15 marca, 2019

Dawkomierz rekombinacyjny DR-1 z komorą REM-2


Miernik ten powstał w oparciu o patent prof. dr. hab. Mieczysława Zielczyńskiego w 1975 r. z przeznaczeniem do celów ochrony radiologicznej w miejscach, gdzie występuje promieniowanie o różnych energiach. Przyrząd miał wykorzystywać komorę rekombinacyjną, która jest odmianą komory jonizacyjnej. Napięcie na tej komorze dobrane jest celowo poniżej napięcia nasycenia, dlatego też prąd przepływający przez komorę jest proporcjonalny do biologicznego równoważnika dawki, czyli uwzględnia współczynnik jakości promieniowania (QF). Jest to szczególnie istotne przy pomiarze mocy dawki promieniowania o nieznanym widmie, gdy nie wiemy, jaki współczynnik przyjąć, a także, gdy promieniowanie składa się z kilku widm, co często zdarza się np. w akceleratorach.
Urządzenie mierzyło współczynnik jakości promieniowania (QF), korzystając z bliźniaczej komory REM-2, wyposażonej w przedwzmacniacz. Przy pomiarze biologicznego równoważnika stosowano układ różnicowy: jedna z komór pracowała jako komora rekombinacyjna przy napięciu 50 V, czyli uwzględniająca QF, zaś druga jako zwykła komora jonizacyjna przy napięciu 1200 V, mierząca "czystą" dawkę pochłoniętą. Porównanie wyników pomiarów obu komór dawało pojęcie o wartości QF. Gdy współczynnik QF był znany, wówczas miernik pracował w układzie równoległym - obie komory działały jako zwykłe komory jonizacyjne, mierząc dawkę pochłoniętą w radach (1 rad = 0,01 Gy). Poniżej zdjęcie komory REM-2 ze zdjętą obudową:

Testy dawkomierza, prowadzone m.in. w radzieckim synchrofazotronie w Dubnej, wypadły bardzo obiecująco. Projektem zainteresowały się obiekty nuklearne na całym świecie. ZZUJ Polon w Bydgoszczy przygotował 1 egzemplarz, który miał być wystawiany na targach NUCLEX w Genewie. Niestety doszło wówczas do pewnego incydentu - gdy zainteresowani przybyli na stoisko Przedsiębiorstwa Handlu Zagranicznego "Elektrim", usłyszeli, że... komory nie ma. Wyniesiono ją razem z opakowaniami (!). Dalsze zapytania były zbywane twierdzeniem, że urządzenia nie ma w ofercie handlowej. Jak nietrudno się domyślić, przyrząd nie wszedł do produkcji seryjnej. Według karty katalogowej, wykonano jedynie 10 egzemplarzy. Produkcji zaniechano ze względów politycznych i finansowych - więcej pieniędzy można było zarobić produkując radziecki system bezpieczeństwa dla reaktorów jądrowych "Sejwał", przeznaczony na eksport dla wszystkich demoludów. Dodatkowo dawkomierz DR-1 stwarzał problemy z produkcją elektrometru, niezbędnego do pomiarów prądu płynącego w komorach. Istotną rolę odgrywały również tarcia personalne w zespole i zakusy na stanowisko głównego konstruktora ZZUJ Polon. Pionierski projekt został skazany na zapomnienie, trudno nawet ustalić, czy zachowały się jakieś egzemplarze.
Wracając do samego przyrządu, złożony był on z pulpitu pomiarowego i dołączanej komory REM-2 wraz z przedwzmacniaczem i podstawą amortyzującą. 

Przygotowanie do pracy wymagało przebywania miernika w danym pomieszczeniu przez 24 godziny przed pomiarem, z czego 8 godzin w stanie włączonym na dowolnym podzakresie. Po włączeniu należało odczekać 5 minut, podłączyć komorę REM-2 i odczekać kolejne 120 minut. Wyłączenie przyrządu mogło się odbywać tylko w położeniu zerowym przełącznika funkcji w innym groziło jego uszkodzeniem.
Równoważnik mocy dawki był mierzony w miliremach na godzinę (mrem/h), zaś moc dawki pochłoniętej w miliradach na godzinę (mrad/h). Zakres wynosił ... podzielony na 5 podzakresów, osobnych dla każdego trybu pracy. Istnaiała możliwość nastawienia progu, którego przekroczenie włączało sygnalizację. 

***
Niestety w latach PRL-u często świetne produkty, oparte o nowatorskie projekty naszych inżynierów, przepadały w starciu z biurokracją i czynnikami partyjnymi. Decyzje często podejmowano arbitralnie, by dogodzić partykularnym interesom, zarówno krajowym, jak i w obrębie bloku wschodniego. Niewydolny system gospodarczy, oparty o centralne planowanie, nie sprzyjał rozwijaniu takich konstrukcji. Sytuację pogarszały ciągłe braki w zaopatrzeniu i rozwijający się kryzys gospodarczy, który wkrótce doprowadził do masowych strajków w sierpniu 1980 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]