12 stycznia, 2022

Rentgenometr DP-4

 DP-4 jest miniaturowym rentgenometrem, czyli przyrządem do pomiaru mocy dawki promieniowania gamma w rentgenach na godzinę. Urządzenia takie produkowano podczas zimnej wojny na wypadek konfliktu nuklearnego, a ich zakres zawierał się między ułamkami a setkami R/h. 

Prezentowany miernik jest jednym z najrzadszych spośród całej serii oznaczonej literami DP (dozimetriczeskij pribor - przyrząd dozymetryczny) i kolejnymi numerami, którą przedstawiłem w osobnej notce [LINK]. Produkowano go tylko w 1964 r., wypuszczając zaledwie kilka egzemplarzy i nie umieszczając żadnych wzmianek w literaturze z tego okresu. Na temat przyczyn przerwania produkcji można jedynie spekulować. DP-4 stanowił rozwinięcie DP-63, produkowanego od 1960 r. i jego modyfikacji DP-63A, wypuszczanej od 1962 r. Wprowadzenie w 1965 r. serii DP-5 również nie zakończyło produkcji DP-63A, który był wytwarzany aż do połowy okresu produkcji DP-5B (cyt. za Forum RHBZ - LINK). W chwili obecnej znane jest 17 egzemplarzy DP-4, w tym jeden w Polsce, o czym za chwilę.

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=26&p=1

Zakres pomiarowy przyrządu wynosi 0,5-200 R/h (5 mSv/h - 2 Sv/h) i podzielono go na 2 podzakresy:

  • 0,5-5 R/h (5-50 mSv/h)
  • 5-200 R/h (5 mSv/h - 2 Sv/h)

Wynik podawany jest na mikroamperomierzu M4282/1 20 µA z osobnymi skalami logarytmicznymi dla każdego zakresu i czarnym paskiem z prawej strony do regulacji napięcia zasilania. Na początku niższego zakresu podziałki rozmieszczone są co 0,1 R/h, następnie powyżej 2 R/h co 0,5 R/h, zaś na wyższym co 5 R/h, a powyżej 50 R/h co 10 R/h. Wydawać by się mogło, że jest to niska rozdzielczość pomiaru, pamiętajmy jednak że DP-4 przeznaczony był do pracy w warunkach wojny jądrowej i miał jedynie oszacować, jak wysokie jest natężenie promieniowania na polu bitwy - czy bliżej 200 R/h (po 2 h dawka śmiertelna LD50/30) czy bliżej 10 R/h (po 10 h łagodna choroba popromienna). Stąd też błąd pomiaru wynoszący +/- 40% przy wartościach powyżej 0,5 na skali i aż +/- 65% (!) w zakresie 0-0,5 R/h.

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=26&p=1

Skala jest podświetlana za pomocą żaróweczki, zrezygnowano z pokrywania jej radową farbą świecącą znanej z wczesnych DP-63A i generującej 50 µSv/h twardego promieniowania gamma. Podświetlenie włączane jest za pomocą przycisku chwilowego na bocznym panelu. 

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=26&p=2

Przyrząd przed rozpoczęciem pomiaru wymaga regulacji napięcia w sposób typowy dla mierników z tego okresu. Musimy przekręcić przełącznik zakresów w położenie "reżim", a następnie pokrętłem  "reg. reżima" ustawić wskazówkę na pogrubionym łuku z prawej strony skali. Jeśli mimo maksymalnego przekręcenia pokrętła wskazówka nie dochodzi do tego łuki na skali, wówczas należy wymienić baterię na nową. Następnie możemy wybrać zakres pomiarowy - wskazówka powinna znaleźć się na podziałce zerowej z dokładnością 1,8 mm. Pomiar rozpoczynamy od zakresu 200 R/h, jeśli na nim wskazówka opada poniżej zera, wówczas przełączamy na zakres 5 R/h.

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=26&p=7

Według instrukcji czas przygotowania DP-4 do pracy wynosi 1-2 minuty, ale to chyba łącznie z włożeniem baterii.
Detektorami promieniowania są szklane liczniki G-M typu SI-24G (0,5-5 R/h) i SI-25G (5-200 R/h). Pod licznikami, podobnie jak w DP-63A, umieszczone jest beta-aktywne źródło kontrolne B-8, zawierające stront-90. 

Wnętrze DP-4, widoczne liczniki G-M i kontrolka B-8. Fot. Michał (pozdrowienia!)


