25 maja, 2021

Dozymetry DIY z 1963 r.

Na początku istnienia polskiej atomistyki sprzęt dozymetryczny był albo sprowadzany z ZSRR, albo wytwarzany własnym sumptem w tzw. gospodarstwach pomocniczych placówek naukowych [LINK]. Przemysł jądrowy dopiero powstawał - pierwsze krajowe konstrukcje (RIK-59, RK-60) opracowano pod koniec lat 50. Do opracowywania przyrządów dozymetrycznych zaprzęgnięto również radioamatorów, czego efektem są te dwa przyrządy, zgłoszone na IV Ogólnopolski Konkurs Twórczości Radioamatorskiej w 1963 r. Oba są konstrukcjami tranzystorowymi na wczesnych tranzystorach germanowych, wykorzystującymi szklany licznik G-M typu BOB-33. Pierwszy z nich to prosty indykator progowy, sygnalizujący dźwiękiem przekroczenie uprzednio wybranego progu mocy dawki:

cyt. za: Radioamator i krótkofalowiec nr 3/135, marzec 1962

Konstrukcja zyskała IV nagrodę na wspomnianym konkursie. Schemat przypomina nieco rozbudowany radioindykator RIK-59, w którym bieżące sygnalizowanie impulsów zastąpiono wyzwalaniem generatora po przekroczeniu określonej częstości zliczania. 

Drugi przyrząd to radiometr przenośny ze wskaźnikiem wychyłowym i gniazdem słuchawkowym, nazwany "Ewa". Sprawia wrażenie znacznie odchudzonego radiometru DP-11B i jego cywilnych wersji ML-56 i ML-57

Zwraca uwagę zasilanie z dwóch baterii - jedna o napięciu 22,5 V, stosowana w lampach błyskowych "Amilux" i aparatach słuchowych, druga to typowa bateria płaska 3R12 4,5 V. Konstrukcja tranzystorowa pozwoliła na znaczne zminiaturyzowanie obudowy, głównie dzięki rezygnacji z ciężkich i objętościowych ogniw - żarzenia i anodowego. Z drugiej strony zastosowanie stabilizatora koronowego, odziedziczonego po konstrukcjach lampowych, powoduje szybkie zużywanie nowych baterii, szczególnie mało wydajnej 22,5 V. Cały schemat sprawia wrażenie transkrypcji rozwiązań radzieckich, zatem nie dziwi, że  miernik uzyskał tylko "wyróżnienie" na w/w konkursie.

Oba przyrządy były oczywiście przeznaczone do użycia w instytucjach wykorzystujących źródła promieniowania, sprzęt dozymetryczny do użytku prywatnego praktycznie wówczas nie istniał. Podobnie jak w innych państwach bloku wschodniego obywatel miał się nie interesować poziomem promieniowania w swoim otoczeniu. Na projekty pierwszych dozymetrów do użytku amatorskiego przyjdzie poczekać do czasu katastrofy w Czarnobylu. Wówczas w 1987 r. ukaże się jeden artykuł w "Młodym Techniku", a następnie w 1993 r. kolejny w "Radioelektroniku", które omówię w osobnej notce.

Jeżeli spotkaliście się z innymi amatorskimi dozymetrami z lat PRL lub dysponujecie ich egzemplarzami, dajcie znać w komentarzach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]