24 lutego, 2025

Radiometr Hitachi Aloka TGS-146

Japońska firma Aloka Medical Ltd istnieje od 1950 r., kiedy wydzieliła się z Japan Radio Co., Ltd. jako Medical Science Research Institute Co., Ltd. Produkowała wówczas sprzęt medyczny, a od 1954 r. również dozymetry [LINK]. W 2011 stała się spółką zależną koncernu Hitachi Hitachi Medical Corporation, i zmieniła nazwę na Hitachi Aloka Medical Co., Ltd. Firma oferuje całą gamę mierników promieniowania, zarówno stacjonarnych, jak i przenośnych. Skupmy się na tych drugich. Są to przyrządy z zewnętrzną sondą: licznikową (seria TGS) lub scyntylacyjną (TCS). Jednym z nowszych modeli jest TGS-146, który przedstawię w niniejszym wpisie:


Najpierw jednak osadźmy ten przyrząd w kontekście historycznym. Najstarszymi przodkami omawianego modelu, jaki udało mi się znaleźć, były opracowane przed 1968 r. TGS-101 i TGS-103 [LINK]. Niestety znalazłem ich zdjęć, więc prezentuję wypuszczony w roku 1971 TGS-113.


https://www.fromjapan.co.jp/japan/tw/auction/yahoo/input/l1122235062/

Kolejne wersje rozwojowe charakteryzowały się stopniowo unowocześnianą elektroniką oraz designem. W ostatnich latach wprowadzono odczyt analogowo-cyfrowy, dodając mały wyświetlacz LED pod skalą mikroamperomierza. Pozwoliło to na pracę w trybie przelicznika, czyli zbierania impulsów w określonym odcinku czasu.

Okres produkcji poszczególnych modeli: 
  • TGS-111:kwiecień 1982 - czerwiec 1988
  • TGS-121:lipiec 1988 do chwili obecnej (styczeń 2005)
  • TGS-123: wrzesień 1983 - czerwiec 1988
  • TGS-133: lipiec 1988 - marzec 2004
  • TGS-146: 2007-2012
  • TGS-1146: "współczesny" (2025)
  • TGS-501:październik 1976 - kwiecień 1987 [LINK]
  • [Przyrządy produkowane po 1990 r. nie mają źródeł kontrolnych, wcześniej stosowano Ra-226]
Różnice między coraz nowszymi wersjami radiometrów TCS i TGS ilustrują te fotografie:

Jak widać, niektóre różnią się tylko zastosowaniem przycisków membranowych zamiast pokręteł, tworząc pary bliźniaczych przyrządów.

https://www.ric.nagoya-u.ac.jp/instrument/low_scinti.html

Dla naszego TGS-146 takim bliźniaczym przyrządem będzie TGS-136. Zastosowanie pokręteł przyspiesza wybór ustawień (nie trzeba się przeklikiwać), ale jednocześnie utrudnia dekontaminację.

***

Tyle tytułem wstępu, przejdźmy do omawiania naszego przyrządu.


Radiometr TGS-146 mierzy łączną aktywność beta i gamma za pomocą okienkowego licznika G-M typu 5004 umieszczonego w zewnętrznej sondzie oznaczonej GP-1029.


Zastosowany licznik G-M ma okienko o następujących parametrach:
  • średnica: 50 mm,
  • powierzchnia:  19,6 cm2,
  • grubość: ok. 2,5 mg/cm2,
  • współczynnik apertury: ok. 85% (z siatką ochronną)
  • wydajność dla promieniowania beta:
    •  Cl-36 (710 keV) z 5 mm:
      • 40% w geometrii 4pi
      • 59,3% w geometrii 2pi
    • wydajność dla promieniowania alfa: 10% w geometrii 2pi
    • wydajność dla promieniowania gamma: 1000 cpm lub mniej przy 10 µGy/h


Wydajność w funkcji energii promieniowania beta przedstawia się następująco:

https://www.nikko-radicom.com/product/pdf/01b.pdf

Deklarowane napięcie pracy licznika to 1100 V, natomiast faktyczne, zmierzone woltomierzem wysokooporowym, wynosi ok. 1030 V i jest takie same jak w starszym modelu TGS-133, mającym sondę GP-1028U z tym samym licznikiem G-M:


Sondy od tych mierników są w pełni zamienne.


Jak widać, brzeg ochronnej kratki zasłania część powierzchni czynnej okienka licznika, stąd podany w specyfikacji współczynnik apertury na poziomie 85 %.


