Radiofobia to lęk przed promieniowaniem, głównie jonizującym
(radioaktywnym), natomiast bardzo często rozciąga sie na wszelkiego rodzaju
„promieniowania”, niezależnie od pochodzenia. Źródłem lęku jest przede wszystkim obawa przed
zjawiskami niewidocznymi dla zmysłów, które dodatkowo mogą spowodować poważne,
ale odroczone w czasie skutki zdrowotne.
Radiofobia bierze się także w dużej mierze z niewiedzy przy
jednoczesnej niechęci wobec ekspertów i autorytetów (na pewno przekupieni przez
koncerny i syndykaty, albo działają na zlecenie rządów). Niedaleko stąd do
wiary w spiskowe teorie dziejów, chemitrails, Iluminatów, masonów i cyklistów. Eksperci
oczywiście nie są bez winy, czego przykład mieliśmy podczas awarii w
Czarnobylu, gdy na polecenie władz bagatelizowali zagrożenie. Obecnie też
niektórzy „naukowcy” głoszą bezsensowne, często sprzeczne poglądy. Powszechność
internetu i ogromna liczba pseudoekspertów, mogących napisać dowolną bzdurę
jeszcze pogłębiają chaos.
Radiofobii ulegają nawet osoby wykształcone, choć zwykle
spoza branży fizycznej i dozymetrycznej. Licznik Geigera to dla nich tajemnicze
urządzenie wydające dziwne dźwięki nawet wtedy, gdy nic się nie dzieje. A już
nie daj Boże, gdy wskazania zaczynają rosnąć! Od razu pojawiają się pytania
„czy to bezpieczne”, gdy trzymamy w ręku stary zegarek albo przedmiot z
uranowego szkła. Znaczny wzrost zliczeń wywołuje panikę, zwłaszcza jeśli tło
wynosi 20 cps, a miernik nagle pokaże 100, 200, 300 czy... 999 i przekroczy
zakres pomiarowy (kto ma EKO-C, ten wie, o czym mówię).
Zwalczenie w sobie lęku wymaga przyswojenia paru pojęć: dawki,
mocy dawki, energii promieniowania oraz rodzajów promieniowania jonizującego i
różnic z innymi rodzajami promieniowania elektromagnetycznego.
Dawka to jest otrzymana ilość promieniowania. Moc dawki to ilość
promieniowania pochłoniętego w jednostce czasu. Duża dawka, ale pochłonięta w
długim czasie może być zupełnie nieszkodliwa, czego dowodzą ludzie mieszkający
na terenach, gdzie jest wysokie tło promieniowania naturalnego. Dawka, którą ci
ludzie przyjmują w ciągu całego życia, gdyby została podana w ciągu godziny,
mogłaby spowodować ostrą chorobę popromienną. Bardziej obrazowo - kufel piwa ma
mniej więcej tyle alkoholu, co kieliszek wódki, ale szybciej się upijemy tym
drugim, gdyż wypicie kufla piwa jest rozłożone w czasie, a kieliszek wychylamy
„na hejnał”.
Energia promieniowania, wyrażona w kiloelektronowoltach lub
megaelektronowoltach, oznacza m.in. jego zdolność do pokonywania przeszkód -
zarówno powietrza, jak i różnego rodzaju osłon. Słabe promieniowanie gamma -
np. szkła uranowego - wyeliminuje warstwa powietrza, silne, np. radu czy
kobaltu - solidna ołowiana osłona.
Wreszcie - rodzaje promieniowania. Promieniowanie jonizujące
dzieli się na:
- alfa, które może zatrzymać kilka cm powietrza lub papier
- beta - strumień elektronów, do zatrzymania szkłem lub kawałkiem metalu, w zależności od energii
- gamma - promieniowanie elektromagnetyczne o wysokiej przenikliwości, choć również zależne ona od poziomu energetycznego, zwykle wymaga solidnych osłon z metalu lub betonu.
Jak widać, promieniowanie promieniowaniu nierówne. Rudę uranu
można dotykać gołą ręką, świeże paliwo jądrowe również, dopiero w wypalonym
gromadzą się wysokoaktywne produkty rozpadu. Wiele substancji
promieniotwórczych emituje promieniowanie niebędące w stanie pokonać
zewnętrznej warstwy naskórka, a co dopiero skóry i narządów wewnętrznych.
Powszechne jest przekonanie o „przechodzeniu” promieniowania
na wszystkie przedmioty wokół źródła, będące pomieszaniem zjawisk aktywacji i kontaminacji.
O ile kontaminacja faktycznie może mieć miejsce, ale wymaga odłączenia się
drobin substancji aktywnej i przeniesienia jej na daną powierzchnię - o tyle
aktywacji dokonać można jedynie strumieniem neutronów, o co w normalnych
warunkach trudno (chyba że wybuchnie bomba atomowa albo wejdziemy do reaktora).
Woda z karafki z uranowego szkła nie będzie radioaktywna, choć uranowa polewa
starej ceramiki może ulegać śladowemu rozpuszczeniu, zwłaszcza w kwaśnych
produktach - będzie to jednak w dalszym ciągu kontaminacja, a nie aktywacja.
Wiele osób boi się promieniowania. Pytam, jakiego? Każdego.
Albo „szkodliwego”. Co do szkodliwości, zaszkodzić może wszystko, nawet woda.
Kwestia dawki, „lekarstwo i truciznę różni dawka”, jak wieki temu stwierdził Paracelsus.
Nasz organizm przez lata ewolucji nauczył się radzić sobie z większością
występujących w środowisku czynników szkodliwych.
Jeżeli chodzi o rodzaje promieniowania, sprawa się mocno
komplikuje. Spektrum promieniowania elektromagnetycznego jest bardzo szerokie i
zawiera następujące zakresy (uporządkowane wg malejącej długości fali):
- fale radiowe
- mikrofale
- podczerwień
- światło widzialne
- ultrafiolet
- promieniowanie rentgenowskie
- promieniowanie gamma
Wszystkie rodzaje promieniowania występują w naszym otoczeniu, zarówno ze źródeł naturalnych, jak i sztucznych. Co więcej, promieniowanie jonizujące jest również wytwarzane przez izotopy obecne... w naszym ciele (zwłaszcza potas-40). Tak, tak, nie ma co się bać promieniowania, skoro sami promieniujemy. Promieniuje nasze otoczenie, jesteśmy bombardowani z ziemi i atmosfery (kosmosu) - i żyjemy. Co więcej, w rejonach o podwyższonym tle promieniowania ludzie wykazują... długowieczność. Teoria hormezy radiacyjnej zakłada, że niewielkie dawki promieniowania stymulują procesy naprawcze naszego DNA. Teoria ta jest znana od ponad 50 lat, ale początkowo ustąpiła pola modelowi liniowemu bezprogowemu (LNT, Linear, Non-Treshold), który głosił, że nawet najmniejsza dawka promieniowania jest szkodliwa, tylko nie możemy tego zbadać, gdyż skutki są odroczone w czasie. Szkopuł w tym, że naukowiec, który dostał Nobla za ten model, celowo zataił wyniki badań dowodzących czegoś innego...
Podsumowując, radiofobia wywołana jest przez:
- brak wiedzy, zwłaszcza fachowej i pewnej, a nie pseudowiedzy operującej hasłami "Czarnobyl", "Hiroszima", "mutanty popromienne"
- emocjonalne podejście, kreowane przez media i internet - vide pkt. 1
- lęk przed zjawiskami niewidocznymi gołym okiem, które mogą wywołać poważne, ale odroczone w czasie skutki zdrowotne
- posiadanie śladowej wiedzy, będącej mieszanką internetu i szkoły podstawowej ("coś promieniuje, ale czy reaktor, czy antena satelitarna, to bez różnicy").