27 września, 2023

Projekt Wolke - izotopy w służbie Stasi

Z projektem Wolke (niem. chmura) spotkałem się po raz pierwszy podczas lektury książki Alana Perkinsa Radioaktywni - znane i mniej znane przypadki napromieniowania [LINK]W krótkim fragmencie opisano tam szerokie zastosowanie izotopów promieniotwórczych przez enerdowską Staatssicherheitsdienst (Państwową Służbę Bezpieczeństwa), znaną bardziej pod skrótową nazwą Stasi [LINK]. Postanowiłem więc przybliżyć temat na blogu, szczególnie że większość źródeł dostępna jest tylko w języku niemieckim.

Projekt prowadzony był od późnych lat 60. przez Departament (Abteilung) 32 Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego (Ministerium für Staatssicherheit, MfS). Polegał na zastosowaniu radioizotopów w różnych postaciach (igły, spraye, folie) do znaczenia ludzi i przedmiotów (dokumenty, pieniądze, pojazdy), celem późniejszego ich śledzenia. Projekt obejmował także prześwietlanie więźniów w aresztach oraz pojazdów na przejściach granicznych. Każdą substancję, urządzenie i instrukcję stosowane w projekcie kodowano słowem Wolke i kolejnym numerem. W latach 70, prowadzono ok. 100 takich operacji rocznie, w następnej dekadzie zaledwie 30-50. Wówczas też kryptonim Wolke przestał być stosowany - prawdopodobnie stał się znany poza resortem lub zwrócił uwagę zachodnich wywiadów. Wtedy też zaczęto oznaczać izotopy i sprzęt dwuczłonowym kodem numerowym. W 1983 r. kryptonim Wolke został ponownie użyty, ale do zupełnie innej operacji. Była to wspólna akcja departamentu HA III i polskiego kontrwywiadu, mająca na celu wykrycie działań rozpoznania elektromagnetycznego (SIGINT), prowadzonych przez ambasadę USA w Warszawie. 

Poniżej zestawienie stosowanych izotopów wraz z kodami i nośnikami - zwykle izotop nie był w postaci czystego pierwiastka, tylko związku chemicznego. Ten sam izotop mógł mieć różną postać w zależności od zastosowania. Przykładowo kobalt-58 mógł występować w postaci czystego pierwiastka uformowanego w igły (Wolke-106, później 47100-320) lub trójchlorku w formie sprayu albo nasączonego papieru (odpowiednio Wolke-109 i 121). Z kolei tiomocznik (CH4N2S) mógł zawierać węgiel-14 do znaczenia papieru lub siarkę-35 przy znaczeniu tuszu w długopisach.

Cyfra 2 oznacza nieznany kod Wolke lub jego brak
https://www.cryptomuseum.com/intel/stasi/wolke.htm#ref_1

Stosowano zwykle krótkożyciowe emitery promieniowania gamma i beta, których czas połowicznego rozpadu liczony jest w dniach. Wyjątkiem jest cez-137, mający czas półrozpadu 30 lat oraz węgiel-14, znany z datowania radiowęglowego, o czasie półrozpadu 5700 lat. Energia promieniowania izotopów stosowanych jako znaczniki musiała być na tyle duża, by umożliwić pomiar z odległości, ale jednocześnie nie powinna powodować nadmiernego zagrożenia dla pracowników Stasi, a także dla śledzonych osób. Nie, to nie żart, normatywy dopuszczalnych dawek obejmowały też osoby, przeciwko którym prowadzono działania operacyjne. Dawki te były jednak znacznie wyższe:
https://www.cryptomuseum.com/intel/stasi/files/bstu_strahlen.pdf s. 32
Jak widzimy w powyższej tabeli, osoba obserwowana, mająca w kieszeni spodni źródło promieniowania (np. banknoty oznaczone radioizotopem) mogła otrzymać tygodniowo do 150 mSv. Jest to wysoka dawka, mogąca powodować skutki późne, szczególnie dla narządów rozrodczych, wysoko wrażliwych na promieniowanie. Przypomnę, że średnia roczna dawka w Polsce to 3,2-3,6 mSv (w Niemczech podobnie lub nieco więcej na południu), zaś obecnie limit dodatkowej dawki ponad tło naturalne wynosi:
  • 1 mSv dla ogółu ludności 
  • 20 mSv dla osób zatrudnionych przy pracy z promieniowaniem (warunkowo 50 mSv, jeśli w następnych 5 latach, razem z rokiem przekroczenia 20 mSv, nie będzie przekroczona średnia dawka 20 mSv)
Nietrudno więc obliczyć, że agent, który dostawał "tylko" 1 mSv na tydzień, po pół roku osiągał obecny limit dawki, zaś osoba obserwowana przyjmowała ten 1 mSv w nieco ponad godzinę (!). Po więcej informacji dotyczących obecnych limitów dawek w polskim prawie atomowym odsyłam do wpisu o bezpiecznej dawce promieniowania [LINK].

