05 kwietnia, 2020

Pożar lasu koło Czarnobyla i medialna panika

Czytelniku! Początek notki opisuje stan sytuacji w Strefie z 5 kwietnia, kiedy pożar został zauważony i szybko opanowany, ponieważ miał jedynie lokalny charakter, a media już zwietrzyły sensację i zaczęły nakręcać panikę. Tymczasem sytuacja wymknęła się spod kontroli i mamy do czynienia z najbardziej rozległym pożarem Strefy od czasów katastrofy w Czarnobylu - zaktualizowane informacje umieściłem w dalszej części notki, łącznie z rzekomą "chmurą radioaktywną" idącą nad Polskę ze wschodu.


***

Znowu zapalił się kawałek lasu w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia, w dodatku daleko od elektrowni. Pożary takie nie są niczym dziwnym w Strefie, ostatni miał miejsce w  czerwcu 2018 r. [LINK]. Zgłoszenie wpłynęło w sobotę o godz. 13 czasu lokalnego, czyli naszej 12, zaś ogień został ugaszony do godz. 20. W akcji brało udział 190 strażaków i śmigłowiec. Płonęło raptem... 20 hektarów "napromieniowanego" lasu. Jeśli już, to skażonego (i przy tym oczywiście napromieniowanego, mylenie i łączenie tych zjawisk jest nagminne).
Oczywiście media podkręcają panikę i internet zalała fala alarmujących artykułów i komentarzy:


Na szczęście pojawiły się nieliczne trzeźwe komentarze, próbujące hamować powstałą histerię. Zwraca uwagę wpis p. Jakuba Wiecha na jego mikroblogu:
https://pl-pl.facebook.com/jakub.wiech.mikroblog/
Od siebie dodam, że sytuacja radiacyjna w kraju jest monitorowana zarówno przez Państwową Agencję Atomistyki [LINK], jak również przez sieć prywatnych detektorów promieniowania radioactive@home [LINK], gdzie możemy w każdej chwili sprawdzić moc dawki w różnych punktach kraju i świata.

Jak widać, wszędzie tło jest w normie. Pro forma wyszedłem z "żelazkiem" RKP-1-2 na balkon, ale odczyt nie przekracza tła, zarówno jeśli chodzi o moc dawki w powietrzu, jak i aktywność opadu:

Pożar trwał zbyt krótko i objął zbyt mały obszar lasu, w dodatku o niskim poziomie skażenia, aby wyemitować taką ilość radionuklidów, która dotarłaby do Polski. Występuje tutaj wielostopniowe rozcieńczanie - wspomniany las rośnie na glebie o niewielkim poziomie skażenia, nie wszystkie skażenia zostaną wchłonięte przez drzewa, nie wszystkie ulotnią się z dymem (część trafi do popiołu), zaś sam dym rozproszy się na dużym obszarze. W dodatku kierunek wiatru był północny, zatem omijał nasze terytorium [LINK]
Na sam koniec przestrzegam przed przyjmowaniem preparatów jodu, co niektórym może przyjść do głowy, zwłaszcza jak pamiętają akcję podawania płynu Lugola po awarii w Czarnobylu w 1986 r. Nie ma to najmniejszego sensu, ponieważ jod-131 nie występuje już w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia - mając czas półrozpadu równy 8 dni, dawno uległ całkowitemu zanikowi. Nawet jeśli jakieś skażenia znad Strefy miałyby trafić do Polski, co jest wielce nieprawdopodobne, jodu w nich po prostu nie będzie. Dlatego też przyjmowanie preparatów jodowych "na wszelki wypadek" jest  bezcelowe, a wręcz szkodliwe. Jod jest pierwiastkiem silnie żrącym, a jego nadmiar może nam poważnie zaszkodzić, aż do śmiertelnego zatrucia (pamiętacie Justynę z "Granicy"?).
Niestety w interesie mediów, zwłaszcza brukowych, jest podsycanie paniki przy użyciu chwytliwych, clickbaitowych nagłówków, niemających nic wspólnego z rzeczywistością. Bo czy ktoś by przeczytał artykuł zatytułowany "Na terenie Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia zdarzył się kolejny niewielki pożar, jakie mają tam miejsce co pewien czas. Ogień objął zaledwie 20 ha z 260000 ha Strefy i został ugaszony po kilku godzinach"? A tak, wystarczy obudzić poczarnobylskie demony i już strona przeżywa oblężenie.
Tym się zresztą różni pismak od dziennikarza - dziennikarz weryfikuje fakty i podaje rzetelne informacje, nie goniąc za tanią sensacją na użytek gawiedzi. Niestety poziom dziennikarstwa w Polsce ulega stałemu pogorszeniu, odpowiadając na gust przeciętnego odbiorcy. A jednym z podstawowych narzędzi takiego sensacyjnego dziennikarstwa jest wyolbrzymianie, choć czasem bywa ono wręcz komiczne. Pamiętam artykuł o skonfiskowaniu przez Policję 100 kg materiałów wybuchowych - "dziennikarz" napisał, że jest to ilość, którą można by wysadzić... pół Warszawy. "Chyba chodziło o samochód marki warszawa" - trzeźwo stwierdził jeden z komentujących. Nie jestem ekspertem od pirotechniki, ale 100 kg starczyłoby może na jeden blok mieszkalny.
Trafiając na tego typu sensacyjne wiadomości, należy zawsze być czujnym i sprawdzać źródła oraz kompetencje autora. Wskazówką może być też język przekazu, gdyż im mniej jest neutralny, tym zwykle bardziej stronniczy.  I na koniec zawsze niezawodne - Czynności Antystystemowe (by Pvek):

