Publikacje dotyczące katastrofy w Czarnobylu kończą się zwykle na rozpadzie ZSRR i pierwszych latach niepodległości postradzieckich republik. Wyjątkiem są niektóre nowsze pozycje, jak wydane w 2019 r. „O północy w Czarnobylu” czy „Czarnobyl – historia nuklearnej katastrofy”, jednak żadna z nich nie opisuje najnowszych dziejów Strefy. Tą lukę uzupełnia praca Pawła Sekuły, autora omawianych tutaj „Likwidatorów” oraz pracy „Czarnobyl. Społeczno-gospodarcze, polityczne i kulturowe konsekwencje katastrofy jądrowej dla Ukrainy”, również bardzo wartościowej publikacji, którą omówię w przyszłości.
„Zona” zaczyna się tam, gdzie większość dzieł o Czarnobylu
już się kończy. Opisuje dzieje Czarobylskiej Strefy Wykluczenia od pierwszych
lat po awarii, przez różne plany zagospodarowania tego miejsca aż burzliwy
rozwój turystyki. Książka ukazała się w styczniu 2020 r., zatem przed rozległymi
pożarami, które zniszczyły znaczną część Strefy w kwietniu 2020 r. [LINK]
Autor prowadzi nas przez poszczególne plany zagospodarowania
terenów skażonych w wyniku czarnobylskiej katastrofy. Jeżeli chodzi o zabudowania, przewidywano 3 opcje
- pozostawić własnemu losowi
- rozebrać
- konserwować celem przyszłego wykorzystania.
Z kolei dla całego terenu stworzono na przestrzeni lat bardzo zróżnicowane koncepcje:
- reewakuacja mieszkańców
- "poligon" badawczy
- przemysł jądrowy Ukrainy
- międzynarodowe składowisko odpadów radioaktywnych
- plener dla planów filmowych
- produkcja rolna
- farma słoneczna
- turystyka
Poszczególne plany są przystępnie omówione wraz ze swoimi wadami i zaletami. Widzimy, jak Strefa, pomimo pewnych oporów, stała się swoistym "produktem eksportowym" Ukrainy. Oczywiście wiążą się z tym dodatkowe problemy, jak chociażby to, czy zysk z turystyki powinien płynąć do prywatnych firm, czy do budżetu Ukrainy i finansować pomoc dla ofiar Czarnobyla. Powstaje też pytanie o formę czarnobylskiej turystyki. Tu Autor stawia bardzo ważne pytania o etyczny aspekt robienia z tego miejsca „radioaktywnego lunaparku”, Wszak Strefa jest miejscem, gdzie rozegrała się niewyobrażalna tragedia – tysiące ludzi musiało opuścić dotychczasowe miejsce zamieszkania, tracąc dobytek całego życia, zaś w nierównej walce z radioaktywnym skażeniem wielu Likwidatorów straciło zdrowie, a nawet życie. Pozostałości Prypeci są zarówno mogiłą 50-tysięcznego miasta, jak również marzeń o bezpiecznym atomie i panowaniu człowieka nad siłami natury. W Strefie miała miejsce też zagłada unikalnej kultury poleskiej, praktycznie niezmienionej od stuleci, która oparła się caratowi, niemieckiej okupacji, jak i nawet komunistycznej sowietyzacji. Uległa dopiero czarnobylskiemu opadowi. Tej mało znanej tragedii poświęcone jest mini-muzeum, gdzie zgromadzono wiele pamiątek przeszłości, ocalonych z opuszczonych budynków. Niestety zwykle jest pomijane przez wycieczkowiczów, poszukujących „mutantów” rodem z gier STALKER.
Strefa została omówiona w sposób wieloaspektowy. Dowiemy
się o nadużyciach finansowych związanych z zarządzaniem terenem oraz budową „Arki”
nad zniszczonym IV reaktorem, jak również współczesnymi zagrożeniami, które oprócz pożarów obejmują też ataki m.in. hakerskie, nielegalną turystykę oraz obecność "nowych samosiołów". Nie zabrakło oczywiście aspektu przyrodniczego, Autor przytacza wypowiedzi ekspertów, podsumowujące wpływ radiacji na organizmy żywe w Strefie. Przytoczone są nawet zawartości radioizotopów w wodzie i rybach ze zbiornika wody chłodzącej czarnobylskiej elektrowni. Cytując niekiedy rozbieżne wypowiedzi ekspertów, Autor nie opowiada się wyraźnie za którąś z opcji, ostateczny osąd zostawiając Czytelnikowi.
Książka ilustrowana jest fotografiami, w sporej części wykonanymi przez Autora podczas wypraw do Strefy, jak również archiwalnymi zdjęciami z pierwszych lat po katastrofie. Zdjęcia niestety opublikowano z dużymi marginesami, co przy małym formacie książki utrudnia nieco ich odbiór - szczególnie, gdy umieszczono dwa zdjęcia na jednej stronie.
Jeżeli chodzi o kwestie merytoryczne, nie znalazłem istotnych błędów, wpływających na meritum pracy. W jednym miejscu pojawiło się określenie "wypompowanie paliwa" w odniesieniu do IV reaktora, choć jak wiemy, paliwo jądrowe w reaktorach RBMK-1000 ma postać stałą. Jest to jednak drobiazg. Publikacja opiera się na solidnej kwerendzie źródłowej a jednocześnie nie jest przeładowana szczegółami, co jest szczególnie cenne dla Czytelnika niebędącego specjalistą. "Zona" jest godna polecenia nie tylko zagorzałym pasjonatom Czarnobyla, ale również osobom dopiero zaczynającym przygodę z tematem. Warto ją przeczytać przed wyjazdem do Strefy, zarówno by przygotować się merytorycznie, jak również, by jechać tam z odpowiednim szacunkiem do tego miejsca. Jest to szczególnie w kontekście osób, które jeżdżą do Strefy jedynie w poszukiwaniu alternatywnego miejsca na melanż, o czym przekonałem się podczas mojej wycieczki we wrześniu 2019 r. [LINK].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!
[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora - treści reklamowe i SPAM nie będą publikowane!]