Za mojej młodości silny był lęk przed "żyłami wodnymi". Pod łóżka kładło się specjalne ekrany, kupowane za ciężkie pieniądze od różnego rodzaju "speców" (będące... matami z trzciny!), wykrywało się "żyły" za pomocą różdżki lub obrączki na nitce. Wiele osób wierzyło w dobroczynną moc kasztanów, masowo wrzucanych do tapczanów i pod szafy, a moja babcia trzymała pod łóżkiem cienką blachę miedzianą :) Obserwowano też koty, które podobno lubią się kłaść w tych miejscach, gdzie występują "żyły" (masochiści czy kosmici żywiący się paranormalną energią?).
Tymczasem owe "żyły wodne" są wierutną bzdurą. Po pierwsze - wody podziemne nasycają glebę jak gąbkę, zamiast tworzyć podziemne rzeki przepływające z dużą prędkością (wyjątkiem są zjawiska krasowe w masywach skalnych, np. w Tatrach). Po drugie - przepływ wody nie jest w stanie wytworzyć jakiegokolwiek promieniowania. Samo wykrywanie "żył" i innych cieków wodnych (np. za pomocą różdżki) jest mocno wątpliwe, co potwierdzają doświadczeni studniarze. W większości miejsc w Polsce wystarczy zrobić kilkumetrowy odwiert, by uzyskać wodę. Najprostsze świdry wiercą na głębokość 2 m i już docierają do wód podskórnych (złej jakości, ale to inny szczegół). Tak więc zwykle radiesteta w końcu "trafi" na wodę, ale nie jest to dowód na skuteczność jego "metod". Badania naukowe nie wykryły żadnych anomalii w miejscach, które radiesteci uważali za silnie napromieniowanie, co więcej przypisały większość "wykryć" albo autosugestii, albo zwykłym oszustwom. Ludzie obawiają się o swoje zdrowie i zawsze można na tym zrobić dobry interes, zwłaszcza jeśli chodzi o ludzi starszych, myślących mniej krytycznie i bardziej podatnych na sugestie. Poza tym, promieniowanie żył wodnych musiałoby mieć ogromną energię, by wpływać na ludzi kilka pięter powyżej poziomu gruntu, zwłaszcza przy współczesnych stropach betonowych czy stalowo-ceglanych (stropach Kleina). A jeśli jest ono tak "silne", to w jaki sposób ochroni przed nim ekran z trzciny czy garść kasztanów?
Co do kotów, na pewno mają ostrzejsze zmysły niż człowiek, których połączenie może dać zdumiewające rezultaty. Kot Oskar wyczuwał śmierć, inne zaś, podobnie jak psy, przeczuwały trzęsienia ziemi. Ale jeśli chodzi o wybór miejsca do snu, kot kieruje się głównie temperaturą i miękkością podłoża, choć z tym drugim różnie bywa (mój śpi często na b. twardych przedmiotach albo na kamiennej posadzce). Źródła promieniowania elektromagnetycznego i jonizującego są przez mojego kota traktowane obojętnie.
Metoda z obrączką na nitce, cóż... od ruchów powietrza, nieuchwytnych drgnięć mięśni ręki, skręcania się samej nici pod wpływem wilgotności aż po wpływ pola elektromagnetycznego z przewodów w ścianach - zbyt wiele dużo bliższych czynników może wpływać na jej ruch, by wierzyć, że jest to wpływ "żyły" wodnej parę metrów pod nami, oddzielonej dodatkowo kilkoma grubymi stropami.
Ostatnia kwestia - ewentualne "promieniowanie" żył wodnych nie ma nic wspólnego z promieniowaniem jonizującym, chyba że byłyby to wody radoczynne, ale energia tego promieniowania na pewno nie byłaby odczuwalna w budynkach (co najwyżej sam ulatniający się radon i jego produkty rozpadu, ale o tym w notce o radonie). Jeśli już, mogłoby to być pole elektromagnetyczne, które nie ma charakteru radioaktywnego i nie działa w taki sposób na tkanki. Na pewno nie dałoby się go zmierzyć licznikiem Geigera ani innym tego typu przyrządem.
Zwie się "żyłami wodnymi", ale z wodą nie mają nic wspólnego. Chodzi o szczególny rodzaj eteru, metafizycznego. Przy budowie domu kolega polecił mi sprawdzić działkę pod kątem "żył". Uśmiechnąłem się, lecz ciekawość wzięła górę. Przyjechał starszy Pan i pokazał miejsca. Po wizycie wygiąłem dwa pręty gwintowane fi 6mm i zrobiłem na kształt litery L. Okazało się, że pręty w tych samych miejscach zginały mi się do siebie:-) Inni członkowie rodziny i znajomi nie mieli takich przypadłości. Sam sprawdziłem wiele miejsc w których pręty same zginają się. Nie wiem co to na 100% oznacza, ale nie nazwał bym tego mitem czy bzdurą. Sprawa daje do myślenia. A teraz natrafiłem na ten artykuł szukając czy czegoś nowego nie odkryto na ten temat. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńoczywiście że istnieją żyły wodne i udowodniono ich negatywny wpływ na człowieka. można je zniwelować odpromiennikami np bio info. szczególnie jeśli śpi się na parterze budynku lub przebywa przez kilka godzin dziennie bez ruchu
OdpowiedzUsuńW jaki sposób udowodniono ich działanie? Jak to promieniowanie powstaje, skoro woda pod ziemią nie płynie, tylko nasyca warstwy wodonośne? Jak owo "promieniowanie" działa na człowieka przez kilka stropów z betonu? Jakimi miernikami można wykryć to "promieniowanie"? Jak "odpromienniki" niwelują to "promieniowanie" ?
UsuńJa tam wierzę w żyły wodne, bo mam je w salonie, spać się na kanapie nie dało, teraz jest lepiej bo mamy odpromiennik Creatos, ale jak nie było go to masakra jakaś była.
OdpowiedzUsuńa co jest w tym odpromienniku? Czy wszystkie osoby śpiące w salonie potwierdzały dyskomfort? Jakie były objawy? Czy to nie autosugestia?
UsuńTeraz ta cudna firma robi odpromienniki smogu. Litości...
OdpowiedzUsuńTrzeba mówić wprost. To po prostu oszuści którzy sprzedają ludziom te brednie i "odpromienniki". Nie wiem kogo bardziej mi żal, kupujących czy sprzedających te "urządzenia"...
OdpowiedzUsuńPole magnetyczne istnieje, widełki na cieku wodnym się skręcają i wierzba pęka taka jest siła na cieku wodnym, nie którzy ludzie są tak naiwni i nie wierzą,co dzieje się w naturze, z tym że nie każdemu witka z wierzby działa, badający musi mieć właściwości przyciągania pola.
OdpowiedzUsuńtrzeba mieć to coś w sobie żeby się przekonać
OdpowiedzUsuń