Zerknijmy jeszcze na zestawienie dopuszczalnego czasu narażenia, pochodzące z protokołu przekazania znaczników promieniotwórczych w celu wykonania misji w zakładach Carl Zeiss Jedna w 1978 r.

https://www.cryptomuseum.com/intel/stasi/files/bstu_strahlen.pdf - s. 34

Odległości od ciała przy noszeniu w kieszeniach i aktówce nie zostały podane, przyjmuję więc, że są takie same jak w poprzednim zestawieniu.

Izotopy były produkowane w reaktorze badawczym w Rossendorf metodą aktywacji neutronowej - przedmioty (igły, folie) wykonane z nieradioaktywnych pierwiastków poddawane działaniu strumienia neutronów stawały się radioaktywne. Całą akcję prowadzono w warunkach ścisłej tajności. Pomieszczenia, gdzie przechowywano dostarczone materiały radioaktywne i przygotowywano je do zastosowań operacyjnych, nie były oznaczone "koniczynką", aby zachować konspirację nawet w obrębie służby. Samochody, którymi przewożono izotopy, zaopatrywano w koperty z napisem "otworzyć w razie wypadku". Znajdowała się tam informacja, by niezwłocznie powiadomić stosowne władze. 

Przejdźmy teraz do omówienia zastosowań izotopów i przykładowych metod użycia. Znaczniki promieniotwórcze miały bardzo istotne zalety z punktu widzenia Stasi:
  • możliwość "obserwacji" z odległości przy pomocy aparatury dozymetrycznej
  • łatwość aplikacji
  • niewidoczność lub niewielka widoczność, zwłaszcza dla osoby nieświadomej 
  • prostota produkcji w reaktorze jądrowym
Pozwalało to na prowadzenie następujących zadań operacyjnych:
  • śledzenie osób
  • znaczenie pieniędzy i dokumentów
  • śledzenie pojazdów
  • ujawnianie korzystania z danego urządzenia
  • ujawnianie uczestnictwa w spotkaniu
  • śledzenie ręcznie pisanych dokumentów

Jak realizowano poszczególne zadania?

Śledzenie osób 

Ludzi oznaczano na kilka sposobów:

  • rozpylenie roztworu ze specjalnej strzykawki
  • wystrzelenie gumowej kulki wypełnionej roztworem (taki paintball)
  • przyczepienie igły lub folii do ubrania lub przedmiotu, który dana osoba ma zawsze przy sobie, szczególnie przy wykonywaniu działań "przestępczych"

Jednym z płynów był roztwór azotanu cezu (kod 47100-650) pozyskany na mocy specjalnego porozumienia z Instytutu badań Jądrowych w Rossendorfie. Przeznaczony do znaczenia tkanin i pojazdów. Z tkanin usunięcie niemożliwe, w przypadku pojazdów możliwe zgrubne usunięcie przez umycie. Podczas aplikowania należało zachować dystans ok. 2,5 m.

Igły z radioaktywnego metalu otrzymywano, aktywując przez 8 tygodni w reaktorze. Można je było wpiąć w ubranie albo włożyć do teczki czy torby.  Po zakończeniu obserwacji, czyli udowodnieniu "przestępczego" działania przedmiot należało odzyskać. Z uwagi na krótki czas połowicznego rozpadu większości stosowanych izotopów, po kilku użyciach należało taką igłę ponownie aktywować w reaktorze. 