Edit 11.04.2020:
Pożar jednak nadal trwa i się rozszerza, najprawdopodobniej nie został wystarczająco skutecznie dogaszony. Ogniska pożarów na terenie Strefy są wyraźnie widoczne na zdjęciach satelitarnych NASA:
Zdjęcie z 10.04  - https://www.cnet.com/news/nasa-satellite-views-of-chernobyl-wildfires-paint-worrisome-picture/

Ogień osiągnął już port w Prypeci i zbliża się do Czerwonego Lasu, ewakuowano też miasto Czarnobyl, gdzie mieszkały osoby zatrudnione w Strefie. Szacuje się, że płonie już 100 km2 terenu Strefy. Do akcji zaangażowano ciężki sprzęt, pożar gaszony jest również z powietrza, niestety póki co sytuacja się nie poprawia:
https://glogow.naszemiasto.pl/plona-lasy-wokol-czarnobyla-plomienie-wdzieraja-sie-juz-do/ar/c1-7649235
Jeżeli jednak chodzi o sytuację radiologiczną, to zarówno mapa Państwowej Agencji Atomistyki, jak i sieć czujników Radioactive@home nie wykazują podniesienia się poziomu promieniowania ponad tło naturalne. Niestety na Ukrainie sieć czujników jest bardzo rzadka, zamieszczam screen detektora najbliższego Strefy:

W Polsce również pomiary w normie, umieszczam wyniki z detektora w Warszawie:


Dla pewności również codziennie rano i wieczorem prowadzę własne pomiary za pomocą monitora RKP-1-2. Nie stwierdziłem jednak żadnego wzrostu odczytów pomimo tego, że aktualnie wiatr wieje od wschodu. Powtórzę jednak, że w drzewach koncentracja nuklidów jest mniejsza niż w glebie, a podczas spalania część pozostaje w popiele, zaś te emitowane z dymem ulegają rozcieńczeniu w ogromnych masach atmosfery, zwłaszcza jak wiatr jest silny.
Inna sprawa, że ten pożar, największy od czasu katastrofy w Czarnobylu i powstania Strefy, może być końcem Strefy, jaką znamy. W miejsce swoistego rezerwatu przyrody, gdzie drzewa stopniowo zarastają  wiejskie chaty i bloki mieszkalne będzie jałowe pogorzelisko, na którym mozolnie od nowa będzie się odnawiać roślinność, zaś budynki, szczególnie drewniane, przepadły na zawsze. Już teraz pojawiają się meldunki o strawieniu przez ogień niektórych cennych obiektów na terenie Strefy, jak ośrodek wczasowy "Szmaragdowy" czy niektórych domostw samosiołów. Pożar ogarnął już 3500 hektarów lasu - początkowo zajął jedynie 20 - i jak się okazało, władze Strefy nie były przygotowane na tak rozległą katastrofę.
Jako sprawców pożaru wskazuje się członków tzw. grupy AWO, "specjalizującej się" w wandalizmie na terenie Strefy. Nie rozumiem, jak można niszczyć miejsce, będące przecież swego rodzaju cmentarzem - jedni stracili tam życie, inni zdrowie, pozostali "jedynie" dobytek i poczucie bezpieczeństwa. Członkowie grupy byli znani m.in. z malowania graffiti w Strefie, a gdy wybuchł pożar, jako jedyni nie wyrażali ubolewania z powodu tej tragedii. Mam nadzieję, że dosięgnie ich surowa kara, choć Strefie nie przywróci to dawnego stanu.

"Na szczęście" zdążyłem zwiedzić Prypeć i Czarnobyl jeszcze przed tym pożarem, zatem przy okazji zapraszam do obejrzenia fotorelacji z września 2019 r. - [LINK].


Edit 13.04.2020. Płonie słynny Czerwony Las, wyrosły na miejscu zakopania ściętych drzew, które zostały najsilniej skażone po awarii czarnobylskiej. Ogień zbliża się już do samej elektrowni. Więcej bieżących informacji na portalu Napromieniowani.pl [LINK].

Mimo groźnej sytuacji w samej Strefie poziom promieniowania w Warszawie pozostaje w normie, nawet pomimo dzisiejszych opadów, które spłukałyby ewentualne aerozole promieniotwórcze z atmosfery na ziemię. Poniżej dzisiejsze pomiary - aktywność w powietrzu i na parapecie zaraz po deszczu:

Również na mapach PAA i Radioactive@home nie ma żadnego wzrostu poziomu promieniowania. Krajowa sieć monitoringu dysponuje stacjami ASS-500, które mierzą na bieżąco aktywność aerozoli promieniotwórczych, przepuszczając 500 m3 powietrza na godzinę przez specjalny filtr. Następnie wyłapane aerozole radioaktywne (naturalne i sztuczne) są mierzone i analizowane przez wysokoczułe detektory. Normalny czas poboru aerozoli na filtr wynosi tydzień, ale w razie wykrycia skażeń częstotliwość ta jest zwiększana.
Więcej na stronie CLOR - http://clor.waw.pl/ochrona-radiologiczna/stacje-ass-500.html
Edit 14.04.2020
Obfite opady deszczu przyczyniły się do opanowania ognia. Według wstępnych szacunków zniszczeniu uległo 30% atrakcji turystycznych w Strefie. Pojawiły się plany ich zrekonstruowania na wzór oryginału. Moc dawki w Warszawie nadal w normie. Chwilowo zawieszam śledzenie sprawy.
O dalszym rozwoju sytuacji będę meldował na bieżąco. Stay tuned!



2 komentarze:

  1. Jest już wtorek i ciągle mnie atakują tym pożarem - z ilości artykułów mam wrażenie, że było co najmniej kilka pożarów. Ciekawe co by było w mediach, jeśli naprawdę spaliło się te 100-200 ha lasu. Plus ciekawe, czy jeśli spaliłby się bardziej skażony las i pył opadł poza strefę to czy poszerzono by strefę, lub zakazano na danym terenie uprawy ziemi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno już złapali sprawcę, który podpalił "dla zabawy". Media teraz mają używanie. Izotopy zawarte w dymie takiego pożaru rozpraszają się na dużym obszarze, zatem jednostkowe skażenie (na metr czy kilometr kwadratowy) będzie raczej niewielkie.

      Usuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]