Moja przygoda z dozymetrią zaczęła się podczas wykładów na
Wydziale Chemii UW, na które uczęszczałem w ramach og-unów, studiując historię na UW. Od najmłodszych lat
interesowałem się fizyką i chemią, a tylko niechęć do wyższej matematyki
przeszkodziła mi w poświęceniu się im bez reszty (do tej pory wychodzi to przy
przeliczaniu jednostek, zwłaszcza, jeśli są to piętrowe obliczenia).
Na wykładzie prof. Czerwiński zaprezentował nam kieszonkowy
dozymetr Polaron-Pripyat i jego reakcję na rozpuszczalny (musujący) preparat uzupełniający
niedobory potasu. Przy saszetce z substancją smakową miernik wydawał z siebie
tylko pojedyncze dźwięki, oznaczające promieniowanie tła naturalnego, natomiast przy drugiej, zawierającej
sam związek potasu, nieźle się rozgadał. Niedługo potem kupiłem swój pierwszy
dozymetr - DBDG-01U „Fon”.
Nie był to najlepszy wybór, gdyż miernik ten mierzy jedynie silniejszą emisję gamma, zaś większość źródeł w naszym otoczeniu emituje promieniowanie alfa, beta i słabsze gamma. Z racji niesatysfakcjonujących pomiarów dozymetr znalazł nowego właściciela. Sprawa przycichła, ale dwa lata później trafił mi się pierwszy „zieleniak”, czyli DP-5W. Takich mierników używano podczas katastrofy w Czarnobylu, jest często widoczny na zdjęciach z akcji likwidacyjnej.
Przyrząd ma 2 liczniki Geigera, jeden od niskich zakresów, który mierzył promieniowanie tła i słabe źródła, i drugi od wysokich, aż do 200R/h, czyli po 2 godzinach przy takiej mocy dawki otrzymujemy dawkę śmiertelną. Miernikiem zmierzyłem moc dawki od zegarka po dziadku i kompasu Adrianowa, po czym został sprzedany z zyskiem i znowu nastąpiła przejściowa cisza. Ale już ostatnia, stara miłość nie rdzewieje.
Nie był to najlepszy wybór, gdyż miernik ten mierzy jedynie silniejszą emisję gamma, zaś większość źródeł w naszym otoczeniu emituje promieniowanie alfa, beta i słabsze gamma. Z racji niesatysfakcjonujących pomiarów dozymetr znalazł nowego właściciela. Sprawa przycichła, ale dwa lata później trafił mi się pierwszy „zieleniak”, czyli DP-5W. Takich mierników używano podczas katastrofy w Czarnobylu, jest często widoczny na zdjęciach z akcji likwidacyjnej.
DP-5W, tzw. zieleniak, mój pierwszy pełnowymiarowy rentgenoradiometr :) Jeden z dwóch typów najczęściej używanych podczas katastrofy w Czarnobylu. |
Przyrząd ma 2 liczniki Geigera, jeden od niskich zakresów, który mierzył promieniowanie tła i słabe źródła, i drugi od wysokich, aż do 200R/h, czyli po 2 godzinach przy takiej mocy dawki otrzymujemy dawkę śmiertelną. Miernikiem zmierzyłem moc dawki od zegarka po dziadku i kompasu Adrianowa, po czym został sprzedany z zyskiem i znowu nastąpiła przejściowa cisza. Ale już ostatnia, stara miłość nie rdzewieje.
Pasja powróciła w tym roku i to ze zwielokrotnioną siłą. Powrót zaczął się od wymagającej remontu
„Sosny”, którą do tej pory bardzo cenię za dużą czułość na słabe promieniowanie
beta, solidne wykonanie i prostotę obsługi. Potem „Radiatex MDR-1”,
współczesna konstrukcja, ale na tej samej tubie SBM-20-1, co konstrukcje
radzieckie. Wreszcie Polaron-Pripyat, jeden z lepszych kieszonkowych dozymetrów
„pokolenia Czarnobyla”. Coś mnie jednak podkusiło, by kupić inny wynalazek z
epoki - RKSB-104, znany też jako Radian - humorzasty i mniej
ergonomiczny niż Polaron, ale też ma swoje zalety. Po nim przyszedł nasz krajowy RK-67, a to dopiero początek.
W międzyczasie odwiedziłem Narodowe Centrum Badań Jądrowych w Świerku, a później, czekając na operację w szpitalu, powstał pomysł założenia popularnonaukowego bloga, który urzeczywistniłem tydzień po wypisaniu. Tyle tytułem wstępu, zajmijmy się pomiarami i zwalczaniem mitów dotyczących radioaktywności!
Kieszonkowe radiometry i dozymetry - u góry RK-67, od lewej - luminescencyjny radziecki ID-11, optyczny polski DKP-50, dwie sztuki Polaron-Pripyat i czarny RKSB-104. |
W międzyczasie odwiedziłem Narodowe Centrum Badań Jądrowych w Świerku, a później, czekając na operację w szpitalu, powstał pomysł założenia popularnonaukowego bloga, który urzeczywistniłem tydzień po wypisaniu. Tyle tytułem wstępu, zajmijmy się pomiarami i zwalczaniem mitów dotyczących radioaktywności!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!
[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora - treści reklamowe i SPAM nie będą publikowane!]