Licznik ten był produkowany przez Zakład Doświadczalny Przemysłowego Instytutu Elektroniki (PIE) w Warszawie od końca lat 50. do połowy lat 60. Oznaczenie BOB-33, według systemu kodów stosowanych przez PIE, oznacza:
- B - pomiar promieniowania beta
- O - napełnienie gazem szlachetnym z chlorowcowym czynnikiem gaszącym*
- B - licznik szklany, cylindryczny, z katodą metalową
- 3 - względna wielkość licznika (wartości 0-9)
- 3 - cokół z kapturkami na obu końcach
Znając te kody, stosowane w wyrobach PIE oraz Akademii Górniczo-Hutniczej, możemy łatwo rozszyfrować przeznaczenie i konstrukcję danego licznika. Szerzej temat omówiłem w osobnej notce [LINK].
Licznik BOB-33 ma kształt cylindryczny, a korpus wykonano ze szkła o gęstości powierzchniowej 70 mg/cm2, pomalowanego czarną farbą, aby wyeliminować wpływ promieniowania ultrafioletowego. Przeznaczono go do pomiaru silniejszego promieniowania beta (>700 keV), zatem jego czułość jest mniejsza niż liczników o ściance metalowej 40-50 mg/cm2 (>500 keV), takich jak STS-5 i pochodne. BOB-33 oczywiście mierzy również promieniowanie gamma, a z racji grubszej ścianki wykazuje nieco mniejszą nierównomierność charakterystyki energetycznej niż cienkościenne liczniki metalowe. Sprawia to, że niskoenergetyczne promieniowanie nie będzie aż tak zawyżać wyniku pomiaru. Poniżej BOB-33 w porównaniu z STS-5 (u góry) i BOI-33 (u dołu):
Licznik BOB-33 miał też odmianę oznaczoną BOB-33A, która nieznacznie różniła się parametrami pracy, jednak wobec znacznego rozrzutu specyfikacji trudno uznać to za regułę. Poniżej zestawienie kluczowych parametrów pracy kilku egzemplarzy BOB-33 oraz BOB-33A:
Jak widać, parametry pracy zbliżone są do STS-5 i podobnych, jednak napięcie progu jest niższe, co oznacza, że nie są one w pełni zamienne.
Licznik BOB-33 stosowano w pionierskich polskich konstrukcjach dozymetrów - indykatorze RIK-59, radiometrach RK-60 i RK-63 czy szkolnym radioindykatorze bez nazwy.
Najpóźniejszy egzemplarz BOB-33, jaki spotkałem, pochodził z 1966 r. Wprowadzony w 1968 r. radiometr RK-67 nie korzystał już z tego licznika, tylko z radzieckiego STS-5, znanego od lat 50., a późniejsze serie - z krajowego klona STS-5, czyli BOI-33. W wojskowych DP-11A, DP-66 i DP-66M stale stosowano STS-5 z racji ich wytrzymalszej, metalowej konstrukcji. BOB-33 montowano za to w cywilnych wersjach DP-11B, czyli monitorach licznikowych ML-56 i ML-57.
***
Podjąłem dwie próby zastosowania tych liczników w dużo późniejszych, radzieckich dozymetrach z początku lat 90. Polaron nie chciał współpracować - początkowo zliczał tło, następnie dźwięk cichł, a wynik spadał.
Tak na marginesie tylko wspomnę, że zamontowanie w Polaronie duetu STS-5 + BOI-33 też nie było dobrym pomysłem z uwagi na minimalnie większą czułość polskiego licznika i zawyżenie wskazań
Sosna w ogóle nie chciała ruszyć na dwóch BOB-33, choć jej przetwornica jest bardziej "elastyczna" niż ta w Polaronie. Tak więc, pomimo bardzo podobnych parametrów pracy, BOB-33 raczej nie zastąpi SBM-20.
Z kolei bez problemu można dokonać zamiany w drugą stronę, czyli zastąpić BOB-33 licznikiem STS-5 czy SBM-2. Tak zrobił np. Adam w swoim PIMP-3 - LINK. Miałem również egzemplarz RK-63 z STS-5 zamiast BOB-33. Zamiana udała się też w radioindykatorze RIK-59, zanim zdobyłem oryginalny licznik.
Z kolei licznika BOB-33A używałem przez pewien czas w bardzo udanym autorskim radiometrze Radiatex MDR-2, niestety uległ uszkodzeniu podczas wycieczki dozymetrycznej w poszukiwaniu "gorącej plamy" na Jelonkach. Szczątki możecie zobaczyć tutaj:
Liczniki BOB-33 jeszcze kilka lat temu były dość tanio wyprzedawane z zapasów magazynowych, jednak obecnie są bardzo trudne do nabycia. Niektóre dostępne egzemplarze z kolei są zużyte, co przekłada się na niższą wydajność, bądź też rozszczelnione, a więc zupełnie niesprawne.
Nie popieram kanibalizacji, ale jeśli koniecznie potrzebujemy akurat tego modelu licznika, to poświęćmy szkolny radioindykator, którego użyteczność jest niewielka, a cena dość niska (ok. 50 zł).
Gdzie się da, warto spróbować zastąpić BOB-33 za pomocą STS-5/SBM-20 - oprócz większej czułości na promieniowanie beta, zyskamy przede wszystkim odporność na udary mechaniczne - metalowy licznik, nawet lekko wgnieciony, będzie pracował, zamiast rozsypać się w kawałki jak szklany. Oczywiście, do pewnej granicy, mocno zgnieciony straci szczelność albo dozna zwarcia (obudowa jest katodą).
***
Podsumowując, licznik ten będzie miał dwa główne zastosowania: naprawa starych dozymetrów (RIK-59, RK-60, RK-63) lub konstrukcja własnych mierników promieniowania. W obu przypadkach musimy mieć na uwadze, że poszczególne egzemplarze wykazują pewien rozrzut zarówno napięcia progu (300-330 V), jak i pracy (360-390 V), a także spore różnice nachylenia plateau (0,053-0,125 %/V). Należy więc indywidualnie dobierać napięcie przetwornicy, gdyż zbyt wysokie skróci żywotność licznika, zaś za niskie zmniejszy wydajność pomiaru. Jeśli mamy metryczkę licznika, znajdziemy w niej niezbędne wartości napięć, upewnijmy się jednak, że pochodzi faktycznie od tego egzemplarza. Data produkcji licznika (miesiąc + rok) znajduje się poniżej oznaczenia modelu, zaś numer seryjny po przeciwnej stronie znaku "minus".
-----------------------------------------
* o różnicach między licznikami chlorowcowymi i alkoholowymi pisałem przy okazji omawiania zasady działania licznika Geigera - LINK
Czy można liczyć że kiedyś Pan zrobi zestawienie dotychczasowo prezentowanych liczników? Np. Punktacja za czułosć, szybkość pomiaru, odporność itp. Byłoby to bardzo przydatne by wiedzieć co opłaca się szukać, a co traktować tylko jako ciekawostkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam MS
Tak, postaram się zrobić coś takiego w przyszłości, choć porównanie musiałoby dotyczyć liczników jednej klasy, np. okienkowych, cylindrycznych, prądowych itp., bo inaczej to jak porównywanie ciężarówki z motocyklem :) Jakieś zestawienie już publikowałem przy okazji biegu własnego detektora - http://promieniowanie.blogspot.com/2017/03/bieg-wasny-detektora.html
Usuń