Z projektem Wolke (niem. chmura) spotkałem się po raz pierwszy podczas lektury książki Alana Perkinsa Radioaktywni - znane i mniej znane przypadki napromieniowania [LINK]. W krótkim fragmencie opisano tam szerokie zastosowanie izotopów promieniotwórczych przez enerdowską Staatssicherheitsdienst (Państwową Służbę Bezpieczeństwa), znaną bardziej pod skrótową nazwą Stasi [LINK]. Postanowiłem więc przybliżyć temat na blogu, szczególnie że większość źródeł dostępna jest tylko w języku niemieckim.
Projekt prowadzony był od późnych lat 60. przez Departament (Abteilung) 32 Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego (Ministerium für Staatssicherheit, MfS). Polegał na zastosowaniu radioizotopów w różnych postaciach (igły, spraye, folie) do znaczenia ludzi i przedmiotów (dokumenty, pieniądze, pojazdy), celem późniejszego ich śledzenia. Projekt obejmował także prześwietlanie więźniów w aresztach oraz pojazdów na przejściach granicznych. Każdą substancję, urządzenie i instrukcję stosowane w projekcie kodowano słowem Wolke i kolejnym numerem. W latach 70, prowadzono ok. 100 takich operacji rocznie, w następnej dekadzie zaledwie 30-50. Wówczas też kryptonim Wolke przestał być stosowany - prawdopodobnie stał się znany poza resortem lub zwrócił uwagę zachodnich wywiadów. Wtedy też zaczęto oznaczać izotopy i sprzęt dwuczłonowym kodem numerowym. W 1983 r. kryptonim Wolke został ponownie użyty, ale do zupełnie innej operacji. Była to wspólna akcja departamentu HA III i polskiego kontrwywiadu, mająca na celu wykrycie działań rozpoznania elektromagnetycznego (SIGINT), prowadzonych przez ambasadę USA w Warszawie.