Co do zasady jest to licznik na promieniowanie beta, choć wykazuje też pewną czułość na emisję alfa, jednak bez praktycznego znaczenia.

Wynik podawany jest w impulsach na minutę (cpm) na wskaźniku analogowo-cyfrowym, złożonym z mikroamperomierza i wyświetlacza LED.


Mikroamperomierz ma dwie podziałki:
  • 0,1 - 3 co 0,1
  • 0,5 - 10 co 0,5
Współpracują one z sześcioma zakresami pomiarowymi (100, 300, 1000, 3000, 10.000, 30.000, 100.000), oznaczonymi diodami nad mikroamperomierzem. Zakresy przełączane są ręcznie, co ma swoje wady i zalety, ale o tym za chwilę.


Na wyświetlaczu z prawej strony widzimy bieżącą częstość zliczania (lub próg alarmu, jeśli tak wybierzemy w ustawieniach), z lewej zaś wybraną stałą czasu w sekundach (3, 10 lub 30 s).

Przyrząd obsługujemy klawiaturą membranową z ośmioma przyciskami. 


Do dyspozycji mamy:
  • [włącznik] - dłuższe przytrzymanie włącza/wyłącza przyrząd
  • FUNCTION - wejście do menu ustawień
  • [głośnik] - włączenie/wyłączenie dźwięku impulsów
  • MEMORY - zapis bieżącego pomiaru wraz z datą i godziną
  • TIME CONST. - stała czasu (3, 10, 30 s)
  • [kursory]:
    • zmiana zakresów pomiaru
    • nawigacja w menu głównym
    • zmiana wartości menu
  • RESET - restart bieżącego pomiaru
Do menu ustawień wchodzimy, wciskając przycisk FUNCTION, a następne przewijając kursorami poszczególne podmenu, kolejno:
  • BATT - stan baterii (4 kreski)
  • DISPLAY - wybór wartości wyświetlanej z prawej strony wyświetlacza:
    • AL - próg alarmu
    • RATE - częstość zliczania
  • ALARM - próg alarmu wybierany spośród całego zakresu pomiarowego
  • BUZZER CONTROL - głośność (L/H) 
  • SCALER - tryb przelicznika:
    • czas zliczania w sekundach lub minutach
    • rozpoczęcie i zatrzymanie zliczania
  • data (yy-mm-dd) i godzina (hh-mm)
  • COMMUNICATION - włącza port podczerwieni
  • MEMORY - przegląd i kasowanie wyników zapisanych w pamięci
  • HV - kontrola sprawności zasilacza WN - jeśli działa poprawnie, widzimy komunikat HV OK.

Miernik po uruchomieniu przechodzi krótką procedurę kontrolną, wyświetlając nazwę modelu, datę i godzinę, alarm progowy, napięcie baterii oraz test wysokiego napięcia, a następnie rozpoczyna pomiar. Domyślny zakres to 300 cpm, jeśli zejdziemy na najniższy (100 cpm), to tło naturalne sięgnie 1/2 skali.


Zakresy przełączamy ręcznie za pomocą kursorów, a wybór zakresu sygnalizowany jest jedną z 6 diod nad mikroamperomierzem. Takie rozwiązanie zmusza nas do ciągłego pilnowania zakresu, aby uniknąć wybijania wskazówki poza skalę. Z drugiej strony unikniemy sytuacji, w której wskazówka pokazuje tą samą wartość, tylko w międzyczasie zmienił się zakres (jak w Victoreen 190 czy Fuji NHC-7) i wynik jest wyższy o rząd wielkości. Ręczny wybór zakresu pozwala też ustawić na tyle wysoki zakres, aby wskazówka poruszała się tylko przy odpowiednio wysokim poziomie promieniowania  - taki cichy alarm progowy. 


Czułość licznika jest bardzo wysoka, aczkolwiek niższa niż najczulszych liczników okienkowych, takich jak stosowane w miernikach Mazur PRM-9000, Inspector Alert czy Victoreen 190. Licznik ma wyraźnie grubsze okienko niż w/w przyrządy, zatem czułość ogranicza się do promieniowania beta i gamma. Takie jest zresztą konstrukcyjne przeznaczenie TGS-146. Prezentowany egzemplarz posiada świadectwo kalibracji za pomocą chloru-36, emitującego głównie promieniowanie beta o energii 710 keV. Świadectwo z 18 listopada 2022 r. podaje wydajność pomiaru tego izotopu (51 %) oraz współczynnik kalibracyjny dla skażenia powierzchniowego tym nuklidem: 0,0033 Bq/cm2/cpm.


