02 grudnia, 2020

"Uradowana" fontanna w Świeradowie-Zdroju

Maciek postanowił podzielić się swoim artykułem o uzdrowisku w Świeradowie-Zdroju, słynnym z wód leczniczych, w tym radonowych. Znajduje się tam bowiem pewna ciekawa fontanna. Oddaję głos Autorowi.


***

Na przełomie września i października wyjechałem z rodziną na krótki urlop do Świeradowa – Zdroju.  Miejscowość jest malowniczo położona w Górach Izerskich w województwie dolnośląskim tuż przy granicy z Czechami. Jako dozymetrysta amator zabrałem swój miernik typu KB6011 tak na wszelki wypadek. Dopiero na miejscu dowiedziałem się, że Świeradów słynie z leczniczych źródeł, gdzie liczne uzdrowiska oferują zabiegi przy wykorzystywaniu wody radonowej.  

Pierwszą wzmiankę o świeradowskich wodach można odnaleźć w książce wydanej w 1572 r., autorstwa berlińskiego lekarza Leonarda Thurneyssera, który wspomina w niej o zimnych i ciepłych mineralnych i metalicznych wodach świeradowskiego źródła, nazywając go “świętym źródłem”.


W naukowej publikacji z 1600 r. pn. “Stirpium et fossilium silasiae catalogus...” autorstwa Kaspera Schwenckfelda z Gryfowa, napotkać można wzmiankę „o kwaśnych wodach mineralnych, której biją ze źródła przy wsi Fegebeutel pod wysokim lasem”. W innej książce z 1607 r. pisze on: "Źródło piwne, szczawa, nosi swoją nazwę od koloru i lekko ostrego, albo lekko kwaśnego smaku o niecodziennym niepodobnym do domowych napojów. Tryska i wypływa przy powalonym lesie, w odległości jednej mili za Mirskiem przy rzece Kwisie, obok wsi nazywanej Fegessbeutel (Czyści Sakwa), w podmokłym i bagnistym miejscu. Ma ono w swojej zawartości sól górską i żelazną ochrę. Działa otwierająco, czyszcząco, pędząco, gasi pragnienie, zaostrza apetyt, wypędza żółć, wydobywa piasek, przepłukuje jelita i koi rozpaloną wątrobę. To źródło przyciąga ludzi, którzy nie mogą jeść".
Chociaż na przełomie XVI i XVII wieku wiadomości o leczniczych właściwościach wód zlokalizowanych w Świeradowie zaczęły rozchodzić się po śląskiej ziemi, to Wojna Trzydziestoletnia odłożyła w czasie moment rozpoczęcia ich użytkowania w celach leczniczych.
O źródle kwaśnych wód mineralnych, u źródeł Kwisy pisał w 1667 r. I. Nason. O leczniczym zastosowaniu wód dowiadujemy się także z kroniki śląskiej Fryderyka Luca z 1683 roku, gdzie autor opisywał dwa, jak to określił, słynne źródła wód mineralnych, leżące w pobliżu źródeł Kwisy. Natomiast z badań przeprowadzonych w 1783 r. wynikało, że wody świeradowskie skutecznie leczą szereg schorzeń i niedomagań, między innymi pobudzają apetyt, wstrzymują wymioty, leczą stany lękowe, choroby żołądka i wątroby.
W 1754 r. tzw. górne źródło zostało ocembrowane i okryte dachem, a przy nim wybudowano małe schronisko.
W uzdrowiskowej przeszłości Świeradowa istotną datą jest 1768 r., z którym kojarzono początek zorganizowanej działalności uzdrowiskowej miasta. W roku tym poprawiono obudowę górnego źródła, a obok niego wybudowano dom mieszkalny z 14 pokojami, tzw. „stary dom źródlany”, gdzie przebywali kuracjusze. W lipcu 1770 r. została założona księga kuracyjna.
Ważnym momentem dla rozwoju turystyki i uzdrowiska był rozwój komunikacji kolejowej w regionie. Wybudowanie w latach 1846-1866 linii kolejowej pomiędzy Wrocławiem a Gorlitz (a dalej do Drezna i Berlina), a także z Węglińca do Jeleniej Góry (przez Gryfów) i dalej przez Wałbrzych do Wrocławia znacznie przybliżyło kurort mieszkańcom nawet odległych regionów państwa pruskiego (z Gryfowa do Świeradowa ok. 15 km). Na ostatnie ćwierćwiecze XIX wieku przypadł okres znacznej rozbudowy i modernizacji istniejącej bazy i urządzeń sanatoryjnych. W latach tych liczba kuracjuszy zwiększyła się z 500 osób w 1873 roku do 5000 w 1893 roku. W 1909 prywatny inwestor wybudował połączenie kolejowe między Świeradowem i Mirskiem (Mirsk już wcześniej – w 1884 roku – uzyskał połączenie kolejowe z Gryfowem), a tuż przed pierwszą wojną światową ulice miasta zostały zelektryfikowane, zainstalowano także wodociągi.

Dom Zdrojowy w Świeradowie Zdroju, lata 1905-1910 [3]

Z danych wynika, że na przełomie lat 1920 – 1930 Świeradów był miejscowością na wskroś kuracyjną. Znajdowało się tu kilka znanych zakładów lecznictwa uzdrowiskowego (Dom Zdrojowy z 70 pokojami, Łazienki Leopolda, w których odnotowano 50 pokoi), 23 restauracje, gospody i kawiarnie, 128 domów wynajmujących kwatery, 9 garaży samochodowych, wypożyczalnie samochodów, poczta, telegraf, rozmównica publiczna, obiekty rekreacyjno-sportowe, handlowe, prywatne kolegium nauczycielskie.[1]
Jednym z najbardziej znanych punktów Świeradowa jest Dom Zdrojowy, do którego przylega rozległy park ze ścieżkami spacerowymi. Dom Zdrojowy został wybudowany w 1899 roku według projektu znanego architekta o nazwisku Grosser. Budynek powstał na fundamentach Domu Źródlanego, wybudowanego w 1781 r., który uległ zniszczeniu podczas pożaru w 1895 r.
Pomimo średnio sprzyjającej pogody udaliśmy się na spacer i zawitaliśmy właśnie do Domu Zdrojowego na kawę i ciastko. W plecaku oczywiście miałem mój mały miernik i gdy tylko odnalazłem źródło/fontannę, jakie często w tego typu obiektach występują, zabrałem się do pomiarów.  

Widok ogólny na Dom Zdrojowy w październiku 2020 r. 
Obiekt podzielony jest na dwa budynki, które łączy najdłuższa na Dolnym Śląsku Hala Spacerowa (80 metrów). Obok na tarasach (160 metrów) znajduje się tzw. „Sztuczna Grota”, gdzie niegdyś była pijalnia wód mineralnych. Również w tym miejscu zaczyna się Główny Szlak Sudecki im. M. Orłowicza.
Wejście do pijalni wody mineralnej 

W piwnicach zabytkowego Domu Zdrojowego znajduje się  Muzeum Zdrojowe znane również jako Muzeum Górnictwa Uzdrowiskowego. Jego otwarcie miało miejsce we wrześniu 2014 roku z okazji 260-rocznicy ocembrowania pierwszych świeradowskich źródeł wód mineralnych. W muzealnych piwnicach znajdują się ekspozycje ukazujące historię uzdrowiska oraz początki wykorzystania tutejszych źródeł.[2]
W połowie hali spacerowej, a nad muzeum Zdrojowym znajduje się fontanna. Czy można było pobierać z niej wodę to nie wiem, a podczas mojej wizyty była nieczynna. Nie wiem niestety również dlaczego była nieczynna, czy dlatego, że jest już wyłączona trwale z użytkowania, czy z powodu pandemii COVID-19, ale wody tam nigdzie nie było…

Fontanna w hali spacerowej Domu Zdrojowego.


Tuż obok fontanny znajduje się sklep z upominkami, kubkami, pocztówkami oraz można napić się wody mineralnej nalanej prosto z kranu. Skorzystałem z oferty i nalałem wody do małej butelki. Wróćmy jednak do fontanny, gdzie wody nie było, ale przecież wiadomo, że o ile woda popłynęła sobie w siną dal, o tyle związki mineralne lubią osadzać się na wszystkim (wszyscy walczymy chociażby z kamieniem kotłowym w czajnikach elektrycznych). Uruchomiłem dozymetr i umieściłem go w zagłębieniu okalającym fontannę, gdzie na pewno lała się wcześniej woda. 




Praktycznie od razu urządzenie żwawiej wydało dźwięki i wskazywane wartości rosły i rosły. Z początkowych 0,26 μSv dookoła fontanny, przez 0,45 μSv aż do 0,68 μSv w chwilowym odczycie. Po dłuższym pomiarze urządzenie wskazywało średnią moc dawki na poziomie 0,61 μSv.