Przykładowa operacja:

Dwie siostry bliźniaczki planowały wyjechać do RFN (1987), jednak jedna nie uzyskała zezwolenia, gdyż jej teść był wysoko postawioną osobą. Ponieważ istniała obawa, że z uwagi na podobieństwo druga z bliźniaczek będzie próbować wyjechać z paszportem siostry, planowano oznaczyć ją poprzez rozpylenie izotopu na ubranie podczas pobytu na dworcu. Ostatecznie plan porzucono, ponieważ znaleziono cechę pozwalającą na wizualne odróżnienie obu sióstr. Przypomina się dość drastyczny dowcip o wariatach, chcących odróżnić od siebie swoje dwa koty... 

Znaczenie pieniędzy

Przykładowa operacja:

Podejrzenie kradzieży pieniędzy (marek zachodnioniemieckich) z przesyłek pocztowych (1988). Oznaczono 20 banknotów 5-markowych, aplikując 60 µCi środka Wolke-113 (chlorek skandu). Banknoty powkładano do kopert i wysłano pocztą. Oskarżenie szybko potwierdziło się i doprowadziło do aresztowania pracownika poczty, ale po akcji odzyskano tylko... 8 banknotów. Noszenie nawet jednego oznaczonego izotopem banknotu przy ciele przez 3 miesiące dawało dawkę 200 rem, szczególnie niebezpieczną dla narządów rozrodczych u młodych osób - mogła wywołać skutku późne: nowotwory lub niepłodność. Po roku dawka powinna spaść do 16 remów z uwagi na rozpad izotopu. Z drugiej strony narażenie zależy od sposobu noszenia pieniędzy przy sobie, a także liczby skażonych banknotów. Szczególnym zagrożeniem jest narażenie ciężarnych i dzieci. Zdawali sobie z tego sprawę nawet sami funkcjonariusze. Podjęto działania mające na celu odzyskanie banknotów, ale zapewne bezskuteczne z uwagi na brak informacji o powodzeniu. 

Znaczenie dokumentów

Przykładowe operacje:

1. Podejrzenie ujawniania dokumentacji służbowej (1986). Pracownik zakładów państwowych był podejrzewany o wynoszenie dokumentów i dostarczane ich firmie zachodnioniemieckiej. Dostał więc 4 dokumenty oznaczone za pomocą Wolke-113 (450 uCi, 1,9 mCi łącznie). Podejrzenia potwierdziły się. Dokumenty wziął do domu i przekazał osobie z Berlina Zachodniego. Aktywność izotopu na papierze była tak duża, że pomiar można było prowadzić z zewnątrz mieszkania (!). Berlińczyk został wkrótce zatrzymany na przejściu granicznym.

2. Sprawa Rudolfa Bahro (1977). Bahro był ideowym, ale rozczarowanym socjalistą, który napisał pracę krytykującą ustrój realnego socjalizmu (Die Alternative - Zur Kritik des real existierenden Sozialismus). Rękopis przekazał na Zachód, ale jednocześnie wykonał 17 kopii, które rozesłał w kraju. Nie wiedział jednak, że przechowywane w jego domu kopie zostały oznaczone przez Stasi radioaktywnym izotopem. Bahro wrzucał manuskrypty, ze względów konspiracyjnych, do różnych skrzynek pocztowych, oddalonych od miejsca zamieszkania. Podczas pakowania pism i wielogodzinnego transportu otrzymał łącznie dawkę 136 rem (8 rem na każdy z 17 manuskryptów). Spośród wysłanych kopii 9 zostało przejęte przez wydział kontroli poczty Stasi, 3 przekazał "IM" (tajny współpracownik?), zaś 5 oddali służbom sami adresaci. Nie jest jasne, czy te 8 ostatnich przesyłek umknęło uwadze wydziału kontroli poczty, czy celowo dopuszczono ich dostarczenie, aby sprawdzić, jak zachowają się adresaci. Sprawa stała się głośna po tym, jak Bahro zmarł w 1997 r. na białaczkę, która mogła być spowodowana narażeniem na promieniowanie.

Znaczenie pojazdów

Stosowano dwie metody:

  • magnes z substancją radioaktywną, mocowany do karoserii w niewidocznym miejscu
  • drut wstrzeliwany w oponę.