Na potrzeby amatorskie czułość jest jak najbardziej wystarczająca i obejmuje nawet słabe i bardzo słabe źródła, niewystarczająca będzie tylko dla emisji alfa. Przy Am-241 zarejestrujemy tylko niskoenergetyczną emisję gamma (59 keV), test z kartką papieru pokaże brak cząstek alfa w łącznym pomiarze.




W radiometrze tym po raz pierwszy miałem okazję zaobserwować zjawisko cofania się licznika. Kontrolka od DP-66M umieszczona w plastikowym pojemniczku i zbliżona bezpośrednio do siatki, dała odczyt 40,5 tys. cpm. Po zdjęciu osłony taki sam wynik osiągnąłem z odległości 2 cm, zaś podczas dalszego zbliżania częstość zliczania zaczęła spadać i przy samej siatce wyniosła zaledwie 30 tys. cpm. Zjawisko jeszcze silniej wystąpiło przy skali od DP-63A - tutaj odczyt zaczął spadać do kilkuset cpm! 



Znając czas martwy można byłoby ustalić faktyczną częstość zliczania, niestety nie dysponuję szczegółowymi danymi tego detektora. 

TGS-146 ma też tryb przelicznika, czyli zbierania impulsów przez określony czas. Aby go uruchomić, po wejściu do menu wybieramy opcję SCALER i wciskamy przycisk MEMORY. Możemy teraz ustalić czas pomiaru: najpierw miga symbol minut, który można zmienić strzałkami na symbol sekund, następnie wciskamy znowu przycisk MEMORY, by wybrać czas zliczania. Może on być liczony w sekundach (do 999 s) lub minutach (do 999,9 min), w tym drugim przypadku z dokładnością do 0,1 min czyli 6 s. Następnie jeszcze raz wciskamy MEMORY, pojawi się komunikat, że wciśnięcie klawisza RESET uruchomi pomiar. Gdy to zrobimy, na wyświetlaczu zobaczymy wtedy upływający czas (jeśli w minutach, to co 0,1 min) oraz zliczane impulsy. Podczas zliczania w trybie przelicznika radiometr równolegle mierzy w trybie integratora, wskazówka pokazuje bieżącą częstość zliczania, możemy też zmieniać zakresy. Maksymalna liczba impulsów możliwa do zliczenia to 999999. Pomiar można przerwać w dowolnej chwili przyciskiem RESET, następne wciśnięcie uruchomi go od początku. Wartość czasu pomiaru nie ulega zresetowaniu po wyłączeniu przyrządu, zatem po wejściu w tryb SCALER wystarczy dwa razy wcisnąć MEMORY i raz RESET. by szybko zacząć pomiar.




Funkcja ta jest przydatna, gdy chcemy dokonać dokładnego pomiaru słabego źródła albo precyzyjnie porównać wyniki z kilku źródeł, zwłaszcza słabszych. Im słabsze źródło, tym dłuższy czas pomiaru możemy wybrać, aby zwiększyć dokładność, z uwagi na statystyczny charakter promieniowania.

Przykładowe pomiary:
  • tło na ołowiu: 49 cpm
  • parkiet w salonie: 52 imp/min
  • parapet z lastriko: 49 imp/min
  • płytki w kuchni i w łazience: 135 imp/min
  • żwirek dla kota:
    • Tropi: 79 imp/min
    • Sedlecky Kaolin: 89 imp/min
  • deseczka z kaflem: 412 imp/min
  • trytowe źródła światła: 
    • latarka Betalight: 828 cpm
    • breloczek: 806 cpm
    • zegarek Carnival: 73 cpm
    • celownik do Beryla: 106 cpm
  • kawałek granitu: 309 cpm
  • Am-241 nago i przez kartkę: 
    • 2021/1923 cpm
    • 1905/1829 cpm
    • 2054/1766 cpm
  • związki potasu z popiołu drzewnego: 294 cpm
  • kontrolka MKS-01SA1M: 1378 cpm
  • trynityt (płaska strona): 161 cpm
  • naklejka "energii skalarnej" nago i przez kartkę: 1327/941 cpm
  • medalion "Quantum Science nago i przez kartkę: 920/844 cpm
  • szkło kryształowe:
    • wielki talerz : 183 cpm
    • pokrywa z gałką: 178 cpm
    • cukiernica z parapetu: 174 cpm
  • saletra potasowa 78 g: 509 cpm
  • sedes: 158 cpm
  • glazura uranowa:
    • żółte wzorki na czarnej ceramice: 1802 cpm
    • figurka kucharki z pomarańczowym rantem: 831 cpm
  • kubek ceramiczny Tułowice: 85 cpm
  • naczynia kamionkowe FNK Bochnia:
    • kamionka na smalec 1 litr: 93 cpm
    • makutra: 83 cpm
    • forma do babki: 114 cpm
  • szkło uranowe:
    • tacka niskoaktywna (obie strony): 155/162 cpm 
    • rzeźbiona miseczka sześciokątna jasnomiodowa: 104 cpm
    • talerzyk akwamaryna: 444 cpm
    • dzbanuszek w kwiaty: 371 cpm
    • kieliszek z prasowanego szkła: 246 cpm
W ten sposób, porównując wyniki pomiaru z kartką papieru i bez, możemy stwierdzić, że zastosowany licznik G-M wykazuje pewną czułość na emisję alfa, jednak udział cząstek alfa w łącznym pomiarze emisji od Am-241 to jakieś 5 %.


