Strony

24 listopada, 2021

Ósmy rok na blogu

Minął właśnie ósmy rok na blogu, drugi podczas pandemii. Prace nie ustały ani na moment, nawet pomimo covidowej infekcji, na szczęście o łagodnym przebiegu. O genezie mojego bloga pisałem już przy okazji ostatniej rocznicy [LINK], zatem, nie przeciągając, przytoczmy statystyki za ostatni rok obrachunkowy, czyli od 24.11.2020 r.:


  • Łączna liczba wyświetleń przekroczyła milion o całe 40 tysięcy - dokładnie 1047747
  • Liczba postów - 594 (łącznie z niniejszym)
  • Komentarze - 889
  • Przeciętna liczba wyświetleń - 200-400 dziennie
  • Najpopularniejsze posty:
    1. Trytowa latarka Betalight - 10,1 tys. wyświetleń
    2. Radioaktywny obiektyw Super Takumar 1,4/50 -  8,18 tys. wyświetleń
    3. Izotopy wokół nas - superciężki wodór (tryt) - 7,02 tys. wyświetleń
  • Profil bloga na Instagramie (@radioaktywny1986) osiągnął:
    • 852 posty (łącznie z rocznicowym)
    • 650 obserwujących
Zakupy sprzętu dozymetrycznego były bardzo intensywne, zarówno pod względem ilościowym, jak i kwotowym. Nowości:

  • Dozymetry kieszonkowe: Soeks Quantum, Terra MKS-05, Terra P, Voltcraft Gamma Check A, KB-6011
  • Dozymetry z licznikiem okienkowym: MKS-01SA1M, Mazur PRM-9000, Gamma Scout w/Alert
  • Dozymetry scyntylacyjne: RadiaCode 101, DRG-05M, SRP-68, µDose RNG 
  • Indykatory promieniowania: Impuls, Iza,
  • Radiometry przenośne: RUST-2S2
  • Rentgenometry: DPS-68M1
  • Dozymetry indywidualne: EDOS, DMC2000S, Graetz EDW150A, DKP-50
  • Przyrządy kombinowane: ekotester Anmez Greentest ECO6, dozymetr z miernikiem EMF, termometrem i higrometrem JD-3001, dozymetr z zegarkiem i budzikiem DKS-01 Iris 

Kolejne egzemplarze przyrządów omawianych wcześniej:

  • dozymetr RKS-20.03 Prypeć z wytwórni Galicz M, pozostałej po upadku fabryki Polaron
  • dozymetr Palesse 26K86 nabyty… na targu, wśród wszelakiej drobnicy, starych kalkulatorów itp.
  • radiometr RK-67-3, w dodatku z kontrolką, choć oczywiście już nieaktywną 
  • rentgenoradiometry DP-66, DP-66M, DP-66M1 i DP-75 nabyte do testów porównawczych i uzupełnienia starych notek
  • sonda SSA-1P
Oprócz recenzji nowości prowadziłem też meliorację starszych notek, uzupełniając zdjęcia, ujednolicając styl i dodając nowe spostrzeżenia, wynikłe z dłuższej eksploatacji sprzętu:

Rozdajmy zatem nagrody w kategorii "Dozymetry"


Absolutnym przebojem roku 2021 był miniaturowy dozymetr scyntylacyjny RadiaCode 101 współpracujący z aplikacją nanoszącą wyniki na mapy Google. Miernik jest mały, energooszczędny i ma świetną czułość na promieniowanie gamma. Przy jego użyciu wykonałem kilka radiomap zarówno w Warszawie, jak i w Lublinie i Poznaniu, a także odkryłem gorącą plamę w postaci wiaduktu mostu im. Marii Skłodowskiej-Curie. Sprzęt zabrałem też na lot widokowy, rejestrując znaczne obniżenie tła promieniowania na wysokości lotu 500 m
 

Pod względem czułości RadiaCode 101 jest wyprzedzany jedynie przez scyntylacyjny radiometr geologiczny SRP-68, mający jednak znacznie większe wymiary, masę oraz bardzo delikatną sondę pomiarową. Otrzymuje więc pierwszą nagrodę za czułość na promieniowanie gamma, którą potwierdził przy dokładnych pomiarach wokół wspomnianego mostu:


Nagrodę za oryginalność konstrukcji i użyteczność otrzymuje opracowanie Konrada z Radiometech.eu - scyntylacyjny dozymetr µDose RNG, mający zarówno scyntylator NaI(Tl) czuły na promieniowanie gamma, jak również ZnS(Ag) wykrywający emisję alfa. Miniaturowy miernik, mniejszy od Polarona, zastępuje nam cały radiometr uniwersalny z dwiema sondami lub wymianę scyntylatora w sondzie SSU-3. Świetna robota, kibicuję dalszym projektom!


Spośród dozymetrów z licznikiem okienkowym największą czułość wykazał Mazur PRM-9000, zakupiony dzięki życzliwym duszom z Patronite, szczególnie Piotra, który pomógł domknąć zbiórkę (pozdrawiam!)


Ma on jednak konkurenta w postaci mniejszego i nieco bardziej ergonomicznego MKS-01SA1M, choć mającego trochę niższą czułość. Miernik ten wyróżnia się szybkim czasem reakcji i podawaniem dokładności pomiaru rosnącej wraz z czasem zliczania.

Miłym zaskoczeniem okazał nie mało znany w Polsce profesjonalny model dozymetru Terra, oznaczony po prostu MKS-05. Szybciej reaguje na wzrost poziomu promieniowania i ma funkcję odejmowania tła, jednocześnie nie ma trybu uśpienia i nie zapamiętuje ustawień progów alarmowych, zatem nie jest w pełni konkurencyjny wobec "cywilnej" Terry P.

Z kolei za najgorszy dozymetr uznaję Voltcraft Gamma Check A, szczególnie pod względem stosunku ceny do parametrów. Jest to jeden z tych mierników, w którym najlepszy jest... moment sprzedaży:

Zaskoczeniem okazał się KB6011, który w wersji z licznikiem M4011 okazał się być identycznym z dużo tańszym KB4011. Różnica polegała jedynie na uruchomieniu odpowiedniej opcji w oprogramowaniu, co może zrobić użytkownik (!). Zatem jeśli nie kupujemy KB6011 z licznikiem SBM-20, to kompletnie nie opłaca się kupować wersji z licznikiem M4011, tylko przeprogramować KB4011 wg mojej instrukcji [LINK]


W kategorii dozymetrów indywidualnych pierwszą nagrodę zdobywa DMC2000S, mający wyjątkowo korzystny stosunek wymiarów i ceny do osiągów. Można go mieć zawsze przy sobie i nawet o nim zapomnieć, dopóki nie zbliżymy się do silnego źródła promieniowania.

Przy okazji zmierzyłem się z demonem przeszłości w postaci Graetza EDW-150A, pierwszego dozymetru, jaki trafił w moje ręce, na wiele lat przed początkiem bloga. Nie był (i nie jest) to dobry wybór dla początkującego dozymetrysty, co udowodniłem w recenzji. 

Spotykając się z licznymi pytaniami PT Czytelników omówiłem też wojskowy dozymetr elektrooptyczny DKP-50 dokonując nawet sekcji niesprawnego egzemplarza. Dozymetry te, wyprzedawane masowo z demobilu, mają obecnie znaczenie wyłącznie kolekcjonerskie.

Spośród indykatorów promieniowania wyróżnił się "Impuls", o wielkiej, masywnej obudowie, a do tego zasilany z baterii płaskiej. Przyrząd jest bardzo rzadki nawet za wschodnią granicą, a prezentowany egzemplarz po omówieniu trafił do kolekcjonera z Anglii:

Ciekawą pomocą szkolną okazał się indykator z Fabryki Pomocy Naukowych w Nysie, montowany na bazie obudowy od radia "Iza" MOT-745 i wykorzystujący licznik... DOB-80 (!)