Nad tą drugą metodą warto się chwilę pochylić. Srebrny drut zawierający izotop umieszczano w aluminiowej wkładce, wprowadzonej następnie do nawierconego ołowianego pocisku wiatrówkowego typu "diabolo". Pocisk wystrzeliwano z wiatrówki w stronę opony samochodu, który miał być śledzony. Podczas uderzenia drut (z aluminiową osłoną lub sam) wbijał się w oponę, nie zmieniając jej właściwości jezdnych. Instrukcja ostrzegała, że w razie przypadkowego postrzelenia kogoś takim pociskiem osoba powinna być niezwłocznie zatrzymana (pod byle pretekstem) i w ciągu 2 godzin dostarczona do lekarza. Usunięcie pocisku było bezproblemowe po wykonaniu prześwietlenia.

Ujawnianie uczestnictwa w spotkaniu

Na podłodze lokalu, w którym spotykały się osoby śledzone (dysydenci, dziennikarze), rozsypywano izotop promieniotwórczy, który następnie przyklejał się do powierzchni butów i był wynoszony na zewnątrz. Można było następnie taką osobę śledzić, stosując dozymetr z sondą zewnętrzną, prowadzoną przy ziemi. Podejrzewam, że radioaktywne ślady nie były później usuwane, zatem mogły stanowić zagrożenie dla innych osób czy zwierząt dopóki izotop nie uległ rozpadowi, czyli nawet przez kilkadziesiąt dni. Oczywiście koncentracja radionuklidu w tych śladach malała stopniowo wraz ze ścieraniem się tej substancji z podeszw. 

Śledzenie ręcznie pisanych dokumentów

Izotop dodawany był do tuszu, a następnie długopis był dyskretnie dostarczany śledzonej osobie. Tekst napisany takim tuszem był radioaktywny, można więc było śledzić dokumenty wysyłane pocztą lub przekazywane osobiście. 

Wykrywanie szmuglu ludzi

Przejścia graniczne wyposażono w bramki, prześwietlające pojazd promieniowaniem gamma. Stosowano dwa typy detektorów:

  • detektor poziomy
  • detektor pionowy

Detektor poziomy miał postać bramki ze źródłem Cs-137 z jednej strony i detektorem promieniowania z drugiej. Dawkę przyjętą oszacowano na 0,04 mR (4 µSv) na jedno prześwietlenie, co mieściło się w tygodniowym limicie 10 mR (100 µSv). Później jednak faktyczną dawkę miesięczną oszacowano na 400 mR (4 mSv).

Detektor pionowy miał źródło Cs-137 zawieszone na wysokości 5 m nad drogą i 100 wysokoczułych detektorów umieszczonych w jezdni. Na początku lat 80. zainstalowano 17 takich detektorów głównie na granicach Berlina. 

Prześwietlanie (naświetlanie) aresztantów

Zachowało się kilka relacji osób zatrzymanych przez Stasi, które zostały zaprowadzone do "pokoju fotograficznego" celem wykonania zwykłych zdjęć identyfikacyjnych. Jednak oprócz aparatu fotograficznego, umieszczonego na statywie, znajdowało się tam również zamaskowane urządzenie. Pracownik Stasi zostawiał aresztowanego w tym pomieszczeniu i wychodził, a tajemniczy sprzęt wydawał z siebie trzaski i inne odgłosy. Gdy wracał po pewnym czasie, odgłosy ustawały. Temat rozwinę szerzej w osobnym wpisie, gdyż relacje te wymagają szczegółowego omówienia. 

***

Jakie dozymetry stosowano w projekcie Wolke?

Pierwszy typ, oznaczony 25053, miał okienkowy licznik G-M typu AOH-411 importowany z Polski, gdzie był produkowany w zakładach Unitra-OBREP (Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Elektroniki Próżniowej). 

https://www.cryptomuseum.com/covert/misc/25053/index.htm

Detektor ten, z okienkiem 2 mg/cm2, jest czuły na promieniowanie alfa (>3 MeV), beta (>40 keV) i gamma. Licznik umieszczony był w krótszej ściance obudowy i osłonięty przesuwną klapką. 

https://www.cryptomuseum.com/covert/misc/25053/index.htm

Przewidziano też sondę zewnętrzną z 6 takimi licznikami,. Zasłonięcie okienka wbudowanego licznika jednocześnie odsłaniało gniazdo sondy.  Można ją było prowadzić przy ziemi, np. celem wykrycia śladów pozostawionych przez osoby wychodzące z pomieszczenia, gdzie podłogę oznaczono izotopem promieniotwórczym.

