Trochę się przeliczyłem i niestety na własne życzenie. Książka dotyczy celowych otruć jako takich i większość treści poświęcono tradycyjnym truciznom (botulina, tal, dioksyny, fentanyl). Generalnie jest to pozycja warta polecenia. Autorem jest szwedzki profesor chemii bioorganicznej Ulf Ellervik, mający wyraźny talent popularyzatorski. Jego książka napisana jest bardzo przystępnie, wyjaśniono niezwykle obrazowo jak działa układ nerwowy, receptory acetylocholinowe itp. Nie zauważyłem istotnych nieścisłości od strony naukowej, a dodatkowo język jest lekki i książkę dosłownie się połyka. W części "chemicznej" znalazłem tylko jeden zgrzyt, być może wynikający z tłumaczenia:
- "Antymon to półmetal, który w układzie okresowym znajduje się tuż pod arszenikiem" (s. 129). Jeśli już, to pod arsenem (As), arszenik to tlenek arsenu As2O3.
Przejdźmy teraz do omówienia tego, co nas najbardziej interesuje. Sprawa Litwinienki przedstawiona jest w rozdziale 6. Przytoczono pokrótce jego życiorys wraz ze służbą w KGB i FSB, oskarżeniem i ucieczką na Zachód. Nieścisłości z zakresu fizyki i dozymetrii znalazłem dosłownie kilka:
- Wydaje się też, że polon wylał się na jednego z Rosjan, bo jedno z krzeseł było bardzo silnie napromieniowane (s. 237) - mylenie napromieniowania i skażenia odcinek 2137, co ciekawe na s. 276 autor pisze już prawidłowo o skażonych przedmiotach, m.in. słynnym dzbanku do herbaty
Następnie autor przytacza historię odkrycia polonu. Opisując wcześniejsze eksperymenty Piotra Curie z piezoelektrycznością, pisze:
- Jeśli naciśnie się kryształy pewnych substancji, na przykład kwarcu albo trzciny cukrowej, powstanie napięcie elektryczne (s. 238-239)
Podejrzewam, że to błąd w tłumaczeniu i chodzi o cukier trzcinowy, który faktyczne zalicza się do materiałów piezoelektrycznych [LINK],
Prawidłowo omówiono "sprawę polską" i techniczne szczegóły odkrycia polonu i radu, a także trudne warunki pracy małżonków Curie. Przytoczono nawet opatrzony dziesięcioma wykrzyknikami zapis z dzienników Marii, że temperatura w szopie służącej za laboratorium wynosi tylko 6,25 st C.
Potem następuje rozdział o promieniowaniu, stanowiący przystępny wstęp do dozymetrii. Tu mam najwięcej uwag:
- (...) jeśli obecnie masz w posiadaniu 1 g trytu - co z wielu powodów jest raczej bardzo złym pomysłem - to za dwanaście lat (...) (s. 247) - chętnie bym poznał te powody, szczególnie że tryt jest stosowany w świecących wskazówkach zegarków, igłach kompasów, celownikach broni strzeleckiej, oznaczeniach wyjść ewakuacyjnych itp. i to w ilościach przekraczających 1 gram. Jego promieniowanie beta ma energię 18 keV, w powietrzu pokonuje kilka milimetrów, zaś nawet najcieńsza przegroda odcina je całkowicie. Sam w tej chwili mam na ręku zegarek z trytowymi znacznikami (Carnival 1986 T25), a przy łóżku latarkę survivalową "Betalight". Jak dla mnie, nietrafiony przykład groźnego izotopu.
- Do tego te różne typy promieniowania mają odmienną wrażliwość na zakłócenia (s. 249) - lepiej użyć utrwalonego w nauce terminu "przenikliwość"
- Każdy typ rozkładu wydziela cząsteczki o ściśle określonej energii (s. 250) - termin "rozkład" dotyczy substancji chemicznych i materii organicznej, w fizyce jądrowej ustalił się termin "rozpad"
- W praktyce greje stosuje się do wyrażania ostrych skutków promieniowania, a siwerty do niskich dawek (s. 252) - pierwszy raz spotykam się z takim rozróżnieniem, grej jest jednostką dawki pochłoniętej, czyli energii przekazanej materii bez uwzględniania biologicznej szkodliwości, zaś siwert to jednostka równoważnika dawki, uwzględniającego różne działanie biologiczne poszczególnych rodzajów promieniowania. W przypadku małych dawek używa się przedrostków mili- i mikro-, a nie zastępuje greje siwertami. Pomijam już fakt, że dla promieniowania gamma grej odpowiada siwertowi, problem pojawia się przy cząstkach alfa, neutronach. protonach, produktach rozszczepienia itp. O wszystkich tych jednostkach pisałem osobno [LINK]
- mieszkaniec Szwecji przyjmuje co najmniej 1 mSv rocznie w związku z mikrofalowym promieniowaniem tła (s. 252) - wyjątkowo niefortunne określenie, szczególnie że mikrofalowe promieniowanie tła (reliktowe) jak najbardziej istnieje, jednak nie jest to promieniowanie jonizujące, do którego zwykle odnosi się termin "tło promieniowania"
- (...) polon ulega rozpadowi i po półtora roku jego aktywność zmniejsza się do jakiejś jednej dziesiątej stanu początkowego (s. 264) - 1,5 roku to 547,5 dnia, czyli 3,9 okresu półrozpadu (138 dni), zaokrąglając do 4 okresów półrozpadu pozostanie wówczas 6,25% pierwotnej aktywności
- Po dziesięciu latach poziom promieniowania [polonu-210] jest już całkowicie niegroźny (s. 276). - przyjmuje się, że izotop ulega całkowitemu rozpadowi po 10 okresach półrozpadu, dla polonu-210 byłoby to więc 1380 dni, czyli 3,78 roku, a więc znacznie szybciej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli znajdziesz błąd lub chcesz podzielić się opinią, zapraszam!
[komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora - treści reklamowe i SPAM nie będą publikowane!]