10 października, 2018

Rentgenoradiometr DP-5W (DP-5V)



DP-5W był jednym z ostatnich rentgenoradiometrów serii DP-5. Od poprzedników różni się przede wszystkim zupełnie nową obudową z zielonego plastiku zamiast brązowej fibry i tranzystorową konstrukcją niewymagającą regulacji przed każdym użyciem. Aby uruchomić przyrząd, po prostu przełączamy pokrętło zakresów w położenie oznaczone trójkątem - jeśli wskazówka znajdzie się na czarnym pasku na skali, oznacza to, że baterie mają wystarczające napięcie i możemy włączyć żądany zakres pomiarowy. Nie musimy kręcić pokrętłem "reżim" i nastawiać wskazówki na specjalny punkt na skali, który to punkt ona uparcie omija.


Sama skala jest mniejsza, a wskazówka grubsza, co może wydawać się mniej wygodne niż skala z poprzednich modeli, szeroka jak od radiostacji. Zachowano farbę okresowego świecenia na skali i szyldzie pokrętła zakresów oraz żaróweczkę włączającą oświetlenie skali. Futerał z dermy nie ma okienka na skalę, zatem nie możemy przeprowadzać pomiarów przy zamkniętej pokrywie. Od wewnętrznej strony umieszczono tabelkę z normami skażeń produktów żywnościowych i uzbrojenia:


Pozostawiono kieszeń na sondę w dolnej części futerału, wymieniono za to taśmy na szersze i cieńsze, jak do polskich masek przeciwgazowych typu "słoń". Futerał wykonano z błyszczącej dermy, jedynie zapięcie kieszeni na sondę jest skórzane.


Źródło kontrolne przeniesiono z pokrywy futerału do niszy, wytłoczonej w obrotowej osłonie okienka pomiarowego. Jest to taka sama pastylka B-8, jak w starszych wersjach, tylko zatopiona w żywicy syntetycznej:


Obracając osłonę możemy umieścić źródło naprzeciwko okienka pomiarowego albo po jego przeciwnej stronie. Metal osłony jest gruby i doskonale tłumi promieniowanie beta emitowane przez stront-90 z kontrolki, a ruchome części są dobrze spasowane. Porównajmy to z DP-5A i B, gdzie blaszka osłaniała kontrolkę tylko od przodu, a bokami siało. 


Po tym charakterystycznym wybrzuszeniu na sondzie możemy bezbłędnie rozpoznać DP-5W, pojawia się on często na filmach z akcji likwidacyjnej skutków awarii w Czarnobylu (więcej zdjęć na końcu notki):


Okienko w sondzie odsłania fragment licznika STS-5 (lub SBM-20), odpowiadającego za najniższe zakresy pomiarowe. Całość obwodów sondy umieszczono w specjalnej tulejce z tworzywa sztucznego, co gwarantuje szczelność, choć nieco tłumi miękkie promieniowanie. Niestety licznik odpowiedzialny za najniższe zakresy pomiarowe jest nieco odsunięty od osi okienka, co dodatkowo obniża czułość na najsłabsze promieniowanie. 


Rozbiórka sondy wymaga wykręcenia małej śrubki wystającej z boku kołpaka na końcu sondy, a następnie odkręcenia dużej nakrętki przy kablu kluczem 32 mm - może być potrzebny WD-40 albo podgrzanie nad palnikiem spirytusowym (więcej TUTAJ). Małej nakrętki nie ma co ruszać, trzyma odgiętkę od przewodu sondy.  Tu na zdjęciu śrubka widoczna jest z prawej:


Zarówno zakresy pomiarowe, jak i sposób zasilania czy wyposażenie dodatkowe - są takie same jak w DP-5B. Najwyższy zakres pomiarowy - do 200 R/h - ma osobną podziałkę. Pozostałe mają mnożniki x1000, x100, x10, x1 i x0,1. Najniższy zakres zaczyna się od 0,02 mR/h (0,2 µSv/h), czyli praktycznie od tła naturalnego. Podziałka skali nie jest zbyt dokładna, ale pamiętajmy, że to przyrząd wojskowy, nie laboratoryjny.


Zasilanie odbywa się z 3 ogniw KB-1 o napięciu 1,5 V, z których 2 zasilają przyrząd, a 1 żarówkę oświetlającą skalę, ogniwo to jest nieco odsunięte od dwóch pozostałych. Ogniwa te można zastąpić albo paluszkami R6/AA w rurce z PCV i śrubkami w roli kontaktów, albo wlutowanymi koszyczkami do baterii. Przy lutowaniu należy pamiętać, że kontakty są z chromowanej miedzi i trzeba zeszlifować chrom, bo inaczej cyna nie złapie. Zwykle są jednak skorodowane od wylanego elektrolitu i wystarczy trochę przeszlifować by dostać się do czystej miedzi.


Jak nie mamy możliwości lutowania, proponuję kilka patentów z Forum RHBZ. Pierwszy, profesjonalny - plastikowa wkładka z tworzywa ABS:


Patent drugi, uboższy- rurki z kartonu i nakrętki - też działają, generalnie chodzi o to, by baterie nie latały na boki, od góry trzyma je klapka, przedział baterii jest dość płytki, standardowy koszyczek 2x AA powoduje trudności ze szczelnym dokręceniem pokrywy:


Patent trzeci, najprostszy - chusteczki i kulki z folii aluminiowej. Pamiętajmy o dobrym styku między baterią, przedłużką i stykiem w komorze, aby zmniejszyć opór i wydłużyć czas pracy na bateriach: 


I na koniec mój patent, czyli koszyczek z kontaktami do lutowania zamiast wyprowadzonych przewodów - ich rozstawienie pokrywa się ze stykami w komorze, a całość siedzi na tyle ciasno, że zapewnia dobry docisk:


Układy elektroniczne przedstawiają się następująco - płytkę drukowaną można odchylić celem łatwiejszego dostępu:


Z prawej transformator przetwornicy napięcia (zielony), u góry żaróweczki podświetlenia skali.