Odkryłem też tranzystorowy radiometr skażeń TRS-1, konstrukcję z początków polskiej atomistyki, wspominaną na łamach publikacji "Energia jądrowa w Polsce 1960-1963", pozostaje teraz szukać po targach albo czekać, aż wypłynie na Allegro:


Powyższy wybór obejmuje tylko najbardziej wyróżniające się mierniki omawiane w upływającym roku, które stanowią jedynie niewielki wycinek łącznej liczby przetestowanych urządzeń. 

***

Przejdźmy teraz do artefaktów wszelakich. Poszukiwania uległy zintensyfikowaniu, głównie metodą szukania „na przyrządy”, przez skanowanie „żelazkiem” wszystkich kartonów z naczyniami. Metoda ta, choć męcząca dla ręki dźwigającej 1,5 kg i nadmiernie zwracająca uwagę, ma jednak sporo zalet, m.in. wyszukiwanie wyrobów znajdujących się w dolnych warstwach albo stojących na sztorc przy ściance kartonu. Jednocześnie ograniczyłem zakupy do wyrobów najbardziej aktywnych, nietypowych, bardzo małych lub w rzadkich kolorach – wszak pawlacz nie jest z gumy.



Pierwszą nagrodę w kategorii ceramiki otrzymuje ta oto syrena, którą ustrzeliła moja Żona (ja jeszcze byłem na kwarantannie):

Z kolei najbrzydszy obiekt przypomina wyrób dziecięcy, a co ciekawe nalepka z tyłu sugeruje wykonanie w Polsce (wyraźny fragment napisu „wykonał”):

Niektóre wyroby dawały niejednoznaczny odczyt, jak choćby ta zieleń, nad którą długo się wahałem, jednak dokładny pomiar potwierdził słuszność zakupu:

Odkryłem też wiśniowy odcień i nabyłem dwa wyroby zdobione tym kolorem glazury - paterę z wytwórni Sarreguemines i wazon z manufaktury Veuve De Winter et Fils z Brukseli

Zaskoczeniem była glazura w kolorze kremowym, zupełnie niewyróżniająca się spośród pospolitych naczyń. 

Glazura uranowa pojawiła się też na miedzianej plakietce z takim oto rycerzem („A na wojnie ze smokiem rycerzyki pięknookie...”)

Jak również na szklanym wazonie niewykazującym aktywności - "świecą" tylko zielone listki:

Obrodziła też porcelana elektrotechniczna i to w przyzwoitych cenach (5-30 zł), a przełącznik z „rzadką” matową glazurą nadal nie znalazł nabywcy za 250 zł (ceny na targu to osobna kwestia).


Czarna glazura pojawiła się również na wyrobach dekoracyjnych, po raz pierwszy od początku moich intensywnych poszukiwań [LINK]

Jedno naczynie - popękany i wyszczerbiony talerz w holenderskim stylu Gouda - zostało podzielone na kawałki, które posłużyły do autoradiogramów oraz jako gratisy do sprzedawanych dozymetrów. Zasadniczo nie popieram niszczenia artefaktów, ale ten talerz i tak był na ostatnich nogach, dosłownie rozpadał się w rękach:

Niektóre wyroby ze szkła uranowego otrzymałem za darmo, jak ten pozbawiony nogi kielich czy drobne koraliki nanizane na żyłkę:

Za inne przyszło mi słono zapłacić, wszak łaska sprzedawców na pstrym koniu jeździ i czasem chwyt „stałego klienta” kompletnie nie działa. Oto najdroższy wyrób - klosz do lampy (70 zł)

Kiedy indziej ciekawy element ze szkła chryzoprazowego kupiłem za 1 zł, w dodatku zwijając „Grażynie” sprzed nosa:

Wspomniane szukanie metodą „na przyrządy” pozwoliło mi znaleźć dymne szkło uranowe, którego w życiu bym nie podejrzewał o aktywność.

