02 stycznia, 2020

Dozymetr GQ GMC-320 Plus v.4

Miernik ten jest wyrobem zza oceanu, co stanowi miłą odmianę po przyrządach z Chin, ZSRR i Polski, dominujących obecnie na rynku. 


Dozymetr jest rozmiarów mniej więcej Radiatexa, nieco tylko cieńszy i dłuższy. Wynik podawany jest na wielorzędowym wyświetlaczu LCD, a także za pomocą błysków diody LED i dźwięków głośnika. Obsługa odbywa się za pomocą 4-przyciskowej klawiatury membranowej. Detektorem promieniowania jest szklany licznik GM typu M4011. Zasilanie odbywa się z akumulatorka typu 14500 3,7 V, który można ładować przez USB. Jako wyposażenie dodatkowe mamy smycz na rękę i płytę z oprogramowaniem. Tyle tytułem wstępu.


Samo wykonanie miernika jest dość porządne, plastik mocny, dobrze spasowany. Ale oczywiście - brak jest uszczelnień okienka pomiarowego, a co ciekawe, wycięcia znajdują się w obu dolnych krawędziach obudowy, choć licznik GM znajduje się tylko naprzeciwko jednej! Po co zatem drugie, chyba tylko, żeby zwiększyć cyrkulację powietrza w obudowie i ilość nanoszonego pyłu oraz wilgoci. 


Smycz na rękę jest tak zamocowana, że aby ją zmienić, trzeba rozkręcić obudowę (!). Nie mogli umieścić zwykłego ucha do przewleczenia pętli od smyczy? Zwłaszcza, że nawet jak rozkręcimy obudowę, to zamontowanie nowej smyczki nie jest takie proste:




Klawiatura membranowa pracuje dość twardo, kliknięcia są wyraźne, choć czasem opór wydaje się za silny i przy mocniejszym naciśnięciu ugina się wyświetlacz. Klawiatura (albo oprogramowanie) wydaje się też czasem zawieszać i trzeba wcisnąć przycisk drugi raz. Przyciski służą do nawigacji w menu - powrót do poprzedniego poziomu, przewijanie menu w górę i w dół, zatwierdzanie wartości i jednocześnie włącznik. Dodatkowo wciśnięcie kursorów podczas pracy miernika wyświetla bieżący tryb pracy. 



Sam wyświetlacz jest dość wyraźny, nie ma problemu z odczytem w słońcu, a ponieważ jest monochromatyczny, to nie pobiera dużo energii. Podświetlenie można regulować aż do całkowitego wygaszenia, jest również opcja automatycznego wyłączenia podświetlenia po zaprogramowanym czasie. Miernik ma wbudowany żyroskop rejestrujący położenie przyrządu, zatem reaguje na poruszenie nim i wtedy włącza podświetlenie, jak również obraca cyfry wyświetlacza, jeśli trzymamy przyrząd wyświetlaczem w dół. Funkcję tą można wyłączyć lub ograniczyć tylko do obrotu wyświetlacza lub włączenia oświetlenia.


Na wyświetlaczu w trybie tekstowym widzimy bieżącą godzinę lub datę, liczbę zliczeń w cpm, moc dawki w µSv/h lub mR/h. Dodatkowo do wyboru w dolnym rzędzie mamy: łączną liczbę cpm od momentu rozpoczęcia pomiaru,  średnią liczbę cpm, najwyższą liczbę cpm lub numer pomiaru z czasem rozpoczęcia. U góry jeszcze jest wskaźnik zapisu danych, głośniczka i baterii.


Cyfry można powiększyć dzięki funkcji "large font", co przydaje się przy słabym wzroku albo niekorzystnych warunkach świetlnych:



W razie potrzeby możemy włączyć opcję "reverse display", wtedy na wyświetlaczu pojawią się jasne cyfry na ciemnym tle - co jest cenne przy pomiarach w nocy, gdyż wówczas LCD nie razi oczu.


Zastosowany licznik GM typu M4011 z racji szklanej obudowy ma mniejszą czułość na miękkie promieniowanie niż liczniki o ściankach metalowych (SBM-20/STS-5).  Do zacisków jest na wszelki wypadek przymocowany trytytkami:


Dodatkowo na jednym forum podnoszą jego wrażliwość na promieniowanie UV, zawarte m.in. w świetle słonecznym.