Wyposażenie DP-5W składa się z teleskopowego przedłużacza sondy, słuchawek, instrukcji, zapasowych żarówek i uszczelek, przystawki zasilania zewnętrznego oraz woreczków z pochłaniaczami wilgoci.


Ten egzemplarz niestety był w złym stanie, ale dobrze widać na nim akcesoria dodatkowe - zwiniętą taśmę naramienną i biodrową, woreczki z silikażelowym osuszaczem, zapasowe uszczelki i ochronne foliowe pokrowce na sondę pomiarową:


Schemat naklejony na wieko skrzyni pokazuje, jak należy pakować całość zestawu - blaszka w wieku przytrzymuje instrukcję obsługi:


Przyrząd produkowano przez całe lata 80. Jest omawiany na instruktażowych planszach radzieckiej obrony cywilnej z 1986 r.:


Co prawda jest określany jako rentgenometr (rentgenmietr), choć de facto jest to rentgenoradiometr:


W zachodniej literaturze często występuje jako DP-5V, gdyż rosyjskie "B" jest transliterowane jako "V" (nasze W). Ja konsekwentnie używam polskiej nazwy DP-5W, gdyż drażni mnie popularna u internautów angielska transliteracja rosyjskich nazw, ze słynnym "Dragunov" i "Makarov" na czele.

***
Rozwojową wersją DP-5W, przeznaczoną na użytek cywilny, był DP-5WB, z większym okienkiem pomiarowym, bez źródła kontrolnego i bez skrzyni z wyposażeniem, sprzedawany tylko z futerałem i kartonem. Sprzęt omówiłem w osobnej notce [LINK].



 ***
DP-5W był moim pierwszym miernikiem promieniowania, którym udało mi się cokolwiek zmierzyć (zegarek "Delbana" i busolę Adrianowa). Poprzedni (DBGB-01U "Fon") miał zbyt niską czułość na słabe źródła, a i ja jeszcze nie miałem wystarczającej wiedzy. 


Poniżej dwa filmiki z tych pionierskich czasów, nagrywane jeszcze Motorolą V8, czyli jakość "jak z kalkulatora":


To był rok 2010 r., i z różnych przyczyn zajmowałem się tym niezbyt długo, a potem nastąpiła ostatnia, 3-letnia przerwa w dozymetrycznej pasji, zakończona zakupem pierwszej Sosny.



Podsumowując, DP-5W to bardzo solidny rentgenoradiometr, dobrze przystosowany do poszukiwań w trudnych warunkach terenowych. Jest lżejszy i mniejszy niż nasze krajowe DP-66 przy porównywalnym zakresie pomiarowym. Umożliwia zarówno pomiar tła naturalnego, jak również najsilniej świecących artefaktów. Nawet przy słynnym chwytaku w Strefie nie zabraknie nam zakresu, a najwyższy zakres oby nigdy nie był nam potrzebny, gdyż przy 200 R/h po 2 godzinach otrzymamy dawkę śmiertelną LD50/30.

***
Na zakończenie kilka zdjęć przyrządu z awarii w Czarnobylu. Poniżej widać charakterystyczne wybrzuszenie sondy pomiarowej (fot. W. Repik):


Na tym zdjęciu model przyrządu zdradza pokrywa futerału bez okienka na skalę (fot. Igor Kostin):


Punkt kontroli dozymetrycznej - sprawdzanie skażenia kół autobusu, znowu charakterystyczna pokrywa (źródło - Fotokronika TASS):


A tu rozpoznajcie sami, gdzie jest DP-5B, a gdzie DP-5W (źródło):


7 komentarzy:

  1. Witam, z jakiego materiału jest wykonana sonda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem to stal z jakąś powłoką, bo jest dosyć ciężka.

      Usuń
    2. Właśnie niestety to nie jest stal, kilka godzin szukam możliwych odpowiedzi na to pytanie, jak delikatnie się przeszlifuje sonde to jest jakiś dziwny złotawy materiał, i to pozostaje zagadką. Także nie przyciąga do magnesu. Pozdrawiam.

      Usuń
    3. A jak z twardością? Miększa niż stal? Z metalu o podobnie opalizującym odcieniu kiedyś robiło się klamki do okien uchylnych, te mocowane w dolnym narożniku.

      Usuń
  2. twardosć taka jak stal, kupiłem ten dozymetr/miernik dawki w stanie w którym nadawał się na śmietnik, a z racji małej ilości piniędzy musiałem go naprawić bo nie opłacało mi się kupować o 350zł droższego, z moimi zdolnościami elektronika naprawiłem wszystko co było zepsute w środku, tylko zostaje problem z sondą ponieważ ma wycięte kontrolne źródełko i taka dziura nie wygląda fajnie. Bym na tą dziurke dał kawałek metalu który by "zalepił" tą dziure. Tylko jest problem bo nie wiem czym złączyć to czy zlutować? Czy pospawać? Czy może coś innego?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzień dobry. A jaka jest druga tuba GM do wyższego zakresu i czy cena 200zł za egzemplarz bez tub GM to dobra cena?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczniki pewnie takie jak w DP-5W, czyli SBM-20+SI3BG. Co do ceny, to za licznik zapłacisz min 100 zł więc lepiej się jeszcze potarguj :)

      Usuń

Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!

[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora - treści reklamowe i SPAM nie będą publikowane!]