Sonda z uwagi na swoją masę i dosyć szeroką głowicę stabilnie stoi na mierzonych powierzchniach.


***

Sonda jest wymienna - podłącza się ją przez wtyk BNC-2,5. Nie spotkałem się jednak z TGS-146 z inną sondą:


Sonda ta powinna współpracować z typowymi radiometrami uniwersalnymi (RUST, URL, URS, UDR). Najpierw jednak musimy zmierzyć napięcie pracy, jakie podaje radiometr TGS-146 za pomocą odpowiedniego woltomierza (najlepiej elektrostatycznego) lub też wyznaczyć to napięcie doświadczalnie, stopniowo podwyższając i obserwując wskazania.

***

Zasilanie odbywa się z czterech baterii R-14 (C), umieszczonych w komorze na spodzie urządzenia. 


Po wyjęciu plastikowej płytki z komory baterii można zastosować specjalny akumulator i ładować go w mierniku zasilaczem 6 V.


Przyrząd wymaga świeżych baterii, częściowo zużyte, o napięciu 1,4 V, nie uruchomią go. Jeśli napięcie zasilania spadnie poniżej minimalnego poziomu, na ekranie zobaczymy stosowany komunikat, a przyrząd przestanie mierzyć.


Z uwagi na duży pobór prądu nie wiem, jak w tym mierniku sprawdzą się akumulatorki, mające znacznie niższe napięcie (1,2 V) niż zwykłe baterie. 

Radiometr może łączyć się z komputerem za pomocą portu podczerwieni (IrDA), jak również z rejestratorem przez gniazdo jack-2,5. Brak niestety gniazda słuchawek.


Jakość wykonania jest bardzo wysoka - to profesjonalny sprzęt przeznaczony do stosowania w przemyśle jądrowym, nauce i medycynie. Rączka przyrządu jest wyprofilowana pod palce, co ułatwia dłuższe przenoszenie. 


Sondę możemy zamocować w szynie na wierzchu rączki i zablokować w tej pozycji specjalnym zatrzaskiem.


Zwolnienie blokady jest możliwe po odciągnięciu rygla, znajdującego się na końcu rączki, choć spodziewalibyśmy się raczej wciśnięcia.



Przyciski pracują z wyraźnym oporem i delikatnym kliknięciem. Niestety przy trzymaniu radiometru za rączkę w zasięgu kciuka mamy tylko połowę przycisków i do obsługi miernika niezbędna będzie pomoc drugiej ręki. Paradoksalnie leworęczni mają łatwiej, gdyż dosięgną do najczęściej używanych przycisków zmiany zakresu i resetu wskazań.

***

Radiometr niestety nie ma ochronnej zaślepki na okienko sondy, zalecam więc dorobienie jej we własnym zakresie. Pamiętajmy przy tym, aby zaślepka miała otwory pozwalające na przepływ powietrza przy zakładaniu, w przeciwnym wypadku ciśnienie powietrza może wepchnąć okienko do wnętrza licznika, nieodwracalnie go niszcząc.

Na czas pomiarów w terenie zalecam założyć na sondę cienki woreczek polietylenowy, aby chronić ją od skażeń i wilgoci, a także uszkodzeń mechanicznych.  Szczególną ostrożność zachowujmy podczas pomiarów obiektów o wystających cienkich elementach, np. świeczników z kolcem na świecę - chwila nieuwagi i po liczniku! 

https://promieniowanie.blogspot.com/2024/07/miedziany-swiecznik-z-glazura-uranowa.html


Radiometr może być przenoszony na pasie, przymocowanym do strzemion umieszczonych po przekątnej obudowy.  W zestawie znajduje się również solidna walizka z aluminium, zamykana na dwa zamki z blokadą na kluczyk, a dodatkowo wyposażona w strzemiona do pasa.


Walizka wyściełana jest gąbką i ma przekładki, które można dowolnie umieszczać na całej długości wnętrza, aby dopasować je do przechowywanego radiometru:



Przypuszczam, że jest to uniwersalna walizka na sprzęt dozymetryczny.

Niestety nie mam oryginalnej instrukcji, udało mi się tylko znaleźć folder reklamowy z danymi technicznymi oraz rzutami urządzenia:

https://www.nikko-radicom.com/product/pdf/01b.pdf


Trafiłem też na zbiorczy manual, w którym TGS-146 jest opisywany wraz z bliźniaczym TGS-136 oraz scyntylacyjnymi TCS-161 i 171. Oprócz skróconej instrukcji obsługi znajduje się w nim również procedura pomiaru skażeń ciała, którą cytuję w angielskim tłumaczeniu: 

  • ① Wrap the GM probe in plastic wrap or a thin plastic bag.
  • (Use with the speaker switch turned off.)
  • Measure the background count rate. Select 10 seconds as the time constant.
  • ② Place the GM probe window about 1 cm away from the body surface and move it slowly (3-6 cm/s) around each measurement site on the body surface to find the location where the count rate is maximum. When the maximum value is obtained, hold the GM probe at that location for about 30 seconds and then read the count value.
  • ③ Select an appropriate range with the ▲▼ switches so that the meter pointer does not swing too far or too small (when switching ranges, it takes some time for the pointer to stabilize).
  • ④ If the count rate is low and the pointer swings, set the time constant to 10 or 30 seconds and read the median value of the pointer swing.
  • ⑤ The way the indicated value is read varies depending on the setting of the range switch, so be sure to check.
  • ⑥ After the measurement is completed, press the power switch to turn off the power. [LINK]

Tą samą treść znalazłem też w skróconej instrukcji do wersji TGS-146B, jest ona trochę bardziej łopatologiczna:


Niestety problem z instrukcjami dotyczy większości japońskich profesjonalnych dozymetrów - trudno trafić na wersję oryginalną, a co dopiero japońskie tłumaczenie. Pojawiają się co najwyżej w/w skróty ewentualne skrócone wersje angielsko-japońskie.

***

Czas na podsumowanie. Radiometr prezentuje wysoką czułość (choć nie najwyższą), prostotę obsługi, wystarczający zasób funkcji oraz świetną jakość wykonania. Pomimo mniejszej czułości sprawia wrażenie wygodniejszego niż omawiany niedawno Victoreen 190. Wadą jest tylko cofanie się licznika przy wysokich częstościach zliczania, ale tego dozymetru, podobnie jak innych przyrządów tej klasy, lepiej nie przeciążać. Osobną kwestią jest wysoka cena i konieczność sprowadzania z Japonii, co wiąże się z dodatkowymi opłatami (cło i VAT).

Zestawienie plusów i minusów obejmuje zastosowanie amatorskie, część "wad" nie wystąpi w służbie profesjonalnej:

Plusy:
  • dobra czułość
  • tryb przelicznika
  • ergonomia obsługi
  • jakość wykonania
  • wystarczający zestaw funkcji

Minusy:
  • cofanie się licznika przy wyższych poziomach promieniowania
  • mała dostępność dokumentacji
  • duży pobór prądu

Jeżeli mieliście okazję spotkać się z tym radiometrem lub chcecie uzupełnić powyższy wpis, dajcie znać w komentarzach!


