17 września, 2020

Lampa ultrafioletowa Waldmann HLL-464

Źródło ultrafioletu, choć nie służy do pomiaru promieniowania jonizującego, jest bardzo przydatne przy pracy z artefaktami. Najczęściej służy do identyfikacji szkła uranowego, ale przydaje się również przy czarnej i zielonej ceramice uranowej, niektórych minerałach i farbach świecących. 
Ultrafiolet może być emitowany przez diodę LED, świetlówkę ultrafioletową albo lampę kwarcową. Z tych źródeł jedynie dwa pierwsze będą miały dla nas praktyczne zastosowanie. Latarkę UV omawiałem w zeszłym roku [LINK], teraz zatem przedstawię lampę ze świetlówkami UV.


Jest to wyrób włoskiej firmy Waldmann Illuminotecnica S.R.L., model HLL-464, przeznaczony do diagnostyki dermatologicznej. Zmiany skórne wykazują często luminescencję w ultrafiolecie, co umożliwia ich szybkie zlokalizowanie i rozpoznanie. 
Lampa wyposażona jest w dwie świetlówki UV o mocy 4 W i dwie zwykłe, o tej samej mocy. Rozmieszczone są parami na brzegach okienka z dwuogniskowym szkłem powiększającym. 



Soczewka ma kształt prostokąta i niewielkie powiększenie (zdolność skupiająca 4 dioptrie), służące do oglądania ogólnego obrazu. Detale możemy sprawdzić pod mniejszą okrągłą soczewką, stanowiącą integralną część prostokątnej soczewki (12 dioptrii). Poniżej powiększenie fragmentu zegarka "Delbana" z farbą świecącą na bazie Ra-226:



Lampa emituje silny i szeroki snop promieniowania ultrafioletowego. Światło to ma znacznie mniejszą zawartość fioletowego światła widzialnego niż w przypadku diody LED. Rodzi to następujące implikacje:
  • fotografie obiektów wykazujących luminescencję mają czarne tło, a nie fioletowe, co poprawia ich czytelność
  • uranowe szkło wazelinowe i chryzoprazowe (mleczne białe i zielone) świeci na taki sam zielony kolor jak przezroczyste szkło uranowe, zamiast na seledynowo, jak przy świetle z diody UV

  • bursztynowe szkło uranowe wykazuje słabszą luminescencję niż przy diodzie LED i bardziej widoczny jest jego bursztynowa barwa (ultrafiolet z LED wydobywa oliwkową luminescencję)

  • ceramika z czarną polewą uranową, stosowana głównie na detalach elektrotechnicznych, wykazuje wyraźną zieloną luminescencję, której nie ujawnia latarka z ultrafioletową diodą


Jak widać, prawie same zalety. Kwestię bursztynowego szkła uranowego można uznać za marginalną, gdyż wyroby te są bardzo rzadkie i mają niewielką aktywność. Poza tym ultrafiolet ze świetlówek ma znaczną przewagę nad tym z diod LED. 
Tak naprawdę jedyną wadą tej lampy jest zasilanie sieciowe, a ściślej, obecność ważącego 1 kg dławika, który umożliwia zapłon świetlówek. Na szczęście dławik umieszczony jest blisko wtyczki sieciowej, a przewód prowadzący od niego do lampy ma aż 5 m długości. Problem pojawia się tylko przy transporcie, gdy trzeba zwijać i pakować te metry kabla.



Oprócz światła ultrafioletowego lampa HLL-464 umożliwia też obserwację w świetle widzialnym, emitowanym z dwóch zwykłych świetlówek miniaturowych. Włączenie jednego rodzaju światła automatycznie wyłącza drugi. Ultrafiolet włączamy, przytrzymując 1-2 s wciśnięty dolny biały przycisk, wyłączamy, krótko wciskając dolny brązowy, zwykłe światło uruchamiamy analogicznie, za pomocą górnej pary przycisków.

Pracując z tą lampą pamiętajmy o kilku rzeczach:
  • unikajmy częstego włączania i wyłączania, co zużywa świetlówki
  • ograniczajmy patrzenie na ultrafiolet, zwłaszcza bezpośrednio na świetlówki
  • dbajmy o czystość soczewki oraz oświetlanych przedmiotów, jeśli zależy nam na zdjęciach wysokiej jakości, gdyż ultrafiolet mocno uwidacznia wszelkie pyłki - lampę najlepiej przechowywać w szczelnym pudełku

Prezentowaną lampę nabyłem okazyjnie na targu w 2013 r., jeszcze przed powstaniem bloga. Służy mi niezawodnie do dziś i nadal w niektórych zastosowaniach jest niezastąpiona, jak np. do czarnej polewy uranowej czy fotografowania luminescencji bez fioletowego odcienia.  Obecnie jednak do większości prac, np. szkła uranowego, stosuję znacznie poręczniejszą latarkę LED z regulacją snopa światła, którą mogę mieć zawsze przy sobie. Najlepiej oczywiście mieć oba te źródła, wykorzystując zalety każdego z nich. 
O zastosowaniach samego ultrafioletu do celów innych niż związane z dozymetrią pisałem przy okazji w/w latarki Bailong z diodą LED.
Na koniec jeszcze wspomnę, że ultrafiolet jest również promieniowaniem jonizującym (zdolnym do odrywania elektronów od atomów i tworzenia tym samym jonów), jednakże nie jest to promieniowanie radioaktywne (powstałe w wyniku przemian jądrowych), którym zajmuje się dozymetria. O kwestii nazewnictwa - jonizujące czy radioaktywne - będę jeszcze pisał. 

5 komentarzy:

  1. Dioda LED 370 nm to rarytas, zwykle 380 - 400 nm.
    Fioletowe kwarcówki mają ściśle zdefiniowany zakres promieniowania, nawet do 240 nm, dalej już ultrafiolet prózniowy. Warto sprawdzić, jaki jest zakres promieniowania tej lampy, ja podejrzewam 365 nm.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego należy unikać częstego patrzenia na lampę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ultrafiolet uszkadza wzrok i w dłuższej perspektywie może powodować tworzenie się zaćmy. Nawet krótkotrwałe spojrzenie ma światło takiej lampy UV powoduje już zmęczenie oczu, na szczęście krótkotrwałe. Ale skutki pomału się kumulują.

      Usuń
  3. Mam wazonik z napisaną dedykacją dla dziadka, dedykacja na pewno powstała po 1974 roku. Dedykacja jest namalowana farbą która przypomina farbę okresowego świecenia. Niestety nie mam dozymetru aby to sprawdzić. Mam jedynie latarkę z ultrafioletem, który nie reagował w żaden sposób z farbą, w ciemności też się nie świeci. Czy powinnam się czegoś obawiać? Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najprawdopodobniej jest bezpieczny, ale proszę o kontakt przez formularz kontaktowy bloga. Postaram się pomóc :)

      Usuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]