzek krótszego boku, dłuższe STS-6 - wzdłuż dłuższej krawędzi.

 Specyfikacja w katalogu aparatury jądrowej z 1963 r. podaje co prawda szklane liczniki GOB-33 i GOB-63, ale w specyfikacji starszego RUS-4 podano BOB-33 i STS-6, podejrzewam, że tuby te były wzajemnie wymienne. 

Na tym zdjęciu dobrze widać zaciski do obu rodzajów tub Geigera - akurat założone STS-5:





 Korpus sondy mieści też lampowy przedwzmacniacz, zasilany osobną żyłą przewodu sondy, a także żarówkę sygnalizującą pracę przyrządu:

 



Uruchamiając taki sprzęt trzeba bardzo uważać z uwagi na możliwe zestarzenie się kondensatorów elektrolitycznych. Najlepiej wyjąć wszystkie lampy, włączyć urządzenie na obniżonym napięciu i stopniowo je podnosić, mierząc temperaturę kondensatorów. Jeśli wszystko jest w porządku, należy oczyścić lampy i umieścić z powrotem w gniazdach. Pamiętajmy też, że urządzenia lampowe wykorzystują dość duże napięcia w obwodach anodowych (pomijając już napięcie zasilacza WN w tym radiometrze dochodzące do 2000 V).

Informacja "Made in Poland" podana też po rosyjsku (Sdiełano w Polsze), identyczne oznaczenie można spotkać np. na przenośnym mierniku poziomu PIMP-3. Numer seryjny 221, czyli raczej z końca produkcji, gdyż wg uzyskanych przeze mnie informacji miernik wyprodukowano w liczbie 250 szt począwszy od 1960 r.











1 komentarz:

  1. Przyznam szczerze, że za każdym razem technologia z tamtych lat nie przestaje mnie zadziwiać. Super post!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]