https://www.cryptomuseum.com/covert/misc/25053/index.htm

Dozymetr wyposażony był w mikroamperomierz wyskalowany w cpm, sygnalizację optyczną w postaci diody LED oraz słuchawkę na jedno ucho. 

https://www.cryptomuseum.com/covert/misc/25053/index.htm

Miernik miał też sygnalizację progową, próg ustawiano w zależności od potrzeb za pomocą pokrętła ukrytego pod zdejmowaną klapką.

https://www.cryptomuseum.com/covert/misc/25053/index.htm

Zasilanie z 6 baterii AA. Masa dozymetru z bateriami 1,2 kg. W zestawie znajdował się też skórzany pasek, na którym można było nosić sam dozymetr lub sondę zewnętrzną.

https://www.cryptomuseum.com/covert/misc/25053/index.htm

Całość przenoszono w torbie z osobnymi przegródkami na dozymetr, sondę, kabel sondy i słuchawkę.

https://www.cryptomuseum.com/covert/misc/25053/index.htm

Drugi znany mi dozymetr, zakodowany jako Wolke-005, jest przyrządem scyntylacyjnym, z kryształem w aluminiowej obudowie, zatem wykrywającym tylko promieniowanie gamma. Obudowa do złudzenia przypomina Radiation Monitor no. 1700 firmy Nuclear Enterprises, omawiany przeze mnie 2 lata temu:

https://www.stasi-mediathek.de/medien/gebrauchsanweisung-zum-geraet-wolke-005/blatt/11/

Przyrząd zasilany jest z osobnego zasobnika, mieszczącego 8 baterii AA, zaś wzrost poziomu promieniowania może być sygnalizowany przez panel wibracyjny, umieszczony na brzuchu. 

Dozymetr i zasobnik z bateriami był przenoszony przez agenta w dwóch torbach, zawieszonych na pasach naramiennych i połączonych paskami na brzuchu i plecach:

https://www.stasi-mediathek.de/medien/gebrauchsanweisung-zum-geraet-wolke-005/blatt/12/

Możliwe było też noszenie dozymetru w specjalnie przygotowanej aktówce, z sygnalizatorem wibracyjnym umieszonym w rączce:. 

https://www.stasi-mediathek.de/medien/gebrauchsanweisung-zum-geraet-wolke-005/blatt/13/


Rozwiązanie z sygnalizacją wibracyjną będzie później stosowane w znacznie nowocześniejszych dozymetrach PM-1401 i PM-1401M, również przeznaczonych dla służb, tym razem granicznych i celnych, m.in. polskich.
***

Zastanówmy się jeszcze, czy przedmioty znaczone izotopami przez Stasi mogą nadal być radioaktywne i stwarzać niebezpieczeństwo? Izotopy, których czas połowicznego rozpadu liczony jest w dniach, uległy całkowitemu rozpadowi po 10 okresach połowicznego rozpadu. W przypadku manganu-54 będzie to 2970 dni (8 lat i nieco ponad miesiąc), zaś srebra-110m 250 dni (niecałe 8 lat), pozostałe izotopy  z arsenału Stasi rozpadną się w przeciągu roku. Nie ma więc ryzyka, że kupimy na targu dokument czy banknot skażony krótkożyciowym izotopem.

Są jednak wyjątki: cez-137 (t1/2=30 lat), który jeszcze będzie aktywny jeszcze 300 lat oraz węgiel-14 (t1/2=5700 lat). Pamiętajmy też, że znaczniki izotopowe przeznaczone do rozpylania były opracowane w ten sposób, aby nie dały się usunąć z powierzchni podczas normalnego użytkowania, zatem odzież czy torba skażona cezem-137 nadal może być promieniotwórcza.

***

Jeżeli dysponujecie dodatkowymi informacjami o projekcie Wolke, szczególnie dotyczącymi samych operacji służb albo stosowanego sprzętu dozymetrycznego, dajcie znać w komentarzach! Temat będzie przeze mnie rozwinięty w jeszcze jednym wpisie, dotyczącym naświetlania aresztantów promieniowaniem rentgenowskim. Stay tuned!

1 komentarz:

  1. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wyraz Wolke i już myślałem, że będzie recenzja niemieckiego filmu "Die Wolke" ;)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]