Nie bez przyczyny polskie szklane liczniki BOB-33 były pokryte czarną farbą - eksperyment z latarką UV bezspornie dowiódł wrażliwości licznika M4011 na ultrafiolet:


Specyfikacja użytego licznika pozwala sądzić, że da się go zastąpić STS-5/SBM-20, szczególnie że dozymetr oferuje opcję kalibracji przez użytkownika. Po prostu wystarczy wpisać, ile zliczeń odpowiada jednostce mocy dawki, instrukcja oczywiście zakłada, że mamy źródło kontrolne. Zerknijmy na charakterystykę licznika M-4011 - jak widać, napisano ją dość niechlujnie. Zwraca uwagę duże nachylenie plateau i niska czułość napromieniowanie gamma - dopiero od 0,1 MeV (zwykle od 0,03 MeV w przypadku liczników metalowych). Nie podano czułości na promieniowanie beta:

Niestety długość radzieckiego licznika STS-5 jest wyraźnie większa niż oryginalnego, zatem należałoby usunąć fabryczne zaciski i wlutować nowe:


Póki co zaniechałem przeróbki i skupiłem się na testach oryginalnego licznika, który jest często stosowany w zestawach do samodzielnego montażu pod Arduino. Reakcja dozymetru na wzrost mocy dawki jest dość powolna, nie licząc najsilniejszych źródeł (zegary lotnicze), przy których z kolei wyświetlacz czasem zaczyna wyświetlać do góry nogami! Podejrzewam, że za duże natężenie promieniowania gamma zakłóca pracę elektroniki i uruchamia funkcję, którą normalnie aktywuje żyroskop. Przy większości typowych źródeł przyrost jest wyraźny, lecz powolny, a po oddaleniu artefaktu od detektora wynik równie powoli spada. Czas uśredniania wynosi ok. 1 minuty i niestety nie jest regulowany - tyle musimy czekać zarówno na ustabilizowanie się wyniku, jak i na powrót do poziomu tła naturalnego. To chyba najpoważniejsza wada GMC-320 Plus. Restartu pomiaru możemy dokonać jedynie wyłączając i włączając przyrząd, co jednak zabiera kilka sekund - włącznik trzeba przytrzymać przez 3 sekundy zarówno dla włączenia, jak i wyłączenia. Zawsze to jednak szybciej niż czekanie całej minuty.


Wynik może być podawany w mikrosiwertach na godzinę (µSv/h), ale też w milirentgenach na godzinę (mR/h) i impulsach na minutę (cpm), zabrakło niestety impulsów na sekundę (cps). Dozymetr może go wyświetlać w postaci cyfrowej lub graficznej, jako wykres z ostatniej minuty. Dzięki tej funkcji możemy używać go jako stacjonarnego monitora promieniowania, zasilanego z komputera lub ładowarki od telefonu. Dane z pomiarów są zapisywane w pamięci o pojemności 1 MB i mogą być przesyłane na komputer - jest to funkcja, której zabrakło dużo droższemu Soeksowi 01M.  Wykres może być wyświetlany na różne sposoby, możemy też ustawić jego skalę, wśród opcji jest też skalowanie automatyczne. Tutaj układ wykresu liniowego ze słupkowym ("line&bar")


Sam wykres słupkowy (są dwie grubości słupków, mniejsza jak powyżej i większa poniżej):


Wykres liniowy ze skalowaniem x1


Automatyczne skalowanie wykresu liniowego:


Przekroczenie określonej mocy dawki w µSv/h lub częstości impulsów w cpm powoduje uruchomienie alarmu. Wartości te ustawiamy oddzielnie w menu, fabrycznie jest to 0,50 µSv/h i 130 cpm. Alarm uruchamia brzęczyk i powoduje, że dioda LED, sygnalizująca impulsy zielonymi błyskami, zaczyna błyskać na czerwono. Zmiana koloru diody ma miejsce również przy wyłączonym alarmie dźwiękowym. Samą diodę można też kompletnie wyłączyć z poziomu menu.
Pomiar może się również odbywać w trybie zliczania impulsów przez określony czas (timed count), da się go również zaplanować na określony dzień i godzinę.
Dozymetr posiada również termometr mierzący w stopniach Celsjusza i Fahrenheita, dla którego pewnie zrobiono te dodatkowe wycięcia w obudowie.


Ciekawą opcją jest możliwość robienia notatek przy wynikach pomiarów, co jest cenne podczas poruszania się w terenie lub mierzenia licznych artefaktów.


