15 czerwca, 2019

Szkło uranowe czy ceramika?

Te dwa materiały są jednymi z najłatwiej dostępnych i najbardziej bezpiecznych źródełek, których można użyć do testowania aparatury radiometrycznej. Można je nabyć na wielu  targach staroci, w  komisach i antykwariatach, albo nawet znaleźć w rodzinnych zbiorach. Zwarta postać nie grozi skażeniem, a niska energia emitowanego promieniowania eliminuje zagrożenie dla zdrowia, jednocześnie pozwalając obserwować znaczny wzrost wskazań radiometru. Pozostaje tylko pytanie, co wybrać. Zacznijmy od szkła uranowego.

Jest bardzo łatwo je rozpoznać po charakterystycznej zielonkawej barwie, jarzącej na żółtozielony kolor nawet w mocno zamglonym słońcu (powyższe zdjęcie zrobiono w cieniu w pochmurny dzień). Oczywiście można w tym celu użyć latarki UV, choć  należy uważać na współczesne szkło z dodatkiem substancji fluoryzujących, takie jak wazoniki i świeczniki z IKEI czy Pepco. Najpewniejszy jest pomiar łącznej emisji beta i gamma przy pomocy dozymetru o odkrytych tubach GM (Sosna, Polaron, RKSB-104). Moc dawki waha się od nieznacznie przekraczającej tło naturalne aż do ok. 8 µSv/h. Zasadniczo starsze wyroby "świecą" mocniej, tym niemniej większość egzemplarzy daje 1-3 µSv/h. To pierwsza wada szkła uranowego jako źródła. Drugą jest cena. Większość sprzedających doskonale rozpoznaje szkło uranowe i winduje ceny nawet za niewielkie wyroby. Zaś ceny na Allegro to już po prostu kosmos, szczególnie, że dochodzi spory koszt wysyłki. Zwykle też szkło uranowe rzadko pojawia się na targowych stoiskach typu "szwarc, mydło i powidło", nieczęsto też gości w naszych domach. Czasami trafia się w antykwariatach, ale łowcy już i tam zwietrzyli okazję, prosząc o odkładanie wszystkich zielonych wyrobów szklanych. Ostatnią wadą jest kruchość szkła jako materiału - wyroby są zwykle cienkościenne i upadek nawet z niewielkiej wysokości czy zgniecenie w torbie lub plecaku skutkuje rozkawałkowaniem. Klejenie stłuczonego szkła daje paskudny efekt. Sporo wyrobów jest też powyszczerbianych lub mocno porysowanych, co na szkle bardzo widać. Za zaletę zaś można uznać w pewnych wypadkach niską moc dawki i miękkość promieniowania, zwłaszcza przy najmniej aktywnych wyrobach, gdyż pozwala to na testowanie progu czułości radiometrów. Oczywiście szkło uranowe ma też duży walor dekoracyjny, szczególnie gdy jest eksponowane w oświetleniu UV.

***

Zajmijmy się teraz ceramiką. Do jej rozpoznania również potrzebny jest dozymetr, choć ceglasta  barwa zdobień na niektórych niemieckich wyrobach (Strehla, Jasba) przy odrobinie wprawy pozwala na identyfikację bez pomiaru. Inne barwy uranowej glazury - żółta, zielona, brązowa i czarna - wymagają jednak pomiaru z racji bardzo dużego rozpowszechnienia zwykłych wyrobów w tych kolorach. Zwykle są to wyroby z lat 30. lub 50. i 60. XX w., malowane w całości lub jedynie z nielicznymi zdobieniami, przeważnie o pomarańczowej, ceglastej barwie. Szczególnie ciekawa jest porcelana elektrotechniczna - obrotowe włączniki światła, gniazda bezpieczników - pokryte glazurą w kolorze czarnym, choć nie zawsze jest ona aktywna, a nawet jak promieniuje, to nieczęsto wykazuje luminescencję:
Źródło - Była sobie elektronikahttp://qann.wikidot.com/porcelana2

Aktywność uranowej glazury jest znacznie większa niż w przypadku szkła uranowego, moc dawki beta+gamma zwykle zaczyna się od ok. 5 µSv/h a kończy na ponad 100! Małe zdobienia dają tak do 20 µSv/h, większe powierzchnie 30-50, a wyroby całkowicie pokryte glazurą przekraczają 70. Mimo znacznych odczytów mierzona  moc dawki znacznie spada drastycznie po zamknięciu osłony okienka pomiarowego radiometru. Nawet najsilniej świecące okazy przy pomiarze samej emisji gamma wykazują jedynie 0,3 - 0,4 µSv/h. Wystarczy więc włożyć obiekt do blaszanej puszki czy szklanego słoika, by emisja była ledwo wykrywalna  na zewnątrz. Drugą zaletą  jest cena i względnie łatwa dostępność - jak dobrze poszukać, to na każdym targu prędzej czy później trafi się  wazon czy talerz z charakterystycznymi  pomarańczowymi maźnięciami. Zagadka - znajdź uranową ceramikę:

Może się nawet trafić u kogoś w domu, jak słynny "Kogut morte" z zaprzyjaźnionej strony Była sobie elektronika. Ceramikę  taką produkowano m.in. w NRD czy Czechosłowacji jeszcze w latach 60. W razie stłuczenia w większości przypadków ceramikę można prawie niezauważalnie posklejać i nie straci dużo z wyglądu. Wyroby z ceramiki uranowej, jeśli mają odpowiedni kształt, mogą służyć do wykonywania ciekawych autoradiogramów na papierze fotograficznym. Oczywiście szkło uranowe też może do tego służyć, ale czas naświetlania będzie wielokrotnie dłuższy, zaś uzyskany efekt bardziej przewidywalny z racji równomiernego rozłożenia zawartości uranu w masie szkła. W przypadku ceramiki zwykle układ zaświetleń papieru nigdy nie pokrywa się z rozmieszczeniem barwnych dekoracji danego wyrobu. Z kolei wartości dekoracyjne ceramiki uranowej w dzisiejszych czasach mogą się wydawać mocno dyskusyjne - albo kiczowate, albo zbyt modernistyczne.




Podsumowując, jeśli mamy ograniczone fundusze, a chcemy mierzyć różne wartości mocy dawki, kupmy na targu kilka starych talerzy, wazonów czy dzbanków produkcji Strehla Keramik, Jasba czy Carstens Georgenthal. Umożliwi nam to sprawdzenie miernika w szerokim zakresie wartości mocy dawki. Oczywiście przy odrobinie szczęścia możemy tanio nabyć szkło uranowe, choć będą to mniej aktywne wyroby i musimy się nieźle nachodzić po bazarach. Szkło takie zostawmy jako źródło uzupełniające, do testowania czułości radiometrów na najniższych zakresach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]