Ma ono na celu "popchnięcie" wskazówki miernika na położenie zerowe - bez źródła wskazówka znajdowałaby się poniżej zera. Można to uznać za "wstępny podgrzew" licznika. Tym samym oznacza to, że dozymetr zmierzy tylko to promieniowanie, które przewyższa emisję kontrolki czyli 20-25 mR/h, mierząc (nieprawidłowo - LINK) emisję beta w jednostkach mocy dawki ekspozycyjnej.

Liczniki G-M i śrubka mocująca kontrolkę, w tym egzemplarzu źródło zostało wymontowane,
fot.  http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=26&p=1


Zastosowane w DP-4 liczniki G-M mają małą czułość, gdyż muszą mierzyć bardzo wysokie poziomy promieniowania, nie zmierzymy nimi zatem emisji od "domowych" źródeł. Wyjątkiem będą te najbardziej aktywne, np. skala do DP-63A czy niektóre zegary lotnicze. Poniżej przykład pracy DP-4, niestety oba egzemplarze mają zasłonięte numery seryjne:



Położenie środka układu pomiarowego zaznaczone jest na bocznej i tylnej ściance miernika za pomocą krzyżyków - dla I zakresu (5-200 R/h) jest on wyznaczany przez znaki "+ +", zaś dla II zakresu (0,5-5 R/h) przez znaki "+ x":

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=26&p=1

Dozymetr zasilany był baterią 1KS-U-3 "Saturn" o SEM=1,6 V, odpowiadającej współczesnym ogniwom R-20 (D). Czas nieprzerwanej pracy powinien wynosić 10 godzin (pobór prądu 50 mA). Bateria była umieszczona w komorze zamykanej metalową pokrywką, do której odkręcenia przewidziano kluczyk, mocowany na pasku od futerału.

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=26&p=1


W wielu egzemplarzach pokrywka jest niestety mocno zapieczona, co wymaga różnych zabiegów, celem jej odkręcenia: nasączania naftą, podgrzewania suszarką, zaciśnięcia zakrętki w imadle czy wręcz jej nawiercenia. Odkręcając tą pokrywkę należy wystrzegać się uderzeń, aby nie uszkodzić mikroamperomierza.

Zerknijmy jeszcze do wnętrza - DP-4 demontujemy, wykręcając 4 śrubki na bocznym panelu, mieszczącym pokrętła, a następnie wysuwamy panel wraz z całym obwodem elektronicznym. Z obudową jest on połączony tylko przewodami idącymi do komory baterii:

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=26&p=1

Po jednej stronie znajduje się mikroamperomierz, prostownik selenowy i potencjometry kalibracyjne dla obu zakresów:

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=26&p=1

Po drugiej liczniki G-M, stabilizator napięcia (tyratron SG-301S) i transformator od przetwornicy. Przetwornica wykorzystuje tranzystor germanowy P-16B:

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=26&p=1

DP-4 był przenoszony w futerale z dermy, przypominającym nieco futerały od składanych aparatów fotograficznych o konstrukcji mieszkowej. Futerał ten ma dwie klapki - boczną, pozwalającą na dostęp do elementów sterujących, oraz przednią, odsłaniającą skalę:

Fot. Michał


Do futerału dozymetr jest przykręcany śrubką, którą odkręcamy tym samym śrubokrętem, co zakrętkę komory baterii:

http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=26&p=1

Dozymetr waży 900 g, a w futerale 1200 g. W komplecie znajduje się instrukcja, ilustrowana wklejonymi fotografiami, co potwierdza małoseryjną produkcję - wykonanie odbitki zdjęcia i jego wklejenie do każdej instrukcji jest wyjątkowo pracochłonne:

Fot. Michał

W instrukcji znajdziemy typowe dane: 
  • ogólny opis, 
  • dane techniczne, 
  • zasady działania przyrządu z omówieniem schematu elektronicznego, 
  • przygotowanie do pracy i posługiwanie się miernikiem, 
  • obsługa techniczna 
    • kontrola wzorcowania, 
    • wymiana liczników G-M i źródeł zasilania
    • specyfikacje elementów elektronicznych (liczniki G-M, tranzystor, tyratron, transformator)
  • zeszyt pracy do wpisywania przeglądów, wzorcowania itp.
  • schemat ideowy i montażowy

Fot. Michał

Fot. Michal

Trudno oszacować wielkość produkcji DP-4. Według forum RHBZ zidentyfikowano łącznie 19 egzemplarzy ("17 bez  2741 i 4815") z których udało się ustalić numery 14 sztuk: 

