05 listopada, 2017

Dozymetr Nardeux PDM-2


Dozymetr ten jest łudząco podobny do radzieckiego Mastera i dzieli z nim wszystkie jego wady (oraz nieliczne zalety). Sprzęt wyprodukowano we Francji na fali antyatomowej psychozy po awarii w Czarnobylu. Był sprowadzany do Polski i sprzedawany w aptekach oraz sklepach ze zdrową żywnością. Gazeta Wyborcza zachwalała go na swoich łamach: "Zdozymetruj się" [link do artykułu z 1992]. 

Miernik wykorzystuje pojedynczą tubę Geigera, ma zakres do 9,99 µSv/h, mierzy promieniowanie gamma i beta, ma czas pomiaru 36 sekund, a zasilany jest z 4 baterii guzikowych, tak samo jak Master. W komplecie pudełko i instrukcja po angielsku, francusku, niemiecku i polsku. 



Sprzęt ma małe wymiary i klips do pasa, dzięki czemu można go zawsze nosić przy sobie. Tu zalety się kończą. Zakres pomiarowy jest łatwy do przekroczenia przy silniejszych źródełkach. Zasilanie z baterii guzikowych to słaby pomysł, nawet pomimo długiego czasu pracy na jednym komplecie. Blaszka dociskająca baterie jest przykręcona na 4 malutkie wkręty, których gniazda są z plastiku. Nie muszę mówić, jak wyglądają po kilkukrotnym wkręcaniu. W dodatku wkręty te stanowią kontakt między blaszką a elektroniką miernika, więc ich niedokręcenie skutkuje brakiem zasilania. A jak gniazda są wyrobione, to śrubki nie trzymają i miernik nie działa. Całość jest wykonana toporniej niż radziecka wersja. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]