O promieniowaniu podczas lotu samolotem pisałem w 2018 r. [LINK]. Skupiłem się wówczas na lotach samolotami rejsowymi, kursującymi na wysokości 10 tys. m. Na takim pułapie promieniowanie kosmiczne nie jest tak silnie osłabiane przez atmosferę, jak na poziomie morza. Podczas wznoszenia samolotu dozymetr wskazuje stopniowy wzrost mocy dawki od promieniowania kosmicznego, start trwa jednak na tyle krótko, że mierniki zwykle nie rejestrują pewnego spadku poziomu promieniowania po oderwaniu się od ziemi. Zjawisko to mogłem zaobserwować podczas półgodzinnego lotu widokowego nad Warszawą na wysokości 500 m. Lecieliśmy samolotem Aero AT-3, start odbył się z lotniska Warszawa-Babice, powszechnie znanego jako Bemowo.
Trasa wiodła na wschód, w kierunku Wisły, następnie w górę jej biegu aż do Konstancina i z powrotem.
Miałem ze sobą dozymetr RadiaCode 101 współpracujący z firmową aplikacją na smartfon. Miernik rejestrował moc dawki w odstępach kilkusekundowych i nanosił ją na wykres, a także na mapę Google. Rejestrację rozpocząłem jeszcze przed wyjściem z domu. Moc dawki nieco spadła podczas jazdy samochodem, na co wpływ miało zarówno osłabianie promieniowania przez karoserię, jak i ruch pojazdu względem ziemi. Na lotnisku tło wróciło do normy. Widoczny w siedzibie Aeroklubu zegar ACzS-1 był w nowszej wersji, bez farby radowej, zatem nie spowodował skoku wskazań. Na moment przed startem odczyt w samolocie wynosił 0,08-0,09 µSv/h, zatem osłabianie przez kokpit można praktycznie pominąć. Następie po osiągnięciu wysokości przelotowej wynik ustabilizował się na się na poziomie 0,03-0,04 µSv/h.
Lecieliśmy na wysokości 500 m (1700 ft) z prędkością ~120 km/h (70 kn). Wynik pomiaru dowodzi, że na tej wysokości znacznie zmalał wpływ Ziemi, natomiast nie zaczęło docierać jeszcze zwiększone promieniowanie kosmiczne. Dozymetr RadiaCode 101 wykorzystuje kryształ scyntylacyjny zamiast licznika G-M, zatem ma znacznie większą wydajność pomiaru promieniowania gamma, jak również rozdzielczość, co przekłada się na wykrywanie nawet niewielkich wahań tła naturalnego.
Niestety w drodze powrotnej, w okolicach Cmentarza Północnego, aplikacja przestała nanosić pomiar na mapę, prawdopodobnie z powodu zakłóceń łączności GPS w telefonie. Takie zjawisko najczęściej występuje podczas przejeżdżani przez tunele lub wchodzenia do budynków - dozymetr nadal mierzy, ale nie synchronizuje wyników z pozycją ma mapie.
Na szczęście przed schodzeniem do lądowania znowu łączność zaczęła funkcjonować poprawnie i mogłem prześledzić wzrost mocy dawki w miarę zbliżania się do ziemi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!
[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora - treści reklamowe i SPAM nie będą publikowane!]