25 stycznia, 2021

Kategorie cenowe dozymetrów

W swoim artykule o układach konstrukcyjnych dozymetrów [LINK] skupiłem się głównie na kwestiach technicznych, problem cen zarysowując jedynie z grubsza. Teraz chciałbym przyjrzeć się bliżej ofercie rynku przy różnych poziomach budżetu.

  

Pierwsza półka, dla której pasuje nazwa "plankton", to zakres do ok. 200 zł. W tej cenie mamy wszystkie indykatory promieniowania oraz najprostsze radiometry gamma z epoki poczarnobylskiej i najtańsze dozymetry z Aliexpress. Czasem trafi się lepszy radiometr beta-gamma, uszkodzony albo w "nieznanym" stanie technicznym, który okaże się sprawny lub wymagający tylko drobnej naprawy. Niekiedy ktoś nieświadomy wartości sprzętu sprzeda go znacznie poniżej wartości. Jeśli bacznie obserwujemy rynek, a do tego dużo chodzimy po bazarach, możemy upolować czasem taką okazję. Wymaga to jednak czujnego monitorowania rynku, gdyż konkurencja nie śpi i na Polarona za 200 zł rzuca się jak szczerbaty na suchary. Poza tym w dobie internetu weryfikacja wartości zajmuje chwilę, co często powoduje efekt odwrotny - przeszacowanie ceny.


Czy na tej półce znajdziemy coś dla nas? Najprostsze indykatory odradzam, gdyż przeważnie mierzą jedynie silniejszą emisję gamma, a do tego nie mają jakiejkolwiek skali. Proste radiometry mają spory rozrzut jakości - Master-1 to szmelc, natomiast Biełła będzie całkiem przyzwoitym wyborem przy silniejszych źródłach (zegary, kompasy). Z kolei tanie mierniki z Aliexpress, mierzące łączną emisję (np. GMV-2)  możemy kupić, jeśli nie jesteśmy pewni, czy wciągnie nas dozymetria albo potrzebujemy tylko odróżnienia emiterów promieniowania od obiektów nieradioaktywnych. Nadadzą się do większości "codziennych źródeł" oprócz niskoaktywnego szkła uranowego. 

Do tej kategorii cenowej zaliczyć można też wojskowe rentgenoradiometry DP-66, DP-75 i DP-5A/B/W/WB, jednak nie są to mierniki kieszonkowe. Ich zaletą jest bardzo solidne wykonanie oraz szeroki zakres pomiarowy, zaczynający się od tła naturalnego, a kończący na 200-500 R/h, czyli warunkach wojny jądrowej. 

 ***

Druga półka, zawierająca się między 300 a 500 zł, oferuje już dosyć szeroki wybór przyrządów. Będą to zarówno lepsze konstrukcje chińskie (KB4011, FS-2011), starsze laboratoryjne radiometry z ZZUJ Polon (RK-67, RK-10, RK-21C, RKP-1-2), jak również czasem najlepsze z poczarnobylskich radiometrów beta-gamma. Ostatnio niestety ich ceny poszybowały, szczególnie najbardziej poszukiwanego, czyli RKS 20.03 Pripyat', zwanego potocznie Polaronem. Nadal relatywnie niską cenę trzyma ANRI Sosna i RKSB-104, są to jednak mierniki przelicznikowe, a nie uśredniające, stąd ich użyteczność do poszukiwań jest mniejsza. Przydadzą się za to do domowych pomiarów, zwłaszcza porównywania mocy dawki od różnych artefaktów. Różnice między trybem przelicznikowym a uśredniającym opisałem osobno [LINK].


Nad tą kategorią cenową chciałbym się dłużej zatrzymać. Króluje w  niej Polaron Pripyat' dzięki swej wysokiej czułości, zapewnianej przez 2 liczniki SBM-20 oraz bardzo szybkiemu  czasowi reakcji na wzrost mocy dawki. Tym miernikiem szybko rozpoznamy nawet szkło uranowe o granicznie niskiej zawartości uranu, a mocniejsze źródła dadzą skok wyniku w ułamku sekundy. Do nielicznych wad zalicza się względnie wolny spadek wyniku po odsunięciu źródła, nie jest jednak w stanie przeważyć nad  zaletami. Jak do tej pory nie znalazłem skuteczniejszego przyrządu, ustępują mu nawet droższe konstrukcje. Jeszcze większą czułość ma "żelazko" RKP-1-2, okupuje to jednak znacznie większą masą i wymiarami. Jeśli mamy do przeszukania większy obszar i nie przeszkadza nam noszenie 1,5 kg w jednej ręce, RKP-1-2 będzie jeszcze lepszym wyborem. W tym zakresie cenowym mamy też miniaturowe dozymetry: Soeks 112 (400 zł) i Rodnik 3 (330 zł). Możemy je mieć zawsze przy sobie, jednak korzystają one z pojedynczego licznika G-M osłoniętego kratką, stąd powolna reakcja na słabsze źródła. Do tej pory pamiętam długie minuty czekania z Soeksem 01M nad wazonem ze szkła chryzoprazowego. Polaron by potrzebował kilku sekund, a RKP-1-2 jednej.

*** 

Trzecia półka to mierniki między 500 a 800 zł. Tu najlepszą pozycją jest Terra-P (~700 zł), czasem uda się kupić używanego Gamma Scouta za ok. 700-800 zł, czyli jego faktyczną wartość. Gdy zależy nam na małych wymiarach, proponuję Soeks 01M (600-700 zł) i jego nowszą wersję Soeks Prime (700 zł).  Ciekawą propozycją są mierniki GQ GMC-320 i 500, które umożliwiają zarówno zgrywanie długoterminowych pomiarów na komputer, jak również pracę w roli stacjonarnego monitora promieniowania. 

Radzę za to uważać na mierniki, których cena rynkowa jest znacznie zawyżona wobec możliwości, czego przykładem może być Gamma Check A, kosztujący 600-700 zł przy obiektywnej wartości ok. 300-400 zł. Jeśli chodzi o Terrę, to choć jest znacznie solidniej wykonana niż Polaron i ma od niego szerszy zakres pomiarowy, to jednak czas reakcji na zmianę mocy dawki jest nieco wolniejszy. Zatem jeśli nie mierzymy w ekstremalnych warunkach, w zupełności wystarczy nam starszy i tańszy Polaron. 

Na tą półkę czasami próbuje wejść wspomniany Polaron - rekordowa cena to 1000 zł (!), znacznie powyżej wartości tego zasłużonego miernika. Niestety obserwuję swego rodzaju bańkę spekulacyjną i windowanie cen Polaronów powyżej 700 zł. Nie chcę tu się bawić w "taksy wojewodzińskie", ale rozsądna cena nie powinna przekroczyć 400-500 zł za sam przyrząd i 600 zł za kompletny zestaw z pudełkiem, kuwetkami i instrukcją. Powyżej to już lepiej kupić Terrę, jeśli mamy środki.

 ***

Czwarta półka, powyżej 1000 zł, nie ma już górnej granicy. Są na niej głównie nowoczesne dozymetry z licznikiem okienkowym: MKS-01CA (300 $), RadiaScan 701A (380 $), Radex RD1008 (365 $), Inspector Alert (450 $), Mazur PRM-9000 (584 $) i inne (ceny podaję w dolarach wg dominanty z eBay). Znajdziemy tu też profesjonalne mierniki laboratoryjne, z krajowym EKO-C na czele oraz wyrobami takich firm jak Berthold czy Ludlum. Spośród tych konstrukcji wyróżnia się Radex RD1008, który mierzy osobno emisję gamma i beta dzięki użyciu dwóch okienkowych liczników G-M w układzie antykoincydencyjnym. Czy warto iść aż tak daleko? Jak duża jest ich przewaga nad wyrobami z półki 300-500 i 500-800 zł?

 


Przede wszystkim zapytajmy, jakie źródła chcemy mierzyć, jak często, w jakich warunkach i w jakim celu. 

Drogi miernik z dużym licznikiem okienkowym ma uzasadnienie, jeśli często szukamy mało aktywnych artefaktów. Mowa tu głównie o niskoaktywnym szkle uranowym, ceramice z drobnymi detalami pokrytymi uranową glazurą, niewielkich ilościach farby radowej czy obiektach, w których substancja aktywna ukryta jest pod obudową. Licznik okienkowy wykazuje tutaj wyższą czułość, czyli wykryje promieniowanie o niższej energii, jak również minimalne dawki wysokoenergetycznego. Cechuje go też szybszy czas reakcji, co często ma kluczowe znaczenie. Jest jednak znacznie bardziej delikatny niż licznik cylindryczny, który będzie działał nawet lekko wgnieciony. Trudnej go też poddać bezpiecznej dekontaminacji.

Zakup takiego dozymetru powinien być dobrze przemyślany, najlepiej po dłuższej pracy tańszym miernikiem, gdy zauważymy, że brakuje mu już "mocy".