W ten sposób znalazłem też oprawny w cynę talerz ze szkła wazelinowego w kolorze kremowym – w obu przypadkach ceny były akceptowalne

Zdarzył się też przypadek, że przybyłem za późno - poprzedniego dnia, na innym targowisku, kinkiet uległ stłuczeniu, a brakującego odłamka nie udało się znaleźć:

Niektóre naczynia z glazurą uranową tylko fotografowałem z uwagi na skrajnie niekorzystny stosunek ceny do rozmiarów i aktywności. Poniżej przykładowy "plankton":

O samych cenach na targu mógłbym napisać osobną notkę. Jeden sprzedający podwyższył nawet cenę z 60 zł na 250 (!) po tym, jak mu wytłumaczyłem, co mierzę i czym jest glazura uranowa. Poniższy wazon, choć duży i "gorący", również odpuściłem, by nie pompować bańki spekulacyjnej:

Trafiły się też znaleziska na pozostałościach targu, zwiedzanych następnego dnia rano. Akurat nie miałem dozymetru, ale intuicja podpowiedziała mi, by zabrać ten wazonik i korek do karafki.

 

Efekt - oba aktywne! Niestety w pewnym momencie targowisko zaczęto sprzątać już w niedzielę wieczorem, zamiast w poniedziałek po 16.

***

Jak widać, ceramika i szkło obficie obrodziły. Za to prawie kompletnie zrezygnowałem z zakupu wyrobów z radowymi farbami świecącymi z uwagi na ekshalację radonu i ryzyko skażenia drobinami kruszących się farb. Ograniczyłem się jedynie do fotografowania co ciekawszych przedmiotów. Moją uwagę zwrócił m.in. radziecki transformator instalacji słaboprądowej, przeznaczony do regulacji oświetlenia (oznaczenia jarcze i tiemnieje na potencjometrze), którego włącznik, typu lotniczego, miał „oczko” z farbą radową.



Skusiłem się jedynie na dwa budziki firmy Westclox – mechaniczny "66 Stars Black Dial" i oprawny w drewno kwarcowy z zasilaniem z sieci 110 V. Mechaniczny trafił do Zuzanny z Rncheck.com jako źródło radonu:

Oba budziki wykazywały śladowe świecenie farby radioluminescencyjnej, co zwykle rzadko się zdarza z uwagi na zniszczenie struktury krystalicznej siarczku cynku pod wpływem promieniowania radu. 

***

Rok 2021 był wyjątkowo obfity w tryt, który do tej pory był reprezentowany jedynie przez chiński breloczek. Tymczasem pojawiły się takie oto perełki:

Celownik optyczny SUSAT z oświetlaczem zawierającym 10 GBq trytu udostępniony przez Pawła (pozdrowienia!):

Komplet przyrządów celowniczych do Beryla z nadal świecącymi znacznikami, co rzadko się trafia,  zwykle sprzedają wypalone albo zupełnie bez znaczników:

Zegarek Carnival T25 z trytowym podświetleniem, choć jego znaczenie jest bardziej utylitarne niż dozymetryczne, ale ma korzystny stosunek ceny do jakości - jest chyba najtańszym zegarkiem z podświetleniem trytowym dostępnym w Polsce. 

Za to latarka trytowa "Betalight", udostępniona przez firmę Speclight, jest pierwszym źródłem trytowym, przy którym wyraźnie można zmierzyć promieniowanie hamowania, choć wymaga to zastosowania bardzo czułego dozymetru.

Poniżej zestawienie wszystkich trytowych oświetlaczy, jakie uzbierałem do tej pory, jak widać jasność latarki Betalight jest nie do pobicia:

Od lewej: latarka Betalight, breloczek, zegarek, celownik do Beryla

Polowałem też na artefakty zawierające tor-232. W tym celu kupiłem kilka japońskich obiektywów, jednak aktywność wykazały tylko Takumary 1,4/55 i 1,8/55 - jaśniejszy generował większą moc dawki

 

Przetestowałem też wreszcie elektrody WT-40 (pomarańczowe), lecz pomimo nominalnie większej zawartości Th-232 niż w WT-20 (czerwonych) nie było różnicy w pomiarach, z całego badanego zestawu najsilniej świeci „czerwona” fi 3 mm.

