10 grudnia, 2018

"Uranowa gorączka" w USA

Wyścig zbrojeń między USA a ZSRR spowodował zwiększone zapotrzebowanie na uran do produkcji kolejnych bomb atomowych.W Stanach Zjednoczonych ogłoszono wielką akcję poszukiwania złóż uranu, oferując nagrody finansowe dla osób, które natrafią na odpowiednio bogate rudy. Całość koordynowała Komisja Energii Atomowej, mająca od 1948 r. monopol na skup uranu od prywatnych firm górniczych. Rozpoczęło się istne szaleństwo, niekiedy przewyższające słynną "gorączkę złota" na Dzikim Zachodzie. W marketach można było nabyć rozmaite modele dozymetrów, zarówno proste indykatory ze słuchawkami, jak również profesjonalne detektory scyntylacyjne za ponad 1000 $. Produkowano również dozymetry dla dzieci:

Najprostsze przyrządy kosztowały 30 $ - Snooper firmy Precision Radiation Instruments (PRI), bardzie zaawansowany model Lucky Strike tej samej firmy kosztował 99,50 $, z kolei Victoreen Vic Tic - 125 $,  Detectron Bismuth Nucliometer 1295 $, zaś PRI Royal Scintillator - aż 1995 $. Poniżej przegląd w/w modeli przyrządów dozymetrycznych:


Oferowano również mierniki do montażu na samochodach i samolotach, kosztujące nieraz i 5000 $, szczególnie przydatne do szybkiego przeszukiwania bezkresnych przestrzeni USA. Tutaj porównanie dawnych metod poszukiwawczych z epoki gorączki złota i współczesnych, wykorzystujących lotnictwo cywilne:

Niektóre sklepy rychło wyspecjalizowały się w dostarczaniu sprzętu dla "uranium prospectors". Oprócz aparatury radiometrycznej oferowano wszystkie niezbędne akcesoria, łącznie z "modnymi" strojami dla ekip poszukiwawczych. 

Wyposażenie sprzedawano nawet w zestawach - podstawowy kosztował 180 $, z czego 98,50 $  dozymetr Detectron DG-2. Reszta sprzętu to m.in. siekierka, oskard i kapelusz.

Bogaty zestaw za 3529 $, oprócz kilku mierników i sprzętu górniczo-biwakowego, zawierał nawet wartego 1685 $ jeepa!

Oprócz sklepów powstały też specjalne knajpy i bary przeznaczone dla poszukiwaczy, nieraz zwanych "Uraniumaires". Podejrzewam, że serwowano w nich również mode wówczas drinki o atomowych nazwach:

Oczywiście tam, gdzie pieniądz, rodzą się mroczne instynkty, więc w wielu rejonach zapanowało prawo pięści. Stawka była wysoka, rząd płacił 3000 $ za tonę rudy 0,1 % i 7000 $ za tonę rudy 0,2 %. Badanie próbek rudy pod kątem zawartości uranu było bezpłatne, wystarczyło przesłać 10 funtów (4,5 kg) do analizy. Znalezienie obfitych złóż oznaczało fortunę - Vernon Pick (na zdjęciu z prawej) zyskał 9 mln $:

O poszukiwaniach uranu powstawały nawet filmy, a pisma dla młodzieży uczyły, jak zbudować dozymetr i zachwalały uranium prospecting jako świetną przygodę.

Masowe wydobycie i przerób rud uranu nie pozostało bez wpływu na środowisko naturalne oraz zdrowie górników i okolicznych mieszkańców. Mielenie rud uranu i składowanie odpadów na hałdach powodowało rozsiewanie radioaktywnego pyłu i skażenie wód gruntowych. Prace przy wydobyciu skutkowały rakiem płuc u górników na skutek wdychania radonu. Głośna stała się sprawa Indian Navajo, których tereny zostały skażone, a Indianie byli zatrudniani w kopalniach do najtrudniejszych i najbardziej niebezpiecznych prac - np. wysyłano ich w rejon wydobycia zaraz po odstrzeleniu skały, gdy radioaktywny pył jeszcze nie opadł [LINK]. Prace prowadzono często w sposób rabunkowy, nie żałując dynamitu i poważnie dewastując środowisko naturalne. Tereny dawnych kopalń do tej pory są wyłączone z użytku [źródło]:

Uranowa gorączka wygasła w latach 60., kiedy rząd USA zgromadził odpowiednie zapasy rudy i już nie potrzebował skupować jej od prywatnych firm. Ostatecznie w latach 70. spadło zapotrzebowanie na niskoprocentową rudę amerykańską. Powodów było wiele: import zagranicznych rud wysokoprocentowych, nasilające się ruchy antyatomowe i początki rozmów rozbrojeniowych między USA i ZSRR.
Więcej na ten temat na poniższych blogach, skąd też pochodzą archiwalne fotografie użyte w notce: http://blogs.dailybreeze.com/history/2014/04/12/the-1950s-uranium-boom/


W Polsce i innych krajach bloku wschodniego takie poszukiwania prowadzone były przez specjalistów z ZSRR, a wydobycie uranu prowadzono w tajnych, zakodowanych zakładach, m.in. w  "Zakładach Przemysłowych R-1" w Kowarach. Ale to inna historia.

2 komentarze:

  1. Do tego wpisu idealnie pasuje utwór Eltona Britta - Uranium Fever z 1955 roku :)
    https://youtu.be/2ANI6oj8p2M

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest na facebook taka grupa amerykanów którzy gromadzą ten sprzęt z tych lat i odnawiają. Można tam znaleźć naprawdę różne ciekawe konstrukcje :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora - treści reklamowe i SPAM nie będą publikowane!]