Tu jeszcze jedna uwaga. Często drogie dozymetry z licznikiem okienkowym są reklamowane jako mierzące emisję alfa. Przede wszystkim większość okienek mikowych w dozymetrach do użytku amatorskiego przepuszcza jedynie najsilniejsze cząstki alfa, gdyż dalsze zmniejszanie grubości osłabiłoby jego wytrzymałość mechaniczną. Często nawet specyfikacja detektorów nie podaje nawet czułości dla cząstek alfa, jak w przypadku SBT-10A, gdyż chociaż licznik je wykrywa, to wydajność detekcji jest bardzo mała. Poza tym, bardzo rzadko w standardowych warunkach występuje sama emisja alfa bez towarzyszących jej cząstek beta i kwantów gamma. A emisję beta i gamma zmierzy znacznie tańszy i wytrzymalszy licznik cylindryczny. Zaś izotopy emitujące jedynie cząstki alfa (Pu-238, Po-210) lepiej by nie znajdowały się w naszym zasięgu. Licznik okienkowy może też służyć do pomiaru niskoenergetycznego promieniowania beta, jeśli jednak zamierzamy mierzyć aktywność trytu czy węgla-14, z pewnością nie będziemy do tego celu używać kieszonkowych dozymetrów klasy popularnej, tylko fachowej literatury 

Drogie dozymetry mają jeszcze jedną wadę - jest ich mało na rynku. Przez to trudno nabyć je w okazyjnej cenie, nie licząc niewielkiej obniżki, jak z 365 $ na 300 w używanym Radexie RD1008. Trudniej też je potem odsprzedać, jeśli uznamy, że nie potrzebujemy tak zaawansowanego miernika albo chcemy nabyć kolejny. Amator ich nie kupi, bo zacznie od czegoś tańszego a profesjonalista raczej będzie wolał nieco dopłacić za nowy sprzęt.  


***


Powyższe uwagi mają charakter uogólniony celem zachowania przejrzystości przekazu. Siłą rzeczy nie mogłem wspomnieć w nim wszystkich konstrukcji występujących obecnie na rynku. Bardziej szczegółowy porównawczy ranking większości dostępnych obecnie dozymetrów umieściłem w osobnej notce:

https://promieniowanie.blogspot.com/2020/11/ranking-dozymetrow-dostepnych-na-rynku.html

Jeżeli zaś o mnie chodzi, w codziennej praktyce stosuję następujący sprzęt:

  • Polaron Pripyat - poszukiwanie źródeł, miernik wzorcowy dla łącznej emisji (główny "koń roboczy")
  • ANRI Sosna - pomiary porównawcze, miernik wzorcowy dla promieniowania gamma
  • RK-21C - pomiary silniejszych źródeł
  • RK-67 - miernik wzorcowy dla promieniowania gamma
  • Radex RD1008 - pomiar aktywności na małych powierzchniach, pomiar słabych źródeł
  • RKP-1-2 - pomiary aktywności na dużych powierzchniach, poszukiwanie źródeł na większych powierzchniach, głównie na targach
  • EKO-C - pomiary słabych źródeł, miernik wzorcowy
  • RadiaCode 101 - śledzenie zmian mocy dawki w terenie, dozymetr do stałego noszenia przy sobie
  • SRP-68 - wykrywanie drobnych wahań tła naturalnego w terenie

Korzystam też z radiometru uniwersalnego UDR-2, do którego mam następujące sondy:
  • sonda scyntylacyjna SSU-3-2 ze scyntylatorem ZnS(Ag) - pomiar aktywności alfa
  • sonda okienkowa UABG-1 - pomiar błącznej emisji alfa+beta+gamma od małych źródeł 
Jest to jednak znacznie bardziej zaawansowana konstrukcja niż w/w mierniki, wymagająca większej znajomości radiometrii niż w/w kieszonkowe przyrządy. Wymieniłem ją jednak z uwagi na bardzo wysokie walory użytkowe, które czynią z niej poważną konkurencję dla starych radiometrów RUST-2 i RUST-3.

***

Jeżeli macie uwagi do powyższego tekstu albo chcecie się pochwalić swoim dozymetrycznym arsenałem, dajcie znać w komentarzach. 

4 komentarze:

  1. Jak dla mnie to najlepiej jest kupić najtańszy dozymetr z aliexpress za 200 zł, a potem zbierać na porządny terenowo-labolatoryjny z pomiarem alfa/beta/gamma/x-ray w różnych jednostkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z własnego doświadczenia - nawet nie będąc zawodowym elektronikiem wykonanie własnego detektora (bo nie miernika) promieniowania jonizujacego, na podstawie dostepnych schematów, nie jest jakimś wielkim wyczynem. Jednoczesnie mamy mozliwośc zaprojektowania i wykonania przyrzadu na naszą własną "miarę". Wykonany przeze mnie detektor opisałem w 3/2019 EdW, a fotki z "poszukiwań" jednoznacznie dokumentują jego doskonała czułość.

      Usuń
  2. Z najlepszymi pozdrowieniami.
    Dodałbym jeszcze jedną klasę, bardzo wysoką - są to dostępne na eBay miniaturowe sondy scyntylacyjne z diodą SiPMT, podłączane do smartfona z amplikacją do prowadzenia pomiarów i do obliczeń wyników.
    Przy olbrzymich możliwościach cenowo mieszczą sie w klasie trzeciej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za uzupełnienie, do tej pory jeszcze się z nimi nie spotkałem osobiście. Wspomnę o nich, jak przetestuję jakiś model :)

      Usuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]