10 grudnia, 2013

Rentgenoradiometr DP-5B



Źródło

Rentgenoradiometr przenośny typu DP-5B jest opisywany w literaturze przedmiotu jako miernik mocy dawki (rentgenometr) - измертитель мощности дозы (рентгенметр), choć de facto jest to rentgenoradiometr. Przyrząd może mierzyć zarówno małe moce dawki na poziomie tła naturalnego, jak również wysokie, do 200 R/h, występujące w warunkach wojny jądrowej lub awarii radiacyjnych.
DP-5B jest rozwojową wersją wcześniejszego DP-5A, który z kolei wywodzi się z DP-5 "biez bukwy" (bez dodatkowego oznaczenia literowego). Od DP-5A różni się kształtami gałek i uchwytem sondy - DP-5A miał sznur sondy przewleczony przez uchwyt, który można było odłączyć do transportu, ale nadal pozostawał na kablu, podobnie jak w polskich DP-66 i DP-66M. DP-5B nie miał takiej opcji, co było wygodniejsze. Inne jest też ustawienie ogniw zasilających i mocowanie klapki przedziału baterii. Z kolei następca DP-5B, oznaczony DP-5W miał zupełnie inną obudowę z zielonego plastiku z mniejszym amperomierzem i nowszym obwodami elektronicznymi. W poniższym zestawieniu najważniejszych modeli serii DP-5 nasz DP-5B stoi 3 od góry, a pod nim leży DP-5W:


Przyrząd produkowano w latach 60. i 70. - mój egzemplarz pochodzi z 1979 r. Podczas katastrofy w Czarnobylu dwa mierniki tego typu znajdowały się w elektrowni, niestety jeden był zepsuty, drugi niedostępny z powodu zawalenia się pomieszczenia, gdzie był przechowywany. Załoga była skazana na radiometry (pewnie analogiczne do naszych RK-67 lub RKP-1-2), które wysadzały skalę i nie pokazywały miarodajnego wyniku o rzeczywistym poziomie promieniowania. Oczywiście, w warunkach normalnej eksploatacji elektrowni takie miernik wystarczał, ale tu akurat moc dawki przy samym reaktorze wynosiła 3000 R/h, tego to nawet by nie wytrzymał mocowany w śmigłowcach i czołgach rentgenometr pokładowy DP-3B z zakresem do 500 R/h. Oglądając filmy i zdjęcia z akcji likwidacyjnej, można dostrzec wielu dozymetrystów z DP-5B:





Miernik wykorzystuje dwie równolegle pracujące tuby GM (SI3BG i SBM-20) i posiada bardzo szeroki zakres pomiarowy - od 0,05 mR/h (a właściwie od 0,01 mR/h, czyli promieniowania tła) aż do 200 R/h, czyli mocy dawki, przy której po 2 godzinach otrzymujemy dawkę śmiertelną LD50/30.
Konstrukcja wymaga regulacji napięcia przed każdym uruchomieniem - w położeniu przełącznika zakresów "reż." musimy pokrętłem "reżim" nastawić wskazówkę na trójkątny znacznik na skali. Nie jest to łatwe, wskazówka zwykle uparcie omija ten punktu, trzeba kręcić "z wyprzedzeniem", przestając obracać pokrętło zanim wskazówka osiągnie żądany punkt na skali.

Źródło

Zasilanie stanowią 3 nietypowe ogniwa 1,5 V, które można zastąpić bateriami R-6 (AA) w tekturowych rurkach z przedłużaczami z nakrętek lub monet. Można też użyć rurek z PCV, które są bardziej trwałe. Tak naprawdę, wystarczą tylko dwie baterie, gdyż trzecia zasila jedynie podświetlenie skali, jest nawet trochę odsunięta od pozostałych w przedziale baterii. Innym sposobem jest demontaż "baterii płaskiej", stosowanej niegdyś do kieszonkowych latarek (oznaczenie 3R12, napięcie 4,5V, w środku 3 długie ogniwa po 1,5V). Jeżeli chcemy zrobić przeróbkę profesjonalnie, możemy wlutować dwa koszyczki do baterii - jeden na 2 szt. AA i drugi na pojedynczą baterię AA. Lutując pamiętajmy o zeszlifowaniu chromu z kontaktów do baterii, gdyż inaczej cyna nie złapie. Pod spodem jest miedź, do której łatwo przylutujemy przewody:


Do miernika dołączana jest przystawka zasilania zewnętrznego, umożliwiająca zasilanie z dowolnego źródła o napięciu stałym 3, 6 i 12V. Kabel jest dość długi (10 m !), co opóźnia uruchomienie miernika z tą przystawką. Napięcie ustawia się przesunięciem przełącznika w przystawce, a kabel ma zaciski pasujące do klem w typowych akumulatorach samochodowych. 



W zestawie jest futerał z dermy wraz z kontrolką typu B-8 zawierającą stront-90, osłoniętą masywną blaszką. W pokrywie futerału jest okienko, umożliwiające pomiary bez otwierania, a także krótka instrukcja obsługi i tabelka z normami skażeń.
Źródło

Kontrolka zwykle była usuwana z mierników trafiających na rynek cywilny, tak samo jak w polskich DP-66, choć trafiają się kompletne egzemplarze, jak u tego kolekcjonera:
Źródło

Zestaw zawiera też słuchawki, zapasowe uszczelki i żarówki, foliowe osłony na sondę do badania skażeń płynów i teleskopowy uchwyt do sondy (jak w DP-66). Całość wraz z instrukcją obsługi umieszczona jest w pancernej drewnianej skrzyni.

Miernik w futerale i skrzyni transportowej - sam miernik waży 2,8 kg, cały zestaw 7,6 kg.
DP-5B jest dość czuły, mierzy promieniowanie tła, świecące zegarki i inne słabe źródła. Kłopotliwa jest regulacja napięcia zasilania gałką „режим”, trudno utrafić w punkt oznaczony trójkątem na skali, trzeba kręcić trochę „z wyprzedzeniem”. Wady tej nie ma wersja DP-5W i WB. Pisk przetwornicy jak w starym telewizorze informuje nas, że miernik działa, a „miaucząca” modulacja dźwięku towarzyszy regulacji napięcia.


Słuchawki wyposażone są w pasek na głowę i dodatkowy pasek pod brodę, przez co założenie ich nie jest łatwe. Dźwięki miernika zmieniają się w zależności od zakresu - na najczulszym są to stuki, które na wyższych przechodzą w trzeszczący terkot. Miernik potrzebuje kilkudziesięciu sekund, by wskazać pełny wynik, a po odsunięciu od źródła wskazówka opada dość powoli. Na szczęście producent przewidział przycisk "reset", pozwalający szybko wyzerować pomiar. Skalę miernika i szyld pokrętła zakresów pokryto farbą okresowego świecenia.

Pulpit DP-5B - z lewej gałka regulacji napięcia i przycisk kasowania wyniku, z prawej włącznik oświetlenia i przełącznik zakresów.

Farba okresowego świecenia na skali i szyldzie od pokrętła.
Oświetlenie skali jest włączane przełącznikiem "osw.", w warunkach bojowych używa się go głównie do "naładowania" farby okresowego świecenia na skali:

Źródło

Fosforyzująca na zielono skala mniej się rzuca w oczy w ciemności niż podświetlona żarówką:

Źródło


Sonda przystosowana jest do pomiaru emisji gamma oraz beta, niestety w instrukcji nie podano żadnego sposobu (w przeciwieństwie do kieszonkowych ANRI Sosna, Polaron i RKSB-104). 
Źródło

Miernik ten jest szczególnie przydatny podczas dłuższych eskapad w teren, gdy mamy większy obszar do przeszukania i nie chcemy pełzać z Polaronem przy ziemi. Szczególnie polecam go na wycieczki do Strefy, gdzie trafiają się „gorące plamy”, mogące przekroczyć zakres kieszonkowych dozymetrów Biełła czy Polaron. Szeroki zakres pomiarowy jest w ogóle jedną z większych zalet wojskowych mierników tego typu (w tym polskich DP-66 i DP-75) - jednym ruchem gałki możemy przejść z poziomu tła naturalnego nawet na kilkadziesiąt rentgenów na godzinę (i wiemy, kiedy uciekać).

Źródło

Podsumowując - sprzęt godny polecenia, zwłaszcza na wycieczki do Kowar, Czarnobyla etc. oraz do długotrwałych, średnio dokładnych (wskaźnik wychyłowy) pomiarów domowych (możliwość pracy na zasilaczu). Miernik czasem trafia się na Allegro i Tablica.pl, jak również na portalach aukcyjnych za wschodnią granicą.

Poniżej przykładowe skany instrukcji z danymi technicznymi:

Rentgenometr to był raczej DP-63A i DP-3B, wg polskiego nazewnictwa DP-5B to rentgenoradiometr, gdyż łączy cechy rentgenometru i radiometru...





Całość instrukcji DP-5B do pobrania TUTAJ 

3 komentarze:

  1. Skąd wiadomo że moc dawki przy reaktorze wynosiła 3000 R/h skoro najwikększy zakres licznika to 500 R/h ? Były produkowane liczniki o większych zakreach ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, były liczniki z zakresem do 1000 R/h - KDG-1 - http://forum.rhbz.org/topic.php?forum=2&topic=93

      Poza tym jeśli śmigłowiec leci odpowiednio wysoko i znana jest odległość, przy której miernik zbliża się do końca skali, to można obliczyć z prawa odwrotnych kwadratów, jaka jest moc dawki u źródła. Gwoli ścisłości, przy IV bloku moc dawki wynosiła do 12000 R/h, wtedy cytowałem za starszą literaturą.

      Usuń
    2. Dziękuje za odpowiedź

      Usuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]