10 października, 2019

Sonda okienkowa beta SGB-2P


Sonda ta została opracowana w 1964 r. jako jedna z rodziny sond wypuszczonych przez Zakład Doświadczalny Biura Urządzeń Techniki Jądrowej w Bydgoszczy, późniejsze Zjednoczone Zakłady Urządzeń Jądrowych [LINK]. Wykonano łącznie 1000 szt. i w wielu placówkach naukowych stosowane są do dziś. Zastąpiła wcześniejszą sondę okienkową LGO-5A współpracującą z radiometrami RUS-5. Od starszego modelu różni się sposobem zasilania, a przez to i podłączenia - ma wtyk BNC-2,5, którym jest prowadzone zarówno wysokie napięcie, jak i sygnał. Wcześniejsze sondy miały osobne wyprowadzenia, przewód wielożyłowy i wtyk o kilku pinach.

Sonda służy do pomiarów skażeń powierzchni emiterami beta o energii powyżej 100 keV oraz silniejszymi emiterami alfa. Wykorzystuje 3 liczniki okienkowe BOH-45 w charakterystycznej trójkątnej obudowie z ebonitową rączką. Podejrzewam, że kształt sondy ma ułatwić pomiar w narożnikach stołów roboczych, podłóg, tacek itp.

Sonda pracuje przy napięciu 400-600 V, dokładną wartość napięcia pracy odczytujemy z karty badania danego egzemplarza sondy. Zwykle jednak karty nie ma, zatem po umieszczeniu sondy w pobliżu umiarkowanie aktywnego źródła musimy stopniowo zwiększać napięcie, aż uzyskamy odczyt i wtedy jeszcze podwyższyć napięcie o 50 V. Próg Geigera jest wyraźnie wyczuwalny - zanim go osiągniemy, radiometr jest martwy, a po jego przekroczeniu od razu zaczynają się zliczenia. Większość liczników Geigera ma zalecany punkt pracy w odległości 40-80 V od progu Geigera. Dalsze zwiększanie napięcia nie ma sensu, gdyż zwiększa bieg własny i obniża trwałość licznika, a w skrajnych przypadkach może go uszkodzić. Niestety ponieważ specyfikacje w katalogach wykazują często duży rozrzut, pozostaje doświadczalne ustalenie napięcia pracy. Poniżej karta z katalogu z 1969 r. Jak widać, bieg własny podawany przez producenta wynosi 200 cpm (3,3 cps), więc tą wartością możemy się posiłkować, dobierając napięcie, choć oczywiście tło naturalne waha się nieraz znacznie w zależności od miejsca pomiaru.

Sonda współpracuje ze wszystkimi radiometrami, w których zasilanie i sygnał są prowadzone jednym współosiowym przewodem z wtykiem BNC-2,5. Pasować będzie do przyrządów serii RUST, URL, URS, RUM, jak również do bardzo udanego cyfrowego radiometru uniwersalnego UDR-1 reklamowanego jakiś czas temu na blogu. Przed podłączeniem sondy do radiometru pamiętajmy o wyłączeniu przyrządu - dotyczy to wszystkich zewnętrznych sond pomiarowych! Następnie sprawdźmy ustawienie obu przełączników regulujących napięcie (zgrubne i dokładne) - czy są ustawione na minimum. Dopiero wówczas włączamy radiometr i następnie wysokie napięcie (zwykle włącza się je osobnym przyciskiem lub pokrętłem).

Okienka mikowe zastosowanych liczników G-M są dosyć grube (ok. 3-4 mg/cm2), jednak wystarczają do pomiarów większości słabych źródeł, z którymi możemy mieć do czynienia w codziennej praktyce. Wzrost wskazań otrzymamy już przy związkach potasu, granicie czy nawet trytowym breloczku, choć tu raczej będzie to promieniowanie hamowania niż emisja beta trytu (18 keV).


Sonda waży ok. 1 kg, a jej masywny metalowy korpus jest niezbyt wygodny w manipulacji i szybko męczy rękę z racji niekorzystnie umieszczonego środka ciężkości. Głównym przeznaczeniem SGB-2P jest pomiar skażeń na odzieży i blatach, więc jest albo przesuwana wzdłuż fartucha czy rękawic, albo stawiana pionowo na stole. Dłuższe poszukiwania terenowe z udziałem tej sondy byłyby dość uciążliwe, zwłaszcza że oprócz sondy trzeba też nosić radiometr (RUST-3 - 4 kg). W dodatku większość źródeł, z którymi możemy mieć do czynienia, ma charakter punktowy, zatem pomiaru będziemy dokonywali na jednym z trzech liczników.

 Niewiele jest wielkopowierzchniowych źródeł pozwalających na wykorzystanie wszystkich. Do pomiaru małych źródeł bardziej przydatna byłaby sonda SGB-1R mająca pojedynczy licznik okienkowy BOH-45, niestety występuje bardzo rzadko (wykonano 200 szt.). Zdjęcie dzięki uprzejmości WszystkoZeum, recenzja w osobnej notce [LINK]




Zresztą SGB-2P też nie pojawia się na rynku wtórnym szczególnie często - wiem o 4 egzemplarzach, wliczając mój, i jednym korpusie bez liczników. Zwykle sprzedawana jest w komplecie z radiometrem RUST-2 i sondą powierzchniową beta-gamma SGB-1P w fabrycznej walizce:


Przy pracy z sondą SGB-2P uważajmy na cienkie okienka mikowe, które łatwo uszkodzić np. podczas nieumiejętnego czyszczenia. Najlepiej ich w ogóle nie dotykać, a podczas każdej przerwy w pracy nakładać na sondę fabryczny dekiel z chromowanej blachy. Zapasowe liczniki GM są praktycznie nie do zdobycia. Należy zatem bardzo uważać, jeśli jednak postanowimy stosować tą sondę w terenie. Dla zapewnienia ochrony przed skażeniem najlepiej włożyć sondę do foliowego worka, chyba że mierzymy wyjątkowo małe aktywności izotopów lub emitery promieniowania alfa, które jest silnie tłumione nawet przez najcieńsze przeszkody. Generalnie sonda ta ma zastosowanie specjalistyczne i wymaga umiejętnego obchodzenia się z nią. Dotyczy to zresztą większości sond okienkowych i scyntylacyjnych, bardzo wrażliwych na błędy użytkowania. Stosunkowo odporne są za to sondy licznikowe z metalowymi licznikami cylindrycznymi, ale je omówię w osobnej notce. A jak Wasze doświadczenia z SGB-2P?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]