  • 0460
  • 0779
  • 0895
  • 2536
  • 2685
  • 2705 (Michała)
  • 2741
  • 2905
  • 3550
  • 4815
  • 4941 
  • 5241 (Białoruś)
  • 5298
  • 5338
To i tak sporo, gdyż początkowo liczbę egzemplarzy szacowano na 4-5 sztuk.  Osobiście trafiłem tylko jeden egzemplarz na eBay, jednak zrezygnowałem z zakupu z uwagi na wysoką cenę (w przeliczeniu 600 zł) i jedynie kolekcjonerską wartość takiego miernika. Zakres pomiarowy DP-4 nadaje się jedynie do najbardziej aktywnych źródeł, czyli zegarów lotniczych, nie zmierzymy nim ani tła naturalnego, ani "domowych" źródeł promieniowania. Tym niemniej uczulam na ten przyrząd z uwagi na jego bardzo rzadkie występowanie. Jeden z użytkowników forum RHBZ odnalazł egzemplarz... w kupionym przez siebie starym garażu. Zatem jakkolwiek szansa na znalezienie DP-4 w Polsce jest bardzo niska, to nie wykluczam takiej możliwości. Wszak kiedyś trafiłem na targu RK-62, krótko produkowanego poprzednik RK-63. 
Na zakończenie jeszcze parę fotografii egzemplarza nr 2705, należącego do Michała - dzięki za udostępnienie zdjęć i dodatkowe informacje o tym mierniku!



Jeżeli dysponujecie DP-4 lub znacie numery innych egzemplarzy niż wymienione w niniejszej notce, dajcie znać w komentarzach!

6 komentarzy:

  1. Cześć Jako , że robiłem zawodowo w elektronice przemysłowej produkcji ZSRR . Nie mogę potwierdzić kilku stwierdzeń. Po pierwsze sprzęt elektroniczny prod. ZSRR zawsze był numerowany od 0001 , więc na pewno patrząc po numerach wyprodukowano kilka tysięcy egzemplarzy ( jedynie gdzie robiono powrót numeracji do 0001 - to produkcja sprzętu od nowego roku , no ale obok numer roku już był inny nanoszony , więc mogło tak być , że było urządzenie z numerem 0001-1980 i 0001-1981) . Po drugie odpowiedzią na to, dlaczego zostało tak mało egzemplarzy może być fakt, iż po przykładowo 15 lat użytkowania przyrząd szedł do kasacji, było to w miarę ścisły sposób kontrolowane, bo sami wysyłaliśmy z Polski do ZSRR dokumenty kasacji danych urządzeń ) . Po trzecie w sprawie instrukcji. Nie jest to prawdą, że jak zdjęcia były wywoływane i wklejane to znaczy , że produkcja była mała . Praktycznie większość instrukcji i dokumentacji elektroniki pomiarowo - przemysłowej z ZSRR miało praktycznie wklejane fotografie do instrukcji . Czemu tak robiono - nie wiem . Dochodziło do takich sytuacji, że nawet schemat układów elektronicznych był robiony na oddzielnym papierze fotograficznym . Naprawdę nie jest to nic nowego , jeśli się ma z tym styczność długi czas .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za uściślenie, dowiedziałem się przy okazji nowych rzeczy :) Pytanie, czemu produkowany równolegle DP-63A przetrwał w wielu egzemplarzach, zaś akurat DP-4 nie?

      Usuń
  2. Mogło być tak , że konstrukcja były nie udana , awaryjna , wtedy dosyć szybko kasowano sprzęt . Też miałem kiedyś jeden generator do celów przemysłowych dopiero co przyjechał ZSRR i po kilku tygodniach dostałem pismo od producenta , że muszę go odesłać znowu bo sprzęt był na tyle awaryjny , że nie nadawał się do pracy . I tyle go widziałem . Ale w jednym mogę być pewien jak sprzęt ma numer 9001 to na pewno wyprodukowano tyle egzemplarzy . Numery na pewno były ściśle katalogowane i nikomu by się nie chciało dawać losowych numerów na produkcji .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, rozumiem, zobaczymy ile jeszcze egzemplarzy wycieknie na rynku wtórnym. Co do numeru, nie musiał być losowy, ale np. zaczynać się od jakiegoś fabrycznego określenia typu - nie upieram się oczywiście, jedynie spekuluję :)

      Usuń
  3. Jak była jakaś większa modernizacja przyrządu to wtedy do nazwy typu dodawali literki z ich alfabetu albo literkę m . Wówczas numeracja zaczynała się od nowa , ale już z dodatkową literką .

    OdpowiedzUsuń
  4. A tutaj mogła być jakaś zmasowana akcja kasowania przyrządu , więc większość wykasowano . A to że gdzieś się zaplątały do dziś to już inna historia i pewien skutek bałaganu .

    OdpowiedzUsuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]