21 maja, 2016

Uwaga na pył ze starych koszulek żarowych do lamp gazowych

Tym razem krótka notka w sprawie BHP przy pracy z różnego rodzaju gazowymi i naftowymi lampami wykorzystującymi koszulki Auera. Siateczki te, wykonane z bawełny nasyconej solami toru i ceru, robią się sztywne i kruche po pierwszym zapaleniu, kiedy bawełna ulega spaleniu. Niektóre koszulki były dostarczane w postaci już wypalonej (szczególnie te do lamp ulicznych i sufitowych, np. firmy Żar z Nowego Tomyśla - fot. poniżej).


Pokruszona koszulka firmy Auerlux.
Bawełniane koszulki Auera przed pierwszym zapaleniem lampy są dość bezpieczne, gdyż nie są kruche

W czasie pracy pył osiada na wszystkich wewnętrznych elementach lampy, a w razie jej potrącenia koszulka pęka na drobne kawałeczki. Dlatego też demontując starą lampę najlepiej pracować na zewnątrz, w rękawiczkach i masce chroniącej drogi oddechowe. Ostatnio na targu wziąłem do ręki turystyczną lampę produkcji Termetu, z której momentalnie buchnęła chmurka drobniutkich niteczek i pyłku ze skruszałej koszulki żarowej. Od razu wstrzymałem oddech i oddaliłem się na parę metrów, gdyż oprócz pyłków o dużych cząstkach na pewno uwolniły się fragmenty niewidoczne gołym okiem, zdolne przedostać się z powietrzem do płuc.
 

Stara lampa gazowa "Termet".



Demontaż lamp, z których się "sypie" lepiej przeprowadzać w pojemniku z wodą, można też użyć myjki ultradźwiękowej. Oczywiście potem należy lampę przedmuchać sprężonym powietrzem i dokładnie osuszyć.
Do sprawdzania, czy nasze stanowisko pracy nie zostało skażone, szczególnie przydatny jest monitor skażeń radioaktywnych EKO-C z racji dużej powierzchni czynnej licznika G-M i jego dużej czułości (okienko mikowe). W razie czego stary RKP-1-2 też da radę, ew. sondy powierzchniowe podłączane do radiometrów RUST i RUM.
A tutaj inny przypadek - lampka GL-5 - moc dawki na zewnątrz lampy 0.32 µSv/h, zatem w środku jest koszulka Auera starego typu, tylko czy cała?


Większa część w jednym kawałku, ale widać wykruszone fragmenty, konieczny demontaż pod wodą:

Oczywiście powyższe zasady tracą moc w przypadku nowoczesnych koszulek żarowych, niezawierających toru-232. Jednak do identyfikacji konieczny jest dozymetr, a w przypadku starych lamp będziemy mieli na 90 % do czynienia z koszulkami z torem, zatem ostrożność nie zaszkodzi.

15 maja, 2016

Dozymetr Polaron "nie działa" - co robić?

Pisałem jakiś czas temu recenzję Polarona, a także sposoby jego reanimacji, jeśli wydaje się być kompletnie martwy (kwestia gniazdka zasilacza). Czasem jednak miernik wydaje się w ogóle nie mierzyć albo pokazuje wynik rosnący stopniowo od 1 do (n). Większość tych defektów wywołana jest... przypadkowym przesunięciem jednego z przełączników. Miernik ma łącznie 5 przesuwnych przełączników dwupołożeniowych, które bardzo lubią się przestawiać podczas noszenia sprzętu w kieszeni i częstego wyciągania. Gdy to nastąpi, miernik może zacząć świrować "w akcji". Zatem zaczynamy:
Przełącznik φ / Am (lewy górny) zawsze powinien być w położeniu górnym, na φ, w przeciwnym wypadku (położenie Am) wynik będzie stopniowo wzrastał aż do 9999 w tempie zależnym od mocy dawki - to jest tryb pomiaru aktywności cezu-137 w produktach. Tryb ten obecnie jest raczej rzadko wykorzystywany, chyba że mierzymy bardzo słabe próbki, ale o tym innym razem.
Przełącznik время (lewy dolny) zawsze w położeniu dolnym, w przeciwnym wypadku miernik bardzo zwolni swoją pracę (przycisk zmienia stałą czasową z 20 s na 200 dla bety i gammy i z 10 minut na 100 przy pomiarze aktywności cezu  w trybie Am).
Przełącznik предел (prawy dolny) zmienia zakres pomiarowy, zatem powinien być ustawiony w położeniu dolnym, zakres ten - do 2 mR/h (20 µSv/h) jest wystarczający dla większości zegarków i kompasów oraz niektórych zegarów lotniczych. Na drugim zakresie (do 20 mR/h) miernik będzie reagował dość anemicznie na słabe źródła).
Przełącznik н / х  zmienia jednostki pomiaru z milirentgenów (położenie dolne) na mikrosiwerty (górne), przesuwając przecinek w prawo - 1 mR = 10 µSv. Ten przełącznik nie nabruździ nam, jeśli chodzi o czułość miernika, choć oczywiście możemy zdziwić sie wynikiem pomiaru. Pomiar w mikrosiwertach łatwo rozpoznać po przecinku znajdującym się równo w połowie skali dla niższego zakresu i z prawej strony dla wyższego. Przy pomiarze w milirentgenach jest odwrotnie - na niższym zakresie przecinek jest z lewej, na wyższym pośrodku.
Przełącznik режим za bardzo nam nie zaszkodzi, gdyż po prostu... wyłącza przecinek, powodując wyświetlanie wyniku w rozpadach na minutę z cm2 - twórcy przyjęli założenie, że 1 rozpad = 0,001 mR/h = 0.01 µSv / h.


Po krótkiej praktyce od razu rozpozna się niewłaściwe ustawienia przycisków, ale początkowo można wpaść w panikę, zwłaszcza "w akcji". Jak ktoś rzadko zmienia tryb pomiaru, proponuję zakleić przełączniki przezroczystą taśmą :)


05 maja, 2016

Indykator promieniowania Bierieg IRI-1



Indykator (sygnalizator) promieniowania Bierieg IRI-1 jest jednym z licznych przyrządów produkowanych po katastrofie w Czarnobylu na potrzeby ludności. Sprzęt jest prosty, skala, co prawda oznaczona symbolem mikrorentgenów na godzinę µR/h, ma zamiast cyfr 3 pola - zielone, oznaczające bezpieczny poziom promieniowania (od 0,1 do 0,6 µSv/h czyli 0,01-0,06 mR/h), żółte - ostrzegawcze (0,6-1,2 µSv/h czyli 0,06-0,12 mR/h) i czerwone, oznaczające podniesiony poziom radiacji (1.2-2.5 µSv czyli 0,12-0,25 mR/h). 


Urządzenie posiada dźwiękową sygnalizację rejestrowanych cząstek, wydaje charakterystyczne „ćwierkanie”, dźwięk ten można wyłączyć (klawisz lewy). Miernik ma też guzik do sprawdzania napiecia baterii - po naciśnięciu środkowego czerwonego przycisku strzałka powinna przesunąć się na czerwone pole, wtedy baterie są dobre. Test działa nawet przy wyłączonym mierniku (klawisz prawy). Miernik jest zasilany dwojako - albo 4 bateriami AG-44 o napięciu 1.5V w specjalnym pojemniczku (jest w zestawie w lewej, szerszej komorze baterii), albo 2 bateriami CR2320 o napięciu 3V każda (komora prawa). Oczywiście do styków baterii można podpiąć zasilacz 6V, byle stabilizowany.


Czujnik - jedna tuba SBM-20 - jest z prawej strony miernika. Na tylnej ściance jest klips umożliwiający umocowanie miernika np. przy pasku czy kieszeni. 
Indykator reaguje nawet na słabe źródła promieniowania, np. siatki żarowe do lamp gazowych (choć nieznacznie). Wykrywa też mocniejsze źródła beta-aktywne (np. ruskie kontrolki B-8 i krajowe z DP-66), zdolne do przeniknięcia jego plastikowej obudowy. Ponieważ jest to indykator, a nie miernik, podaje on informacje o szacunkowym poziomie promieniowania, oceniając jego rząd wielkości). Zakres do 2.5 µSv nie jest zbyt wysoki, skoro kompas Adrianowa osiąga 15, a zegary lotnicze nawet i 50-60. Z kolei tarcze zegarków, zwłaszcza te bez wskazówek, działają na miernik dosyć słabo z uwagi na małą ilość substancji aktywnej i obecność obudowy wokół tuby G-M. Generalnie dla tego miernika widzę głównie funkcję ostrzegawczą, sygnalizującą nagłe podniesienie się poziomu radiacji oraz prosty wykrywacz źródełek podczas poszukiwań.


Schemat dozymetru Bereg IRI-1:

Poniżej egzemplarz w innej wersji kolorystycznej - tylny panel jest biały, przedni czarny. Widać też adaptery do obu typów baterii guzikowych:




01 maja, 2016

Radiometr komorowy RKL-60



Tym razem chciałbym przedstawić sprzęt starszej generacji, jakim jest radiometr komorowy RKL-60 wyprodukowany w 1962 r. przez Biuro Urządzeń Techniki Jądrowej - Zakład Doświadczalny - Bydgoszcz. Jego nazwa oznacza "radiometr komorowy liniowy wzór 1960". Podobny miernik, ale ze skalą logarytmiczną, oznaczano RKLG. Obudowa ma pistoletowy kształt, miernik działa na zasadzie komory jonizacyjnej o pojemności 1.7 litra zamiast typowego licznika Geigera-Mullera. Zakres pomiarowy od 1 do 1500 mR/h (10-15000 uSv/h) podzielony na 3 podzakresy (podstawowa skala 1-15 mR/h, mnożniki 1, 10 i 100x). Zakres energetyczny dla promieniowania gamma między 70 keV a 1.5 MeV. Dla promieniowania beta - wszystkie energie, które przenikną przez okienko celofanowe o grubości powierzchniowej 5 mg/cm2. Możliwość przedłużenia sondy specjalnym przedłużaczem w celu pomiaru silnie aktywnych źródeł z większej odległości.



Sonda pomiarowa ma przesuwaną osłonę, zatem mierzy też promieniowanie beta. Urządzenie zasilane jest dużą liczbą nietypowych baterii - w chwycie połączone równolegle, w komorze za wskaźnikiem - szeregowo (?). Prawdopodobnie część ogniw zasila obwody żarzenia, a część - anodowe, podobnie jak w innych starszych miernikach. Wg specyfikacji komplet świeżych ogniw starcza na 50 godzin pracy.
 



Uruchamianie odbywa się wg typowego schematu dla mierników tej generacji - „anoda, żarzenie, zero” (regulacja poszczególnych parametrów po ustawieniu przełącznika w odpowiednich położeniach, tak samo jak w rentgenometrze D-08 i radiometrze DP-11B).


Urządzenie ma „kontrolkę” Sr-90 taką jak w DP-66, włączaną przez naciśnięcie „spustu” przy chwycie pistoletowym - przesuwa się wtedy ona do okienka pokrytego cienką folią metalową w obudowie komory jonizacyjnej.



Radiometr ten przedstawiłem raczej jako ciekawostkę i zabytek kolekcjonerski. Zakres pomiarowy i nietypowe źródła zasilania czynią go mało przydatnym w codziennej praktyce. Służył w radiologii, rentgenoskopii, radiochemii i innych dziedzinach do badania szczelności różnego rodzaju czujników izotopowych i innych urządzeń zawierających silne źródła promieniowania.




Poniżej specyfikacja techniczna z katalogu Aparatura jądrowa - informator techniczny (Warszawa b.r.w. [1963]):


Drugi katalog (Katalog 14-R - Aparatura radiometryczna z 1961 r.) informuje o możliwości zamontowania przedłużacza komory, pozwalającego na pomiar z odległości: