28 września, 2019

Tajemnice katakumb w Odessie

Odeskie katakumby rozciągają się praktycznie pod całym miastem, a ich zbadana część ma łączną długość 2500 km. De facto nie są katakumbami, czyli podziemnymi miejscami pochówku [SJP], a jedynie miejscem po wydobyciu kamienia budowlanego (muszlowca) podczas budowy miasta. Jednak ponieważ pierwsi włodarze Odessy byli Włochami i Francuzami, przeto nawiązując do ojczystych tradycji nazwali podziemia te katakumbami. Odessa została zbudowana na kompletnym pustkowiu, gdzie ani drewna, ani gliny do produkcji cegieł, zatem jedynym budulcem był zalegający pod ziemią wapień. Po jego wydobyciu pozostały liczne korytarze i wnęki. w marę wydobywania kamienia wykorzystywane do różnych celów. Niektóre są zalane wodą, inne zasypane, w większości wysokość stropu wystarcza do przejścia dorosłego człowieka, choć czasem trzeba trzymać głowę nisko. Przy wejściu należy założyć kask i uwierzcie, przydaje się!

Podziemia te miały wiele zastosowań. Stanowiły kryjówki dla przemytników, bimbrowników, szkoły złodziei, handlarzy żywym towarem, rewolucjonistów i partyzantów. W części z nich zorganizowano schron dla znajdującego się nad nimi więzienia kobiecego. 

Duża głębokość i gruba warstwa skał zapewniały dobrą ochronę, choć wapień jest bardzo miękką skałą, daje się ciąć za pomocą piły. Na wielu ścianach widać ślady narzędzi tnących - do lat 30. kamień cięto i wydobywano ręcznie, dopiero wtedy zastosowano piły elektryczne. 

Na potrzeby schronu dodatkowo wzmocniono część korytarzy, szczególnie te, które stanowiły wejście i wyjście. Do siedzenia przewidziano tylko kamienne ławy pod ścianami, wszak to schron więzienny. 
W ławach poprowadzono część instalacji:

Wśród licznych ekspozycji możemy obejrzeć też sprzęt dozymetryczny i przeciwchemiczny produkcji radzieckiej, niestety mocno zniszczony przez wilgoć. Poniżej wszystkim dobrze znany DP-5B z przystawką zasilania zewnętrznego i pochłaniacze do masek przeciwgazowych (typu nie ustalę):
Obok pochłaniaczy apteczki indywidualne AI-1 lub AI-2, zawierające środki przeciw porażeniu bojowymi środkami trującymi i chorobie popromiennej oraz urządzenie załadowcze ZD-5 wraz z dozymetrami indywidualnymi typu elektrooptycznego (odpowiedniki naszych DKP-50):
Samo urządzenie załadowcze wygląda tak - stosowano je w kompletach dozymetrów DP-22 i DP-24 (komplety te różniły się liczbą dozymetrów - DP-24 miał zaledwie 5 w bakelitowej skrzynce wraz z ładowarką, natomiast DP-22 aż 50). W Polsce produkowano podobne urządzenia, ale do zastosowań cywilnych (pulpit D-07), w wojsku stosowano pulpity załadowcze PZ-65:



Z kolei przeznaczenia tego przyrządu nie znam, ktoś pomoże? Zestaw wykrywania skażeń czy pojemnik na odkażalniki?

Starzy znajomi - rentgenometr DP-63 i urządzenie kontrolno-załadowcze DP-23. Ciekawe jak koncentracja radonu z uwagi na skalę DP-63 mocno pomalowaną farbą radową:


Z dawnego wyposażenia schronowego nie zachowało się zbyt wiele. Kilka komór, wyjścia zapasowe i resztki instalacji wentylacyjnych. Rekonstrukcję utrudnia wszechobecna wilgoć - na poniższym wyjściu zapasowym widzimy, jak się skrapla na drzwiach:

Zrekonstruowano biurko dyżurnego, za którym wartę pełni ten oto demoniczny manekin:

Niestety wilgoć powoduje, że ekspozycja jest w bardzo złym stanie. Całkowite osuszenie podziemi nie jest możliwe z racji ich ogromnej długości i obecności wód gruntowych na niektórych poziomach. Jedynym sposobem byłoby oddzielenie części ekspozycyjnej za pomocą drzwi lub kotar i  zainstalowanie pochłaniaczy wilgoci. Podobny problem występował w bazie w Pierwomajsku, choć tam akurat są systemy klimatyzacyjne, tylko niestety wyłączone ze względów oszczędnościowych.

Niestety nie miałem ze sobą dozymetru by sprawdzić, na ile tak gruba warstwa skał obniża tło promieniowania naturalnego. Pośpiech towarzyszył nam przez większość wycieczki, przez co nie zrealizowałem wszystkich zaplanowanych pomiarów. Stąd też jakość zdjęć "jak z kalkulatora", robionych z ręki na wysokim ISO, dodatkowo w grupie osób niezbyt zainteresowanych zwiedzaniem i jęczących "kiedy koniec?".
***
Odeskie katakumby polecam z różnych względów, nie tylko dozymetrycznych. Można oczywiście potraktować je jako miejsce o niskim tle naturalnym albo specyficzny głęboki schron z ekspozycją dozymetrów, ale to zaledwie ułamek bogatej oferty tego miejsca. Przewodnik opowiada bardzo ciekawe historie związane z tym miejscem, jak np. o rzekomych skarbach z "Titanica", działającej tu szkole złodziei dla dzieci czy też grupie partyzantów, którzy spędzili tu wiele miesięcy podczas wojny i zginęli wszyscy, prócz jednego. Można też doświadczyć deprywacji sensorycznej w warunkach absolutnej ciemności i ciszy. Poniżej przykłady wspomnianych atrakcji. Ekspozycja wojenna:

Maxim wz. 1910:
Magazynki chyba od ZB vz. 26, Diegtiariowa DP-28 i PPS wz. 43
Pokój ucznia odeskiej szkoły złodziei - na ścianie współczesny rysunek przedstawiający lokomobilę napędzającą młockarnię lub inną maszynę rolniczą:
"Pomoc naukowa" - manekin z dzwoneczkami przy kieszeniach - zawieszone były grupowo, a szkolone dziecko miało przecisnąć się między nimi i wyciągnąć zdobycz z kieszeni bez poruszenia dzwonków:
Nawiązanie do rzekomych skarbów jednego z pasażerów "Titanica", które miały zostać ukryte w katakumbach, ale później wybuchła rewolucja, następnie II wojna i nigdy ich nie odnaleziono...
 Bimbrownia. Swoje "dziuple" mieli też przemytnicy i handlarze ludźmi, porywający dziewczęta do haremów. Wyjścia z katakumb znajdowały się na brzegu morskim lub w piwnicach domów, umożliwiając dyskretny transfer ładunków.

"Radziecka inwersja" w wykonaniu choinki:

Wiele ścian udekorowano rysunkami, nawiązującymi do historii Odessy - tutaj upamiętnienie personelu medycznego ze statku szpitalnego s/s "Portugal", zatopionego - wbrew konwencji haskiej - przez U-boota na Morzu Czarnym w 1916 r. - LINK

Przesączający się przez ściany roztwór węglanu wapnia wypłukiwanego ze skał tworzy  zjawiska krasowe - te stalaktyty maja zaledwie 80 lat, ale ciągle rosną. Podobne można obserwować w wielu polskich fortyfikacjach z XIX w.:

W tych podziemnych jeziorkach żyją raki, które są endemiczne dla odeskich katakumb, czyli nie występują nigdzie indziej:

Znaleziono tu również zmineralizowane kości dinozaurów, katakumby były następnie przeszukiwane przez ekipy archeologiczne:

To tylko skrótowa fotorelacja, by nie robić tu bloga podróżniczego połączonego z Trip Advisorem. Głównym celem naszej wycieczki był Czarnobyl i Prypeć, gdzie spędziliśmy 2 dni, następnie Pierwomajsk i po jednym dniu w Odessie i Kijowie. Do samej Odessy jeszcze planujemy wrócić, będzie wtedy szansa na pomiary w katakumbach i nie tylko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]