Wywołałem dwie serie autoradiogramów (małą i dużą), za każdym razem susząc je na antyramie z krążownikiem "Aurora":

Jako źródeł użyłem głównie ceramiki uranowej, m.in. kawałków w/w talerza w stylu Gouda, ale również "odpromiennika" zawierającego tor-232:


Kolejne autoradiogramy już się naświetlają w puszce po filmach kinowych, ale na wywołanie trzeba będzie poczekać do maja. 

Przejdźmy teraz do ostatniej części niniejszego podsumowania, czyli inwestycji i pozostałych wydarzeń. 


Spodziewana wysoka inflacja połączona ze znacznym zużyciem posiadanego sprzętu skłoniła mnie do zakupów inwestycyjnych:

  • Komputer – poprzedni, kupiony w 2011 r., już był mocno dychawiczny i od roku miał problemy z „zimnym startem”, gdy temperatura w pokoju spadała poniżej 20 st.(!). Nabyłem więc porządną maszynę, a do tego skaner i UPS.
  • Rower - używany od 3 lat "Wagant" z końca lat 80. okazał się być studnią bez dna, jeśli chodzi o remonty, zdecydowałem się więc na nowoczesny model, aby móc jeździć na dalekie patrole dozymetryczne z sakwami pełnymi mierników.
  • Obiektyw - Nikkor 18-200 uległ uszkodzeniu podczas nocnych zdjęć latarki Betalight, zastąpiłem go więc Sigmą 18-200.

  Nie zabrakło też niewypałów: 

  • czujka Airthings Wave Plus, mająca mierzyć oprócz radonu również lotne związki organiczne (TVOC), która okazała się być zwykłą Wave w korpusie od nowszego modelu, na szczęście sklep uwzględnił reklamację. Ostatecznie zrezygnowałem z zakupu używanych czujek radonu, choć oba modele, które kupiłem za okazyjną cenę, działają nadal bezawaryjnie 
  • zegarek reklamowany jako trytowy, który okazał się mieć imitacje trytowych znaczników wykonane z farby okresowego świecenia

Inne wydarzenia:

  • Szczególne wpisy:
    • Współpracownicy opisali:
    • Na prośbę PT Czytelników umieściłem ranking dozymetrów dostępnych na rynku w 2020 r. wraz z krótkim podsumowaniem wad i zalet każdego z nich oraz zakresem cenowym [LINK].
    • W osobnej notce przedstawiłem też kategorie cenowe dozymetrów [LINK], choć wiem, że zdezaktualizuje się w przeciągu roku, szczególnie przy tak galopującej inflacji. 
    • Napisałem wreszcie też notkę o pozytonowej tomografii emisyjnej [LINK], jedną z tych, które powinny znaleźć się na blogu, jednak ciągle były spychane na bok przez bieżące materiały
    • Przybliżyłem również pojęcie tła promieniowania [LINK]
    • Omówiłem również lodołamacz "Lenin", pierwszy w historii cywilny statek z napędem jądrowym [LINK]
  • Publikacje w pismach naukowych:
    • artykuł w Postępach Techniki Jądrowej, dotyczący układów konstrukcyjnych dozymetrów [LINK]. 
    • artykuł-niespodzianka - obecnie w redakcji PTJ
  • Dowiedziałem się, że RKP-1-2 nazywany był nie tylko „żelazkiem”, ale też „Tereską”
  • Zamówiłem nowe wizytówki, gdyż pierwszy pakiet, liczący 200 szt. już zaczął się kończyć. 
  • "Dozymetryczna ewangelizacja" objęła również wśród cudzoziemców: Hindusów, Hiszpanów, Rosjan, Azjatów i przedstawicieli innych nacji, odwiedzających warszawskie targi
  • W komentarzach wyłączyłem opcję anonimowego komentowania. Zachęcam do konstruktywnych uwag, publikowanych pod własnym nazwiskiem lub nickiem, zaś anonimowym krytykom polecam ten dwuwiersz Boya:

Krytyk i eunuch z jednej są parafii

Obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi.