***

Zachęcam też do wspierania bloga, zarówno pośrednio, poprzez zakup dozymetrów [LINK], jak i bezpośrednio, przez Patronite lub BuyCoffeeTo 


10 lutego, 2025

Latarka UV Alonefire 128 LED 23 W



Źródło ultrafioletu jest bardzo przydatne w praktyce dozymetrysty amatora. Do jego głównych zastosowań należy identyfikacja związków uranu, wykazujących charakterystyczną luminescencję o kolorze żółtozielonym. Najbardziej wyraźna jest ona w przypadku szkła i niektórych minerałów, a w mniejszym stopniu przy ceramice z glazurą uranową. Ultrafiolet pozwala też odróżnić szkło uranowe od manganowego, którego luminescencja ma zimniejszą barwę. Innym zastosowaniem jest wyszukiwanie radowych farb świecących, a także ich odróżnianie od farb okresowego świecenia, szczególnie jeśli obie farby zastosowano łącznie. Ultrafiolet przyda się też do sprawdzania szklanych i okienkowych liczników G-M pod kątem odporności na wzbudzenie. Oczywiście może mieć też wiele innych zastosowań: poszukiwanie bursztynu, wyszukiwanie śladów biologicznych, badanie minerałów, sprawdzanie zabezpieczeń w banknotach itp.

Zakres długości fali promieniowania ultrafioletowego to 100-400 nm, w którym możemy wyróżnić następujące podzakresy:

  • UVA – o długości fali 320-400 nm,
  • UVB – o długości fali 280-320 nm,
  • UVC – o długości fali 100-280 nm [LINK].
https://www.uvfab.com/uv-spectrum-and-applications/

Latarki i lampy ultrafioletowe powszechnego użytku emitują zwykle UV-A o długości fali 365 lub 390-395 nm. Pierwsza emitowana jest głównie przez świetlówki UV, ma mniejszą dominantę fioletowego światła widzialnego i silniej działa na szkło wazelinowe, chryzoprazowe, szkło uranowe inne niż żółte i zielone, a także czarną glazurę uranową. Uzyskiwana luminescencja jest nieco "cieplejsza". Przykładem takiego źródła może być dermatologiczna lampa Waldmann HLL-464. Z kolei ultrafiolet o długości fali 390 nm ma silną dominantę widzialnego światła fioletowego, co utrudnia fotografowanie. Dodatkowo nie wywołuje luminescencji szkła wazelinowego i chryzoprazowego, jedynie je rozjaśniając, słabo działa na szkło uranowe w nietypowych kolorach oraz glazurę uranową. 

Z lewej UV 395 nm, z prawej 365 nm.

Ultrafiolet 395 nm emitowany jest głównie przez diody LED, dzięki czemu źródła są bardziej energooszczędne, a intensywność można łatwo zwiększyć, zwiększając liczbę diod. Przykładem takiego źródła jest latarka Bailong 801-2, której używam od grudnia 2018 r., jak również niedawno nabyta latarka Alonefire, mająca aż 128 diod UV.

https://www.olx.pl/d/oferta/latarka-uv-alonefire-128-led-395nm-duzej-mocy-CID767-ID13E45O.html

Reklamowana jest głównie do poszukiwania bursztynu, ale może służyć do wielu innych celów. Kupiłem ją, ponieważ wspomniana latarka Bailong zaczęła niedomagać, a jednocześnie potrzebowałem silniejszego źródła o szerszym snopie światła.

Latarka ma kolisty reflektor o średnicy 8 cm, z równo rozmieszonymi 128 diodami o mocy 0,18 W każda, co daje łączną moc 23 W. Za diodami znajduje się płaski odbłyśnik z metalizowanego plastiku. 

Latarka nie ma żadnej soczewki ani zwierciadła rozpraszającego, zatem snop światła nie jest tak szeroki, jak by się można spodziewać. 

Jego średnica przy odległości 1,6 m odpowiada pośredniemu ustawieniu soczewki skupiającej w latarce Bailong:


Przy skrajnie szerokim ustawieniu snopa w latarce Bailong jest on dwukrotnie szerszy niż w Alonefire:

Szerszy snop światła, w dodatku z pojedynczej, choć silnej diody, przekłada się jednak na mniejsze natężenie oświetlenia (strumień świetlny na jednostkę powierzchni) niż w przypadku 128 słabszych diod świecących w jednym kierunku. Widać to bardzo wyraźnie przy świeceniu na większą liczbę obiektów wykazujących luminescencję.

Podczas testów oświetliłem środkową półkę mojej kolekcji szkła uranowego z odległości 50 cm. Latarka Alonefire spowodowała świecenie również dwóch sąsiednich półek, choć słabsze, Bailong zaś tylko oświetlonej półki (z małymi wyjątkami na półce wyżej). Poniższe zdjęcia wykonałem z tymi samymi parametrami ekspozycji (1/40 s, f/8, 800 ISO) i oba podciągnąłem +3 EV w programie Darktable:


Światło było skierowane na środek kadru: jak widać Bailong silnie działa na puzderko z wysokoaktywnego szkła uranowego stojące z lewej na górnej półce, ale wcale nie wzbudza pucharka z dymnego szkła, stojącego z lewej strony środkowej półki. 


Jeśli więc mamy do sfotografowania więcej wyrobów i to ze zróżnicowanych gatunków szkła uranowego (dymne, miodowe, chryzoprazowe), Alonefire będzie świetnym wyborem.

Latarka ta ma również mniejszą dominantę widzialnego światła fioletowego i jest ono bardziej... różowe. Różnicę widać w działaniu na szkło chryzoprazowe, szczególnie niskoaktywne, np. te "świeczki" od żyrandola:


Z kolei wysokoaktywne szkło chryzoprazowe, jak ten puchar z Mariańskich Łaźni, wykazuje znacznie większą intensywność luminescencji, powodującą aż prześwietlenie zdjęcia.
 
Drugi test z typowym szkłem oraz chryzoprazowym (mały ucięty wazonik z lewej) - Bailong tylko rozjaśnia szkło, Alonefire daje silną, typową luminescencję (poniższe zdjęcia wykonałem bez żadnej korekcji):


Latarka do końca nie zastąpiła mojego Bailonga z uwagi na znaczne rozmiary i brak regulacji snopa światła. jednak stanowi cenne uzupełnienie, szczególnie przy konieczności oświetlenia szerszej przestrzeni lub wyrobów o małej zawartości uranu. Przy jej świetle wykonałem zdjęcia mojej kolekcji szkła uranowego, jak również szybko testowałem kupione na targu artefakty. Z uwagi na silny snop światła, nawet szkło uranowe o nietypowych barwach wykazywało wyraźne świecenie.

Tak samo inne wyroby, nawet niektóre przedmioty metalowe z glazurą uranową, na które nie działała latarka Bailong.

https://promieniowanie.blogspot.com/2024/10/miedziany-talerzyk-nelly-amadieu-z.html

Oczywiście niekiedy potrzebny był bardziej skupiony snop, np. przy płaskorzeźbie Matki Boskiej z torowanego szkła, jak również przy soczewkach z tego szkła, latarka Bailong radziła sobie lepiej:


https://promieniowanie.blogspot.com/2022/06/matka-boska-radioaktywna-nowe-objawienie.html


Oprócz skupienia snopa światła istotną rolę odgrywała również dominanta barwna - bardziej różowe światło z latarki Alonefire dawało słabszą luminescencję, było to raczej rozjaśnienie całego bloku szkła.


Próbowałem przy jej użyciu również sprawdzać szkło uranowe na targu, jednak udawało się to jedynie w pochmurne dni i w dodatku po osłonięciu od rozproszonego światła słonecznego. Pamiętajmy, że nawet w najbardziej pochmurny dzień natężenie oświetlenia jest kilka rzędów wielkości silniejsze niż w najjaśniejszym wnętrzu, co nietrudno sprawdzić luksomierzem, światłomierzem fotograficznym lub za pomocą aparatu fotograficznego z pomiarem ekspozycji. Poszukiwanie szkła uranowego poprzez oświetlenie ultrafioletem uda się nam prowadzić jedynie we wnętrzach. Pamiętajmy tylko, że wiele innych gatunków szkła wykazuje świecenie (kadmowe, manganowe, selenowe itp.), zatem zawsze lepiej zweryfikować pomiarem promieniowania i to odpowiednio czułym dozymetrem. 

https://vintagebeedesign.com/collections/glowing-glass-uranium-manganese-cadmium-selenium

Oczywiście czasem przyda się UV 365 nm, niektóre gatunki wykazują luminescencję tylko przy tej długości fali:



Tak jak wspomniałem na początku, luminescencję wykazuje nie tylko uran, ale wiele innych substancji obecnych w codziennym życiu. Są to zarówno zabezpieczenia na banknotach, dokumentach i znaczkach pocztowych, farby okresowego świecenia, farby radioluminescencyjne, jak również odczynniki chemiczne (fluoresceina, luminol), leki (rivanol), minerały (fluoryt, kalcyt), bursztyn, kiszone ogórki, oleje (spożywcze i maszynowe), ślady krwi czy moczu. Z uwagi na te dwie ostatnie rzecz lepiej nie używać latarki UV w publicznych toaletach i innych tego typu miejscach, gdyż można się nieprzyjemnie zdziwić. 

Polecam za to wybrać się na piaszczyste lub wysypane tłuczniem drogi w odludnych okolicach albo inne miejsca, gdzie wysypywano gruz, gdyż często można tam znaleźć stare szkło. Zwykle są to buteleczki apteczne z wczesnego PRL-u lub stłuczka szklana i ceramiczna, ale kto wie, czy nie trafimy również na "świecidełka". 

Podobnie wygląda sprawa przy wykopach - w zeszłym roku podczas przebudowy ul. Kasprzaka znaleziono trochę odłamków szkła, w tym zielonego. 

Źródło - Jestem z Woli


Źródło - Jestem z Woli


Niestety nie dałem rady się tam wybrać, choć znalazca nie zabrał szkła ze sobą. Nie zachęcam oczywiście do wchodzenia do wykopów, ale można poświecić z odległości , szczególnie po hałdach wykopanej ziemi.

Z kolei nad morze można znaleźć otoczaki powstałe z odłamków szkła uranowego, choć raczej nie w naszym regionie. 

https://www.beachcombingmagazine.com/blogs/news/ultraviolet-sea-glass

Silna luminescencja takiego szkła pozwala na wypatrzenie go nawet z dużej odległości. Oczywiście możemy natrafić też na inne świecące gatunki szkła (selenowe, kadmowe). 

***

Wróćmy do naszej latarki. Obudowa wykonana jest z aluminium malowanego na czarno. Powierzchnia chwytu i zakrętki komory baterii jest moletowana dla zapewnienia pewnego uchwytu. 

Reflektor latarki jest bardzo szeroki, co utrudnia przenoszenie w torbie czy plecaku. W zestawie jest odpinana smycz do ręki z regulacją obwodu, którą w razie potrzeby możemy przypiąć do pasa czy szelki plecaka. Włącznik jest umieszczony na tylnym końcu latarki, nieco poniżej krawędzi, co zabezpiecza przed przypadkowym włączeniem.

Wyłącznik lekko fluoryzuje w ciemności, przy czym kolor w chwili wzbudzenia ultrafioletem (np. latarką Bailong) jest inny niż po ustaniu naświetlania.

Zasilanie odbywa się z dwóch koszyczków na trzy paluszki AA w każdym. 


Koszyczki zdają się czasem nie kontaktować i trzeba lekko stuknąć w latarkę, aby zaczęła działać. Producent niestety nie podaje czasu pracy na jednym komplecie baterii. Myślałem o zastąpieniu koszyczków akumulatorkami, np. typu 26650, są one jednak minimalnie za długie. 


W komplecie jest tekturowe pudełko oraz skrótowa instrukcja, mówiąca tyle co nic:


Co ciekawe, w dostępnych w internecie specyfikacjach pojawia się informacja o klasie szczelności IP-44, co oznacza ochronę przed obiektami większymi niż 1 mm oraz  przed wodą bryzgającą ze wszystkich kierunków. 

https://modernhome.pl/Co-to-jest-IP44-IP67-cinfo-pol-23.html

Teoretycznie można więc przyjąć, że latarka jest wodoszczelna, choć miejscem potencjalnych przecieków jest "szybka", a właściwie cienkie plexi, osłaniające diody. Osadzona jest dość luźno i w tym miejscu może przeciekać woda. 

***

Czas na podsumowanie. Latarka Alonefire 128 LED jest bardzo wydajnym źródłem ultrafioletu, przydatnym w praktyce amatorskiej. Nie zastąpi co prawda mniejszej latarki z regulowanym snopem światła, tak jak wspomniana tu latarka Bailong, którą możemy mieć zawsze przy sobie, ale przyda się do fotografowania w domu ewentualnie poszukiwań odłamków szkła uranowego czy minerałów w wykopach, na żwirowiskach czy plażach. 

UWAGA! Pracując z ultrafioletem pamiętajmy unikaniu patrzenia bezpośrednio w reflektor, ograniczajmy też czas ekspozycji lub stosujmy specjalne okulary ochronne (niekiedy dołączane do latarki w zestawie).


Jeżeli mieliście do czynienia z tą latarką lub chcecie przedstawić inne źródło ultrafioletu, którego używacie w Waszej praktyce, dajcie znać w komentarzach!


***

Zachęcam też do wspierania bloga, zarówno pośrednio, poprzez zakup dozymetrów [LINK], jak i bezpośrednio, przez Patronite lub BuyCoffeeTo