25 lipca, 2019

Najgorsze dozymetry - czego unikać

Po awarii w Czarnobylu powstało wiele konstrukcji kieszonkowych radiometrów, które miały pomóc ludności w monitorowaniu na bieżąco tła promieniowania, jak również, w mniejszym stopniu, kontrolę skażeń żywności. Były to przyrządy o bardzo zróżnicowanej jakości, od niezwykle udanych i solidnie wykonanych, jak ANRI Sosna czy Polaron Pripyat', poprzez przeciętne (Biełła), aż po wyjątkowe dziadostwo, wyglądające jak produkowane "za stodołą". Postanowiłem zrobić listę moim zdaniem najmniej użytecznych i najgorzej wykonanych radzieckich przyrządów dozymetrycznych. Te dwie cechy nie zawsze idą ze sobą w parze - przyrząd dobrze zaprojektowany może być fatalnej jakości lub też (rzadziej) odwrotnie, nieprzemyślana konstrukcja świetnie wykonana. Pominąłem najprostsze indykatory promieniowania, wyposażone jedynie w diody LED lub głośniczek, gdyż w ich przypadku jakość wykonania nie ma największego znaczenia, one mają tylko sygnalizować, kiedy tło jest w normie, a kiedy podwyższone. Co innego w przypadku przyrządów pomiarowych, w których istotny jest wynik - jego precyzja, szybkość i sposób podania. Zaczynamy więc. Lista została uporządkowana w kolejności od najgorszego dozimetricziskiego pribora:

  • Gryf-1 - bardzo niewielki zakres pomiarowy (do 1,2 µSv/h), podawanie wyniku w postaci wielokrotności tła naturalnego (ustalonego na 0,15 µSv/h), łatwość przeciążenia i brak możliwości resetu po przeciążeniu, bardzo mały wyświetlacz LED. Niektóre wersje podają wynik bezpośrednio w µSv/h, ale reszta wad zostaje.
  • Master-1 - słaba jakość wykonania, niska czułość na miękkie promieniowanie, fatalna dokładność pomiaru (+/- 50%), niewielki zakres (9,99 µSv/h), skłonności do rozładowywania baterii, a także "zatykanie się" przy przeciążeniu 
  • Palesse 26K86 - zawodna elektronika skłonna do przepalania się, długi czas uruchomienia przyrządu i ustalania się wyniku pomiaru, niski zakres pomiarowy (do 12 µSv/h)
  • Polyn-101 - wykonany solidnie, jednak połączenie w jednej obudowie dozymetru i krokomierza jest dość karkołomne, podobnie jak wynik pomiaru podawany w postaci czasu, w ciągu którego otrzymamy dopuszczalną dawkę życiową 0,35 Sv. Sam krokomierz też nie jest zbyt funkcjonalny, często licząc podwójne kroki, a po przełączeniu na tryb pracy dozymetru... wynik zostaje, czyli dodajemy kroki do dawki, absurd!
  • Strielec-1 - zmarnowany potencjał - licznik G-M typu SBT-9 z okienkiem mikowym, czuły na promieniowanie alfa i beta, umieszczono we wnętrzu plastikowej obudowy, co uniemożliwia wykorzystanie jego możliwości. Do tego wskaźnik wychyłowy z podziałką o charakterze orientacyjnym, choć niewielkim nakładem można byłoby zrobić z niego bardzo użyteczny prosty radiometr. Jakość wykonania jest niska, obudowa trzeszczy w dłoni i jest źle spasowana. Wyprowadzenie tuby przez otwór w obudowie może trochę usprawnić ten przyrząd.
  • RKSB-104 Radian i RKGB-01 Gorin - pomimo wysokiej czułości i możliwości 10-krotnego wydłużenia czasu pomiaru (przydatne przy słabych źródłach), zarówno wykonanie, jak i ergonomia pozostawiają wiele do życzenia. Tryb pracy i próg sygnalizacji alarmu zmieniamy za pomocą malutkich mikroprzełączników na dolnym panelu, klapka-filtr wymaga użycia plastikowego pudełka od dozymetru jako dodatkowego filtra odcinającego promieniowanie beta (!), zaś wyświetlacz nie pokazuje przecinków i ma tendencje do wylań. Obudowa ma otwory, przez które łatwo może dostać się pył radioaktywny.

Od wymienionych wyżej "mierników" znacznie wyżej stoją proste radiometry gamma, takie jak "Biełła", "Fon", "Raton-901", Jupiter SIM-05", jak również niektóre indykatory - choćby "Poisk-2", który jest wyposażony w znane m.in. ze Strielca dwa liczniki okienkowe SBT-9, ale sensownie umieszczone za otworem blisko powierzchni obudowy.
Z polskich przyrządów błędy konstrukcyjne wykazuje RK-60, w którym wskazówka porusza się tylko przy idealnie płaskim położeniu przyrządu. Na szczęście miernik występuje na tyle rzadko, że jest bardziej zabytkiem kolekcjonerskim niż przyrządem użytkowym. Z kolei monitor skażeń EKO-C, pomimo oczywistych walorów użytkowych, ma słabo wykonaną klawiaturę membranową, mającą tendencję do rozwarstwiania i jest dość uciążliwy w serwisie (mówię o starszych wersjach, nowych nie testowałem).
A Wy trafiliście kiedyś na wyjątkowo badziewnie wykonany dozymetr? Jakich kandydatów byście przedstawili do tej dozymetrycznej "kaszanka zone"?

2 komentarze:

  1. Ja zaś zauważyłem, że mój RK-60 potrafi pracować w pozycji innej niż poziomej, pod kątami różnymi wskaźnik działa, lecz wynik może być inny. Dziwne jest to, że dodano folię alu dosyć grubą, którą bardzo hamuje niskoenergetyczne promieniowanie Beta, a filtr Gamma przepuszcza wysokoenergetyczną Betę
    ... Można to sprawdzić na B-8. Wadą jest też to, że tuba jest sporo oddalona od ścianki przesłony. Poza problemem z przesłoną i wskaźnikiem, wydaje mi się że konstrukcja jest udana, posiada elementy półprzewodnikowe, w przeciwieństwie do starszego o kilka lat DP-11B.
    Mam też Pollesie, w moim było coś nie tak z przetwornicą, przelutowałem płytkę w jej okolicach i wyregulowałem, działa bez problemu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zaś zauważyłem, że mój RK-60 potrafi pracować w pozycji innej niż poziomej, pod kątami różnymi wskaźnik działa, lecz wynik może być inny. Dziwne jest to, że dodano folię alu dosyć grubą, którą bardzo hamuje niskoenergetyczne promieniowanie Beta, a filtr Gamma przepuszcza wysokoenergetyczną Betę
    ... Można to sprawdzić na B-8. Wadą jest też to, że tuba jest sporo oddalona od ścianki przesłony. Poza problemem z przesłoną i wskaźnikiem, wydaje mi się że konstrukcja jest udana, posiada elementy półprzewodnikowe, w przeciwieństwie do starszego o kilka lat DP-11B.
    Mam też Pollesie, w moim było coś nie tak z przetwornicą, przelutowałem płytkę w jej okolicach i wyregulowałem, działa bez problemu.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora]