W okresie "Radowego szaleństwa" stosowano radowe farby świecące, gdzie tylko się dało. Oprócz tak oczywistych zastosowań, jak tarcze zegarów, zegarków czy przyrządów pokładowych, malowano nimi również numery domów, przyciski ścienne, zabawki, paznokcie, stroje tancerek z nocnych lokali, a także... dewocjonalia.
Prezentowany poniżej krucyfiks pomalowano radową farbą marki "Undark", tą samą, która przyczyniła się do śmierci pracownic fabryki zegarów, czyli słynnych "Radium Girls".
Figura Chrystusa wykonana jest z imitacji marmuru, pokrytej wspomnianą radową farbą świecącą.
Wedle reklamy z 1924 r., farba emituje purpurowe światło, symbolizujące uświęcone ciało - na zdjęciu jednak mamy typowe zielone świecenie:
Kolor świecenia farb radowych (i innych farb świecących, w tym oświetlaczy trytowych) zależy od rodzaju luminoforu, najczęściej był zielony, ale w jednym zegarze lotniczym spotkałem się też z pomarańczowym.
Być może omawiany krucyfiks wykonywano w kilku różnych wariantach.
Radowy krucyfiks był szczególnie rekomendowany do... sal chorych (sick room). Producent zwracał uwagę na użycie radu, tego "tajemniczego i najbardziej drogocennego metalu", jak również przestrzegał przed podróbkami.
Krucyfiks wysyłano za pobraniem, w cenie 2 dolarów. Porównując z ówczesnymi cenami, był to odpowiednik 4 galonów mleka lub 4 tuzinów pomarańczy albo bananów. Inne ceny porównajcie sami:
 |
https://alookthrutime.com/prices-in-1924/ |
Poniższe ceny odnoszą się do 1 funta (0,454 g) danego produktu:
Jak widać, w 1924 roku rad był w USA na tyle tani, że opłacało się produkować niedrogie, popularne wyroby z jego użyciem. Na cenę gotowego wyrobu na pewno miała wpływ niewielka ilość radu w pojedynczym egzemplarzu, jak również masowa produkcja. Z drugiej strony 1 gram czystego radu, według ceny z 1921 r., kosztował 100.000 dolarów, odpowiednik obecnych 1,3 mln [
LINK] i zebranie niezbędnych funduszy, by kupić rad dla Instytutu Radowego było ogromnym przedsięwzięciem, angażującym zarówno naszą Noblistkę, jak i wiele prominentnych postaci ze świata nauki, kultury i polityki.
***
Świecące dewocjonalia tego typu (krucyfiksy, różańce, figurki Matki Boskiej) produkowane są do chwili obecnej, aczkolwiek z użyciem bezpiecznych farb okresowego świecenia. Takie farby emitują światło przez pewien czas po naświetleniu światłem widzialnym lub ultrafioletem i są stosowane również w tańszych zegarkach i budzikach, wojskowych i laboratoryjnych przyrządach dozymetrycznych (DP-5, DP-66, DP-75, RUST, RKP-1), oznaczeniach przeciwpożarowych, zabawkach itp.
Krucyfiks z taką farbą wzbudził długą dyskusję w serwisie Reddit:
Sporo głosów przestrzegało przed radem i radonem (słusznie!), ktoś zalecił zabezpieczenie szybą, pojawił się też pomysł na sprawdzenie dozymetrem lub pozostawienie obiektu na dłuższy czas w ciemnym pojemniku, aby przekonać się, czy świecenie jest efektem wzbudzenia z zewnątrz (farba okresowego świecenia) czy powstaje samoistnie (farba radiofotoluminescencyjna). Co prawda farby radowe po wielu latach praktycznie przestają świecić z uwagi na zniszczenie struktury krystalicznej siarczku cynku, będącego scyntylatorem, emitującym światło pod wpływem promieniowania, jednak niekiedy, po przystosowaniu wzroku do ciemności daje się dostrzec resztki tego świecenia. Czasami jest ono dosyć intensywne, jak w przypadku omawianego na blogu budzika
Westclox 66 Dial Black.
Ostatecznie okazało się, że figura świeci jedynie przez pół godziny po naświetleniu, co jednoznacznie wskazuje na farbę okresowego świecenia. Z drugiej strony pojawiły się też komentarze typu "coś dzwoni", np. "rad emituje promieniowanie alfa, które zatrzyma nawet kartka papieru, więc nie jest groźny". Po pierwsze, emiterów promieniowania alfa nie należy lekceważyć, gdyż są bardzo niebezpieczne, jeśli dostaną się do organizmu (doustnie, drogą oddechową lub przez skórę), poza tym rad jest również emiterem kwantów gamma, zaś jego produkty rozpadu emitują całe spektrum promieniowania, w tym o dosyć wysokich energiach.
***
Niestety nie spotkałem się z tym krucyfiksem na rynku kolekcjonerskim, zarówno krajowym, jak i zagranicznym. Nie mam też danych dotyczących generowanej mocy dawki ani ekshalacji radonu. Moc dawki generalnie zależy od łącznej aktywności radu i produktu rozpadu - podejrzewam, że warstwa farby jest raczej cienka, aby uzyskać jedynie łagodną poświatę. Ekshalacja radonu może być znaczna, jeśli figura została pokryta farbą radową bez żadnej dodatkowe warstwy ochronnej (choć radon może dyfundować nawet przez lakier czy żywicę epoksydową). W przypadku "nagiej" farby radowej istnieje także ogromne ryzyko skażenia w przypadku dotknięcia figury, farba taka może też kruszyć się, rozsiewając radioaktywne drobiny po całym otoczeniu. Zatem tak jak przy innych wyrobach z farbą radową, zalecam jak najwyższą ostrożność - przechowywanie w woreczku strunowym, dotykanie tylko w rękawiczkach i wietrzenie pomieszczeń.
Jeżeli dysponujecie dodatkowymi informacjami o tym krucyfiksie, dajcie znać w komentarzach!
***
Zachęcam też do wspierania bloga, zarówno pośrednio, poprzez zakup dozymetrów [
LINK], jak i bezpośrednio, przez Patronite lub BuyCoffeeTo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!
[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora - treści reklamowe i SPAM nie będą publikowane!]