26 kwietnia, 2019

Czarnobyl - ile kłamstwa w kłamstwie?

Od czasu napisania mojej magisterki poświęconej ukrywaniu awarii w Czarnobylu minęło już 8 lat. Skrót pracy został opublikowany w Dziejach Najnowszych rocznik XLIII -2011, 2 [LINK], zaś pełną wersję można pobrać TUTAJ. Faktografia oparta została na materiałach Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, znajdujących się w Archiwum Akt Nowych, zatem pozostawiam ją bez zmiany. Faktem jest zwłoka w poinformowaniu społeczeństwa, blokada informacyjna, fałszywie uspokajające komunikaty czy opóźnienie akcji z płynem Lugola, który oczywiście najpierw otrzymali funkcjonariusze partii, wojska i  milicji.  Natomiast formułowane przeze mnie w tej pracy oceny wymagają pewnej korekty.
Przede wszystkim, czego by władze nie powiedziały, zostałoby to odebrane jako kłamstwo. Władzom wówczas nie ufało się z zasady.  Najtrudniej prostować mity fałszywe od początku do końca, zwłaszcza, gdy prasa utraciła resztki wiarygodności, a czytelnik „wie swoje”. Poniżej cytat nieco wcześniejszy i dotyczący innej sprawy, ale bardzo aktualny w kwestii Czarnobyla:



Ujawnienie całej prawdy nie było możliwe choćby z tego powodu, że sama „góra” za dużo nie wiedziała. Jakaś awaria, sądząc po składzie skażeń, pochodząca z reaktora a nie z bomby atomowej, i tyle. Sowieci mówią, że awaria drobna, odczyty rosną, ale też dość szybko opadają, nie wiadomo, jak długo to potrwa. Co tu robić? Rozszerzyć środki ostrożności, nakazać mycie warzyw, zamykanie dzieci w domach? A jeśli wybuchnie panika? Ludzie zaczną masowo wyjeżdżać na wieś lub odwrotnie, przyjeżdżać do miast, chować w piwnicach, rzucą się na sklepy, by wykupić wszystkie paczkowane produkty? Siedzieć w domu myjąc się obsesyjnie? Żegnać z życiem i modlić w kościołach? Albo zaczną łykać jakieś podejrzane specyfiki, bo „jedna pani drugiej pani” powiedziała, że proszek z suszonej ropuchy chroni przed promieniowaniem? Że nie wspomnę o starym micie, że od promieniowania chroni… alkohol. Trudno w Polsce o lepszą zachętę do libacji, a co za tym idzie, wzrost przestępstw pod wpływem alkoholu czy w związku z jego zdobyciem. Takie obawy mogły motywować ówczesnych decydentów do blokady informacyjnej, nawet nie całkowitej, a jedynie wyrywkowej, tonującej zbyt alarmistyczne głosy. Nie były to bezpodstawne obawy, gdyż w niektórych miastach sytuacja była bliska wybuchu paniki, zdarzały się nawet przypadki, że przychodnie wręcz szturmowano, gdy zabrakło płynu Lugola. Chaos pogłębiały też „niezależne” pomiary radiometryczne, czynione przez pracowników instytucji naukowych, mających dostęp do służbowego sprzętu (prywatnych przyrządów dozymetrycznych wówczas praktycznie nie było). Takie pomiary nie były miarodajne z uwagi na wyrywkowość, błędy metodologiczne i niewłaściwą interpretację, gdyż polegały np. na pomiarze mocy dawki beta+gamma radiometrem RK-67 na krzakach przed szpitalem. Jak przełożyć taki wynik na ogólną aktywność powierzchniową emiterów promieniowania beta w całym mieście? Zatrudniony w szpitalu radiolog czy inspektor ochrony radiologicznej rzadko ma taką wiedzę i sprzęt. Z drugiej strony trudno się dziwić takim pomiarom na własną rękę, skoro nawet rzetelne dane Służby Pomiaru Skażeń Promieniotwórczych były poddawane bardzo licznym manipulacjom przez rządowy aparat propagandowy zanim zostały podane do publicznej wiadomości.  Władze były w potrzasku i skoro już na początku postanowiły kłamać, czy choćby koloryzować stan faktyczny, nie mogły potem zawrócić z tej drogi.
***
Żeby była jasność. Nie popieram blokady informacyjnej ani zbywania pytań obywateli odpowiedziami w stylu „najwyżej dzieci będą się częściej myły”, wygłoszonej przez dyrektorkę Instytutu Matki i Dziecka prof. dr hab. Krystynę Bożkową. 

Prof. Krystyna Bożkowa odbiera tytuł Warszawianki Roku 1979, fot. G. Rutowska,
zbiory NAC


Władze po prostu wzięły na przeczekanie, licząc, że sytuacja sama się unormuje – i tak się faktycznie stało. Według późniejszych danych dawka otrzymana od Czarnobyla w Polsce nie była tak duża, zaś najsilniejsze skażenia utrzymywały się przez dwa miesiące. Rozkład skażeń w Europie można prześledzić np. na tej mapie - widać skutki opadu radioaktywnego niesionego przez zmieniający się wiatr - najpierw skażenia pojawiły się w Skandynawii:

Źródło - http://czarnobyl1986.info/akcja.html


Terytorium Polski zostało bardzo nierównomiernie dotknięte opadem z Czarnobyla. Najsilniej ucierpiały województwa południowe, szczególnie rejon Opola, gdzie na skutek intensywnych opadów deszczu powstała tzw. anomalia opolska. Poniższa mapa pokazuje rozkład stężenia cezu-137, produktu rozszczepienia uranu, zmierzone w 2010 r. - więcej na ten temat w osobnej notce [LINK].



Obecne promieniowanie opadu z Czarnobyla stanowi ok. 0,2 % łącznej dawki przyjmowanej w Polsce, mniej więcej tyle samo, ile od pozostałości opadu z testów jądrowych w latach 50. i 60. [LINK]. Możliwość wykrycia tych pozostałości w glebie i wodzie wynika z dużej czułości stosowanej obecnie aparatury radiometrycznej. Aktywności te są obecnie tak niewielkie, że nie stanowią zagrożenia dla zdrowia.
***
Inną kwestią, nie ulegającą dyskusji, było wysłanie polskich kolarzy na XXXIX Wyścig Pokoju, którego prolog i pierwsze 3 etapy odbywały się w Kijowie, w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca awarii czarnobylskiej. Sportowców szantażem wręcz zmuszono do udziału w wyścigu, używając na przemian wielkich słów o "sprawie narodowej" i niskich argumentów o kosztach  wyszkolenia sportowców przez państwo. W naciskach uczestniczyli zarówno przedstawiciele organizacji sportowych, jak również władz partyjnych i rządowych. Zawodnikom klubów Legia (wojsko) i Gwardia (milicja) po prostu wydano rozkaz wyjazdu, którego niewykonanie mogłoby skończyć się w wiadomy sposób, zatem zatem zawodnicy innych klubów solidarnie wyjechali z nimi [LINK]  Państwa zachodnie w większości wycofały swoje ekipy oprócz Francji i Finlandii, a spośród krajów socjalistycznych wycofała się Rumunia.

Źródło - http://czarnobyl1986.info/akcja.html

























Poziom skażeń w Kijowie był znacznie większy niż w większości miast Polski, a pamiętajmy, że podczas wysiłku organizm wdycha znacznie większe ilości radioaktywnego pyłu. Takie postępowanie można uznać za cyniczne narażanie zdrowia ludzi w imię propagandy. Cenzura oczywiście usuwała wszystkie wzmianki dotyczące związku katastrofy ze słabym wynikiem polskich kolarzy, pozostawiając jedynie sugestie, że morale młodych sportowców ucierpiało na skutek siania paniki i niesprawdzonych pogłosek związanych z Czarnobylem (!).

Podsumowując, techniki propagandowe, opisane w mojej pracy, faktycznie były stosowane i są na to niezbite dowody w postaci archiwalnych dokumentów. Każdy może przyjść do pracowni naukowej Archiwum Akt Nowych, wypisać rewers i otrzymać te materiały do wglądu. Natomiast interpretacja tych działań, to osobna kwestia i tu miesza się kilka czynników - chęć uniknięcia paniki i jednocześnie uratowania resztek autorytetu władz, brak stuprocentowo pewnych informacji, ale też cyniczne nieliczenie się ze zdrowiem obywateli.

Podobał Ci się wpis? Chcesz widzieć więcej takich treści? Wesprzyj mnie na Patronite - https://patronite.pl/anonymousdosimetrist



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]