Zasilanie odbywa się z akumulatorka 14500 - ma on wymiary paluszka AA, jednak napięcie wynosi aż 3,7 V. Można też stosować będące w tym samym rozmiarze baterie litowo-chlorkowo-tionylowe o napięciu 3,6 V. Próbowałem zastąpić oryginalny akumulatorek adapterem na 3 baterie guzikowe AG-13, jednak miernik albo nie włączał się wcale (przy starszych bateriach, dających razem 3,6 V), albo jedynie świeciło się podświetlenie wyświetlacza i miernik nieprzyjemnie brzęczał (przy nowych, osiągających łącznie 4,3 V). Pobór prądu zmierzony przez mnie wahał się w granicach 15-18 mA, zatem akumulatorek 1500 mAh powinien teoretycznie starczyć na 100 h pracy. Poniżej porównanie 14500 z baterią AA i moim adapterem:

Podczas pracy na zasilaczu laboratoryjnym nawet nieznaczne zwiększenie napięcia powyżej 3,6 V powodowało oporne włączanie się poszczególnych funkcji dozymetru, choć nie mam tu 100% pewności.
Dozymetr można uruchomić również bez akumulatora, jedynie za pomocą przewodu mini-USB podłączonego do ładowarki lub komputera. Będzie wówczas wyświetlał informację o ładowaniu baterii i poprosi o podanie aktualnego czasu i daty, ale wszystkie funkcje będą działały poprawnie. Sama możliwość ładowania z portu USB bądź ładowarki do telefonu jest przydatną opcją, choć standard mini-USB jest już obecnie nieco przestarzały, w telefonach króluje micro-USB:

https://www.minitool.com/lib/mini-usb-019.html

Końcowa ocena CQ GMC-320 Plus nie jest jednoznaczna. Miernik ma w sobie duży potencjał, musimy tylko przekopać się przez jego wszystkie funkcje i przywyknąć do niektórych niedogodności. Doradzam też pewną modyfikację, czyli uszczelnienie okienek pomiarowych. Najłatwiej zrobić to, rozkręcając obudowę i podklejając niezbyt agresywnym klejem odcinki celofanu od wewnętrznej strony okienek pomiarowych. Nie zmniejszy to zauważalnie czułości licznika, a uchroni wnętrze od łapania pyłu - analogiczny patent jest zastosowany w dozymetrach Sosna i Polaron. W razie skażenia folię taką można odkleić i wyrzucić. Oczywiście, ponieważ praktycznie wyeliminuje to cyrkulację powietrza w obudowie, wynik pomiaru temperatury będzie zmieniał się znacznie wolniej niż bez uszczelnień - przy zmianie temperatury będzie musiała się nagrzać obudowa i powietrze wewnątrz. Jest to jednak niewielka cena za uchronienie miernika przed skażeniem czy uszkodzeniem.
Dozymetr ten zmierzy większość dostępnych w codziennym życiu źródeł - siatki żarowe, zegary lotnicze i kompasy, elektrody torowe, minerały oraz ceramikę uranową. Jeżeli jednak zależy nam na pomiarze niskoaktywnego szkła uranowego (<1 µSv/h) bądź też chcemy szybko zidentyfikować szkło średnioaktywne (1-3 µSv/h), miernik ten nie sprawdzi się. Podobnie przy innych słabych źródłach, jak granit, szkło kryształowe, związki potasu itp. - szklany licznik i niewielkie szczeliny w obudowie miernika skutecznie obniżają jego czułość. Możemy oczywiście wymienić licznik na STS-5 po przeróbce mocowań, wówczas czułość podskoczy, zwłaszcza jak dodatkowo poszerzymy okienko pomiarowe.
Moim zdaniem najlepszym zastosowaniem GQ CGM-320+ jest długookresowe monitorowanie tła promieniowania na podobnej zasadzie co miernik z projektu Radioactive@home współpracujący z PC bądź też stały pomiar zmian mocy dawki w terenie, np. podczas wędrówek w sztolniach czy w Strefie.  Do pracy stacjonarnej predestynuje go również posiadanie uchwytów do zawieszenia przyrządu na ścianie, co pozwala przytwierdzić go np. blisko okna i kontrolować sytuację radiologiczną w naszym otoczeniu. 

2 komentarze:

  1. Hej. Kilka dni temu dostałem to urządzenie pod choinkę. Przyznam że już od jakiegoś czasu przymierzałem się do zakupu swojego pierwszego dozymetru, jednak to żona sprawiła mi go na prezent.
    Piszesz że w swoim GMC-320 masz przeźroczystą tubę, u mnie jest zabezpieczona jakby czarną taśmą.
    Mogę zrobić fotkę i przesłać.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że zastosowano ochronę przed promieniowaniem UV, które może wzbudzać niektóre szklane liczniki G-M. Jak możesz, napisz przez formularz bloga. Pozdrawiam!

      Usuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora - treści reklamowe i SPAM nie będą publikowane!]