  • Skoro jesteśmy przy literaturze, to biblioteczka rozrosła się o kilka pozycji, niestety nie starczyło czasu na zrecenzowanie wszystkich:
    • Energetyka jądrowa w Polsce, red. Kazimierz Jeleń, Zbigniew Rau
    • Energia jądrowa w Polsce 1960-1963
    • Adam Hihhinbothm, O północy w Czarnobylu 
    • Robert Klementowski, Atomowa tajemnica Sudetów
    • Paweł Sekuła, Czarnobyl. Społeczno-gospodarcze, polityczne i kulturowe konsekwencje katastrofy jądrowej dla Ukrainy
    • Paweł Sekuła, Zona. Opowieść o radioaktywnym świecie
    • Grzegorz Jezierski, Energia jądrowa wczoraj i dziś - dosłownie w przeddzień rocznicy przysłano mi II wydanie książki, która miała niebagatelny wpływ na powstanie bloga, a której Autor nie szczędził mi wyrazów uznania i konstruktywnych uwag (pozdrowienia!).

Nie samymi dozymetrami człowiek żyje. Moje przetwórstwo owocowo-warzywne rozszerzyło się o wino, najpierw wiśniowe, przypominające nieco Amarenę, oczywiście serwowane w odpowiednim szkle.

Potem dołączyło do niego wino mirabelkowe, następnie cydr, podpiwek, suszone gruszki i nowy rodzaj kompotu z mirabelek. Nie udał się tylko kwas chlebowy, z którego zrobiło się... piwo. 

 ***

Na sam koniec, w ramach przedstawiania bloga "od kuchni", orientacyjne zestawienie poziomów pracochłonności poszczególnych rodzajów notek, zaczynając od najlżejszej:
  1. opis artefaktu (szkło, ceramika, zegarek)
  2. recenzja indykatora promieniowania lub prostego dozymetru
  3. recenzja typowego dozymetru
  4. poradnik (DP-66 czy DP-75?)
  5. eksperyment (autoradiogramy, radon)
  6. recenzja wielofunkcyjnego dozymetru, np. ekotestera lub dozymetru z miernikiem EMF
  7. przekrojowa notka z podstaw fizyki jądrowej (promieniowanie alfa, neutrony, jakiś izotop)
  8. recenzja książki
  9. notka historyczna (lodołamacz "Lenin", incydent w Kramatorsku)
  10. notka rocznicowa 
Oczywiście, jak co roku, pozostawiam otwartą książkę skarg i wniosków. Piszcie, co się Wam podoba w blogu, a co nie, i czego byście oczekiwali na moich łamach. Niestety nie mogę obiecać spełnienia wszystkich Waszych próśb, ale postaram się choć w części uwzględnić nadesłane sugestie. Zachęcam też do nadsyłania własnych tekstów i zdjęć, moje łamy pozostają otwarte dla wszystkich chętnych. Dziękuję, że jesteście i mam nadzieję, że pozostaniecie przez następne lata. Stay tuned!

4 komentarze:

  1. Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy bloga!

    Zaglądam regularnie i jak nie ma nowych wpisów, to czytam starsze posty. Uważam, że jest to ogromna kopalnia wiedzy, ale też doświadczenia. Proza życia nie ułatwia poszukiwania ciekawostek radiacyjnych i dalej mam tylko jeden dozymetr, ale uruchamiam go, staram się zabierać w podróże bliższe i dalsze. Jak znajdę coś ciekawego, to postaram się napisać jakąś notatkę.

    Podsumowanie roku bardzo ciekawe i widać, że się działo. I to w roku pandemii! Życzę kolejnych, ciekawych, upolowanych artefaktów i stałego poszerzania zasięgu bloga!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło! Jak będziesz mieć jakieś ciekawe materiały, z chęcią opublikuję :)
      A jutro zabieram się do pisania kolejnych notek, staram się dostarczać regularnie świeży content :)

      Usuń
  2. Gratuluję kolejnej rocznicy! Więcej ciekawych znalezisk i wpisów na kolejne lata!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora - treści reklamowe i SPAM nie będą publikowane!]