Następnie wziąłem się do badania innych miejsc fontanny szukają oczywiście „hot spotów”. Osady często zbierają się przy odpływach, przez to od razu przyłożyłem miernik na jednego z nich:


Niestety miernik wskazał maksymalnie 0,36 μSv/h. Woda widoczna przy kratce pochodzi prawdopodobnie z jakiegoś kubka gdy ktoś wylał resztę zakupionej w pobliskim sklepiku. Poza tym miejscem cała fontanna była sucha. 
Pamiętając wpisy pewnego blogera, miłośnika ceramiki uranowej, położyłem miernik na zewnętrznym murku fontanny by zobaczyć czy to może same płytki „świecą” i mnie tu na osady nabierają. Niestety płyteczki były ewidentnie nieaktywne i chyba nawet tłumiły promieniowanie:


Miernik również przykładałem do tych jasnych płytek, ale pomiar był identycznie niski na poziomie promieniowania tła, a nawet niższy, o czym za chwilę. 
Przeszedłem fontannę dookoła przykładając dozymetr tu i tam, ale nic więcej ciekawego nie znalazłem, a w zasadzie miernik nie znalazł. 
Uzbrojony w nabytą butelkę wody mineralnej poszedłem na pobliską ławeczkę sprawdzić jak ona „świeci”. Najpierw sprawdziłem promieniowanie tła na pobliskim krzewie, gdzie miernik wskazał 0,18 μSv/h. 


Następnie przyłożyłem miernik do butelki:


Wynik 0,17 μSv/h pokazuje, że nie napijemy się zupy radowej. Oczywiście zdaję sobie sprawę z ułomności wykonanego badania spowodowanej zarówno budżetowym miernikiem, jak i amatorską metodą pomiaru. Po odparowaniu wody i wrzuceniu w spektrometr pozostałych osadów zapewne pojawiłyby się ślady pierwiastków z szeregu uranowo-radowego, ale to już zostawiam właściwym laboratoriom czuwającym nad bezpieczeństwem kuracjuszy Świeradowa Zdroju. Ostatecznie zabrałem wodę do domu i podlałem moje kaktusy. 
Oprócz przygody z fontanną wyjąłem miernik w podziemnej trasie turystycznej "Kopalnia św. Jan" w Krobicy leżącej na obrzeżach Świeradowa. Nie będę przedłużał opisu samej kopalni, ale tuż pod koniec spaceru w jednej z nieudostępnionej dla zwiedzających sztolni postawiona była aparatura do pomiaru radonu. Aparaturę postawiono w pobliżu końca rury przez którą wypływała woda kopalniana. Niestety miernik nie wskazał nic ponad promieniowanie tła (może nieco większe z uwagi na obecność skał itp., ale nic szczególnego).   
Jak widać, warto mieć mały, kieszonkowy dozymetr ze sobą, gdyż nigdy nie wiadomo kiedy uda się znaleźć coś ciekawego. Sam miernik KB4011 jest lekki i niewielkich rozmiarów, więc nie zabiera cennego miejsca w torbie czy plecaku. Ma wystarczającą czułość na promieniowanie z większości popularnych źródeł, więc do zgrubnych pomiarów nadaje się idealnie i jednocześnie nie sieje zamętu. Nie zawsze chciałbym zwracać na siebie uwagę chodząc z miernikiem gabarytów żelazka RKP-1-2. Wypad w góry udał się znakomicie pomimo przekropnej pogody. Sama miejscowość jest malowniczo położona i dla takich nie wprawionych w chodzeniu po górach jak ja idealna. Można zabrać całą rodzinę i znaleźć coś ciekawego dla każdego.  

Źródła:
Zdjęcia bez przypisu wykonał autor.

***
Dziękuję za bardzo treściwy artykuł! Zachęca do dokładnego przeegzaminowania tej fontanny za pomocą dozymetru z okienkiem mikowym oraz sondy scyntylacyjnej czułej na promieniowanie alfa. 
Zatem, jeśli będziecie w Świeradowie-Zdroju, wpadnijcie tam z miernikiem, tylko proszę - dyskretnie. Nie róbmy niepotrzebnej sensacji z pomiarów promieniowania, a nasze działania tłumaczmy spokojnie i rzeczowo, w razie potrzeby odsyłając do publikacji naukowych i popularnonaukowych. Niestety radiofobia w społeczeństwie jest bardzo silna i nieostrożnym działaniem możemy zasłużyć na sensacyjne nagłówki w prasie brukowej,np. "Radioaktywna fontanna! Lepiej nie pij z niej wody [ZOBACZ ZDJĘCIA]". Dla wielu osób nawet nieznaczny wzrost wskazań dozymetru wywołuje od razu skojarzenia z Czarnobylem i Hiroszimą, a wywołanie paniki mogłoby wręcz "spalić" ten zasłużony zakład kuracyjny.

1 komentarz:

  1. Ciekawo było by pobrać jakiś wymaz(sic!) z tej fontanny i sprawdzić w ciągu paru godzin jak spada aktywność próbki. Bo jak nie spada to raczej produkty rozpadu radonu to nie są...Co prawda jest bardzo mało wiarygodne, ale istnieje jakaś znikoma szansa ze to może być jakiś kurz rudy uranu w zalegający w szczelinach :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]